„Zrobiłem to, mając tylko 22 lata” – Tsarukyan wyjaśnił, dlaczego Makhachev „nie jest tak mocny, jak się ludziom wydaje”
Arman Tsarukyan opowiedział o pierwszej walce z Islamem Makhachevem, wyjaśniając, dlaczego wcale nie uważa Dagestańczyka za bestię zapaśniczą.
Arman Tsarukyan nie ma wątpliwości – Islam Makhachev nie jest takim tytanem, na jakiego portretują go fani oraz eksperci więksi i mniejsi. Ormianin podał nawet konkretny dowód na potwierdzenie swoich słów.
W 2019 roku Ahalkalakets stanął z Dagestańczykiem w szranki, debiutując wtedy pod sztandarem UFC.
– Znałem go już wtedy bardzo dobrze, bo to kuzyn Khabiba – powiedział Arman na kanale ESPN MMA. – Miał już wtedy z pięć albo sześć walk w UFC. Zawsze oglądałem jego walki i walki Khabiba.
– Gdy dowiedziałem się, że będę walczył z Islamem, wiedziałem, że to mańkut, dobry zapaśnik, sambista. Byłem podekscytowany, bo wiedziałem, że wszyscy w Rosji dobrze go znają, więc jeśli go pokonam, to o mnie będą mówić.
– Zawsze jestem pewny siebie, więc i wtedy byłem w 100% przekonany, że wygram. Jestem dobrym stójkowiczem i dobrym zapaśnikiem, ale brakowało mi wtedy doświadczenia. Nie miałem też wtedy czasy na przygotowania. Miałem jakieś trzy tygodnie, ale to nie jest żadna wymówka. Po prostu powinienem był dać wtedy lepszą walkę.
Tsarukyan stwierdził, że gdyby przed pierwszym starciem – ostatecznie przegrał je na kartach sędziowskich – miał więcej czasu na przygotowania, na pewno ściągnąłby na sparingi mańkutów, którzy specjalizują się w stójce i w zapasadch. Wtedy nie miał jednak takiej możliwości.
Zapytany o najważniejszy wniosek z piętnastu minut, jakie w 2019 roku spędził w oktagonie z Makhachevem, Ormianin nie zawahał się.
– Nie jest tak mocny, jak się ludziom wydaje – stwierdził. – Ludziom wydaje się, że jest nie do pokonania, że ma jakieś szalone zapasy, a wtedy, mając tylko 22 lata, przewróciłem go.
– Tak, czułem to w pierwszej walce. Dlatego w trzeciej rundzie nadal próbowałem go obalać, tracąc na to mnóstwo energii. Nie powinienem był tego robić.
Łącznie w pierwszej walce Ormianin podjął dwanaście prób obaleń, finalizując jedną. W przypadku Dagestańczyka statystyka ta wyniosła wtedy 4/9.
Rozpędzony serią czterech zwycięstw Arman Tsarukyan ostatni pojedynek stoczył w kwietniu, pokonując niejednogłośną decyzją Charlesa Oliveirę.
Do rewanżu dojdzie już 18 stycznia podczas gali UFC 311, która odbędzie się w Los Angeles. Tsarukyan nie ma wątpliwości, że tym razem to jego ręka powędruje do góry. Jest przekonany, że nie ma w wadze lekkiej UFC żadnego innego zawodnika, który może zdetronizować Dagestańczyka.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ
– Przede wszystkim, jestem bardzo mocny zapaśniczo – powiedział. – Po drugie, jestem młody i głodny. Nigdy nie miałem pasa, więc to mnie bardzo nakręca. Mam mnóstwo energii na treningach i wierzę, że to ja go pokonam.
– Najważniejszy jest jednak mój głód. Bardzo chcę ten pas. To moje marzenie. Gdy dostałem się do UFC, myślałem tylko o tym. Od pięciu lat tylko o tym myślę.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.