„Zabiorę ci tę kanapkę!” – krępująca wojna na słowa Colby’ego Covingtona i Kamaru Usmana (VIDEO)
Opromieniony triumfem nad Robbiem Lawlerem Colby Covington i zasiadający na tronie 170 funtów Kamaru Usman przyprawili fanów o krew z uszu po gali UFC on ESPN 5.
Zdominowawszy w walce wieczoru gali UFC on ESPN 5 w Newark Robbiego Lawlera i wykpiwszy zakończony trwałym uszkodzenie mózgu wypadek Matta Hughesa, Colby Covington zapowiedział sprawienie łomotu zasiadającemu na tronie wagi półśredniej Kamaru Usmanowi.
Zobacz także: Daniel Cormier wskazuje zapaśnika, który pomiata na sparingach Khabibem Nurmagomedovem
Jako że tak się przypadkowo i szczęśliwie złożyło, że Nigeryjczyk przebywał akurat w Prudential Center, gdzie pełnił rolę eksperta w studio ESPN, szybko doszło do konfrontacji z bohaterem walki wieczoru.
Oddzieleni znajdującymi się między nimi Karyn Bryant i Rashadem Evansem oraz gotowymi do interwencji ochroniarzami, Colby Covington i Kamaru Usman wdali się w zażarte spory, potwierdzając, że medialna droga do ich niechybnej walki będzie dla fanów drogą przez mękę.
– Mam pytanie… – zagaił Usman na przywitanie, zwracając się do Covingtona. – Najpierw jednak gratulacje za występ. Natomiast stoisz teraz tutaj i zaczynasz te swoje gadki… Kiedy to urosły ci jaja, bo…
– Jedyną rzeczą, którą stracisz szybciej niż włosy, będzie ten pas Power Rangersów – wszedł mu ostro w słowo Colby. – A kiedy ty wydoroślejesz? Nadal udajesz kontuzje? Osiem miesięcy po przepuklinie? To się leczy w sześć tygodni! Przestań udawać kontuzje. Jesteś Tyronem Woodleyem 2.0.
– Osiem miesięcy? Walczyłem w marcu. Policzmy… To nie jest skomplikowana matematyka.
– Pamiętasz, jak jeździłeś na wózku po ostatniej walce? – zmienił temat Covington. – A potem szturmowałeś barierki, żeby się do mnie dostać. Oczywiście – udawałeś!
– I co się wtedy stało? Co się stało?
– Co się stało? Jeździłeś na wózku! Myślałem, że masz kontuzję. Udawałeś. Udawane kontuzje. Wymówki.
– Wyciągnąłeś komórkę, jak mała dziewczynka!
– Jesteś miękki. Jesteś miękki.
– Wyciągnąłeś telefon i schowałeś się za dziewczynką.
– Jesteś miękki. Jesteś nikim.
– Ja jestem miękki? Ok, słuchaj… Porozmawiajmy.
– Dostałeś telefon od prezydenta? Dostałeś? Właśnie… Nic nie znaczysz. Patałachu. Wszyscy mają na ciebie wyjebane, więc stul pysk i słuchaj mistrza.
Karyn Bryant spróbowała włączyć się do dyskusji, dopytując zawodników, czy zaplanowana na 2 listopada gala UFC 244 w Nowym Jorku nadawałaby się na przejście od słów do czynów.
– Jest możliwość nawet teraz – powiedział Usman, zdejmując marynarkę.
– Zróbmy to, jedziemy – wtórował mu Covington, sposobiąc się do boju. – Gówno zrobisz! Nieudaczniku!
– Patrzcie na niego, patrzcie na niego! Niewyparzona gęba, bo wokół ochrona.
– Powiedział gość, który nie bił się od ośmiu miesięcy. Ja wziąłem walkę na cztery tygodnie przed galą bez treningu.
Swoje trzy grosze spróbował też wtrącić Rashad Evans – serdeczny druh Kamaru Usmana – dopytując Colby’ego Covingtona, jak zamierza pokonać mistrza.
– Jest marny – stwierdził Colby. – W czym niby jest dobry? Pokonywał gości, których już pokonałem. Pokonywał gości, których wcześniej ukatrupiłem. Rafael dos Anjos, Demian Maia. Zostawiłem ich na śmierć. On tylko pozbierał okruchy po mnie. Jest klaunem. Jest nikim.
– Naprawdę? – dopytywał Usman, robiąc wielkie oczy. – Naprawdę?
– Robi to co ja. Jeśli jutro zrobię sobie kanapkę, on spróbuje zrobić ją tak samo.
– Wiesz co? Po prostu zabiorę ci tę kanapkę. Tak jak mam pas. Odbiorę ci ją.
– Jestem największym półśrednim w historii. Tylko jeden człowiek uczyni tę dywizję wspaniałą.
– Kiedykolwiek, gdziekolwiek… W każdej płaszczyźnie go pokonuję. Jeśli będzie chciał wymieniać się ze mną ciosami, znokautuję go. A jeśli spróbuje walczyć na chwyty…
– Przecież ty nigdy nikogo nie znokautowałeś! – ryknął śmiechem Colby. – Nikogo nie znokautowałeś!
– Moraes – wtrąciła się Karyn Bryant.
– Moraes! – potwierdził Usman.
– Kto? – dopytał Covington. – Kto?
– Sergio Moraes.
– Nigdy o nim nie słyszałem.
– Walczyłeś z Demianem Maią – czy w ogóle posłałeś go na deski?
– Zostawiłem go w kałuży krwi w trzy rundy! – odparł z pasją Chaos. – Ty nie potrafiłeś go zlać w pięć rund! Ja zostawiłem go tam na pewną śmierć!
W pewnej chwili obaj zawodnicy ponownie odegrali scenę skakania sobie do gardeł.
– Jedziemy! – krzyknął Colby, gotując się do walki.
– O czym ty mówisz? Jestem mocny w każdym elemencie!
– Nigdzie nie jesteś mocny! Ssiesz!
– To ty ssiesz! – odparował Usman. – Czy zadzwoniłeś już na policję? Dzwoniłeś na policję? Dzwoniłeś? Mów prawdę! Czy zadzwoniłeś na policję?
– Prawda jest taka, że nikogo nie interesujesz.
– Mów prawdę – czy znowu zadzwoniłeś na policję? Czy zadzwoniłeś na policję?
*****
jak mu usman jebnie to mu wibrator wypadnie.