„Zobaczycie coś upiornego” – Stephens obiecuje, że po walce z Gamrotem fani zerwą się z kanapy i krzykną: „sku*wiel zrobił, co zapowiadał!”
Jeremy Stephens docenia umiejętności Mateusza Gamrota, ale wróży Polakowi marny los, gdy spotkają się w oktagonie.
Jeremy Stephens tryska energią i optymizmem przed zbliżającym się wielkimi krokami pojedynkiem z Mateuszem Gamrotem, który odbędzie się 17 lipca w Las Vegas w ramach gali UFC Fight Night.
W najnowszym wywiadzie udzielonym portalowi MMAJunkie.com Lil Heathen podkreślił, że wszystko sobie w życiu poukładał – od spraw rodzinnych po sportowe – od dawna nie dotknął alkoholu i trenuje jak zły ze świetnymi sparingpartnerami.
Nie ma wątpliwości, że wygrał swój ostatni niedoszły pojedynek z Drakkarem Klose. Przypomnijmy, że ten ostatni nie wyszedł do walki, bo nabawił się kontuzji na skutek odepchnięcia go przez Stephensa podczas staredownu. Lil Heathen podkreślił jednak, że odepchnięcie to było naturalnym, pierwotnym wręcz odruchem spragnionego walki wojownika, którego przestrzeń osobista została naruszona.
Jak natomiast ocenia pojedynek z Gamerem?
– To dla mnie cięższe zestawienie niż walka z Drakkarem – powiedział. – Gamrot to bardzo mocny gość. Gość od MMA. Uderzacz, który w głębi serca jest zapaśnikiem. Chce cię przewracać, wygrać decyzją, ale jest sprawny i chętny. Jest sprawny. I to mi się podoba, bo chcę czegoś, co będzie zrywało mnie codziennie z łóżka i mówiło „idź i zapierdalaj, bo masz przed sobą młodego, głodnego gościa, który chce ci odebrać to, na co pracowałeś przez ostatnie lata”.
– Nadal jest we mnie głód. Nie powiedziałbym, że żałuję (odepchnięcia Klose), ale tamtego wieczoru, gdy miałem walczyć i oglądałem, jak walczą moi koledzy i inni zawodnicy… Moje ciało wyrywało się do walki. Moja dusza chce pierdolonego zwycięstwa. Nie chcę pieniędzy. Pieniądze są dla rodziny, na przyszłość, pod inwestycje, na to, co będzie po zakończeniu kariery. Teraz chcę po prostu jebanego zwycięstwa. Zwycięstwo. Tyle. Walczę o zwycięstwo.
– Wracając więc do Gamrota, to wiecie co? Mam wyjebane, kim jest, co robi. Idę tam, żeby wygrać. Bez względu na wszystko. Tyle.
Jeremy Stephens jest przekonany, że nadal cieszy się pełnym zaufaniem ze strony Dany White’a i UFC, ale też zdaje sobie sprawę, że po czterech z rzędu porażkach ma topór nad głową. Jak jednak podkreśla – to nic nowego.
– Gdy jesteś w UFC, zawsze jest ryzyko zwolnienia – powiedział. – Nie lękam się tego. Witam to z otwartymi ramionami. Uwielbiam, gdy jestem pod ścianą. Zawsze w takich sytuacjach daję najbardziej zajebiste występy. Walka z Dennisem Bermudezem czy inne highlightsy.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– Wiem, że mogę cię znokautować. Od piątej klasy podstawówki wiedziałem, że mogę nokautować ludzi. Walczę sercem, ale wejdę tam i będę walczył głową. Zawsze wnoszę do klatki dużo akcji i emocji. Nie muszę udawać nikogo innego.
– Gdy podpisujesz kontrakt na walkę, wiesz, że możesz skończyć znokautowany, że możesz skończyć ze złamaną ręka, możesz zostać wywalony z UFC. Zawsze. Dlatego cały czas jestem w tej grze – bo jestem w stanie to zaakceptować. Ten mrok, tę ciemną stronę. Pokazać ludziom, że wcale nie musi tak być.
Jak zatem widzi starcie z Mateuszem Gamrotem?
– Zobaczycie tam coś, kurwa, upiornego – powiedział. – Zerwiecie się z kanapy i powiecie: „Skurwiel zapowiadał to i zrobił to!”.
Cały wywiad poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****