„Wygrał wtedy na loterii” – Stipe Miocic pewny siebie przed rewanżem z Danielem Cormierem
Stipe Miocic jest przekonany, że do czasu nokautu rozdawał karty w pierwszym starciu z Danielem Cormierem.
Za nieco ponad miesiąc Stipe Miocic stanie przed szansą pomszczenia najdotkliwszej w karierze porażki, jaką w lipcu ubiegłego roku zadał mu Daniel Cormier, odbierając mu pas mistrzowski kategorii ciężkiej, obroniony wcześniej trzy razy. Obaj zmierzą się ponownie 17 sierpnia w walce wieczoru gali UFC 241 w Anaheim.
Zobacz także: Jorge Masvidal rzuca wyzwanie Conorowi McGregorowi
Szło dobrze. Wygrał na loterii.
– powiedział o przebiegu pierwszego starcia Miocic w najnowszym wywiadzie z ESPN.com.
Narzucałem tempo, ustawiałem go, gdzie chciałem. Klincz, wszystko układało się dobrze. Rzuciłem go na deski, przewróciłem go. Zapasy. Po prostu rzuciłem go na deski. Dziwne. Po prostu czułem się dobrze. Trafił mnie palcami w oko i w pewien sposób pokrzyżował mi szyki. Potem po prostu trafił mnie prawym overhandem na odejście. Dobrze się zachowałem, ale po prostu nie trafiłem. Byłem już trafiany mocniej, ale trafił w punkt.
Po prostu rzucił prawego overhanda na rozerwanie klinczu. Nie próbował niczego szczególnego. Widzieliście jego twarz: „Jasna cholera!”.
Utraciwszy wówczas złoto, Miocic obsesyjnie dążył do rewanżu, wykluczając jakiekolwiek inne pojedynki. I rzeczywiście – los uśmiechnął się do niego, gdy Brock Lesnar, przymierzany do starcia z Danielem Cormierem, nie doszedł do porozumienia z UFC w sprawach finansowych. Otworzyło to Miocicowi drogę do rewanżu z DC. A ten z ogromnym zainteresowaniem oglądał będzie uznawany powszechnie za pretendenta numer jeden Francis Ngannou, który wygrał już trzy z rzędu walki przez szybkie i brutalne nokauty.
Oglądałem Francisa. Świetnie sobie radzi.
– powiedział Miocic o Kameruńczyku, którego swego czasu wypunktował, zadając mu pierwszą w karierze porażkę.
Jeśli będę z nim walczył, będzie ten sam wynik. Nic się nie zmieni. Moja ręka powędruje do góry.
*****