Will Brooks po porażce z Nikiem Lentzem: „Jestem niezwykle zadowolony ze swojego występu”
Były mistrz Bellatora, Will Brooks, skomentował swoją sobotnią porażkę – trzecią z rzędu – z Nikiem Lentzem podczas australijskiej gali UFC Fight Night 121.
Do UFC dołączał w 2016 roku w glorii rozpędzonego serią dziewięciu wiktorii mistrza kategorii lekkiej Bellatora – i takie same cele, mistrzowskie, stawiał sobie pod nową banderą.
Dziś natomiast Will Brooks znalazł się pod ścianą, przegrywając trzecią z rzędu walkę w oktagonie – i też trzecią przed czasem. Jego katem okazał się podczas gali UFC Fight Night 121 w Sydney jego były klubowy kolega Nik Lentz, który udusił go ciasna gilotyną w drugiej rundzie walki.
Głowy w piasek 31-letni Amerykanin chować jednak nie zamierza, czego dowodem oświadczenie, które wydał po gali w Sydney.
Thank you. #peaceandblessings pic.twitter.com/FxBWBstT2u
— Will Brooks (@ILLxWillBrooks) November 19, 2017
Wczoraj nie poszło po mojej myśli. Jestem sobą bardzo rozczarowany, ale nigdy nie zwątpię w siebie, swoje możliwości i to, na co mnie stać. Jestem niezwykle zadowolony ze swojego występu… Czułem się ponownie sobą – od strony mentalnej i fizycznej – a tego razem z trenerami właśnie poszukiwaliśmy. Niestety, nie dokończyłem roboty. 1-3 jest zupełnie nie do zaakceptowania i biorę pełną odpowiedzialność za pozycję, w jakiej się znalazłem. Nie jestem pewien, co przyniesie mi przyszłość, ale oddaję swoją wiarę w Boga, który zawsze czynił wspaniałe rzeczy w moim życiu. Wiem, że cokolwiek stanie się w przyszłości, stawię temu czoło, bez strachu – tak, jak czyniłem ze wszystkim w swoim życiu.
(…)
Teraz zrobię sobie przerwę na przegrupowanie.
Jedyne zwycięstwo w UFC Brooks odniósł w debiucie, wypunktowując Rossa Pearsona. Późnej jednak przegrał przez techniczny nokaut – w sporej mierze, jak przekonywał, spowodowany kontuzją żeber – z Alexem Oliveirą, by następnie paść ofiarą jego krajana i imiennika Charlesa Oliveiry, który zmusił go do klepania.
Obecnie Brooks znajduje się na kontrakcie gwarantującym mu $57,800 za występ i drugie tyle za zwycięstwo. Nie wiadomo, ile walk pozostało mu w umowie z UFC.
*****
Marcin Tybura w wersji 1.5 – czyli siedem wniosków z UFC Sydney