UFC

UFC FN: Waterson vs. Rodriguez – wyniki i relacja od 00:00

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night: Waterson vs. Rodriguez, która odbyła się w Las Vegas.

W walce wieczoru Marina Rodriguez (14-1-2) pewnie wypunktowała Michelle Waterson (18-9) w stosunku 2 x 49-46, 48-47.

Brazylijka była skuteczniejsza i znacznie agresywniejsza w dystansie kickbokerskim i klinczu. Waterson odgryzała się kopnięciami na kolano i bocznymi na korpus i głowę, ale presja i umiejętności kickbokserskie rywalki były dla niej przeszkodą nie do przeskoczenia. Amerykanka wygrała natomiast czwartą rundę, kontrolując i obijając Rodriguez z góry.

W co-main evencie gali Alex Morono (19-7) rozbił w pierwszej rundzie faworyzowanego Donalda Cerrone (36-16). Pełna relacja z walki – tutaj.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Geoff Neal (13-4) rozpoczął pojedynek z Neilem Magnym (24-8) lepiej, ładną kombinacją 1-2 odrobinę wstrząsając rywalem. Walka przeniosła się do klinczu z Nealem wbijającym Magny’ego w ogrodzenie. Po rozerwaniu Neal zdzielił rywala dobrymi uderzeniami, ale Neil ponownie przeniósł akcję do klinczu.

Tam też toczyła się ona długimi fragmentami, także z inicjatywy Neala. Magny większość czasu spędził z plecami na siatce, ale miał też swoje momenty, gdy zaszedł rywalowi w klinczu za plecy, trafiając kilkoma uderzeniami.

W drugiej rundzie walka częściej niż w pierwszej toczyła się na środku oktagonu. Tam Neal trafiał zdecydowanie mocniejszymi uderzeniami, ale to Magny był znacznie aktywniejszy, tańcując wokół rywala i kąsając go prostymi. Obaj zaliczyli po jednym obaleniu, z którego jednak nic nie wynikło. W klinczu przez większość czasu to Neal wciskał Magny’ego w siatkę, nie odwrotnie.

Neil wyraźnie rozdawał karty w trzeciej odsłonie. Był znacznie aktywniejszy, rozbijając zmęczonego już rywala długimi prostymi i kopnięciami. Neal tu i ówdzie dosięgnął go jakąś bombą, ale był już wyraźnie zmęczony, mało aktywny.

Wszyscy sędziowie wskazali na Neila Magny’ego w stosunku 2 x 29-28, 30-27. Tym samym powrócił on na tory zwycięstw po porażce z Michaelem Chiesą. To dla niego czwarta wygrana w ostatnich pięciu pojedynkach.

Geoff Neal doznał drugiej z rzędu porażki jednogłośną decyzją – ostatnio wypunktował go Stephen Thompson.

Po serii ostrych spięć na początku walki Maurice’a Greene’a (9-6) z Marcosem Rogerio de Limą (18-7-1) – wydawało się, że ten ostatni wyszedł z nich lepiej, trafiając mocniejszymi uderzeniami – walka przeniosła się do parteru. A to za sprawą Brazylijczyka, który przewrócił Amerykanina przy ogrodzeniu.

Kilka dobrych uderzeń z góry doszło głowy Greene’a. Amerykanin nie miał pomysłu na to, jak powrócić na nogi. Coraz więcej ciosów de Limy dosięgało głowy bezradnego Greene’a, choć wielkiej mocy w nich nie było.

Już w pierwszej akcji drugiej rundy Brazylijczyk wykorzystał agresję Amerykanina, chwytając go w pasie i przewracając. Z półgardy de Lima do końca drugich pięciu minut kontrolował niemającego najwyraźniej elementarnych umiejętności wracania na nogi rywala, coraz mocniej go obijając.

Po 30 sekundach ostatniej rundy de Lima znalazł się na Amerykaninie, wykorzystując ponownie jego lichą pracę na nogach do obalenia. Do końca walki Brazylijczyk kontrolował rywala z góry, okolicznościowo go obijając.

Werdykt był formalnością. Wszyscy sędziowie wskazali na Marcosa Rogerio de Limę (2 x 30-26, 30-27), który powraca tym samym na drogę zwycięstw po porażce z Alexandrem Romanovem.

