„Znokautuje go” – Cormier wyjaśnia, dlaczego nie daje szans Miocicowi w rewanżu z Ngannou
Były podwójny mistrz UFC, emerytowany już Daniel Cormier zabrał głos na temat mistrzowskiej rozgrywki w kategorii ciężkiej.
Goszcząc w najnowszej odsłonie DC & Helwani Show, Daniel Cormier po raz pierwszy zabrał publicznie głos po porażce w trylogii ze Stipe Miociciem w ramach gali UFC 252.
Cormier przyznał, że Miocic wygrał zasłużenie. Potwierdził też swoje emerytalne plany, zdradzając, że zamierza wycofać się spod kurateli USADA. Stwierdził co prawda, że byłby gotów powrócić do oktagonu na mistrzowską walkę, ale mając świadomość, że nie ma na to obecnie szans, zawiesza rękawice na kołku.
W grze o tron kategorii ciężkiej dzierżony przez Stipego Miocicia liczą się obecnie dwaj zawodnicy – rozpędzony serią czterech nokautów w pierwszych rundach Francis Ngannou oraz były mistrz 205 funtów i dobry znajomy Daniela Cormiera Jon Jones.
Jak widzi tę rozgrywkę DC?
– Nie wydaje mi się, żeby kolejnym rywalem Stipego był Jones – powiedział. – Nie wiem, czy Stipe kiedykolwiek zmierzy się z Jonesem. Szkoda, bo lubię Stipego. Uważam jednak, że to wszystko kosztuje. Za te wszystkie prawe sierpy, którymi go trafiłem, będzie musiał zapłacić. Nie mam więc przekonania, że Stipe wygra swoją następną walkę. Te wszystkie uderzenia wiele kosztują.
– Uważam, że Francis wygra w rewanżu – powiedział. – Chyba że Stipe zrobi sobie długą przerwę, pozwalając, żeby jego umysł, głowa i ciało doszły do siebie. Pomyślcie o tym – w styczniu Francis trafił Stipego tymi wszystkimi bombami, a potem w lipcu padł po moim jednym ciosie. Wytrzymał wszystkie ciosy Francisa, ale gdy ja trafiłem go w lipcu, poszedł na deski. Teraz przyjął ode mnie te same sierpy z prawej, ale wytrzymał je, bo zrobił sobie rok przerwy. Jeśli więc nie zrobi sobie teraz długiej przerwy, to w następnej walce zostanie znokautowany.
– W ostatnich trzech latach zadaliśmy sobie nawzajem masę obrażeń. Przewalczyliśmy łącznie dziesięć rund. Szalone walki. Wojny. On doznał obrażeń, ja doznałem obrażeń. Trudno byłoby nam obu wyjść do Ngannou, nie narażając się na ryzyko, że pójdziemy spać.
Tymczasem w zeszłym tygodniu Stipe Miocic obwieścił niespodziewanie – bo zaraz po zwycięstwie w trylogii z Danielem Cormierem zapewniał, że nazwisko jego kolejnego rywala nie ma dla niego znaczenia – że rewanżowe starcie z kameruńskim Predatorem nie leży w obszarze jego zainteresowań. Szuka nowych doświadczeń i chciałby sprawdzić się w… boksie!
Daniel Cormier ma jednak swoją teorię na temat słów Stiopika…
– Nie jestem pewien, czy tak naprawdę chodzi mu o boks – powiedział. – Myślę, że chodzi mu o walkę z Jonesem. A to dlatego, że Jones go nie znokautuje. Nie znokautuję go – a Francis może to zrobić. W zasadzie to Francis to zrobi. Uważam, że Francis go znokautuje tym razem, chyba że zrobi sobie tę długą przerwę, żeby odświeżyć szczękę. Doznał zbyt wielu obrażeń w naszych walkach.
– Jones go nie znokautuje. Nie trafi go pięścią i nie uśpi. Nie ma znaczenia, ile będzie ważył. Nie ma mocy w uderzeniach. Nie uderza mocno. Mocno kopie, ale nie uderza mocno.
– Wie, że jeśli wyjdzie do Jonesa – a to byłaby bardzo dobra, wyrównana walka – to albo sam go znokautuje, albo przegra decyzją. Jones go nie znokautuje.
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
„Na Mateuszu KSW się nie kończy” – Lewandowski i Kawulski po KSW 54 o przyszłości Gamrota