„Wraca po dopingu” – Jacare Souza zirytowany potencjalną walką o pas dla Andersona Silvy
Ronaldo Jacare Souza nie oszczędził swojego krajana i niegdyś serdecznego kompana Andersona Silvę, poddając w wątpliwość jego pozycję w rajdzie po pas 185 funtów.
Ubiwszy przed kilkoma tygodniami po prawdziwej oktagonowej wojnie Chrisa Weidmana podczas nowojorskiej gali UFC 230, Ronaldo Jacare Souza postawił sprawę jasno – interesuje go wyłącznie walka o pas mistrzowski wagi średniej.
Tymczasem kilka dni później gruchnęły doniesienia o zestawieniu pojedynku również roszczącego sobie pretensje do walki o tron Israela Adesanyi z legendarnym Andersonem Silvą, która odbędzie się podczas lutowej gali UFC 234 w Australii. To jednak nie wszystko, bo Brazylijczyk – który powraca po zawieszeniu za doping, a w ostatnich sześciu latach wygrał tylko jeden pojedynek – obwieścił światu, że otrzymał zapewnienie od Dany White’a, iż zwycięstwem z Nigeryjczykiem utoruje sobie drogę do walki o złoto.
Nieszczególnie przypadło to do gustu Jacare…
W czasach moich walk jiu-jitsu rywalizowałem w krajowych rozgrywkach, aby wystąpić na Mistrzostwach Świata. Jeśli nie wygrałem krajowych rozgrywek, nie walczyłem na Mistrzostwach.
– powiedział Souza w rozmowie z PVT (za MMAFighting.com), odnosząc się do starcia Silvy z Adesanyą.
Jeśli natomiast wygrywałem w kraju, to nikt nie mógł przede mnie wskoczyć. A teraz tylko dlatego, że gość ma nazwisko i całą resztę… Prawda jest taka, że Anderson wraca po dopingu. Andersona nie ma w rankingach. Rozumiecie?
Sklasyfikowany na 3. miejscu w rankingu kategorii średniej Brazylijczyk nie ukrywa, że nieszczególnie – delikatnie rzecz ujmując – podoba mu się medialny klimat w UFC, w którym aspekty sportowe są spychane nad drugi plan.
Tyle gówna dzisiaj…
– stwierdził.
Gość wyskakuje z klatki, żeby zlać drugiego i inne gówno… Chyba zacznę się szprycować, zacznę coś odpierdalać, wyzywać wszystkich. Może wtedy dostanę walkę o pas. Tyle że moje zasady pozostają niezmienne i nienegocjowalne. Czy dadzą mi walkę o pas, czy jej nie dadzą – nie zmienię ich. Taki jestem i tak na to patrzę.
Razem z Chrisem szanowaliśmy się nawzajem. Wszyscy mówili o naszym szacunku i mówili o naszej walce. To, co robimy poza oktagonem, nie ma nic wspólnego z tym, co robimy w oktagonie. W oktagonie walczyliśmy z Chrisem twardo, włożyliśmy w to nasze serca, aby wygrać – i ludzie chcą to oglądać. Nie chcą, aby przed szereg wskakiwał ktoś powracający po dopingu, kto nie jest w rankingu, kto jest sławny. Prawda jest taka, że wszyscy wiedzą, że to bzdura. I taka jest prawda – to bzdura.
Nie tylko Anderson Silva twierdzi jednak, że zwycięstwem w Melbourne zapewni sobie pojedynek o pas mistrzowski. Nie ma też w tym temacie żadnych wątpliwości rozpędzony czterema wiktoriami z rzędu Nigeryjczyk.
Jacare, który w przeszłości dwukrotnie ubijał Dereka Brunsona, ma tu jednak wyrobione zdanie.
Nie zasługuje na to.
– stwierdził o titleshocie dla Adesanyi.
Jedynym czołowym średnim, jakiego pokonał, jest Derek Brunson, który wyraźnie się tam lękał. To, co on zrobił Derekowi, ja uczyniłem mu dwukrotnie – i to w lepszym stylu, a nawet nie jestem uderzaczem.
Jak natomiast ocenia pojedynek Silvy z Adesanyą?
Uważam, że Adesanya ma wszystko, aby wygrać, ale Anderson to Anderson.
– powiedział Souza.
Nie można stwierdzić, że łatwo pokona Andersona, że wyjdzie tam i łatwo tego dokona. To Anderson. Nikomu nie będzie łatwo go pokonać. Anderson nie jest zawodnikiem, którego pokonujesz z łatwością.
*****
Ma rację, dla mnie UFC goni trochę w piętkę. Skończy jak drugie WWE, ale zawsze będzie mniej popularne od oryginału, wolałem gdy głównym aspektem był sport