Dla Maurice’a Greene’a jest to druga porażka z rzędu i czwarta w ostatnich pięciu występach.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Gregor Gillespie (14-1) po fantastycznym widowisku pełnym niesamowitych kotłów zapaśniczo-parterowych ubił Diego Ferreirę (17-4). Pełna relacja z walki – tutaj.

Phil Hawes (11-2) od razu wywarł presję, próbując ustawić sobie Kyle’a Daukausa (10-2) pod bomby na siatce. Z czasem poszukał obalenia, finalizując je – i zagroził szukającemu gilotyny rywalowi duszeniem Van Flue. Jednak Daukaus kapitalnie przetoczył Hawesa, trafiając na górę. Nie utrzymał się tam jednak długo, bo Phil wrócił na górę.

Daukaus natychmiast poszukał obalenia, przyszpilając Hawesa do ogrodzenia. Tam próbował obalać przez kilka minut, ale bez powodzenia. Hawes nie był natomiast w stanie się wydostać.

Już w jednej z pierwszych wymian w drugiej rundzie Daukaus zaskoczył Hawesa obrotowym backfistem po przestrzelonym kopnięciu. Dołożył serię ciosów, okrutnie wstrząsając rywalem. Wydawało się, że zaraz pośle go na deski, ale wpadł w klincz i nie był w stanie się wydostać.

Gdy natomiast walka wróciła na środek oktagonu, obaj mieli swoje dobre momenty – Daukaus trafiał częściej, ale uderzenia Hawesa ważyły o wiele więcej. Phil chętnie polował też na korpus rywala – z sukcesami.

Końcówka rundy należała wyraźnie do Hawesa, który nabrał wiatru w żagle, terroryzując Daukausa ciosami na korpus i głowę. Kyle prawdopodobnie uszkodził też prawą rękę

Trzecia runda należała zdecydowanie do Hawesa, który położył wymęczonego i porozbijanego już oponenta na plecach, przez kilka minut kontrolując i obijając go z góry.

Sędziowie wskazali jednogłośnie na Phila Hawesa w stosunku 2 x 30-26, 29-27. To dla niego trzecia wygrana z rzędu.

Początek walki powracającego do akcji po 2-letniej przerwie Mike’a Trizano (9-1) z Ludovitem Kleinem (17-3) należał do Słowaka, który zdzielił przeciwnika kilkoma szybkimi ciosami. W końcu Amerykanin odgryzł się Słowakowi ładnym prawym. Amerykanin był stroną nacierającą, zmuszając Kleina do orbitowania przy oktagonie. Obaj zawodnicy notowali sukcesy, atakując szybkimi prostymi. Słowak dokładał kopnięcia na korpus.

Na nieco ponad minutę przed końcem rundy Klein sfinalizował obalenie, trzymając Trizano na dole i później przy ogrodzeniu przez kilkadziesiąt sekund. W końcówce rundy Amerykanin złapał dystans, trafiając krzyżowym i inkasują prawy prosty.

W drugiej odsłonie Trizano podkręcił aktywność, notując więcej sukcesów niż w rundzie pierwszej. Nieustannie wywierał presję, chętniej inicjując ataki – prostymi czy lowkingami. Lewa ręka walczącego z odwrotnego ustawienia Słowaka kilka razy soczyście dosięgła jednak jego głowy. W ostatnich sekundach Klein sfinalizował obalenie, choć nie wyprowadził żadnej ofensywy, a sam zainkasował kilka uderzeń na korpus i głowę.

Już w jednej z pierwszych wymian w trzeciej rundzie Trizano kombinacją ciosów okrutnie zachwiał Kleinem, który zmienił się w spanikowanego zapaśnika. Amerykanin wybronił się, ale chwilę potem – gdy Słowak doszedł już do siebie – przyjął dwie bomby. Walka nabrała rumieńców.

