Woodley: „Po tej walce chciałem mu przyłożyć”
Tyron Woodley mimo zatargów z Johnym Hendricksem jeszcze z czasów zapaśniczych szanuje go.
Tyron Woodley na UFC 192 zmierzy się w najważniejszej walce w karierze z Johnnym Hendricksem. Zwycięzca niemal na pewno walczył będzie o pas mistrzowski z Robbiem Lawlerem bądź Carlosem Conditem. Obu zapaśników łączą jednak pewne więzi z przeszłości – mierzyli się na macie zapaśniczej, a wtedy lepszy okazał się były mistrz. Tyron twierdzi jednak, że w dużej mierze taki wynik to efekt faulu ze strony rywala. Obecnie Woodley daleki jest od czynienia walki sprawą osobistą, o czym mówił na ostatnim spotkaniu z fanami przed galę UFC Fight Night 74:
Chciałem wygrać tytuł Big 12 i ustanowić rekord szkoły. Po tej walce chciałem mu przywalić. Jeżeli walczyłbym z nim wcześniej niż teraz, to walczyłbym emocjonalnie. Biłbym się zamiast rywalizować i to kosztowałoby mnie walkę. Dojrzałem i teraz się z tego obaj śmiejemy. Muszę z nim rywalizować, a nie bić się. Szanuję go.
Woodley nie czyni długodystansowych planów i spodziewa się naprawdę trudnej walki:
Nie ma „walki po Hendricksie”. Jest Hendricks. Nie myślę o walce o pas. Skupiam się na nim. Trudno powiedzieć, jaki Johnny wyjdzie. Z moim zespołem spodziewamy się, że poczuł się znieważony i to on powinien walczyć o pas. Będzie chciał coś udowodnić. Jeżeli nie będzie miał takiego nastawienia, to czeka go długa noc.
Amerykanin chwali się także ciągłym progresem:
Pokazałem już, że potrafię używać każdej płaszczyzny i moim celem jest robić to w oktagonie. Kiedy tak robię, to myślę, że jestem najlepszym półśrednim na świecie. Mocno uderzam. Myślę, że mam najlepszy boks i świetny grappling – niedługo otrzymam czarny pas w BJJ, a ludzie nie rozumieją mojego stylu walki w parterze.