UFC

UFC Fight Night 106 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night 106 – Belfort vs. Gastelum w Fortalezie.

Kelvin Gastelum (15-2) nie dał żadnych szans Vitorowi Belfortowi (25-14) w walce wieczoru gali UFC Fight Night 106 w Fortalezie, ubijając legendarnego Brazylijczyka w pierwszej rundzie.

Od początku walki Gastelum wywarł presję, starając się zamknąć Belforta na siatce. Brazylijczyk czaił się na kontry. Spróbował frontalnego kopnięcia i obrotówki, ale bez powodzenia. Jednak dwukrotnie wyszedł z tarczą z ostrej wymiany w półdystansie, choć Amerykanin niewiele sobie z tego zrobił, chwilę potem rewanżując się Belfortowi własnymi ciosami. Zaczął razić Brazylijczyka szybkimi jabami. Belfort spróbował kolejnej obrotówki i tym razem doszła ona celu, ale Gastelum pozostał niewzruszony, odpowiadając szybką kombinacją prawego sierpa i krosa, którą posłał legendę na deski.

Rzucił się na niego z dobitką, ale Brazylijczyk przetrwał i zdołał wrócić na nogi. Spróbował jeszcze jednej ostrej szarży i nawet kilkoma ciosami zdołał dosięgnąć szczęki Amerykanina, ale ten szybko wrócił na właściwe tory, kolejną kombinację sierpa i krosa ponownie posyłając rywala na deski. Kilka młotków z góry dopełniło dzieła zniszczenia.

Dla Amerykanina jest to trzecie zwycięstwo z rzędu, natomiast dla Belforta – trzecia z rzędu porażka.

W co-main evencie gali Mauricio Rua (25-10) ubił w trzeciej rundzie Giana Villante (15-8).

Już w pierwszej wymianie lewy na lewy Shogun zdzielił Villante, by chwilę potem skontrować jego kopniecie kolejnym ciosem. Jednak chwilę potem w bliźniaczo podobnej sytuacji to lewy Amerykanina doszedł celu, ale Brazylijczyk zachował spokój i świetnie odpowiedział w kontrze, naruszając Villante.

Jednak kilkadziesiąt sekund potem to Rua znalazł się na siatce, mocno naruszony po kolejnej ostrej wymianie w półdystansie. Przetrwał jednak, a następnie zaczął pięknymi prawymi overhandami kontrować jaby Villante, kilka razy soczyście go trafiając. Chwilę potem takim właśnie uderzeniem posłał Amerykanina na deski, szukając skończenia. Villante jednak wstał i przetrwał, ale przyjął jeszcze kilka ciosów. Brazylijczyk zaczął ostrzeliwać korpus rywala, potem trafiając jeszcze kilkoma prostymi, a na koniec dzieląc też rywala soczystym lewym sierpem.

Drugą rundę ponowne rozpoczęli od ostrej wymiany lewego na lewy – obaj trafili i ustali na nogach. Shogun polował na prawy sierpowy, ale Villante ostrożniej korzystał już teraz z lewego prostego. Amerykanin w półdystansie trafiła kombinacją podbródkowego i sierpa, ale chwilę potem Rua odpowiedział prawym. Obaj zaczęli wymieniać się serią prostych, a potem w kolejnej szalonej wymianie lewego na lewy Villante zachwiał Brazylijczykiem. Spróbował obalenia, ale Rua dobrze je wybronił. Brazylijczyk znów trafił mocnym prawym, ponownie posyłając rywala na deski. Villante jednak przetrwał, choć znów zainkasował mocny prawy. W samej końcówce Rua po raz kolejny zdzielił rywala potężnym prawym.

Po kilku pierwszych wymianach w trzeciej odsłonie – Villante próbował częściej kopać, Rua polował na overhand – Amerykanin ruszył do ostrej szarży, ale zainkasował potężny prawy sierpowy od wycofującego się Brazylijczyka, po którym zatańczył na nogach. Shogun rzucił się na niego z kanonadą ciosów, kapitalnie mieszając sierpy z podbródkowymi, uderzenia na głowę z tymi na korpus. Rzucił Amerykanina na siatkę i tam skończył walkę piękną kombinacją.

