„Zdobędę pas, tak się stanie” – Donald Cerrone nie traci wiary po porażce z Justinem Gaethje
Donald Cerrone zdecydowanie nie tracił optymizmu po przegranej walce z Justinem Gaethje podczas gali w Vancouver.
Nie będzie miło wspominał sobotniej gali UFC on ESPN+ 16 Donald Cerrone – przegrał bowiem w Vancouver przez nokaut w pierwszej rundzie z Justinem Gaethje.
Zaraz po przerwaniu pojedynku przez sędziego Kowboj zaczął protestować, sugerując, że był gotowy do dalszej walki, ale podczas spotkania z dziennikarzami złagodził swoje stanowisko w tym temacie.
Nie robię żadnych wymówek.
– powiedział, będąc dalekim od rozdzierania szat.
Sędzia wyraźnie sądził, że nie jestem w stanie kontynuować. Tak to w tej grze wygląda. Czasami trafiasz na sędziego, który pozwoli, żebyś został wbity w deski, a czasami na takiego, który do tego nie dopuści. Może więc to lepsze pod kątem mojej przyszłości tutaj. Może dalsze lanie przypłaciłbym ogłupieniem, więc dobrze wyszło.
Przed galą Cerrone zapowiadał, że kolejny pojedynek chciałby stoczyć już w grudniu i pomimo porażki nic się w tym względzie nie zmieniło. Nadal mierzy w powrót do oktagonu w tym terminie, nie wykluczając jednorazowego przeskoku do 170 funtów, jeśli pojawi się oferta walki w tym akurat limicie.
Porażka z Justinem Gaethje była dla Kowboja już drugą z rzędu – w czerwcu przegrał przez techniczny nokaut z Tonym Fergusonem. Jak zapowiedział, na trzecią nie może sobie pozwolić.
Trzy z rzędu? Jasny gwint… Nie możecie tak mówić przy moim chłopcu.
– stwierdził, trzymając w rękach swojego syna Dangera.
Mam nadzieję, że w następnej walce nie przegram trzeci raz z rzędu. To naprawdę szkodzi mojemu rachunkowi bankowemu. Biorąc pod uwagę tempo, w jakim wydaję pieniądze, potrzebuję tych zwycięstw po prostu dla podtrzymania życia.
Na tym jednak nie koniec, bo Donald Cerrone – podobnie jak jego były wieloletni klubowy kolega z Albuquerque Diego Sanchez – nadal wierzy, że pomimo ostatnich niepowodzeń jest w stanie wejść na sam szczyt.
Zdobędę pas. Tak się stanie.
– zapowiedział.
Teraz po prostu trochę spadłem, ale wrócę. Będę ciężko trenował i zdobędę to. To ostatnia rzecz, jakiej brakuje w moim dziedzictwie.
Kowboj jest obecnie rekordzistą UFC, jeśli chodzi o liczbę zwycięstw. Obronną ręką wychodził z oktagonu aż dwadzieścia trzy razy. Mierzy jednak znacznie wyżej.
Chcę pięćdziesięciu zwycięstw, więc mam wiadomość dla moich trenerów i narożnika: będzie więcej wzlotów i upadków.
– powiedział.
Gdy wygrywasz, wszyscy chcą wiedzieć, co takiego wyjątkowego robisz, że wygrywasz? A potem gdy przegrasz, wszyscy pytają, czego nie zrobiłeś. Niczego. Trenowałem ciężko. Harowałem jak wół. Po prostu nie wyszło.
*****