„Inaczej g*wno zrobię!” – Nate Diaz stawia warunek w sprawie występu na UFC 244
Nate Diaz zabrał ponownie głos w sprawie swojej wpadki dopingowej i występu podczas gali UFC 244.
Od czwartku cały świat MMA – a przynajmniej gangsterska jego część – żyje wpadką dopingową Nate’a Diaza, wyczekując z niecierpliwością rozstrzygających wieści w temacie występu stocktończyka w walce wieczoru gali UFC 244 w Nowym Jorku, gdzie z utęsknieniem wygląda go Jorge Masvidal.
Zobacz także: Conor McGregor apeluje do „najlepszego boksera P4P”, aby przeszedł do MMA
U Diaza wykryto śladowe ilości selektywnego modulatora receptora androgenowego (SARM). Jak stwierdził, zasugerowano mu, że niepożądana substancja pochodzić może z zanieczyszczonego suplementu. Stocktończyk utrzymuje jednak, że stosuje wyłącznie te naturalne, pozbawione jakiegokolwiek wspomagania.
Na tym nie koniec, bo młodszy ze stocktońskich braci obwieścił też w czwartkowym wpisie, że poinstruowano go, aby zachował ciszę i uzbroił się w cierpliwość. Nate zawsze jednak szedł pod prąd, walcząc z systemem – i nie inaczej postąpił tym razem. Stwierdził, że nie ma zamiaru wychodzić do walki, aby potem, gdy sprawa wyszłaby na jaw, tłumaczyć się z oszustwa.
Czy wejdzie zatem do oktagonu 2 listopada w Madison Square Garden? Wedle medialnych doniesień ze strony dziennikarzy ESPN.com, nadal istnieją na to spore szanse, bo Amerykanin nie został formalnie zawieszony, a UFC i USADA uwijają się jak w ukropie, aby rozwiązać sprawę. Nie wydaje się też szczególnie prawdopodobne, aby nowojorska Stanowa Komisja Sportowa przeszła obojętnie obok wpływów, jakie zagwarantować może występ Nate’a Diaza w Madison Square Garden.
Innymi słowy, wszystkie znaki na niebie i ziemi – a przynajmniej ich większość – wskazują na to, że Dana White i spółka już tam dopilnują, aby formalnościom stało się zadość i stocktończyk mógł stanąć naprzeciwko Jorge Masvidala w szlagierowo zapowiadającym się starciu.
Rzecz jedna w tym, że wychodząc przed szereg, młodszy ze stocktońskich braci paradoksalnie przejął w całej sprawie inicjatywę i może teraz do pewnego stopnia rozdawać karty. Nie bez znaczenia jest też oczywiście fakt, iż organizatorzy nie mają dlań alternatywy. Leon Edwards, który od biedy – takiej, która może i piszczy jak zarzynany wieprz, ale jednak! – nadałby się na zastępstwo, poinformował bowiem, że nie jest gotowy, aby wystąpić w Nowym Jorku.
W takich oto okolicznościach Nate Diaz obwieścił właśnie w najnowszym – choć już usuniętym – wpisie, co następuje.
Dana White, UFC, UFC on FOX, ESPN, ESPN MMA – oczyśćcie moje imię albo gówno zrobię.
W innym wpisie, tym razem na Instagramie, zasugerował natomiast, że jest już w Nowym Jorku.
https://www.instagram.com/p/B4DybPmgfH4/
Wszyscy są na dopingu poza mną 😎
Co zatem zadowoli Nate’a Diaza? Czy Jeff Novitzky kajający się publicznie w imieniu Amerykańskiej Agencji Antydopingowej, z którą z ramienia UFC współpracuje, usatysfakcjonuje stocktończyka? Może oświadczenie ze strony USADA? A może opinie niezależnych ekspertów nad ekspertami poświadczających wyrobionymi na antydopingowym rynku nazwiskami o jego niewinności, przekonają Diaza?
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK z bonusem 500 PLN na start
Nie wiadomo. Pewnikiem jednak jest, że lada dzień poznamy odpowiedzi na wszystkie pytania. A jeśli nie na wszystkie, to przynajmniej na to póki co najważniejsze – czy za tydzień Nate Diaz pójdzie w oktagonowe tany z Jorge Masvidalem o pas Najostrzejszego Skurwiela.
*****