UFC

Yoel Romero: „Chcę pożreć jego duszę”

Jeden z najlepszych średnich na świecie Yoel Romero wypowiedział się na temat swojej aktualnej sytuacji sportowej oraz kolejnych potencjalnych walkach.

Od czasu lipcowej porażki z Robertem Whittakerem w walce o tymczasowy pas mistrzowski kategorii średniej, która przerwała jego serię ośmiu kolejnych zwycięstw, w tym sześciu przed czasem, Yoel Romero nie było widziany w akcji.

Nie znaczy to jednak, że takie były jego plany.

Czekam na walkę, ale nikt nie chce walczyć.

– przyznał w najnowszej rozmowie w The MMA Hour będący w wesołym nastroju Kubańczyk, który tym razem nie korzystał już z usług tłumacza.

Nie mam walki. Czekam, aż UFC da mi kogoś na 24 lutego, bo chcę walczyć w Orlando (UFC on FOX 28). Chcę walczyć w walce wieczoru w Orlando. Czekałem na walkę z Luke’iem Rockholdem, ale wiem, że teraz ma starcie z Robertem (Whittakerem), więc czekam teraz, żeby UFC znalazło mi kogoś innego na 24 lutego. Nikt jednak nie mówi „tak”. Nikt. Mówię więc UFC: „Dobra, dajcie mi kogokolwiek”. Może Michaela Bispinga?

Romero potwierdził, że otrzymał od UFC zapewnienie, że wystąpi w walce wieczoru lutowej gali UFC on FOX 28, ale póki co nie ma zielonego pojęcia, z kim pójdzie w tany. I nie ma też żadnych preferencji.

Nikogo nie mam teraz w głowie, bo nikt nie chce walczyć. Chcę kogokolwiek.

– stwierdził.

Żołnierz Boga przyznał też, że miał na horyzoncie pojedynek z Luke’iem Rockholdem, ale uważa, że Amerykanin rozegrał całą sprawę bardzo taktycznie, zdając sobie sprawę, że jest po zwycięstwie z Davidem Branchem, podczas gdy UFC potrzebuje kogoś w charakterze rywala dla Roberta Whittakera na australijską galę UFC 221. I dobrze przekalkulował, bo ostatecznie to on zmierzy się z Nowozelandczykiem.

Jeśli zaś chodzi o fatalne ze sportowej strony występy swojego największego medialnego – i nie tylko – rywala Michaela Bispinga, to Kubańczyk ma jasno wyrobione zdanie na temat porażki Brytyjczyka z Georgesem Saint-Pierrem.

To nie było zaskoczenie dla nikogo. Żadna niespodzianka. Żadna.

– ocenił.

Michael Bisping nie miał grapplingu na Georgesa Saint-Pierre’a. Wiedziałem, że jak St. Pierre wygra, opuści dywizję.

Kategoria 185 jest bardzo niebezpieczna. Wielu dobrych gości. Ale biję brawo dla Georgesa Saint-Pierre’a, bo dobrze myślał. Mądrze. Mam następne pas. Łatwizna. Zabiłem gościa, a teraz będę miał udane święta.

Wiedziałem, że Bisping nie miał z nim szans.

Kilka dni temu menadżer Kubańczyka Malki Kawa stwierdził też, że Kelvin Gastelum odrzucił propozycję walki – co teraz potwierdził też Romero. Nie wie, czy istnieje szansa powrotu do tego zestawienia, ale wydaje się, że tego nie wyklucza.

Żołnierz Boga już dawno temu pogodził się z porażką z Robertem Whittakerem. Ba, uważa, że taki właśnie był plan Boga – nie był to po prostu jego czas. Obecnie poprawia błędy, które jego zdaniem przesądziły o losach tamtej walki.

Teraz Yoel Romero powraca – silniejszy. I bardzo szczęśliwy, bo to bardzo ważne w życiu, aby wykonywać swoją pracę i być szczęśliwym.

– powiedział, wesoło szczerząc białe zęby.

Wrócę silniejszy. Możecie mi wierzyć.

Yoel przyznał, że przed konfrontacją z Whittakerem nie trenował na dużej wysokości, dając do zrozumienia, że to wpłynęło na jego gorszą kondycję. Teraz natomiast trenuje już na dużej wysokości i nie ma absolutnie żadnych wątpliwości, że zaprocentuje to w oktagonie. Wierzy też – a w zasadzie: wie – że za dwie walki będzie zasiadał na tronie kategorii średniej.

