„Uratować Amerykę, wpie*dolić Woodleyowi na ESPN i jeszcze zarobić? Dla takich akcji żyję!” – Covington chce Woodleya, Woodley odpowiada
Niewykluczone, że w sobotę w nieznanej jeszcze lokalizacji dojdzie do długo wyczekiwanego starcia Tyrona Woodleya z Colbym Covingtonem.
Gdy gruchnęła nowina, że Leon Edwards wycofał się z walki z Tyronem Woodleyem, która miała się odbyć Bóg jeden raczy wiedzieć gdzie, natychmiast pojawili się zawodnicy chętni wskoczyć na zastępstwo.
Pełną gotowość na stanięcie naprzeciwko byłego mistrza wyraził Gilbert Burns, opromieniony nokautem w pierwszej rundzie na Demianie Mai w ramach gali UFC on ESPN+ 28 w Brasilii.
Dziennikarz Ariel Helwani doniósł też, że były mistrz kategorii lekkiej Rafael dos Anjos poinformował UFC, iż chętnie weźmie walkę z T-Woodem, zapewniając, że jest w stanie zrobić 171 funtów.
Największym medialnym echem odbiła się jednak kandydatura Colby’ego Covingtona. Były tymczasowy mistrz 170 funtów – wojujący w mediach z Tyronem Woodleyem od dobrych dwóch lat – zapowiedział, że z nieskrywaną przyjemnością wyjdzie do niego w sobotę.
– Mogę uratować Amerykę i jeszcze zarobić na skopaniu dupy Woodley’owi? – przytoczył wypowiedź Covingtona Helwani. – Dla takich akcji żyję! Teraz wszystko w rękach UFC.
Chaos nie był widziany w akcji od grudnia ubiegłego roku, gdy przegrał z Kamaru Usmanem przez techniczny nokaut w piątej rundzie.
– Mistrz Ameryki poinformował już UFC, że jest dostępny, aby wpierdolić Woodleyowi na żywo na ESPN i ucieszyć ludzi – napisał Colby na Twitterze. – Niech ktoś da znać Tyronowi. Gnój zablokował mnie na wszystkich platformach, bo moje słowa „urażają jego delikatne uczucia”.
Na wyzwanie ze strony Covingtona obszernie odpowiedział już Woodley. W kilku wpisach w mediach społecznościowych i w 5-minutowym nagraniu, jakie opublikował, zarzucił Chaosowi, że szuka tylko rozgłosu, tak naprawdę wcale nie będąc gotowym do walki.
Jednocześnie jednak zapowiedział, że właśnie z Covingtonem zmierzyłby się najchętniej, aby raz na zawsze pokazać mu, gdzie raki zimują. Przestrzegł go jednak, aby nie negocjował zbyt mocno z UFC, bo i tak nie dostanie pieniędzy, jakich oczekuje. Zaapelował też do fanów, aby naciskali na Danę White’a, matchmakerów UFC i samego Colby’ego Covingtona, jeśli chcą zobaczyć ten pojedynek.
38-letni prawie T-Wood, który ostatnie starcie stoczył ponad roku temu, przegrywając z Kamaru Usmanem i tracąc pas mistrzowski, zapewnił, że bez względu na wszystko, w sobotę powróci do akcji.
Aktualizacja: Gilbert Burns poinformował, iż otrzymał propozycję walki i ją zaakceptował. Czeka na akceptację ze strony Tyrona Woodleya.
The fight has being offered! As always I said yes! On my way to Miami! Can’t wait to as soon as a land tomorrow to have a @ufc contract on my email! Waiting on you @TWooodley to say YES! @danawhite @AliAbdelaziz00 @seanshelby 😤😤 Let’s go #AAA pic.twitter.com/hh8rH9cL3a
— GILBERT BURNS DURINHO (@GilbertDurinho) March 16, 2020
Rafael dos Anjos stwierdził, że Durinho powinien mieć pierwszeństwo, ale zaznaczył, że jeśli z jakiegokolwiek powodu nie będzie to możliwe, chętnie sam stanie w szranki z Tyronem Woodleyem lub… Colbym Covingtonem.
I think my brother @gilbertburns deserves to fight Woodley this weekend. If for any reason he can’t, I’m ready to step in if the UFC needs me. I heard Colby is also up for a fight on Saturday, so if Durinho gets Woodley, let’s do it old school Grand Prix style!
— Rafael dos Anjos (@RdosAnjosMMA) March 16, 2020
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN
*****
„W moich oczach Joanna jest mistrzynią” – Conor McGregor wspiera Joannę Jędrzejczyk