Dla Brazylijczyka jest to już trzecie zwycięstwo z rzędu. Taką serią nie mógł się pochwalić od 2007 roku.

Edson Barboza (19-4) dopisał do swojej kolekcji kolejne spektakularne skończenie, kolanem z piekieł nokautując Beneila Dariusha (14-3) podczas gali UFC Fight Night 106 w Fortalezie.

Obaj zawodnicy od początku wdali się w bardzo ostre wymiany, częstując się soczystymi kopnięciami oraz ciosami. Po jednej z wymian Barboza naruszył kombinacją bokserską w kontrze Dariusha, ale ten szybko odpowiedział własnymi ciosami, wywierając ostrą presję na Brazylijczyku. Barboza zaatakował kopnięciem na głowę, ale zostało ono częściowo zblokowane. Dariush zaczął ostro okopywać wykroczną nogę rywala, będąc zdecydowanie aktywniejszym. Brazylijczyk krążył przy siatce, ale z rzadka tylko odpalał jakiekolwiek ciosy, poszukując kontr. Nie miał za to problemu ze zrywaniem tajskiego klinczu Dariusha oraz bronieniem jego obaleń. Inkasował jednak sporo krosów oraz kopnięć na korpus. W końcu Brazylijczyk odpalił swojego firmowego lowkinga, ale potem znów to Dariush był aktywniejszy. Barboza zdołał jednak jeszcze przed końcem rundy trafić dwoma potężnymi middlekickami, ale sam zainkasował obrotowego backfista.

Początek drugiej rundy należał do Barbozy, który trafił kolejnym atomowy okrężnym kopnięciem na korpus, potem dokładając mocne ciosy w kontrze. Dariush jednak niewiele sobie z tego zrobił, nadal wywierając presję. Urodzony w Iranie zawodnik poszukał obalenia, ale bez powodzenia. Trafił za to na głowę i na korpus Barbozy. Ten odpłacił mu lewym sierpowym, a potem lowkingiem. Dariush nadal jednak napierał, choć Barboza dobrze pracował na nogach, nie dając się zamknąć pod siatką. Amerykanin trafił soczystym kolanem na głowę, ale Brazylijczyk nic sobie z tego nie zrobił. Chwilę potem Barboza ponownie zapisał się na kartach, notując kolejny nieprawdopodobny nokaut – szarżującego Dariusha ustrzelił spektakularnym latającym kolanem w kontrze! Gdy ten upadał, trafił go jeszcze krótkim młotem, potem odchodząc, zanim sędzia z impetem ruszył ledwie żywemu już Amerykaninowi na ratunek.

Barboza odniósł w ten sposób trzecie z rzędu zwycięstwo, po walce wyrażając gotowość do pojedynku o złoto.

Pierwsza runda pojedynku Jussiera Formigi (19-4) z Ray’em Borgiem (10-2) toczony była na nogach, gdzie obaj zawodnicy wymieniali się ciosami. Borg próbował ostrych, krótkich zrywów, ale Formiga uniknął wielu ciosów świetnym balansem, prezentując wyraźnie poprawioną defensywę. Amerykanin zdołał jednak trafić kilka razy, choć końcówka tej bardzo wyrównanej rundy należała do Brazylijczyka, który trafił kilkoma uderzeniami.

W drugiej odsłonie Amerykanin mocno pracował nad przeniesieniem walki do parteru, ale brona przed obaleniami w wykonaniu reprezentanta Nova Uniao wyglądała kapitalnie. Jednak także i próby zapaśnicze Brazylijczyka spełzły na niczym – zdołał za to potężnym lowkingiem zdzielić wykroczną nogę Borga, co wyraźnie odczuł ten ostatni. Amerykanin odwzajemnił się rywalowi obrotowym backfistem, ale wyraźnie uważał już, by nie zainkasować kolejnego lowkinga na wykroczną nogę.

Borg od razu rzucił się do obalenia na rozpoczęcie ostatniej rundy, ale Formiga ponownie świetnie się wybronił. Obaj wdali się w szaloną kotłowaninę pod siatką, z której zwycięsko wyszedł Brazylijczyk – z pomocą złapania się siatki, dodajmy – zajmując plecy Borga i zapinając trójkąt na jego brzuchu. Z tej dominującej pozycji nie robił jednak wiele, a wkrótce Amerykanin odwrócił pozycję, z góry rozcinając Brazylijczyka serią soczystych łokci i już do końca pojedynku nie pozwalając wydostać się rywalowi z dołu.

