„Wszyscy mówią teraz o Sergeyu…” – Jones niezainteresowany walką z Pavlovichem, planuje rychły koniec kariery
Mistrz wagi ciężkiej UFC Jon Jones zabrał po raz pierwszy głos na temat potencjalnej walki z rozpędzonym serią sześciu aż nokautów w pierwszych rundach Sergeyem Pavlovichem.
Zapytany niedawno, czy po ewentualnej wiktorii ze Stipe Miociciem znajdzie motywację do walk z mocnymi ale mniej rozpoznawalnymi zawodnikami – nie był nimi zainteresowany w wadze półciężkiej – Jon Jones nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. Dziś natomiast Bones wątpliwości nie ma – kolejny pojedynek będzie ostatnim w jego karierze.
Po 3-letniej przerwie Jon Jones powrócił do akcji w marcu tego roku, w debiutanckim starciu w wadze ciężkiej pokonując ekspresowo Ciryla Gane. Zapewnił sobie tym samym tytuł mistrzowski 265 funtów.
W pierwszej obronie tronu Bones najprawdopodobniej zmierzy się ze wspomnianym Stipe Miociciem. Walki takiej chcą obaj zawodnicy oraz sternik UFC Dana White.
Jak się jednak właśnie okazało, starcie to będzie najprawdopodobniej pożegnalnym dla walczącego zawodowo od piętnastu lat Jonesa.
– Czuję, że stoczę tę walkę ze Stipe i wystarczy – powiedział w najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił FOX Sports Australia. – Naprawdę nie będę miał nic do udowodnienia po pokonaniu Stipe. Jestem w tej grze od dawna. Jeśli licząc pod kątem zawodniczym, to jestem już starym gościem.
– Mam pewne drobne urazy i po prostu chcę spędzać czas z rodziną. Chcę być z moimi dziećmi. Spędzać z nimi czas, mieć sprawną głowę i sprawne stawy. Tak, widzę bliski koniec.
Nie brak natomiast głosów, wedle których to nie ze Stipe Miociciem a z Sergeyem Pavlovichem Jon Jones powinien stanąć do pierwszej obrony tytułu mistrzowskiego. Sklasyfikowany na 2. miejscu w rankingu Rosjanin wygrał bowiem sześć ostatnich walk, wszystkie przez nokauty w pierwszej rundzie. Ostatnio rozbił Curtisa Blaydesa.
Jones nie zabierał póki co publicznie głosu na temat Pavlovicha, ale właśnie uległo to zmianie.
– Tak, jest bardzo ekscytujący – powiedział, zapytany o Rosjanina. – Wydaje mi się, że sześć ostatnich walk wygrał przez nokauty w pierwszych rundach. Bardzo, bardzo imponujące.
– Przypomina mi trochę Glovera Teixeirę z czasów, gdy z nim walczyłem. Był wtedy chyba na fali siedemnastu zwycięstw. Przede wszystkim bokser, który nie kopał zbyt dużo. Glover był jednak znacznie bardziej wszechstronny.
– Ale tak, (Sergey) przypomina mi gości pokroju Rampage’a Jacksona, Glovera Teixeirę, Alexandra Gustafssona. Gości mocnych tylko w jednym elemencie.
– Nie wiem, czy będziemy kiedykolwiek walczyć. Moim celem jest teraz stoczenie dużej walki ze Stipe Miociciem w Madison Square Garden i zawieszenie rękawic na kołku. Kto wie, co przyniesie przyszłość. Ale tak, jest ekscytujący.
O ile zatem starciem z Sergeyem Pavlovichem Jon Jones szczególnie zainteresowany nie jest, to inaczej rzecz ma się z jego niedoszłym rywalem i byłym mistrzem wagi ciężkiej Francisem Ngannou.
– Walka z Francisem Ngannou byłaby warta tego, aby na emeryturę nie iść – przyznał. – Myślę, że walka z Francisem oznaczałaby poważne korzyści, nad którymi warto byłoby się pochylić.
– Francis to były mistrz, który jest tutaj w Ameryce bardzo popularny. Na świecie zresztą też. Taka walka oznaczałaby duże pieniądze, za które byłbym gotowy powrócić.
– Wszyscy mówią o Sergeyu. Sergey to poważne wyzwanie, ale nikt nie wie, kto to jest. Luke Thomas ujął to najlepiej – duże ryzyko, bardzo małe korzyści. A walka z Francisem Ngannou odbiłaby się echem na całym świecie. Byłaby warta ryzyka, warta pieniędzy, warta wszystkiego.
– Kto wie? Może UFC jednak przyjdzie z odpowiednimi pieniędzmi i doprowadzimy do tej walki z Sergeyem? Jednak na ten moment wszystko już osiągnąłem i nie mam niczego do udowodnienia. Walka z Francisem na pewno by mnie interesowała i być może utrzymała mnie w grze.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.