(VIDEO) Wściekły Chimaev zaczaił się na Costę! Padły mocne deklaracje i wulgarne słowa!
Niepałający do siebie sympatią Khamzat Chimaev i Paulo Costa spotkali się w Instytucie Sportowym UFC, nie szczędząc sobie „uprzejmości”.
Wysławszy niedawno na emeryturę Luke’a Rockholda, Paulo Costa kilka dni temu opublikował nagranie, w którym nie pozostawił wątpliwości, komu będzie kibicował i kogo faworyzuje w walce wieczoru sobotniej gali UFC 279 w Las Vegas.
– Chimaev, ten koleś… – powiedział łamaną angielszczyzną. – Nie lubię go. Myślę, że Nate Diaz go pokona. Nate Diaz to prawdziwy gangster. Chimaev określa się mianem prawdziwego gangstera, ale to nie jest prawdziwy gangster. Nate Diaz to prawdziwy gangster.
– Chimaev to tylko landrynkowy Czeczen. Nie jest prawdziwym gangsterem. Jebać tego gościa. Jebać. Nie jest prawdziwym gangsterem. Landrynkowy Czeczen. Nate Diaz go zapierdoli. Zawsze za Natem Diazem. Jebać landrynkowego Czeczena.
Tak się natomiast złożyło, że drogi Borrachinhy i Khamzata Chimaeva szybko przecięły się w Instytucie Sportowym UFC, gdzie obaj obecnie przebywają i trenują. Czeczen kończy tam przygotowania do walki z Natem Diazem, a Brazylijczyk szlifuje parter z kompanem stocktończyka Jake’iem Shieldsem.
Wedle nagrań ze scysji, które natychmiast pojawiły się w mediach, Wilk wraz ze swoją liczną ekipą przez dłuższy czas przyglądali się treningowi Costy z Shieldsem. W końcu Czeczen zawołał Brazylijczyka, który natychmiast podszedł do siatki.
– Chcesz się bić teraz? – zagaił Czeczen. – Czy mówiłeś, że chcesz się bić teraz?
– Chcesz się ze mną bić? – dopytał Brazylijczyk.
– Nie. Pytam, co o mnie mówiłeś.
– Chcesz się ze mną bić? Ja chcę się z tobą bić.
– To zróbmy to teraz. Idę.
– No to chodź, jestem tutaj.
Dwóch kompanów Czeczena weszło wówczas do klatki, jakby niepewnie, bo nikt za nimi nie podążył. W kierunku wejścia udał się też Borrachinha, który jednak zawrócił. Chimaev tymczasem złorzeczył Brazylijczykowi, określając go mianem „brazylijskiej pizdy”.
– Jak tam było z Israelem? – krzyczał nerwowo, mniej lub bardziej teatralnie powstrzymywany przez swoich kompanów. – Tu jestem! Mówiłeś, że chcesz walczyć teraz? Tu jestem! Zmieniłeś się w pizdę, gdy się pojawiłem? Też cię wyrucham w dupę. Israel cię wyruchał! Podobało ci się? Wiem, że ci się podobało, gnoju!
– Jesteś landrynkowym Czeczenem! – odpowiadał wesoło Costa. – Landrynkowy Czeczen!
Z czasem cała ekipa Chimaeva oddaliła się.
– Gdy się pojawiłem, zmienił się w cykora – powiedział Czeczen, podsumowując zajście. – Udawał, że mnie nie widzi. Stałem na miejscu, a nie przyszedł, żeby mi wpierdolić. Mówił, że chce mi najebać, a byłem tam na miejscu.
W rozmowie z The Schmo o swojej perspektywie całego zajścia opowiedział też Jake Shields.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– Byłem tam tego ranka, bo trenowaliśmy z Paulo Costą – powiedział Amerykanin. – Różne techniki, drille. Nagle Khamzat zaczął krzyczeć i wyzywać Paulo. „Chcesz się bić?”. Patrzymy w tamtym kierunku, a on stoi tam, u boku mając z dziesięciu kompanów.
– Paulo podszedł i też zaczął odpowiadać. Podbiegłem do niego, bo nie wiedziałem, czy chcą się na niego rzucić, czy jak. Było tam kilku gości, więc nie wiedziałem, czy chcą się na niego rzucić. Kilku gości, których nie znaliśmy.
– Podeszliśmy więc i zaczęło się. Khamzat ciągle powtarzał, że chce się bić, ale mówiąc to, schodził ze schodów, oddalając się. Wyglądało to bardziej jak pokazówka pod kamery niż cokolwiek innego. Ktoś później powiedział, że Khamzat obserwował nas wcześniej już od 10 minut. Gdyby jednak naprawdę chciał się bić z Paulo, to wbiegłby do klatki i rozpuścił ręce, a nie stał na zewnątrz, krzycząc, że chce się bić.
– Wyglądało to słabo. Wydaje mi się, że dlatego właśnie był wściekły, bo Paulo nazwał go farbowanym gangsterem, a to był właśnie idealny na to dowód.
Na swoim kanale na You Tube o spotkaniu z Khamzatem Chimaevem opowiedział też sam Paulo Costa.
– Dzisiaj wydarzyła się śmieszna historia – powiedział, wesoło szczerząc zęby. – Mamy poniedziałek. Opowiem wam o tym. Nie uwierzycie, jak zabawne to było. Mam nagranie, mam wszystko.
– Spotkałem Chimaeva, który był przerażony. Jasny gwint! Stał tam w bezruchu. Mój Boże. Szczerze mówiąc, nie byłem zaskoczony. Już to powtarzałem: landrynkowy Czeczen, ciasteczkowy Czeczen. Twardziel tylko wtedy, gdy ma wokół siebie wielu małych gości. Nie takich dużych gości jak ja.
– Byłem na miejscu z Jake’iem Shieldsem. Jak wiecie, Jake Shields jest trenerem jiu-jitsu Nate’a Diaza. Trenowaliśmy, robiliśmy różne techniki. Chimaev też tam był ze swoją ekipą. Gdy skończył swój trening, przyszedł do nas. Stał tam przez kilka minut. Nie wiem, ile. Może z dziesięć minut. Tylko patrzył razem ze swoją ekipą. Myślę, że chciał się nauczyć jakichś technik od nas. Nie wiem. Może boi się jiu-jitsu Nate’a Diaza.
– Krzyknął moje imię. „Hej, Borrachinha”. Zawołał mnie, żeby porozmawiać ze mną. Od razu podszedłem. Pyta: „Hej, Borrachinha, co tam o mnie gadałeś?”. Mówię: „Co o tobie mówiłem? Chcesz ze mną walczyć?”. A on na to, że nie, nie, chce tylko wiedzieć, co o nim mówiłem. Powiedziałem mu: „Stary, chcę się z tobą bić. Jeśli pokonasz Nate’a Diaza, chcę się z tobą bić”. A on zamarł w bezruchu!
– Powiedział, że dobra, to walczmy teraz! Cały jego team znalazł się między mną i nim. Gość jest przerażony. Przerażony jak sam skurwysyn.
– Na przyszłość żebyś wiedział Chimaevie – nie potrzebuję mieć wokół siebie kilku gości, bo jestem jednoosobową armią. Chodzę sam i mogę pokonać cię sam – jedną ręką.
Poniżej nagrania scysji z obu perspektyw – Chimaeva i Costy.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.