„Wszyscy oceniają go przez pryzmat kopnięć na wątrobę, ale…” – Michał Materla przed rewanżem ze Scottem Askhamem
Michał Materla zapewnia, że wyciągnął wnioski z porażki ze Scottem Askhamem, jednocześnie jednak przestrzegając przed lekceważeniem całego arsenału kickbokserskiego Brytyjczyka.
W walce wieczoru sobotniej gali KSW 49 w trójmiejskiej Ergo Arenie zaprawiony w bojach weteran nadwiślańskiego MMA i jeden z jego pionierów Michał Materla stanie do walki o pas mistrzowski wagi średniej, krzyżując pięści ze Scottem Askhamem.
Zobacz także: Rose Namajunas rozważa zakończenie kariery po porażce z Jessicą Andrade
Obaj zawodnicy spotkali się po raz pierwszy w marcu zeszłego roku – i polski zawodnik nie będzie wspominał tamtej batalii miło. Debiutujący wówczas w klatce polskiego giganta Askham rozmontował go bowiem w 69 sekund serią kopnięć na wątrobę.
Z czasem zresztą wspomniane middlekicki na wątrobę urosły do miana firmowej broni Brytyjczyka – wszystko dlatego, że pół roku później w drugim występie pod flagą KSW odpowiedzi na tę właśnie technikę nie znalazł Marcin Wójcik.
Czy zatem w sobotę szlifujący formę w American Top Team na Florydzie zawodnik ponownie zaatakuje w ten sposób? O to zapytano Michała Materlę podczas dnia medialnego przed galą.
Myślę, że to jest u niego naturalne.
– powiedział Berserker.
Ma świadomość tego, że to jest jego broń. Może będzie chciał też troszeczkę oszukać na początku, a dopiero później zapolować.
Materla zaznaczył jednocześnie, że absolutnie nie lekceważy innych kickbokserskich narzędzi, jakie posiada w swoim arsenale dysponujący świetnymi warunkami fizycznymi Brytyjczyk.
Wszyscy oceniają go przez pryzmat kopnięć na wątrobę, bo tak akurat rozstrzygnął te dwie walki.
– powiedział Michał.
To jest takie trochę spłycanie jego umiejętności. Ogólnie jest po prostu dobrym strikerem – a nie tylko kopaczem na wątrobę. To jest trochę krótkowzroczne.
Po wspomnianej porażce z Brytyjczykiem Michał Materla stoczył już dwie walki, obie kończąc z tarczą. W czerwcu ubiegłego roku ubił Martina Zawadę, a cztery miesiące później w długo wyczekiwanym starciu ten sam los zafundował rozpędzonemu trzema wiktoriami Damianowi Janikowskiemu, zadając mu pierwszą w karierze porażkę.
Było rozczarowanie moją dyspozycją po walce (z Askhamem).
– powiedział Michał.
Na szczęście udało się stosunkowo szybko wrócić i wygrać dwie ważne walki. I to jest teraz naturalna kolej rzeczy. W momencie, gdy wygrałem z Damianem, to już od następnego dnia miałem świadomość tego, że dojdzie do rewanżu. Wtedy zacząłem już sobie układać te wszystkie puzzle na nowo.
Podczas obozu przygotowawczego przed walką Michał Materla powrócił na kilka tygodni do American Kickboxing Academy, tam szlifując formę – i nie ukrywa, że jest bardzo zadowolony z tej eskapady.
Było dwóch zawodników o bardzo dobrych albo nawet troszeczkę lepszych warunkach fizycznych, którzy też stali z mańkuta.
– powiedział o treningach w AKA.
Porobiłem trochę tych rundek, więc jestem dobrej myśli.
Kursy bukmacherskie przed rewanżowym starciem są bardzo wyrównane – z delikatnym wskazaniem na Brytyjczyka. Zapytany, czy czuje się faworytem, czy też underdogiem, szczecinianin postawił sprawę jasno.
Jak najbardziej czuję się underdogiem.
– stwierdził bez zastanowienia.
Przegrałem z kretesem w pierwszym pojedynku. Scott był dużo lepszym zawodnikiem. Nawet nie dał mi się rozwinąć. Presja jest po jego stronie.
Poniżej pełne nagranie za MyMMA.pl:
*****
Zmierzch brazylijskich legend i traktorzystka z Kraju Kawy – cztery wnioski po UFC 237