UFC

„Zawsze zostawiam otwarte drzwi” – Luke Rockhold obszernie o karierze MMA

Ubity kilka miesięcy temu przez Jana Błachowicza Luke Rockhold nie wyklucza powrotu do oktagonu, choć póki co nie ma takich planów.

Przed kilkoma tygodniami były mistrz kategorii średniej UFC i Strikeforce Luke Rockhold, który był ostatnio widziany w akcji w lipcu tego roku, padając pod ciosami Jana Błachowicza, stwierdził, że póki co o powrocie do oktagonu w ogóle nie myśli.

Zobacz także: były mistrz FEN z nokautem dekady na weteranie UFC

Tymczasem w ostatnich dniach gruchnęła nowina, że 35-latek powraca do startów, tyle że w formule grapplingowej. Podczas zaplanowanej na 30 listopada w Walii gali Polaris 12 zmierzy się z Nickiem Rodriguezem. Okazuje się natomiast, że jego podejście do MMA nie uległo żadnej zmianie.

Jestem zadowolony z miejsca, w którym teraz jestem.

– powiedział Luke w najnowszym wywiadzie z MMAFighting.com.

Dokonałem w tym sporcie wiele. Nie garnę się do tego, żeby moje nazwisko lądowało w nagłówkach. Nie próbuję przez to powiedzieć, że zamierzam przejść na emeryturę, a potem wracać. Nie lubię zamykać sobie całkowicie drzwi na różne rzeczy w życiu. W tej chwili jestem po prostu zadowolony bez żadnych walk. Miło jest skupić się na innych rzeczach w życiu.

Walczenie wiele od ciebie wymaga. Zajmowałem się już tym, byłem na szczycie. W tej chwili nie mam już po prostu takiej pasji, nie czuję takiego głodu. Jestem podekscytowany innymi dziedzinami życia. Wiem, że mam tu wielu fanów. Przykro mi, że już nie walczę, ale nigdy nie wiadomo. Może któregoś dnia to zrobię, ale nie przewiduję tego w tej chwili.

Rockhold stwierdził, że zdecydował się na występ na Polaris, aby się dobrze bawić. Jeśli kiedykolwiek powróci do UFC, to na pewno nie dla pieniędzy. Posiada bowiem wiele źródeł dochodu i walka nie jest mu już do niczego potrzebna.

Nie jestem taki jak reszta tych gości, którzy muszą ciągnąć walkę czy jiu-jitsu to marnego końca. Są inne dziedziny w życiu i mogę poświęcić im trochę energii.

– powiedział.

Wiadomo, że nie możesz walczyć wiecznie. Mogę zarobić więcej poza klatką, więc skoro tak, dlaczego tego nie zrobić? Nie męczyć się z tą całą gównianą polityką związaną z walkami i UFC, tymi wszystkimi rzeczami. Podoba mi się to. Czyni mnie szczęśliwym.

Cieszę się, nie walcząc. Cieszę się, że wróciłem na zachodnie wybrzeże. Robię, co robię i nie martwię się tymi wszystkimi problemami związanymi z walkami. Zajmowałem się tym przez prawie 14 lat. Podbiłem dwie różne organizacje. Byłem niekwestionowanym mistrzem. Sypiam dobrze. Niewielu gości może sobie na to pozwolić.

W ostatnich latach Luke Rockhold wojował rzadko, borykając się z kontuzjami i negocjując z UFC lepsze warunki. Od 2016 roku był widziany w akcji cztery razy, trzykrotnie kończąc na deskach. Jedyne zwycięstwo odniósł w tym okresie przed dwoma laty, ubijając Davida Brancha.

Po lipcowej klęsce z Cieszyńskim Księciem, który połamał mu wówczas szczękę, na emeryturę byłego mistrza wysyłał sam Dana White, twierdząc, że ma one wiele innych możliwości poza oktagonem.

Czy kiedyś powróci?

Nie jestem z tych, którzy kończą z czymś definitywnie. Nie zamierzam budować sobie żadnych barier w życiu.

– stwierdził Luke.

Zawsze zostawiam otwarte drzwi. Tak żyję. Dobrze sobie dotychczas radzę. Będę nadal żył z taką mentalnością i w takim stylu.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK z bonusem 500 PLN na start

*****

Nudy w Sao Paulo, czyli… Błachowicz jak Gaethje!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button