Yair Rodriguez vs. Jeremy Stephens – analiza bukmacherska PZBUK przed UFC Meksyk
Analiza techniczna i bukmacherska dania głównego sobotniej gali UFC on ESPN+ 17 pomiędzy Yairem Rodriguezem i Jeremym Stephensem.
Rozpiska meksykańskiej gali UFC on ESPN+ 17 na kolana zdecydowanie nie rzuca, ale walka wieczoru zapowiada się wybornie.
Zaprawiony w bojach amerykański rębajło w osobie Jeremy’ego Stephensa stanie naprzeciwko ociekającego błyskotliwością Yaira Rodrigueza. Co okaże się lepsze? Brutalność i agresja Amerykanina czy finezja i kreatywność Meksykanina?
Bukmacherzy nie mają faworyta w tej walce – czy słusznie?
145 lbs: Yair Rodriguez (11-2) vs. Jeremy Stephens (28-16)
Obaj zawodnicy najchętniej rozstrzygają swoje pojedynki w stójce, tam prezentując jednak diametralnie różne podejście do szermierki na pięści i kopnięcia.
Jak na wybornego eksperta od technik nożnych przystało, Pantera uwielbia czas i przestrzeń – najchętniej utrzymuje zatem dystans kickbokserski, masą różnorodnych kiwek i zmyłek próbując wyprowadzić rywali w pole, aby dosięgnąć ich jakimś na ogół mniej niż bardziej szablonowym kopnięciem.
Lil Heathen przeciwnie – rąbnie tu i ówdzie lowkingiem czy poszuka kopnięcia okrężnego na korpus lub głowę, najczęściej po przekroku, ale dąży do półdystansu, tam rozpuszczając ręce w morderczych sierpach czy podbródkach. Jego styl walki nabrał w ostatnich latach pewnej ogłady, ale nadal większością uderzeń próbuje urwać rywalom głowę.
Rodriguez będzie miał po swojej stronie zdecydowaną przewagę szybkościową oraz znacznie bogatszy arsenał w stójce. Meksykanin jest piekielnie trudny do rozczytania, chwilami zachwycając wręcz bajecznymi kombinacjami – a to zaatakuje latającym kolanem, po którym wyprowadzi obrotówkę, a to przejdzie od morderczych kopnięć na kolano do bocznych na szczękę, wszystko z gracją łącząc z jakimś obrotowym backfistem. Skurczybyk potrafi nawet zaatakować stompem z doskoku!
Takich akcji jak ta w oktagonie UFC nie oglądamy – Yair Rodriguez doskoczył do Chan Sung Junga ze srogim stompem, nie spuszczając wzroku z głowy rywala.
Jego kopnięcia po przekroku na korpus i głowę są niemal tak szybkie jak te Edsona Barbozy – a wiemy, że to sztuka nie lada. Kopie na wszystkich wysokościach z obu nóg i z obu pozycji – frontalnie, okrężnie, smagająco, obrotowo, w locie. Łączy to w kombinacje, jakich nie powstydziliby się bohaterowie Street Fightera.
Co jednak najważniejsze – Rodriguez jest w swoich poczynaniach skuteczny. Niewiele jest tutaj sztuki dla sztuki. Nawet jeśli spudłuje, to na ogół dosłownie o kilka centymetrów. To nie Michel Pereira.
Pantera czuje się komfortowo bez względu na ustawienie, z którego walczy. Z klasycznego uwagę przykuwa jego kontrujący lewy sierpowy, co oznacza, że Stephens w swoich ostrych szarżach będzie musiał mieć się na baczności. Będąc ustawionym odwrotnie, Meksykanin uwielbia natomiast atakować kolano wykrocznej nogi rywala oraz smagać ich korpusy siekącymi kopnięciami na schaby – piekielnie szybkimi i trudnymi do przechwycenia czy skontrowania. Jednym z takowych mocno naruszył ostatnio Chan Sung Junga.
Nie ulega wątpliwości, że Yair będzie bardzo mobilny na nogach, hasając do boków. Takich zawodników dobrze jest ostrzelać lowkingami – a tak się akurat składa, że Jeremy umiejętnie i skutecznie korzysta z tych na łydkę. Pojawia się tu jednak dla Amerykanina pewien problem – otóż, Meksykanin jest piekielnie szybki! Nie spuszczając wzroku z Koreańskiego Zombie, zblokował masę jego niskich kopnięć, wielu także unikając szybkim cofnięciem nogi. Ba! Sam okrutnie okopał wykroczną nogę rywala. Może zatem Stephens kopie mocniej, ale przewaga szybkościowa Rodrigueza – powtarzam, tak szybkich nóg w wadze piórkowej nie ma żaden zawodnik! – powinna to zneutralizować.
W oktagonowej grze Rodrigueza jeden element może jednak spędzać sen z powiek jego fanom.
