Trzech wspaniałych po UFC FN 46
Po długiej absencji największa organizacja świata powróciła do kraju zielonej koniczyny z nowo wyprodukowaną gwiazdą – Conorem McGregorem, który w walce wieczoru zmierzył się z brazylijskim zwycięzcą czternastego sezonu TUFa – Diegiem Brandao.
Wydarzenie dostarczyło ogromnych emocji, a irlandzkiej publice dopisywała dobra zabawa – hałas na sali był porównywany z dźwiękiem generowanym podczas najgłośniejszych koncertów rockowych.
Muszę przyznać, że z wyborem trzech najlepszych występów miałem spory dylemat – wielu zawodników zrobiło na mnie spore wrażenie. Oto dzisiejsza lista:
#3 – Gunnar Nelson
fot. mmaviking.com
Pokonał: Zaka Cummingsa przez poddanie ( duszenie zza pleców), 4:48, runda 2
Z umiejscowieniem niepokonanego Islandczyka na mojej liście nie każdy musi się zgodzić. Przecież według bukmacherów, perspektywiczny Nelson był największym faworytem na gali, a Cummings zdołał urwać mu rundę! Bukmacherzy jednak zdawali się nie uwzględnić faktu, że Amerykanin to w rzeczywistości dobry i silny fizycznie zawodnik, który stylistycznie mógł nie pasować Gunniemu.
Jedno obalenie – tylko tyle potrzebował Nelson, by zapiąć duszenie i skończyć walkę w parterze. Kiedy tylko walka przeniosła się na matę oktagonu, Islandczyk wyglądał na klasę lepszego parterowca od Zaka, który jeszcze nie tak dawno potrafił nie odstawać w grapplerskich bataliach od Yana Cabrala, który w tym aspekcie walki prezentuje naprawdę wielkie umiejętności.
#2 – Patrick Holohan
fot. MMAJunkie.com
Pokonał: Josha Sampo przez poddanie ( duszenie zza pleców), 3:06 , runda 1
Lepszego otwarcia gali irlandzka publiczność nie mogła sobie wymarzyć. Niepokonany Patrick Holohan zapewne również sam nie wierzył, że jego występ będzie tak udany. Jego przeciwnikiem był bowiem bardzo wysoko faworyzowany Josh Sampo, przez długi czas uważany za jednego z najlepszych muszych na świecie.
26-letni Irlandczyk już w drugiej minucie pojedynku naruszył Gremlina potężnym podbródkowym, który spowodował, że walka przeniosła się na matę oktagonu – tam udało mu się zająć plecy i zmusić Amerykanina do odklepania ciasnego duszenia.
#1 – Conor McGregor
Pokonał: Diego Brandao przez TKO ( lewy kros i ciosy w parterze), 4:05, runda 1
Popularność McGregora wśród fanów MMA powodowała, że był on wręcz skazany na to, by zaliczyć niesamowity występ i tym samym zapewnić sobie pierwsze miejsce na mojej liście. Mówią, że każdy medal ma dwie strony – otoczka marketingowa wokół Irlandczyka i umiejętność jego promowania się powodowały, że pomimo uwielbienia ze strony tłumów obserwatorów miał też wielu anty-fanów. Pojawiały się twierdzenia, że jest przereklamowany, że nie jest w stanie poradzić sobie z obroną obaleń, jego parter nie jest wysokiej klasy… i wiele innych.
Występ Irlandczyka można było określić mianem perfekcyjnego. Totalna dominacja, nie naruszona żadnymi wadami. Brandao od początku walki starał się sprowadzić walkę do parteru – jedną z takich prób idealnie skontrował McGregor, znajdując się tym samym na górze i zasypując Brazylijczyka mocnym ground£. Diego nie pozostawał bierny, szukając poddania i atakując długie ręce i nogi swojego przeciwnika, jednak Notorious ze stoickim spokojem bronił wszystkie grapplerskie zapędy oponenta. Gdy walka powróciła do stójki, Conor non stop trafiał uderzeniami zwycięzce TUF’a, a końcowa sekwencja obejmowała obrotówkę, prawy na korpus i lewy kros, który powalił Brandao i zmusił sędziego do przerwania pojedynku.
nie czytam bo nie ma nikity
Przypomniałeś mi , … no kurde, kandydat do walki roku. Jak mogłem nie pamiętać.
