„Zawsze istnieje ryzyko, że trafi i ustrzeli, ale…” – Juan Adams pewny siebie przed walką z Gregiem Hardym
Juan Adams opowiedział o sobotniej konfrontacji z Gregiem Hardym, do której dojdzie w ramach gali UFC on ESPN 4.
W jednej z najbardziej wyczekiwanych walk sobotniej gali UFC on ESPN 4 w San Antonio rękawie skrzyżują dalecy od posiadania przyjacielskich relacji Juan Adams i Greg Hardy.
Ten pierwszy od kilku dobrych miesięcy nie zostawia w mediach suchej nitki na tym drugim, gnębiąc go różnorodnymi przytykami, na ogół mnie niż bardziej wyszukanymi. Chętnie wypomina też byłemu gwiazdorowi NFL jego wątpliwą przeszłość, z oskarżeniami o przemoc domową na czele.
Zobacz także: UFC kontaktowało się z Janem Błachowiczem w sprawie kolejnej walki
W drodze do walki Adam nie ukrywa też, że lepszego zestawienia nie mógł sobie wymarzyć. Ocenia bowiem, że Hardy posiada rozpoznawalne nazwisko, jednocześnie nie mając wiele do zaoferowania w oktagonie.
To będzie dla niego brutalne przebudzenie.
– powiedział w rozmowie z UFC.com.
Dwóch wysokiej klasy sportowców. Jeden, który trenuje od wielu lat. Drugi, który traktuje to jako hobby i zaszedł dość daleko. W tym właśnie tkwi różnica – w nastawieniu. Wszystko to było dla niego śmieszną zabawą dotychczas. Nigdy nie został sprawdzony. A ja tak. Nigdy nie posmakował prawdziwej porażki, więc jedną mu zafunduję.
Obaj zawodnicy mogą obecnie pochwalić się bilansami 1-1 w UFC. Juan Adams w debiucie znokautował Chrisa de la Rochę, ostatnio przegrywając jednogłośną decyzją sędziowską z Arjanem Bhullarem, podczas gdy Greg Hardy na otwarcie przygody z amerykańskim gigantem niespodziewanie przegrał przez dyskwalifikację z gremialnie skreślanym Allenem Crowderem, by następnie szybko ubić żenująco prezentującego się Dmitria Smolyakova.
Będzie dynamiczny. Zawsze istnieje to ryzyko, że trafi i ustrzeli. Ma dobre uderzenie. Mogę mu to przyznać.
– ocenił Adams.
Jeśli jednak chodzi o samo zestawienie, to tylko w tym obszarze ma przewagę – przewaga siły. Patrząc natomiast na statystyki, trafiam częściej na minutę, jestem precyzyjniejszy, mam o wiele lepsze zapasy. Nie ma żadnego grapplingu. Nigdy nie był w trzeciej rundzie, a ja byłem tam w UFC dwa razy. Wiem, czego to wymaga. Trenowałem, aby się pod to przygotować.
Pierwsza runda będzie naprawdę eksplozywna. Mogę to zagwarantować. Potem jednak będzie kliniczna precyzja z mojej strony.
Noszący przydomek Kraken Adams – co ciekawe, identycznym określano w czasach kariery w NFL Hardy’ego – nie ma wątpliwości, że stawiając opór sobotniemu rywalowi i nie oddając mu pola, podetnie mu skrzydła.
Jest typem agresora. To element jego mentalności. Chce cię trafić potężnym prawym. Chce ruszyć ostro i trafić szybko, żeby cię sprzątnąć.
– ocenił w rozmowie z TheBodyLockMMA.com.
Nie ma w takim stylu niczego złego. To tak jakby znacznie mniej oszlifowana wersja Derricka Lewisa. Znacznie gorsza pod względem umiejętności wersja Derricka Lewisa. Wszyscy goście, z którymi walczył, bali się go – poza Allenem Crowderem. To chyba jedyny gość, który wyszedł się z nim bić. Ludzie mogą mówić, co zechcą o sile uderzenia Hardy’ego, ale nie potrafił znokautować Crowdera, a następny rywal Crowdera znokautował go w dziesięć sekund.
W jego stylu jest duża rozpuszczania rąk. Lubi rzucać się na rywali, a oni się wtedy cofają. Boją się go. Ja natomiast się go nie boję. W żadnej walce nie widzieliście, żebym się tak cofał. Bez względu na to, ile razy dostaję, idę do przodu.
*****