„Wyjdę, narzucę swoją grę i skopię mu dupę” – Mickey Gall pewny siebie przed walką z Salimem Touahrim
Mickey Gall opowiedział o sobotnim starciu z Salimem Touahrim, do którego dojdzie podczas gali UFC on ESPN 5 w Newark.
W drodze do walki z Diego Sanchezem podczas marcowej gali UFC 235 Mickey Gall tryskał pewnością siebie, zapowiadając deklasację zaprawionego w bojach weterana.
Zobacz także: Jan Błachowicz dzielił szatnię z Jonem Jonesem podczas gali UFC 239
Rzeczywistość wyglądała jednak zupełnie inaczej, bo Sanchez okrutnie zdominował i porozbijał młodziana, kończąc go uderzeniami w drugiej rundzie.
Byłem trochę chory przed walką.
– powiedział Gall w rozmowie z TheBodyLock.com.
Wyglądałem fatalnie i nie byłem sobą. Byłem naprawdę chory, ale wtedy jesteś tak skupiony na walce, że nawet tego nie zauważasz. Były wcześniej kilka sygnałów, ale gdy rozpoczęła się walka, byłem martwy. Po wszystkim spędziłem osiem dni w szpitalu z powodu niewydolności nerek.
Gall powiedział, że po walce dochodził do siebie przez kilka tygodni. Wszystko z powodu nadmiernego odwodnienia przy ścinaniu wagi.
Wydawało mi się, że po prostu skończę go w pierwszej rundzie.
– powiedział.
Jednak już minutę po rozpoczęciu walki miałem problemy z utrzymaniem równowagi. Nie miałem energii. Minuta po rozpoczęciu, gdy łapałem wiatr w żagle, byłem już trupem. Już wtedy było po wszystkim. Przez resztę walki skupiałem się po prostu na tym, żeby oddychać. Nie przewidziałem choroby. Sądziłem, że gdybym był w pełni sił, sprzątnąłbym go w pierwszej rundzie.
Porażka z Diego Sanchezem była drugą w ostatnich trzech występach 27-latka. Do akcji powróci on już w sobotę, podczas gali UFC on ESPN 5 w Newark krzyżując rękawice z walczącym o pozostanie w UFC po dwóch przegranych Salimem Touahrim.
Podobnie jak przed starciem z Sanchezem, tak i przed konfrontacją z Polakiem Gall nie ma wątpliwości, że wyjdzie z walki zwycięsko.
Sprawdzałem go już. Obejrzałem kilka jego walk, żeby zobaczyć, jak walczy.
– powiedział o Touahrim Gall.
Koniec końców, po prostu tam wyjdę, narzucę swoją grę i skopię mu dupę.
Myślę, że skończę go w pierwszej albo w drugiej rundzie. Sprzątnę go. Nie wiem, kiedy dokładnie, ale wyjdę tam i będę się dobrze czuł. Czego mam się bać? Ostatnio walczyłem, będąc w swojej najgorszej dyspozycji. Teraz zrobię wszystko, aby to była najlepsza dyspozycja. Wyjdę i odniosę ładne zwycięstwo. Będę sobą i będę robił swoje.
*****
Jeden z tych wkurwiających pajaców.