„W pierwszej rundzie dałem jeden z najlepszych występów w karierze!” – Anthony Smith w trakcie walki z Magomedem Ankalaevem dziwił się, „jakie to, ku*wa, proste!”
Anthony Smith nie ma wątpliwości, że gdyby nie kontuzja, jakiej się nabawił, bez problemów rozprawiłby się z Magomedem Ankalaevem na UFC 277.
Przed tygodniem Anthony Smith przegrał przez techniczny nokaut z Magomedem Ankalaevem w starciu, które miało utorować mu drogę do mistrzowskiej rozgrywki w wadze półciężkiej.
W pierwszej rundzie Amerykanin doznał kontuzji kostki – doszło do złamania jednej z kości – ale w pierwszym wywiadzie, jakiego udzielił po walce, goszcząc w podcaście Michaela Bispinga, Lwie Serce podkreślił, że do kontuzji nie doszło na skutek kopnięcia autorstwa Dagestańczyka. Utrzymywał, że nie wie, w którym dokładnie momencie uszkodził kostkę, ale wie, że z całą pewnością nie było to następstwem żadnego kopnięcia.
Amerykanin nie ma też wątpliwości, że walka układała się pod jego dyktando.
– Sądziłem, że walka układa się dobrze – powiedział. – Nie zaskoczył mnie niczym. Spodziewałem się, że będzie lepszy. Nie był tak mocny, jak się spodziewałem. Nie był też tak duży, jak się spodziewałem.
– Wydawało mi się, że pójdzie na mnie trochę agresywniej – a to z powodu niektórych rzeczy, jakie mówił przed walką. W mediach nie okazywał mi szacunku, ale gdy znaleźliśmy się w klatce naprzeciwko siebie – szacunek z jego strony był ogromny.
– Rozumiem, dlaczego daje bezbarwne walki. Nie bije się. Chce tylko kontrować. Próbuje złapać się, jak skracasz dystans albo jak odchodzisz. Nie trafił niczym znaczącym pod kątem uderzeń, jeśli chodzi o walkę w stójce.
– W pierwszej rundzie próbowałem tylko zbierać informacje. Nie próbowałem skończyć go w pierwszej rundzie. Chciałem wywierać presję i sprawić, żeby poczuł się tam niekomfortowo. Chciałem wyciągnąć go ze strefy komfortu. I zrobiłem to. Byłem naprawdę zadowolony ze swojego występu w pierwszej rundzie. Byłem gotowy poświęcić pierwszą rundę tylko po to, żeby zobaczyć, jak będzie walczył.
– Nie chcę niczego mu ujmować, bo koniec końców, jego ciało wytrzymało, a moje nie wytrzymało, ale nie jest tak, że zrobił cokolwiek, łamiąc mi kostkę. W pewien sposób sam sobie to zrobiłem. Jest oczywiście mocny, ale walka nie pokazała nic, co podważałoby moją jego ocenę przed walką. Nie jest żadnym rzeźnikiem. Nie jest żadnym postrachem dywizji.
– Mam do gościa dużo szacunku, ale czuję, że z niektórymi gośćmi w dywizji czeka go ciężka przeprawa. Będzie miał problemy.
– Wiesz, co mnie wkurza najbardziej? – kontynuował z pasją Smith. – Oglądam tę walkę i nie popełniłem nawet jednego błędu! W pierwszej rundzie dałem jeden z najlepszych występów w karierze. I cały czas jechałem na dwójce. Przez głowę przemykała mi myśl: „jakie to, kurwa, proste!”. Dokładnie tak miało to przebiegać w pierwszej rundzie.
– Słychać to nawet w moim narożniku przed drugą rundą. Wiedzieli oczywiści, jak bardzo jestem ranny, ale Scottie był podjarany: „Dokładnie tego chcieliśmy. Dobra, wiesz, jaki jest plan. Wychodź do drugiej rundy i wywieraj presję, siedź na nim, zamykaj go”.
– Musieliśmy zobaczyć w pierwszej rundzie, jak trudna będzie to walka. Sądziłem, że będzie trudna – a nie była!
Porażka z Magomedem Ankalaevem zatrzymała serię trzech zwycięstw Anthony’ego Smitha. Amerykanin zapowiedział jednak, że nie składa broni w walce o najwyższe laury.
Do akcji chciałby powrócić jeszcze w tym roku, ale zdaje sobie sprawę, że bardziej realistyczny jest początek przyszłego.
Cały wywiad poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
https://www.youtube.com/watch?v=1YHhQ5qMAu0
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.