Chcę walczyć pięć rund. I zobaczycie. Dajcie mi kogokolwiek. Kogokolwiek. Bez znaczenia. Pięć rund.

– powiedział.

Nie wydaje mi się, że wygram – wiem, że wygram. Wiem to. A potem walczę o pas i wygrywam. Możecie mi wierzyć.

Wygrywam teraz dwie walki – tę najbliższą w Orlando, a potem idę po pas i biorę pas. Wierzcie mi.

Whittaker i Rockhold skrzyżują rękawice w lutym w Perth, ale zapytany o to, czy nie preferowałby zwycięstwa Amerykanina, bo wówczas jego ewentualne starcie z nim byłoby nową walką w dywizji, Romero nie pozostawił wątpliwości.

Nie dbam o to. Nie myślę o tym. Luke Rockhold wygrywa? Ok, biję mu brawo. Zobaczy moją twarz. Robert wygrywa? Bije jemu brawo. I ponownie zobaczy moją twarz.

40-letni już Żołnierz Boga nie ukrywa jednak, że cały czas ma w głowie Michaela Bispinga, który zapowiedział, że swoją ostatnią w karierze walkę chce stoczyć podczas marcowej gali UFC Fight Night 127 w Londynie.

Wszyscy wiedzą, jaki jest Michael Bisping. Szanuję go. Słuchajcie. Szanuję Michaela. Wiecie dlaczego? Bo walczy w UFC od długiego czasu. Trzeba to powiedzieć. Ma długą historię, karierę.

– powiedział z pasją Yoel.

Jednak za każdym razem, gdy gość walczył w trudnej walce, przegrywał. Za każdym razem przegrywał. Jedyny raz wygrał, gdy pokonał Luke’a Rockholda. I wszyscy wiedzą, dlaczego. Ja nie mogłem walczyć, ktoś inny miał już walkę, inni goście mieli kontuzję. Nikt inny nie mógł walczyć. Więc Luke mówi: „Dobra, dajcie mi tego gościa raz jeszcze”. Łatwe pieniądze. Ale problem w tym, że Luke Rockhold popełnił wielki błąd. Traktował Michaela Bispinga jak… Nie jest dobrze, gdy nie szanujesz gości. Ja nigdy tego nie robię (nie wystawiam szczęki). To nic dobrego. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.

Czy zatem poszedłby w tany z Brytyjczykiem?

Chcę tego. To bardzo dobre dla niego.

– ocenił Kubańczyk.

Walczy ze mną i ma wielką pożegnalną walkę. Cały świat chce to zobaczyć. I ja też tego chcę. Tylko jeden człowiek na świecie nie chce tej walki – on sam. On jej nie chce, bo wie… Bo wie, że… chcę pożreć jego duszę. Tak… Chcę zjeść jego duszę. Tak. Wierzcie mi… Bo nie okazał mi szacunku. Gadał jak idiota. Jak idiota. Dlaczego mówisz coś o czyimś kraju? Targasz flagę innego kraju – dlaczego?! Możesz mówić do mnie i o mnie jak mężczyzna – że nie podobają ci się moje oczy, nie podoba ci się, co mówię. I ok! Rozumiem, że nie podobają ci się moje oczy, że nie lubisz mojego angielskiego – ale musisz szanować mój kraj. Szanować moją rodzinę. Nie robisz tego – więc za to zapłacisz.

Mogę walczyć z nim w Orlando, ale mogę też walczyć z nim w Londynie. Pięknie!

Zapytany na koniec o to, czy przeszkadzają mu medialne wygłupy Colby’ego Covingtona, z którym trenuje w jednym klubie – American Top Team – Romero podszedł do tematu z dystansem, lekko wręcz zaskoczony.

Nie słucham takich rzeczy. Nie docierają do mnie. Bla bla bla bla bla. Żyję swoim życiem.

– powiedział.

Jedyny problem mam z Michaelem Bispingiem – bo mówił o mnie, o mojej rodzinie, o moim kraju.

*****

Typowanie KSW 41 – Maciej Kazieczko vs. Gracjan Szadziński

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button