„Widziałem tam innego gościa” – Anthony Smith z rezerwą o wiktorii Jona Jonesa
Anthony Smith zabrał głos na temat potencjalnej walki z Jonem Jonesem, podejmując się też oceny zwycięstwa tego ostatniego z Alexandrem Gustafssonem.
Wzmocniony medialnym blaskiem, jakiego niewątpliwie przydała mu rola analityka FOX podczas sobotniej gali UFC 232 w Los Angeles, rozpędzony trzema wiktoriami z rzędu Anthony Smith wierzy, że nadeszła jego pora na walkę o złoto wagi półciężkiej z Jonem Jonesem.
Nie sądzę, aby Daniel (Cormier) powrócił do 205 funtów i nie wygląda na to, żeby Jon przeszedł wyżej.
– powiedział Lwie Serce w rozmowie z Arielem Helwanim.
Wiem, że fani opowiadają, że nie zasługuję na tę walkę i Jon mnie rozjedzie, ale jak już mówiłem, nie chodzi o to, jak twoim zdaniem potoczy się walka. Pytanie – czy na to zasłużyłem i kto jeszcze tam jest? Pokonałem gościa z drugiego miejsca na świecie, który dopiero co bił się o tytuł. Gustafsson właśnie przegrał z Jonem i uważam, że teraz to ja jestem odpowiednim gościem.
Łatwo oczywiście oglądać moje walki, wytknąć błędy i opowiadać, że zrobisz ze mną to, zrobisz tamto, ale wydaje mi się, że ludzie zaczynają szybko zdawać sobie sprawę, że gdy stajesz naprzeciwko mnie, jest inaczej. To ja jestem odpowiednim gościem do pokonania Jona Jonesa. Naprawdę.
Okazuje się też, że nie tylko Daniel Cormier nie był pod wrażeniem zwycięstwa Jona Jonesa z Alexandrem Gustafssonem – Dana White zdradził, że DC bombardował go w trakcie pojedynku wiadomościami, w których twierdził, że Bones wygląda ślamazarnie – ale podobnie walkę tę widział też właśnie Anthony Smith.
Byłem zaskoczony. Byłem naprawdę zaskoczony.
– powiedział w temacie zwycięstwa Jonesa z Gustafssonem.
Nie był tak szybki i tak ostry, jak był na ogół. Najważniejszy wniosek, jaki wyciągnąłem z tej walki, jest inny… Jon walczy z duża arogancją. Jednym z jego największych atutów jest jego mentalność. Trudno go złamać. To fenomenalny zawodnik. Nie zamierzam siedzieć i udawać, że Jon nie jest świetny.
Nie widziałem tam jednak gościa, który był tak arogancki i tak pewny siebie jak wcześniej. Nie wiem, czy to kwestia długiej przerwy czy zamieszania przed walką i tych kontrowersji – ale widzę tam innego gościa.
Lwie Serce zdaje sobie jednocześnie sprawę, że nie jest przesądzone, że w kolejnej walce stanie naprzeciwko Jonesa. Jeśli tak się nie stanie, nie wyklucza konfrontacji z Coreyem Andersonem lub – i wydaje się, że ta opcja interesuje go bardziej – przenoszącym się do wagi półciężkiej Luke’iem Rockholdem, który w jednym z ostatnich wywiadów nie oszczędził mu medialnych przytyków
*****