Otóż, o ile Meksykanina nie jest łatwo zamknąć na siatce, to ma on jednak tendencje do wykonania kilku kroków wstecz w linii prostej pod naporem rywala. Dopiero znajdując się w bliskim sąsiedztwie ogrodzenia, odchodzi do boku. To jednak nie wszystko, bo – co w tym kontekście najważniejsze! – na wstecznym Meksykanin miewa okrutną manierę niebu obrzydłą chronienia głowy jedną li tylko ręką – polega bowiem na pracy na nogach i odchyleniach. Koreański Zombie tak wychylonego na wstecznym Panterę wiele razy dosięgnął prawym sierpem – a to może zwiastować nie lada ryzyko dla Meksykanina w starciu z Jeremym Stephensem.
Z drugiej zaś strony – bo oczywiście takowa też istnieje – Rodriguez w ten sposób amortyzuje jednak w pewnym stopniu moc w uderzeniach rywali, a od strony bokserskiej Jung stoi wyżej od Stephensa. Lepiej pracuje też na nogach, nie telegrafując tak swoich uderzeń. Mocą, jaką Amerykanin generuje w ciosach, osłabia oczywiście ich szybkość.
Agresja Stephensa może jednak okazać się dużym problemem dla Rodrigueza – pomimo iż nie jest on zdecydowanie mistrzem zamykania rywali na siatce, raczej ich ganiając aniżeli kastrując z drogi do odejście do boku. Lil Heathen chętnie wpada jednak w półdystans nawet w odpowiedzi na kopnięcia ze strony rywali. O ile zatem piekielnie szybkie i niesygnalizowane lowkingi Pantery mogą przynieść mu wiele sukcesów, to jeden błąd przy ich wyprowadzaniu może skończyć się dla niego zainkasowaniem srogiej kontry. Właśnie potężnym prawym w kontrze na niskie kopnięcie Jeremy Stephens mocno wstrząsnął Doo Hoo Choiem, kilkadziesiąt sekund później kończąc Koreańczyka. Amerykanin to typ zawodnika, który przedziera się przez kopnięcia przeciwników, próbując skarcić ich bombami.
Lil Heathen potrafi czasem zmienić pozycję na odwrotną, ale generalnie znacznie bardziej komfortowo czuje się w klasycznej. Chętnie atakuje z tej ostatniej kombinacją 1-2, by następnie przejść do odwrotnej, szukając lewego sierpa. Tu i ówdzie spróbuje ostrzelać też schaby rywala i akurat na okoliczność walki z Rodriguezem, który chętnie odchyla głowę, ataki na korpus mogą mu bardzo pomóc.
Przyznam szczerze, że nie spodziewam się w tej konfrontacji zbyt wielu elementów klinczerskich czy zapaśniczych. Rodriguez bywa w zwarciu kreatywny, trudno jest go przewrócić, a gdy znajdzie się na plecach, natychmiast szuka powrotu na nogi – z dobrym skutkiem. O ile oczywiście nie ma naprzeciwko siebie Frankiego Edgara. Stephens nie jest jednak tak skuteczny jak Edgar ani w ofensywie zapaśniczej, ani w elementach kontroli z góry. Przeniesienie walki do parteru przez Jeremy’ego i utrzymanie jej tam, aby wykorzystać swoje mordercze ground and pound, nie będzie łatwym zadaniem.
Typowanie
Jak wspominałem, Yair Rodriuez to zawodnik znacznie szybszy, dynamiczniejszy. W przestrzeni publicznej panuje pewnego rodzaju consensus, wedle którego w pierwszej rundzie, może w dwóch pierwszych lotny na nogach Meksykanin powinien prezentować się lepiej – a zatem trafiać, nie będąc trafianym. Pytanie zatem brzmi, czy walcząc ze wstecznego i opędzając się od mniej lub bardziej szaleńczo nacierającego Amerykanina, nie wykorzysta całego baku z paliwem przed zakończeniem walki? Ocena kondycji obu zawodników nastręcza jednak pewnych trudności… Już wyjaśniam.
Otóż, z jednej strony, walka odbywa się w mieście Meksyk, a więc w rodzinnych stronach Meksykanina. Teoretycznie daje mu to przewagę, ale odnotować trzeba, ze Lil Heathen, mając w pamięci casus Caina Velasqueza przy okazji jego walki z Fabricio Werdumem, przeniósł obóz przygotowawczy do Meksyku już 1 sierpnia! To może bardzo pomóc.
Yair Rodriguez przewalczył ostatnio pięć rund z Koreańskim Zombie na dużej wysokości w Denver, nawet w ostatnich pięciu minutach prezentując zaskakująco dużą dynamikę – pomimo ogromnych obrażeń, jakich doznał. Grzechem byłoby jednak nie odnotować, że pojedynek ten miał naprawdę wiele fragmentów, w których obaj zawodnicy stali naprzeciwko siebie przez kilka sekund, próbując jedynie drobnych kiwek, a tak naprawdę zbierając siły. Innymi słowy, tempo tamtej walki do morderczych zdecydowanie nie należało. Stephens będzie prawdopodobnie znacznie agresywniejszy od Junga, choć – o czym dalej – Meksykanin nie jest typem zawodnika, w walce z którym możesz pozwolić sobie na niczym niezmąconą agresję.
