„W tym przypadku wam to, ku*wa, gwarantuję!” – White skomentował ostatnią walkę Adesanyi, zapowiedział kolejną
Niewidziany w mediach od dłuższego czasu Dana White w końcu zabrał głos na temat ostatniego zwycięstwa Israela Adesanyi.
Przed dwoma tygodniami mistrz kategorii średniej Israel Adesanya po raz piąty obronił tytuł. W walce wieczoru gali UFC 276 w Las Vegas Nigeryjczyk po zdecydowanie niezachwycającym, toczonym w niespiesznym tempie widowisku pokonał na punkty Jareda Cannoniera.
Po gali na Stylebendera znalazł się pod pręgierzem skomasowanej medialnej krytyki, zarówno ze strony fanów, ekspertów większych i mniejszych, a także innych zawodników. Była to bowiem trzecia z rzędu wygrana Nigeryjczyka po niezapadającej w pamięci walce.
Mistrz ochoczo na zarzuty odpowiadał, na ogół jednak w nieskomplikowanym stylu sprowadzającym się do porównania swojego statusu życiowego i dokonań z tymi krytyka. Oceniał, że walka wcale nie była taka zła, zwracając uwagę, że nie zamiera podejmować zbędnego ryzyka tylko po to, aby zadowolić gawiedź.
Głosu w temacie występu Nigeryjczyka nie zabierał dotychczas sternik UFC Dana White, ale sytuacja ta uległa zmianie podczas konferencji prasowej po sobotniej gali UFC Fight Night w Long Island. Tamże właśnie głównodowodzącego amerykańskiego giganta zapytano o walkę Nigeryjczyka z Amerykaninem…
– Wygrał – powiedział z kwaśną miną White. – Nie jestem jednak pewien, czy taki występ chciał dać albo czy taki sprzedawał przed walką.
– Druga rzecz jest natomiast taka, że nie wydaje mi się, żeby też jego przeciwnik był agresywny. Potrzeba dwóch, aby zrobić świetną walkę.
Amerykański promotor przytaknął dziennikarzowi, który zwrócił uwagę, że Cannonier był już kolejnym rywalem Adesanyi nieskorym do podejmowania większego ryzyka.
– Tak nie będzie w kolejnej walce – powiedział Dana. – Jeśli jesteście na moim miejscu, to nie możecie dawać zbyt wielu gwarancji. Mogę co najwyżej mówić, że „stylistycznie na papierze zapowiada się na…” albo „wydaje nam się, że…”. A w tym przypadku wam to, kurwa, gwarantuję. Absolutnie i zdecydowanie gwarantuję, że następna walka, jaką stoczy Israel Adesanya, będzie wyjebana w kosmos.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że rywalem Nigeryjczyka w szóstej obronie tronu będzie jego stary znajomy z czasów kickbokserskich Alex Pereira, który pokonał go dwukrotnie – decyzją sędziowską oraz przez nokaut. Brazylijczyk ma na koncie trzy zwycięstwa pod sztandarem UFC, które katapultowały go do miana pretendenta do złota.
Cały wywiad z Daną Whitem poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.