Sędziowie jednogłośnie wskazali na Ray’a Borga, zgodnie punktując walkę w stosunku 29-28. Amerykanin odnosi w ten sposób drugie z rzędu i piąte w ostatnich sześciu występach zwycięstwo, śmiało zmierzając w kierunku walki o złoto.

W pierwszych dwóch rundach walki Bethe Correi (10-2-1) z Marion Reneau (7-3-1) nie działo się wiele. Brazylijka była odrobinę aktywniejsza, ale i Amerykanka miała swoje chwile. Jednak w trzeciej odsłonie Reneau okrutnie naruszyła Correię soczystym brazylijskim kopnięciem, do końca rundy walcząc o ubicie rywalki.

Ta jednak, pomimo że mocno naruszona, zdołała przetrwać, demonstrując wielkie serce do walki. Ostatecznie jeden sędzia wypunktował walkę w stosunku 29-27 dla Amerykanki, a dwóch pozostałych widziało remis 28-28, co doprowadziło do większościowego remisu.

W pojedynku otwierającym kartę główną Alex Oliveira (17-4-1) poddał Tima Meansa (26-8-1).

Brazylijczyk potrzebował niespełna minuty, aby przenieść walkę do parteru. Means co prawda aktywnie poszukiwał poddania z pleców, ale spędził na nich ponad minutę, zanim wstał pod siatką. Tam w klinczu odwrócił rywala, atakując kolanami, ale chwilę potem stracił pozycję – Brazylijczyk zaszedł mu pod siatką za plecy, atakując kolanami na uda i trzykrotnie przewracając Amerykanina – ten jednak błyskawicznie powracał na nogi.

Za czwartym natomiast razem Means świetnie go skontrował i znalazł się w pozycji bocznej. Amerykanin przez długi czas nie atakował jednak ciosami, starając się z całych sił wcisnąć łokieć w szyję Brazylijczyka. Dopiero w samej końcówce spuścił kilka uderzeń z góry.

Przez pierwszą minutę drugiej rundy obaj zawodnicy mocowali się pod siatką, walcząc o obalenie. W końcu jednak Brazylijczyk znalazł sposób na przewrócenie Amerykanina. Po krótkiej kotłowaninie Means był bliski powrotu na nogi, ale Oliveira ponownie sprowadził go do parteru. Tam wykorzystał niecierpliwość garnącego się do powrotu na nogi rywala, zajmując jego plecy, a następnie zmuszając go do odklepania duszenia zza pleców.

W ten sposób brazylijski Kowboj odnosi trzecie z rzędu zwycięstwo – i szóste w ostatnich siedmiu pojedynkach.

Walczący z odwrotnej pozycji Francisco Trinaldo (21-5) już pierwszym krosem dosięgnął szczęki Kevina Lee (15-2), powodując, że Amerykanin zanurkował po jego nogi. Brazylijczyk jednak wybronił pierwsze obalenie, a chwilę potem kolejne, raz jeszcze trafiając Amerykanina. W końcu jednak Lee wykorzystał jeden z agresywnych ataków Brazylijczyka, schodząc po jego nogi. Trinaldo zdołał jednak po minucie wstać, a chwilę potem potężnym lewym naruszyła Lee, który chwiejąc się wpadł na siatkę. Chwilę potem znów jednak znów uratował się skróceniem dystansu, ale Brazylijczyk ponownie się wybronił. Trinaldo trafił soczystym ciosem na korpus, potem na głowę, Lee znów poszedł po nieudane obalenie. W końcówce Amerykanin zainkasował jeszcze kilka ciosów, ale zniósł je dzielnie, tylko się uśmiechając – choć był już wyraźnie zmęczony.

Na początku drugiej rundy Lee prezentował się lepiej. Trafił kilkoma prostymi, unikając obszernych sierpowych Brazylijczyka. Atakował też kopnięciami na głowę i właśnie jednym z nich naruszył Trinaldo – ten ruszył do desperackiego obalenia, ale został skontrowany i Lee znalazł się w dosiadzie, następnie zajmując plecy i zmuszając Brazylijczyka do klepania.

