W skórze Joe Silvy: UFC Fight Night 78
Bartek Fabiński odniósł drugie zwycięstwo w UFC. Kogo widzielibyśmy jako jego następnego przeciwnika?
Z przykrością muszę stwierdzić, że debiut UFC w Monterrey zostanie przeze mnie szybko zapomniany. Gala jakich wiele. Co nie znaczy, że już za kilka miesięcy jej uczestnicy nie staną się bohaterami fantastycznych, emocjonujących pojedynków. Oto nasze propozycje odnośnie ich przyszłości.
Neil Magny (17-4):
Neil Magny po raz kolejny zaskoczył dziennikarzy i fanów (w tym mnie) i pokonał faworyzowanego Kelvina Gasteluma. Otwiera to dla niego sporo nowych możliwości. Najchętniej zobaczyłbym pierwotnie planowane zestawienie ze Stephenem Thompsonem (11-1), ale on ma walczyć na UFC 195 i nie wiadomo, co z tego wyniknie. Wątpię, by Magny chciał tyle czekać. Druga opcja to zestawienie ze zwycięzcą walki Benson Henderson vs Jorge Masvidal. Ale nie wiem, czy fighterom, do niedawna walczącym w kategorii lekkiej, uśmiecha się pojedynek z dużym Neilem, tym bardziej, że korzysta on z zasięgu znacznie lepiej niż Brandon Thatch. Trzeci pomysł to walka z Dong Hyun Kimem (20-3) po tym jak rozjedzie on, rzuconego na pożarcie, Dominica Watersa (9-3). Trudny wybór.
Propozycja: Stephen Thompson (11-1) lub Dong Hyun Kim (20-3)
Kelvin Gastelum (11-2):
Szczerze mówiąc, Kelvin należy do grupy zawodników, którzy strasznie mnie nudzą. Nie ma w jego osobie i stylu walki nic, co wzbudzałoby we mnie jakiekolwiek emocje. Dlatego też trudno znaleźć mi dla niego przeciwnika. Tym bardziej, że sporo walk w dywizji półśredniej jest już zaplanowanych. Ostatecznie wybieram przegranego z walki Demian Maia vs Gunnar Nelson.
Propozycja: przegrany walki Demian Maia (21-6) vs Gunnar Nelson (14-1)
Ricardo Lamas (16-4):
Wbrew temu, co sam Lamas mówi, czeka go rola gatekeepera ścisłej czołówki. Nie sprosta zawodnikom pokroju Aldo, Mendesa czy Edgara, ale będzie stanowił zaporę dla ambicjonalnych zapędów Dennisa Bermudeza czy Diego Sancheza. Kto powinien następny zapukać do bram? A na przykład Max Holloway. Spokojnie mógłby to być main event planowanej gali na Hawajach.
Propozycja: Max Holloway (14-3)
Diego Sanchez (25-8):
Diego już się nie zmieni. Do końca kariery będzie wdawał się w dzikie brawle, licząc na przychylność sędziów i bonusy za walki wieczoru. By dać zadość jego oczekiwaniom, proponuję dla niego innego zmęczonego weterana, który lubi stójkowe, krwawe wojny.
Propozycja: Cub Swanson (21-7)
Henry Cejudo (10-0):
Jussier Formiga miał dać odpowiedź, czy Henry Cejudo jest już gotowy do walki z Demetriousem Johnsonem. Wygrał, więc należałoby powiedzieć, że jest, ale nie zobaczyłem w sobotę nic, co mogłoby pozwolić wierzyć, że skończy inaczej niż rzesza pretendentów przed nim. Nie ma sensu jednak rozpatrywać innych opcji. Cejudo to jedyna szansa, by walka mistrzowska kategorii muszej wzbudziła jakiekolwiek większe zainteresowanie, tak więc czas na titleshota.
Propozycja: Demetrious Johnson (23-2)
Jussier Formiga (18-4):
Tutaj pole manewru jest bardzo wąskie. Dodson idzie do koguciej. Z McCallem, Reisem i Makovskym już walczył. Z zawodników po porażce będących jakoś blisko rankingowo zostaje John Moraga i na niego stawiam.
