„Wiem, że jest twardy i odporny, ale…” – Leon Edwards widzi dwa scenariusze walki z Natem Diazem na UFC 262
Leon Edwards zapowiedział starcie z Natem Diazem na UFC 262, które może okazać się dla niego przepustką do walki o złoto wagi półśredniej.
Sklasyfikowany na 3. miejscu w rankingu wagi półśredniej Leon Edwards od dawna domagał się pojedynku mistrzowskiego lub kasowego zestawienia. O ile ta pierwsza opcja nadal pozostaje dla niego niedostępna, to ta druga zmaterializuje się już 15 maja – wtedy bowiem właśnie w co-main evencie gali UFC 262 w Houston Jamajczyk skrzyżuje rękawice z Natem Diazem.
– Czeka go ciężka przeprawa w walce z naturalnym półśrednim, który na dodatek potrafi walczyć z obu ustawień, ma świetne zapasy i świetny parter – powiedział Rocky o Diazie w wywiadzie udzielonym ESPN.com. – Podoba mi się jego mentalne podejście do tej gry, sposób, w jaki myśli. To będzie atrakcyjna walka.
Jamajsko-amerykańskie starcie będzie pierwszym co-main eventem w dziejach UFC, który odbędzie się na dystansie pięciu rund. Nie brak opinii wśród fanów oraz ekspertów większych i mniejszych, wedle których sprzyjać będzie to słynącemu z żelaznej kondycji Diazowi, ale Edwards widzi to zupełnie inaczej.
– Jeśli już, to po prostu oznacza więcej obrażeń dla Nate’a – zawyrokował. – Wszyscy mówią, że to korzyść dla Nate’a, bo gdy walczył z Masvidalem, to potem mówił, że dopiero w rundach czwartej i piątej się rozkręcał, więc zobaczymy.
– Jeśli rzeczywiście wyjdzie teraz z podobnym nastawieniem, to czekają go trzy bardzo długie rundy. Powiedzmy, że wyjdę tam i będę go masakrował przez trzy rundy. Zostaną mu wtedy tylko dwie, aby wygrać. Powiedzmy, że wygra te dwie rundy – nie stanie się tak, ale przyjmijmy, że tak będzie. Nadal to jednak ja wygram całą walkę.
– Nigdy nie przegrałem przed czasem. Nie byłem poddany, nie byłem znokautowany, więc nie rozumiem, jaka to różnica. Możesz spróbować dotrwać do decyzji i prawdopodobnie to ja ją wygram. Wyjdę tam, aby go zranić, aby go sprzątnąć, aby udowodnić, że jestem o kilka poziomów nad tymi gośćmi. Szczerze wierzę, że tak jest.
Powracający po pechowym starciu z Belalem Muhammadem – zakończyło się wynikiem no-contest z powodu niezamierzonego faulu Jamajczyka, który uniemożliwił kontynuację walki Amerykaninowi – Leon Edwards wierzy, że posiada wszelkie niezbędne narzędzia, aby skończyć niewidzianego w akcji od listopada 2019 roku – przegrał wówczas ze wspomnianym Jorge Masvidalem – Nate’a Diaza.
– Moje kombinacje ciosów, łokcie, kopnięcia zranią go – zapowiedział. – Mój grappling, moja kondycja. Po prostu uważam, że w każdej płaszczyźnie jestem lepszy.
– Wiem, że jest twardy, wiem, że jest odporny, wiem, że ma świetną kondycję, ale uważam, że potrzebujesz czegoś więcej, aby mnie pokonać. Ciężko pracowałem, aby znaleźć się tutaj. Przez ostatnie półtora roku mocno się rozwinąłem. Po prostu nie widzę, jak Nate Diaz może pokonać Leona Edwardsa.
– Za każdym razem, gdy myślę o tej walce, widzę dwa scenariusze. Albo wychodzi tam i próbuje wywierać presję, albo spróbuje podejść do walki jak do tej z Masvidalem, czyli poczeka, a potem w późniejszych rundach spróbuje podkręcić tempo. Ale w każdym z tych scenariuszów wygrywam.
Cały wywiad poniżej:
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****
Edwards to stylistycznie bardzo trudny rywal dla Diaza. Poukładany w stójce, solidny w każdym elemencie, do tego dość wyrachowany, więc nikła szansa, że się podpali i pójdzie beztrosko w parter, albo wyczerpie tlen próbując skończyć Diaza.
Tak wogóle to zacznijmy od tego, kiedy Nate Diaz pokonał jakiegoś prawdziwego WW (bo z Pettisa czy Conora to żadni półśredni). W 2010? xD
Ten zombi-styl Diaza bazujący na kondycji i szczęce na półśrednich, którzy górują nad nim fizycznie raczej nie robi wrażenia.
Według mnie top10 WW robi go bez większych problemów. Jedynie leciwi Woodley/ Maia mogliby mieć problemy.
Stawiam, że Diaz znowu przegra przez porozbijaną twarz. Bądź padnie po kopnięciu. Decyzja też możliwa.