Dla Amerykanina, który po walce wyzwał do walki Khabiba Nurmagomedova, jest to czwarte z rzędu zwycięstwo i ósme w dziewięciu ostatnich występach. Seria siedmiu kolejnych wiktorii Trinaldo dobiegła końca.

W być może najlepszym w historii UFC pod względem umiejętności BJJ pojedynku Sergio Moraes (12-2-1) i Davi Ramos (6-2) nie pokazali ani krzty swoich umiejętności chwytanych, przez 15 minut wymieniając się ciosami. Akcji jednak nie było wiele. Znacznie większy Moraes starał się trzymać rywala na dystans pojedynczymi ciosami, natomiast debiutujący w oktagonie, na co dzień walczący w kategorii lekkiej i biorący tę walkę z ledwie tygodniowym wyprzedzeniem Ramos skupiał się na krótkich, intensywnych kontrach z ciosami sierpowymi. Obaj notowali pewne sukcesy w swoich poczynaniach, ale tempo pojedynku było bardzo wolne. Ostatecznie wszyscy sędziowie wypunktowali wszystkie rundy dla Moraesa, który zwycięża drugą walkę z rzędu i szóstą z ostatnich siedmiu, w międzyczasie jedną remisując.

Rani Yahya (23-9) w pierwszej odsłonie pozostawał bardzo aktywny na nogach, raz za razem zmieniając pozycje i atakując szerokim arsenałem ofensywnym – ciosami, kopnięciami, kolanami. Joe Soto (18-5) próbował kontrować, ale tylko z rzadka. Dobrym balansem uniknął dużej ilości uderzeń, ale wobec aktywności rywala sporo też zainkasował, a na koniec rundy oddał obalenie.

Na początku drugiej rundy obaj zawodnicy bardzo mocno zderzyli się głowami. Brazylijczyk padł na deski w wyniku impetu, ale Amerykanin nabawił się ogromnego rozcięcia na głowie i wkrótce jego całą twarz zalała krew.

Obaj wymieniali się ciosami, ale z każdą minutą przewaga Soto wzrastała. Świetnie bronił desperackich prób obaleń ze strony rywala, zagrażając mu też duszeniami w kontrach. Prezentował się też lepiej na nogach, trafiając częściej. W końcówce znów wybronił obalenie ledwie już żywego Brazylijczyka, obijając go ciosami z góry.

W ostatniej odsłonie tej makabrycznie krwawej walki dominacja Soto nie podlegała już dyskusji. Amerykanin kontrolował z góry Yahyę, terroryzując go krótkimi ciosami i zagrażając poddaniami. W końcówce Soto spróbował balachy, ale pomimo ogromnego zmęczenia nie miał żadnych problemów z uwolnieniem się i powrotem na nogi. Tam Brazylijczyk przypuścił ostatnią desperacką ofensywę i nawet trafił kilka razy również potwornie już zmęczonego Soto, ale po raz kolejny wylądował na plecach.

Ostatecznie wszyscy sędziowie wskazali na Amerykanina, który odnosi swoje trzecie zwycięstwo z rzędu, przerywając serię czterech wiktorii Brazylijczyka.

Michel Prazeres (22-2) nie dał najmniejszych szans Joshowi Burkmanowi (28-15) od początku rzucając się na niego niczym wygłodniały zwierz i serię lewych sierpowych mocno go naruszając.

Czując krew, rozpuścił ręce i był o włos od ubicia Amerykanina, ale ten pomimo zainkasowania kanonady ciosów przetrwał – Brazylijczyk szybko jednak go przewrócił, by następnie po profesorsku utorować sobie drogę do duszenia północ-południe, zmuszając w ten sposób Burkmana do klepania.

https://twitter.com/UFCNetwork/status/840731716536827904

Dla Traktora jest to czwarte zwycięstwo z rzędu, które mocno zbliża go do czołowej piętnastki kategorii lekkiej. Burkman z kolei po trzeciej porażce z rzędu prawdopodobnie żegna się z UFC.