Propozycja: John Moraga (16-4)
Leandro Silva (19-2-1, 1NC):
Leandro Silva odniósł kolejne solidne zwycięstwo, ale nadal jakoś się nie mogę do niego przekonać. Potrzebuję jakiegoś konkretniejszego testu, który da zdecydowaną odpowiedź, z kim mamy do czynienia. Myślę, że starcie z Jake’m Matthewsem dobrze spełniłoby tą rolę.
Propozycja: Jake Matthews (10-1)
Efrain Escudero (23-10):
Escudero dobrze sobie radził w roli ambasadora UFC w Meksyku i jego porażka z, mimo wszystko, anonimowym Brazylijczykiem pokrzyżowała pewnie plany władzom organizacji. Być może będą chcieli dać mu się odbudować na kimś zaczynającym dopiero przygodę w oktagonie, ale bardziej przemawia do mnie zasada kojarzenia ze sobą weteranów. Spośród licznych lekkich propozycji wybieram Hawajczyka KJ Noonsa (12-7), która zawsze jest gwarantem ciekawych akcji, przynajmniej w płaszczyźnie stójkowej.
Propozycja: KJ Noons (12-7)
Bartosz Fabiński (13-2):
Po UFC FN Sao Paulo wymyśliłem sobie dla Viscardiego Andrade (18-7) właśnie Bartosza Fabińskiego. I pozostaje to jakąś opcją, ale sobotnie zwycięstwo reprezentanta WCA Fight Team dało mi do myślenia. Obecnie, obok Asi Jędrzejczyk i Krzysztofa Jotki, Bartek stał się najlepiej radzącym sobie Polakiem. Ba, jest pierwszym zawodnikiem znad Wisły płci męskiej, który zaczął przygodę w UFC od dwóch zwycięstw. Może Joe Silva zechce sprawdzić jego możliwości w konfrontacji z kimś trochę bardziej rozpoznawalnym? Z tego też powodu zacząłem przyglądać się Amerykanom i stawiam na Zaka Cummingsa (18-4). Doświadczony fighter może pochwalić się bilansem 3-1 w największej organizacji na świecie, przy czym jedyną porażkę zadał mu utalentowany Gunnar Nelson. To mógłby być ciekawy pojedynek.
Propozycja: Viscardi Andrade (18-7) lub Zak Cummings (18-4)
Hector Urbina (17-9-1):
Propozycja: Jonavin Webb (8-1)
Erick Montano (7-3):
Propozycja: zwycięzca walki Hayder Hassan (6-2) vs Vicente Luque (7-5)
Enrique Marin (8-3):
Propozycja: przegrany walki Danny Roberts (11-1) vs Michael Graves (5-0)
Enrique Barzola (11-2-1):
Propozycja: Tiago Trator (19-5)
Horacio Gutierrez (3-2):
Propozycja: Cesar Arzamendia (7-2)
Erik Perez (15-6):
Propozycja: Iuri Alcantara (32-6)
Taylor Lapilus (10-2):
Propozycja: Leandro Issa (13-5)
Alejandro Perez (16-6):
Propozycja: Douglas Andrade (23-1)
Scott Jorgensen (15-12):
Propozycja: do zwolnienia
Andre Fili (15-3):
Propozycja: Rony Jason (16-5)
Gabriel Benitez (18-5):
Propozycja: Lucas Martins (15-3)
Alvaro Herrera (9-3):
Propozycja: Brendan O’Reilly (6-1)
Vernon Ramos (3-1):
Propozycja: do zwolnienia
Polo Reyes (4-1):
Propozycja: Scott Holzman (8-0)
Cesar Arzamendia (7-2):
Propozycja: Horacio Gutierrez (3-2)
Michel Prazeres (19-2):
Propozycja: Andrew Holbrook (10-0)
Valmir Lazaro (13-4):
Propozycja: Akbarh Arreola (23-9)