To jednak agresywniejszy i aktywniejszy Trizano notował więcej sukcesów, gnębiąc Kleina prostymi. Słowak hasał do boku, tu i ówdzie trafiając, głównie kopnięciami na korpus. Na około dwie minuty przed końcem Klein sfinalizował obalenie, ale nic z góry nie zdziałał. Trizano wrócił na nogi, ale Klein ponownie poszedł do jego nóg – tym razem Amerykanin zaatakował ciasną gilotyną, ale Słowaka uratowała syrena kończąca zawody.

Niespodziewanie sędziowie wypunktowali walkę w stosunku 2 x 29-28, 30-27 dla Mike’a Trizano.

W pierwszych minutach walki Tafona Nchukwiego (5-1) z Jun Young Parkiem (13-4) obaj zawodnicy wymieniali się ciosami i kopnięciami, notując w tym obszarze sporo sukcesów. Park bardzo dobrze pracował szybkim jabem, raz za razem kąsając nim nieporuszającego głową Kameruńczyka. Tu i ówdzie dokładał kros oraz niskie kopnięcia. Wszystkie uderzenia wyprowadzał z luzu.

Nchukwi uderzał mocniej, szukając głównie ciosów sierpowych – i przy każdym zawstydzając Holly Holm. Chętnie polował na korpus Koreańczyka, od czasu do czasu rąbiąc też lowkingami. Zdzielił też rywala kilkoma middlekickami.

Walkę na chwilę w pierwszej rundzie przerwano z powodu przypadkowego kopnięcia w krocze autorstwa Kameruńczyka.

Po serii wymian na otwarcie drugiej rundy walka trafiła do klinczu, gdzie Nchukwi znów zdzielił rywala uderzeniem w krocze – tym razem kolanem. Sędzia ukazał za to Kameruńczyka odjęciem punktu.

Po wznowieniu Park dobrze korzystał z lewego prostego, podczas gdy Nchukwi tym razem aktywniej niż w pierwszej rundzie rąbał sierpami oraz kopnięciami na korpus. Koreańczyk spróbował obalenia, ale został ułożony na dole, szybko jednak wracając na nogi. Z kolei w ostatnich sekundach rudy po obalenia poszedł Kameruńczyk, ale skończył w ciasnej gilotynie, uratowany przez syrenę kończącą drugą rundę.

Trzecia odsłona została zdominowana przez Parka, który porozbijał rywala szybkimi prostymi, a następnie położył go na plecach. Z góry kontrolował Nchukwiego do końca walki, rozbijając go ciosami i łokciami. Kameruńczyk skończył zawody, brocząc krwią jak zarzynany prosiak.

Sędziowie nie byli jednogłośni, punktując walkę 30-25, 29-26 i… 28-28. Koreańczyk odniósł tym samym trzecie zwycięstwo z rzędu.

W starciu otwierającym galę Carlston Harris (16-4) udusił w pierwszej rundzie Christiana Aguilerę (14-8). Pełna relacja z walki – tutaj.

Wyniki UFC FN

Walka wieczoru

125 lbs: Marina Rodriguez (14-1-2) pok. Michelle Waterson (18-9) jednogłośną decyzją (2 x 49-46, 48-47)

Co-main event

170 lbs: Alex Morono (19-7) pok. Donalda Cerrone (36-16) przez TKO (ciosy), R1, 4:40

Karta główna

170 lbs: Neil Magny (24-8) vs. Geoff Neal (13-3)
265 lbs: Marcos Rogerio de Lima (18-7-1) pok. Maurice’a Greene’a (9-6) jednogłośną decyzją (2 x 30-26, 30-27)
155 lbs: Gregor Gillespie (14-1) pok. Diego Ferreirę (17-4) przez TKO (GNP), R2, 4:51
185 lbs: Phil Hawes (11-2) pok. Kyle’a Daukausa (10-2) jednogłośną decyzją (2 x 30-26, 29-27)

Karta wstępna

145 lbs: Mike Trizano (9-1) pok. Ludovita Kleina (17-3) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
185 lbs: Jun Young Park (13-4) pok. Tafona Nchukwiego (5-1) większościową decyzją (30-25, 29-26, 28-28)
170 lbs: Carlston Harris (16-4) pok. Christiana Aguilerę (14-8) przez techniczne poddanie (anakonda), R1, 2:52

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

Czeski artysta chaosu – jak daleko zajdzie Jiri Prochazka?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button