Jeremy Kennedy (10-0) zdominował Rony’ego Jasona (14-7) w pierwszej rundzie walki, dobrze kontrolując poczynania rywala na nogach, gdzie raził go długimi ciosami, pozostając bardzo mobilnym. Na latającym kolanie Brazylijczyka wylądował na chwilę w parterze, ale szybko wstał i sam przewrócił rywala, kontrolując go i obijając z góry do końca rundy.

Po kilku ostrych wymianach w drugiej rundzie – Jason znów ponowił ciosy, mocno trafiając – Brazylijczyk latającym kolanem posłał Kanadyjczyka na deski, ruszając z szaloną szarżą, by go dobić.

Kennedy zdołał jednak przetrwać nawałnicę ciosów, nie pozwalając niezbyt aktywnemu z góry Jasonowi przejść gardy. Na minutę przed końcem sędzina podniosła walkę na nogi, oceniając, że Brazylijczyk nie jest wystarczająco aktywny. W stójce jednak poza kopnięciem w krocze w wykonaniu Kanadyjczyka nie wydarzyło się nic więcej.

W trzeciej rundzie Kennedy szybko poszukał obalenia – pierwszą próbę Brazylijczyk zdołał jeszcze wybronić, ale na drugą nie miał już sił. Z pleców próbował odpowiadać łokciami, ale zainkasował sporo ciosów, będąc już potwornie zmęczonym. Zaatakował omoplatą, ale bez powodzenia, a gdy na chwilę zdołał wrócić na nogi, agresywny Kennedy szybko ponownie położył go na deskach, kontynuując ostrzał z góry.

Sędziowie jednogłośnie wskazali na 24-letniego Kanadyjczyka, który odnosi w ten sposób drugie z rzędu zwycięstwo w oktagonie, pozostając niepokonanym. Jason z kolej przegrywa drugą z rzędu i trzecią w ostatnich czterech występach walkę i prawdopodobnie żegna się z UFC.

W walce otwierającej galę niepokonany były uczestnik brazylijskiego TUF-a, debiutujący w oktagonie Paulo Henrique Costa (8-0), lepiej znany jako Borrachinha rozbił w pył Garretha McLellana (13-6), potrzebując na to jedynie 77 sekund. Brazylijczyk od samego początku zaatakował bardzo agresywnie, długimi ciosami i kopnięciami na każdej wysokości naruszając rywala i rzucając go na siatkę. Uwagę zwracała jego dobra kontrola dystansu – nie wpadał w chwiejącego się McLellana, zamiast tego trzymając go na końcu pięści i kopnięć. Ostatecznie skończył rywala kopnięciem na korpus i serią ciosów.

Wyniki UFC Fight Night 106

Walka wieczoru

185 lbs: Kelvin Gastelum (15-2) pok. Vitora Belforta (25-14) przez TKO (ciosy), R1, 3:52

Karta główna

205 lbs: Mauricio Rua (25-10) pok. Giana Villante (15-8) przez TKO (ciosy), R3, 0:59
155 lbs: Edson Barboza (19-4) pok. Beneila Dariusha (14-3) przez KO (latające kolano), R2, 4:35
125 lbs: Ray Borg (11-2) pok. Jussiera Formigę (19-5) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
135 lbs: Bethe Correia (10-2-1) zremisowała z Marion Reneau (7-3-1) większościową decyzją (2 x 28-28, 27-29)
170 lbs: Alex Oliveira (17-4-1) pok. Tima Meansa (26-8-1) przez poddanie (RNC), R2, 2:38

Karta wstępna

155 lbs: Kevin Lee (15-2) pok. Francisco Trinaldo (21-5) przez poddanie (RNC), R2, 3:12
170 lbs: Sergio Moraes (12-2-1) pok. Daviego Ramosa (6-2) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
135 lbs: Joe Soto (18-5) pok. Rani Yahyę (23-9) jednogłośną decyzją (2 x 29-27, 29-28)
155 lbs: Michel Prazeres (22-2) pok. Josha Burkmana (28-15) przez poddanie (północ-południe), R1, 1:42

Karta UFC Fight Pass

145 lbs: Jeremy Kennedy (10-0) pok. Rony’ego Jasona (14-7) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 29-27)
185 lbs: Paulo Henrique Costa (9-0) pok. Garretha McLellana (13-6) przez TKO (ciosy), R1, 1:17

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button