:)
Panowie, wie ktoś z ilu zrzuca Conor? Strasznie docięty i odwodniony wszedł na wagę.
Na co dzień chodzi w okolicach 76 – 77 kg o ile mnie pamięć nie myli.
Jeśli tak, to zapewne i tak nie chodzi jakoś wielce podlany. Nie pamiętam kto mnie pytał o to z czego miałby niby zrzucać Gustafsson. No właśnie, podejrzewam, że Conor na roztrenowaniu ma tyle smalcu co Gustaffson na ważeniu, więc spokojnie mógłby 6-7 kg zlecieć.
Z wymienioną trójką jak najbardziej się zgadzam. Warto też wspomnieć o Cathalu Pendred, który przetrwał nawałnicę Kinga w pierwszych pięciu minutach i w bardzo dobrym stylu powrócił w drugiej odsłonie. Aż przypomniało mi się stracie Lesnara z Carwinem :)
Dopiero obejrzałem walkę Nikity i powiem szczerze, że … naprawdę zasługuje na top 3 po gali.
Jeżeli Nikita Krylow zrobił na mnie większe wrażenie, niż Gunnar Nelson, a Antoni Chmielewski dał walkę wieczoru, to świat stanął na chuju i tańczy break’a.
Gdyby King skończył walkę w pierwszej rundzie zapewne znalazłby się na tej liście. Po kilku minutach pomyślałem, że całkiem niezły z niego zawodnik, w dodatku efektowny. Tymczasem… narożnik najwyraźniej zapomniał inhalatora ;)
Akceptują listę, chociaż zamiast Nelsona umieściłbym na niej Latifiego. Wprawdzie rywal nie był najwyższych lotów, ale „Szwed” pokazuje, że nie jest z niego taki ułomek jak wielu myślało.
Nie jestem fanem McGregora, ale niezwykle imponuje mi jak umiejętnie wykorzystuje swój zasięg i warunki fizyczne. Nie dość, że Brandao wyglądał przy nim jak młodszy kolega, to po pewnym czasie miałem wrażenie, że nie jest w stanie przejść magicznej, niewidzialnej bariery stworzonej przez Conora. Gala całkiem udana, wreszcie o przyzwoitej porze :)
Puczi, Comber, Boomster
Właśnie na numer trzy miałem niesamowity dylemat.
Wybrałem jednak Nelsona bo w przeciwieństwie do pozostałej trójki, coś mi tym starciem udowodnił – że jego grappling jest najwyższej klasy ( przede wszystkim jest dopasowany do MMA) , że jedna udana akcja z jego strony może skończyć walkę, a także że fizyczność rywali nie jest dla niego tak wielką przeszkodą jakby się wydawało ( z racji jego totalnego braku ścinania do limitu WW).
Pendred – comeback epicki, to fakt, lecz w dużej mierze spowodowany całkowitym wypompowaniem się rywala – aczkolwiek prawie do momentu pisania artykułu, to on miał znaleźć się na mojej liście zamiast Gunniego
Latifi – OK, ładnie wygrał,ale z rywalem z wagi niżej który wziął tą walkę z dwutygodniowym wyprzedzeniem – poza tym sam Ilir nic w tym pojedynku przekonującego nie pokazał
Seery – nieźle rozwalił Harrisa, jednak takiego przebiegu walki spodziewała się przeważająca większość osób, które pooglądały kilka poprzednich walk obydwu.
Kryteriów jest wiele, więc generalnie po każdych ,,Wspaniałych” spodziewam się różnorodnych opinii – i to bardzo dobrze, że prócz samego słowa pisanego z mojej strony, tekst stanowi też przyczynek do dyskusji.
PS. Wprawdzie skargi nie wpłynęły, ale nieco wytłumaczę się ze słabszej ostatnimi czasy aktywności – natłok gal UFC niekiedy nie daje mi zawsze napisać obu po-eventowych cykli (Skóra i Wspaniali), więc po prostu wybieram ten który na daną chwilę bardziej pasuje mi czasowo , a i niekiedy zawartościowo. Przy galach, które nie następują zaraz po sobie, bądź z dwudniową przerwą, zawsze będą pojawiać się oba artykuły.