„Zbudował wokół siebie otoczkę najlepszego kickboksera w Polsce, a jak spojrzysz w jego rekord…” – Arkadiusz Wrzosek z rezerwą o „legendzie”, jaką stworzył wokół siebie Tomasz Sarara
Arkadiusz Wrzosek wyjaśnił, dlaczego z dystansem podchodzi do narracji, jaką wokół swoich sportowych dokonań tworzy Tomasz Sarara.
Rywalizacja Arkadiusza Wrzoska z Tomaszem Sararą nie zakończyła się w klatce wraz z technicznym nokautem, jaki ten pierwszy zafundował temu drugiemu w walce wieczoru sierpniowej gali KSW 73 w Warszawie. Krakowianin przeniósł ją bowiem do przestrzeni medialnej.
Kilka tygodni po porażce Sarara opublikował długie nagranie, w którym podsumował nieudany występ z Wrzoskiem, porażkę składając między innymi na karb nieodpowiedniej taktyki. Zapewnił też, że nadal czuje się lepszym zawodnikiem od warszawiaka.
Na krakowiaka szybko spadła lawina krytyki, wobec której raz jeszcze wyjaśnił swoje stanowisko, w dużej jednak mierze podtrzymując swoją narrację.
Zapytany z czasem o wypowiedzi Sarary, Wrzosek odniósł się do nich, obwieszczając, że tego typu zachowanie nie przystoi klasowemu zawodnikowi. Zwrócił uwagę, że krakowianin szuka masy wymówek, tworząc sobie alternatywne scenariusze, w których „gdyby nie coś tam, to by na pewno wygrał”.
Do przywołanych wyżej wypowiedzi Tomasza Sarary w najnowszym wywiadzie z Arkadiuszem Wrzoskiem powrócił Filip Lewandowski. Zapytał warszawiaka, gdzie szukać źródeł tak dużej frustracji krakowianina po porażce.
– Wydaje mi się, że boli go po prostu to, że przegrał walkę – powiedział Arkadiusz. – Jego duma sportowa i takie sportowe ego, które budował sobie latami, że jest najlepszym kickbokserem w Polsce. Trochę mu się to zatarło. Też szczerze mówiąc, nie wiem, na jakiej podstawie budował sobie takie mniemanie legendy o sobie. Ale dobra.
– Myślę, że to go boli, że jednak zawiódł jakieś swoje oczekiwania na temat swojej osoby i to, co tam sobie wykreował – słusznie czy niesłusznie – wokół swojej osoby.
Zapytany o największą legendę kickboxingu nad Wisłą, reprezentant Uniq Fight Club nie zastanawiał się ani chwili, wskazując na Marka Piotrowskiego. Stwierdził, że pod kątem dokonań, liczących się wówczas tytułów mistrzowskich nikt z legendarnym kickbokserem równać się nie może. Wrzosek pociągnął też jednak wątek Sarary…
– Tomek zbudował wokół siebie taką otoczkę najlepszego kickbokera, a kurczę, tak naprawdę, szczerze mówiąc, jak zajrzysz w ten jego rekord, to ja ci mogę ze trzech zawodników wymienić, którzy mają fajniejsze nazwiska w swoim rekordzie niż Tomek Sarara – powiedział. – Teraz mnie zastanawia, która jego walka w kickboxingu, który jego sukces tak go zbudował, że teraz jest taki w ogóle legendarny kickbokser, bo ja tam nic nie widzę szczególnego. To jest oczywiście moje zdanie, moja odczucia. Nie każdy musi się z tym zgadzać.
– Nie porównując go do mnie w żaden sposób, po prostu wypowiadając się o nim obiektywnie, to tam nie widzę nic ciekawego w jego rekordzie. Wygrywanie? Przez dziesięć lat nie przegrał walki, a walczył u kolegów na galach i raczej z nie za mocnymi zawodnikami.
– Gdzieś tam trochę się chełpił zwycięstwem nad Saulo Cavalarim, który był mistrzem Glory, tylko że Saulo Cavalari tak naprawdę zaczynał wtedy. Nie wiem, co tam jeszcze… Nic takiego.
– Jest taki zawodnik z Wrocławia, Michał Turyński – to już on ma ciekawszy rekord, z ciekawszymi zawodnikami się bił niż Tomek Sarara. Ale Tomkowi życzę jak najlepiej. Mam nadzieję, że się odbije w MMA i się jeszcze raz spotkamy i będę mógł mu jeszcze raz udowodnić, że jego jakaś era – jeśli kiedykolwiek się odbywała – to już dawno minęła.
W temacie potencjalnego rewanżu z krakowianinem, do którego ten ostatni garnie się jak zły, Wrzosek stwierdził, że wszystko zostawia w rękach szefów KSW. Jeśli takie zestawienie zostanie mu zaproponowane, potrzebuje cztery tygodnia na przygotowania i może walczyć. W tej chwili skupia się jednak wyłącznie na pojedynku z Arturem Szpilką, który odbędzie się podczas styczniowej gali KSW 78 w Szczecinie.
Cały wywiad poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.