„Wy*ebane ego przypłaci jeszcze jednym albo dwoma nokautami, zanim odejdzie” – Justin Gaethje ostro o Conorze McGregorze
Justin Gaethje nie ma wątpliwości, że zwycięstwem z Donaldem Cerrone może utorować sobie drogę do starcia z Conorem McGregorem.
Przed kilkoma dniami Conor McGregor obwieścił, że sposobił się do stoczenia kolejnej walki już w lipcu w Nowym Jorku, gdzie miał skrzyżować rękawice z Justinem Gaethje, ale kontuzja ręki pokrzyżowała mu szyki.
Zobacz także: Conor McGregor reaguje na zwycięstwo Nate’a Diaza
Okazuje się jednak, że Amerykanin – garnący się, nawiasem mówiąc, do konfrontacji z Irlandczykiem od wielu miesięcy – nic o takich planach nie wiedział.
Pierwsze słyszę.
– powiedział Gaethje w rozmowie z TMZ.com.
Trenowałem wtedy pod walkę, ale wydaje mi się, że już wcześniej złamał rękę, więc nic z tego nie wyszło. Cieszy mnie to jednak. Kowboj jest numerem 4., on jest numerem 3., więc gdy uporam się z Kowbojem, idę dalej, czyli po niego.
Bąknie coś pod nosem i od razu o tym rozmawiamy. To on podejmuje ostateczną decyzję i szacunek za to, że tak się ustawił. Jestem pewien, że nie kłamie, ale wymienił wiele nazwisk, więc wygląda na to, że chce powrócić. Cieszy mnie to.
Justin Gaethje znajduje się na fali dwóch brutalnych nokautów – na Jamesie Vicku oraz Edsonie Barbozie. Do akcji powróci podczas zaplanowanej na 14 września w Vancouver gali UFC on ESPN+ 16, mierząc się z Donaldem Cerrone.
Jego głównym celem pozostaje nadal pas mistrzowski wagi lekkiej – a zatem Khabib Nurmagomedov – ale starcie z Conorem McGregorem również leży w orbicie jego zainteresowań, delikatnie rzecz ujmując.
Pieniądze pojawiają się i znikają, ale jesteśmy tu, aby budować swoje dziedzictwo.
– powiedział.
A walka z nim na pewno by mi pomogła – i pomoże mi, bo czuję, że któregoś dnia będziemy walczyć. Prawdopodobnie po Kowboju. Jeśli zwycięzca tej walki dokona tego w imponujący sposób, a on powróci, to musi walczyć właśnie z kimś takim jak ja lub Kowboj. Nie będzie walczył z Tonym (Fergusonem). Może się bić z przegranym z walki Khabiba z Poirierem, ale wątpię, aby chciał to zrobić. Następną opcją jeśli chce powrócić, jest zwycięzca mojej walki z Kowbojem.
Jest teraz na 3. miejscu w rankingu, co moim zdaniem jest szalone. Ma jednak wiele władzy, więc trzeba go tam trzymać w czubie, chociaż nie wygrał od dwóch lat. Cieszę się jednak, bo ściąga najwięcej uwagi, jest największą gwiazdą tego sportu w tej chwili – i nie ma tu żadnych wątpliwości. Nawet nie walcząc, jest największą gwiazdą, więc oczywiście, że chcę go zajebać.
Conor McGregor nie był widziany w oktagonie od października ubiegłego roku, gdy zmuszony był uznać wyższość Khabiba Nurmagomedova. I to właśnie rewanż z Dagestańczykiem stoczyłby w powrotnej walce najchętniej.
Powinien raczej cieszyć się tymi pieniędzmi, które zarobił.
– powiedział o Conorze Justin.
W końcu wchodzimy w ten sport po to, aby zarobić jak najwięcej i szybko się stąd zwinąć. Jest jednak jeszcze młody i ma wyjebane ego, co przypłaci jeszcze jednym albo dwoma nokautami, zanim skończy.
Podoba mi się jednak to, że o nim rozmawiamy, bo nie rozmawialiśmy o jego walkach od dawna. Nieprzypadkowo dał ten wywiad. Chce walczyć. Mam wyjebane na to, czy będę to ja czy ktokolwiek inny, ale powtarzam: jego ego zaprowadzi go na deski jeszcze raz albo dwa, zanim skończy, zabierze swoją forsę i uda się w stronę zachodzącego słońca.
Highlight potwierdził, że stracił wiele szacunku do Irlandczyka, widząc, jak ten uderzył w twarz starszego mężczyznę w jednym z irlandzkich pubów. Ba, ocenił, że tylko gnój nie straciłby szacunku do McGregora po czymś takim.
Widziałem, jak uderza starszego człowieka. Czy chcę go za to zajebać? Ależ oczywiście, że chcę go za to zajebać.
– powiedział.
Chętnie zamknąłbym mu choćby na chwilę gębę, ale gościa nie da się uciszyć.
Możesz go znokautować, a gdy dojdzie do siebie i tak będzie kłapał cały czas dziobem jak małe dziecko. Teraz mam jednak Kowboja. Muszę przejść przez Kowboja i myślę, że zwycięzca tej walki będzie się bił z nim.
*****