Z drugiej zaś strony… Pantera wziął tamto starcie na dwa tygodnie przed galą! A pomimo tego wytrzymał kondycyjnie. Teraz ma za sobą cały obóz przygotowawczy. Przypominam też, że rywalizował już na dystansie pięciu rund z Alexem Cacaresem, prezentując się bardzo dobrze pod względem wytrzymałości.
Innymi słowy, Rodriguez wytrzyma tempo narzucane przez Stephensa – szczególnie że Amerykanin nadal daje ponieść się emocjom, gdy nie jest w stanie dosięgnąć ruchliwych rywali ciosami – tak było w walkach z Zabitem Magomedsharipovem, Renato Moicano czy nawet wspomnianym Doo Hoo Choiem. Atakuje wtedy jeszcze agresywniej, uderza jeszcze mocniej, jednocześnie stając się jeszcze bardziej przewidywalnym. Pozwala, aby rządziły nim w oktagonie złość i irytacja. Pantera to szybszy na nogach zawodnik niż wspomniana trójka oraz znacznie bardziej nieprzewidywalny.
Oto jeden z powodów mniejszej niż zazwyczaj agresji Chan Sung Junga w potyczce z Panterą – gdy stajesz naprzeciwko rywala, któremu potrzeba dosłownie milisekundy na niebezpieczną kontrę, twoja ochota do szaleńczych ataków spada.
Ba, pamiętacie kopnięcia na kolano, w których tak gustuje Rodriguez? Jeśli Stephens spróbuje takowe skontrować, ruszając wówczas do ataku, a zatem opierając ciężar ciała na wykrocznej nodze, może się to dla niego skończyć bardzo źle. To właśnie między innym kapitalne wykorzystanie bocznych kopnięć na kolano z odwrotnej pozycji Rodrigueza mocno osłabiło ofensywne żądze Koreańskiego Zombiego ostatnio – i podobnie może być w sobotę w Meksyku w przypadku Jeremy’ego Stephensa.
Yair Rodriguez okrutnie utrudnił życie Chan Sung Jungowi kopnięciami na kolano, na które z każdą minutą walki Koreańczyk reagował coraz wyraźniej, za wszelką cenę uciekając z nogą.
Oddać trzeba natomiast Amerykaninowi, że ma niezwykle twardy charakter. Pomimo iż frustruje się niepowodzeniami, to nie ma w nim ani krzty zwątpienia, rezygnacji. Jednocześnie jednak nie można zapominać, że Rodriguez garnął się jak zły do trzeciej rundy walki z Edgarem, a sam nigdy nie wylądował na deskach. W wojnie na wyniszczenie z Koreańskim Zombie potwierdził ogromne serce do walki. Wspomnieć natomiast trzeba, że przyjął w tamtej walce masę obrażeń, które mogą odbić się na jego odporności.
O ile Lil Heathen nie przejawia większych – żadnych? – symptomów regresu, to jest to już w pełni ukształtowany zawodnik. Stary pies. Tu i ówdzie doda do swojej gry jakiś element techniczny, ale od lat walczy bliźniaczo podobnie. 26-letni Yair Rodriguez może natomiast rozwijać się z walki na walkę. Nie będę ukrywał, że byłem pod dużym wrażenie formy, jaką zaprezentował ostatnio, powracając do akcji po półtorarocznej przerwie. Nie wszedł jeszcze w najlepszy etap swoje kariery.
Nie zabraknie gorących momentów, w których przed szczęką Meksykanina świszczeć będą bomby wściekle nacierającego Amerykanina. Toporny jednak w aspektach pracy na nogach – pomimo zapowiedzi, że podczas tego obozu przygotowawczego z Tonym Fergusonem ten właśnie element mocno poprawił – Stephens będzie miał gargantuiczne problemy z ustawieniem sobie mobilnego rywala na siatce, aby tam zdzielić go bombami. Zrywny Rodriguez będzie ostrzeliwał przeciwnika pojedynczymi ciosami i kopnięciami z dystansu.
Oczami wyobraźni widzę, jak narusza lekko obniżającego pozycję Stephensa jakimś niesygnalizowanym kopnięciem frontalnym na głowę, jak uczynił to Choi, lub też srogim siekącym kopnięciem na schaby, które niedawno zmasakrował Amerykaninowi Aldo. Nie wykluczam też, że w pewnym momencie młodzian skarci szarżującego bez głowy, zirytowanego weterana jakąś soczystą kontrą – na deski Stephensa posłał wszak chociażby Emmett – ale… Będzie decyzja sędziowska. Charakterny, odporny i walczący przed swoją publicznością – której reakcje mogą wpłynąć na sędziów punktowych – Rodriguez wytrzyma presję ze strony Stephensa, będąc skuteczniejszym w dystansie, gdzie karcił będzie rywala przebogatym arsenałem kopnięć.
Pojedynek obstawić można u naszego partnera PZBUK.pl w linku poniżej:
Zwycięzca: Yair Rodriguez przez decyzję
[yop_poll id=37]*****
Szanowni Czytelnicy, jeśli przypadła Wam do gustu powyższa analiza i inne treści na Lowking.pl oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, zapraszam Was do objęcia portalu mecenatem na Patronite.pl. Szczegóły w oknie poniżej. Dziękuję!