„Vinny Magalhaes, rozpie*dolę cię” – Jon Jones wyjaśnia, dlaczego NIE interesuje go walka na chwyty z najlepszymi
Były dominator kategorii półciężkiej UFC Jon Jones wyjaśnił, dlaczego w ostatnich latach nie stoczył żadnej walki na zasadach grapplingowej.
Po pokonaniu Daniela Cormiera w lipcu zeszłego roku i wpadce dopingowej, która wyszła na jaw kilka tygodni później, Jon Jones miał wiele czasu dla siebie, będąc wyłączonym z gry na długie miesiące.
O ile przy okazji poprzedniej dłuższej przerwy w grudniu 2016 roku skusił się na pojedynek grapplingowy z Danem Hendersonem w walce wieczoru gali Submission Underground 2, tak teraz czasu na tego typu potyczki nie znalazł. Dlaczego? O to właśnie zapytano Bonesa w podcaście JW RAW with M&M.
Zawsze próbują zestawiać mnie z jakimiś pięciokrotnymi mistrzami świata, gośćmi z 18 belkami na czarnym pasie.
– odpowiedział Jones.
Dajcie mi jakąś walkę, którą ludzie chcą obejrzeć… Nie chcę powiedzieć, że taką, która jest do wygrania, bo każda jest do wygrania, ale… Nie wiem. Jestem wystarczająco pokorny i wystarczająco mocno szanuję jiu-jitsu, żeby wiedzieć, że trzeba poświęcić na nie odpowiednio dużo czasu. Dlatego jestem dzisiaj niebieskim pasem.
Nie możesz dostać czarnego pasa za swoje dokonania w UFC. Nie możesz spodziewać się, że dzięki swoim dokonaniom w UFC pokonasz gości, którzy poświęcili całe życie jiu-jitsu. To tak jakby jakiś mistrz jiu-jitsu pomyślał, że weźmie kilka lekcji boksu i będzie chciał bić się ze mną. Musisz zdawać sobie sprawę, że trzeba na to poświęcić czas.
Wyzwania byłemu mistrzowi wagi półciężkiej do pojedynku grapplerskiego rzucali między innymi Gordon Ryan, Dillon Danis, Luke Rockhold, Gilbert Burns czy Jake Shields.
Dlatego nie byłem w stanie robić żadnych walk w grapplingu – odbyliśmy wiele rozmów, ale promotorzy zawsze proponowali mi jakiegoś najlepszego gościa na świecie.
– kontynuował Jones.
Dajcie spokój. Możecie mi dać Devina (Clarka), dajcie mi gościa od MMA, który robi też grappling. Dajcie mi Ryana Badera, Matta Mitrione. Kogokolwiek.
A oni zamiast tego proponuję mi Vinnych Magalhaesów tego świata, którzy robią grappling od trzeciego roku życia.
Gdy natomiast towarzysze rozmowy zwrócili Jonesowi uwagę, że w bojach grapplerskich jego najwyższej jakości szlify zapaśnicze mogą okazać się piekielnie użyteczne, neutralizując w pewnych stopniu wirtuozerię specjalistów od BJJ, Bonesowi zebrało się na żarty.
Vinny Magalhaes, rzucam ci wyzwanie. Rozpierdolę cię.
– powiedział, szybko dodając:
Żartuję, bracie…
Do akcji Jon Jones powróci – w formule MMA – już 29 grudnia w Las Vegas, gdzie podczas gali UFC 232 stanie naprzeciwko Alexandra Gustafssona w walce o koronę kategorii półciężkiej.
*****