Belfort z Hendersonem w trylogii na UFC FN 77
Dwie legendy MMA wkrótce skrzyżują rękawice po raz trzeci w historii.
Nieco ponad miesiąc temu Dan Henderson (31-13) po rozbiciu Tima Boetscha w rozmowie z MMAOddsbreaker stwierdził:
Chciałbym zmierzyć się z dwoma lub trzema rywalami w kategorii średniej, z którymi fani chcieliby mnie obejrzeć – to rewanże z Andersonem Silvą i Vitorem Belfortem. Chciałbym też walczyć raz jeszcze z Gegardem Mousasim, bo za pierwszym razem tak naprawdę nie miałem okazji… Walka w Stanach Zjednoczonych wyglądałaby inaczej niż tam, gdzie jego lekarz jest szefem komisji sportowej.
Życzeniu Amerykanina stało się właśnie zadość – jak na konferencji prasowej po gali UFC 190 ogłosił szef UFC, Dana White, w swojej kolejnej walce Hendo po raz trzeci skrzyżuje rękawice z Vitorem Belfortem (24-11), a trylogia dopełni się na gali UFC Fight Night 77, która odbędzie się 7 listopada w Sao Paulo.
Na niczym spełzły zatem starania Michaela Bispinga, który wyzywał do walki tę dwójkę, by ostatecznie (najprawdopodobniej) otrzymać Roberta Whittakera.
Henderson i Belfort mierzyli się już dwukrotnie. W 2006 roku na gali PRIDE 32 Amerykanin po niezbyt porywającym boju zdominował zapaśniczo Brazylijczyka, zwyciężając przez jednogłośną decyzję. Siedem lat później Phenom wziął srogi rewanż, na UFC Fight Night 32 deklasując rywala w nieco ponad minutę, czym – po dwóch wcześniejszych zwycięstwach nad Michaelem Bispingiem i Lukiem Rockholdem – zapewnił sobie walkę o pas mistrzowski z Chrisem Weidmanem, ostatecznie przegraną.
W ich drugiej walce Vitor Belfort zdeklasował Dana Hendersona.
Hendo tymczasem po brutalnej porażce z Belfortem walczył ze zmiennym szczęściem – znokautował Mauricio Shoguna Ruę oraz ostatnio Tima Boetscha, dwukrotnie między tymi wiktoriami przegrywając – z Danielem Cormierem i Gegardem Mousasim.
Zwycięzca pojedynku znajdzie się o jeden, maksymalnie dwa pojedynki od walki o pas mistrzowski.
44-letni Henderson i 38-letni Belfort nie są już tymi samymi zawodnikami, którzy w swoich najlepszych latach demolowali rywali jednego po drugim. Na obu, szczególnie na Amerykaninie, odcisnął się już mocno ząb czasu, a i zakaz stosowania TRT nie służy przedłużeniu ich młodości. W pięściach Hendo nadal drzemie wielka moc, ale wydaje się, że to Belfort na tym etapie swojej kariery ma więcej do zaoferowania – powinien nadal być wyraźnie szybszy oraz wszechstronniejszy.
Komentarze: 6