UFC

UFC 202 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC 202 – Nate Diaz vs. Conor McGregor.

170 lbs: Conor McGregor (20-3) > Nate Diaz (19-11) – decyzja większościowa

McGregor rozpoczął walkę od dwóch mocnych lowkingów. Chwilę potem dołożył trzeciego i czwartego. I kolejne. Diaz odwzajemnił mu się własnym lowkigiem, ale potem Irlandczyk znów trafił kilkoma następnymi. Notorious był o wiele bardziej cierpliwy niż w pierwszej walce. Diaz zaczął atakować prostymi na korpus i także niskimi kopnięciami. Chwilę potem jednak Conor kapitalnie trafił go kontrą firmowym lewym, powalając Nate’a na deski.

Nie zszedł jednak do parteru, a walka wróciła do stójki. Tam Diaz próbował prostych na korpus i niskich kopnięć, ale Irlandczyk uderzał mocniej, trafiając w kontrach, a do tego dokładając mocne lowkingi. Stocktończyk trafił jednak kilkoma dobrymi ciosami i zaczął się rozluźniać, ale chwilę potem zainkasował potężną kontrę, po której aż się cofnął. McGregor był jednak spokojny. Nie szarżował. Nie wpadał z ciosami. Trafił kolejną kontrą na korpus i głowę i kontynuował masakrowanie wykrocznej nogi Diaza. Nie śpieszył się jednak w ogóle, spokojnie chodząc po oktagonie i nie reagując na prowokacje rywala – a w końcówce rundy jeszcze kilka razy solidnie zdzielił stocktończyka potężnymi ciosami w kontrach.

Również drugą odsłonę McGregor rozpoczął od mocnych niskich kopnięć, a chwilę potem ponownie posłał Diaza na deski kapitalnym lewym. Pozwolił mu jednak wstać, ale za chwilę znów miał Amerykanina na deskach po kolejnej ślicznej akcji – soczystym krosie. Znów jednak pozwolił Diazowi na powrót do stójki.

Tam Nate próbował atakować prostymi, ale większości z nich Conor bardzo dobrze unikał, nigdzie się nie spiesząc. Kontynuował też okopywanie nogi Amerykanina. Ten starał się napierać, ale niewiele z tego wychodziło, a jego twarz była już zalana krwią. Diaz trafił kilka razy na korpus, ale zainkasował kolejne kopnięcia i kolejne ciosy w kontrze. Na niespełna dwie minuty przed końcem Diaz mocno przycisnął, ruszając do zdecydowanych ataków.

Conor wyraźnie osłabł, inkasując sporo ciosów. Walka trafiła do klinczu, a tam Amerykanin rozpuścił ręce i kolana. Runda dobiegła końca, a stocktończyk uniósł ręce w górę, rugając jeszcze na odchodne ciężko oddychającego Irlandczyka.

Notorious rozpoczął trzecią rundę od mocnego lowkinga, ale Diaz cały czas napierał. Zainkasował kilka ciosów, a potem soczystego liścia, po którym próbował ratować się klinczem. Diaz przyszpilił go jednak do siatki, tam atakując ciosami. Gdy jednak walka wróciła na środek oktagonu, McGregor dwa razy potężnie skontrował szarżującego niedbale stocktończyka. Ten jednak odpłacił mu liściem i wkrótce walka przeniosła się do klinczu, gdzie Amerykanin pracował nad obaleniem – jednak bez rezultatu. Przyjął w międzyczasie soczystego łokcia od Irlandczyka. Gdy walka wróciła na środek Conor był już wyraźnie wymęczony, wręcz uciekając przed napierającym i kpiącym z niego Diazem. Inkasował cios za ciosem, a wkrótce Amerykanin zagonił go pod siatkę i tam zasypał prawdziwą kanonadą uderzeń, raz po raz łupiąc głowę i korpus Irlandczyka, którego uratowała syrena kończąca trzecią rundę.

W pierwszych wymianach w czwartej rundzie McGregor wyglądał lepiej, trafiając kilka razy szybkimi ciosami w kontrze oraz lowkingami. Szybko jednak Diaz zepchnął go do defensywy, ale tylko na chwilę, bo soczyste teepy w wykonaniu Irlandczyka odebrały mu sporo zdrowia i wyraźnie zwolnił. Wydawało się, że stery pojedynku w swoje ręce przejmuje McGregor, ale Amerykanin zawlókł go do klinczu i tam zaatakował kolanami i krótkimi ciosami na głowę i korpus. Irlandczyk starał się odpłacać rywalowi krótkimi łokciami. Po rozerwaniu klinczu Diaz trafił kilkoma soczystymi prostymi, po których Irlandczyk się zachwiał, ale potem odwzajemnił mu uprzejmość. Conor zaczął coraz częściej atakować korpus Diaza. W końcówce Nate trafił kilkoma liśćmi, ale sam zainkasował mocne kontry lewym krosem.

Diaz zaczął ostatnią rundę agresywniej, spychając McGregora do defensywy, ale ten całkiem nieźle unikał ataków rywala pomimo wielkiego już zmęczone. Latające kolano Irlandczyka Amerykanin wykorzystał do złapania klinczu. McGregor zdołał jednak się wykaraskać i na dodatek trafił kilkoma ciosami rywala. Wkrótce jednak Diaz ponownie złapał klincz, walcząc o obalenie – był bliski, ale nie dopiął swego. Zdzielił za to Irlandczyka ciosami. Walka trafiła na środek oktagonu, a tam dublińczyk próbował unikać walki, za co zobaczył od Diaza środkowy palec. Amerykanin zainkasował jeszcze kilka uderzeń, ale znów przeniósł walkę do klinczu, tam solidnie obijając McGregora. W ostatniej minucie to Irlandczyk zdołał na chwilę przewrócić Diaza, ale ten błyskawicznie stał, kontynuując w klinczu obijanie Notoriousa. Na kilkanaście sekund przed końcem walki Diaz zdołał w końcu przenieść walkę do parteru, z góry atakując ciosami.

Ostatecznie po szalonej walce sędziowie wypunktowali starcie większościową decyzją dla Conora McGregora – 48-47, 48-47, 47-47.

205 lbs: Anthony Johnson (22-5) > Glover Teixeira (25-5) – KO

Brazylijczyk od początku narzucił presję i nawet w jednej z wymian trafił sierpowym rywala, ale chwilę później leżał już na deskach nieprzytomny – Johnson ustrzelił go atomowym podbródkowym i dobił ciosami z góry.

Tym samym Rumble najprawdopodobniej wyrąbał sobie drogę do rewanżu z Danielem Cormierem.

170 lbs: Donald Cerrone (31-7) > Rick Story (19-9) – TKO

Story od początku próbował zamknąć Cerrone pod siatką, ale ten dobrze pracował na nogach, unikając przyszpilenia. Szybko zanurkował pod ciosami Story’ego i przeniósł walkę do parteru, ale Horror nie miał większych problemów ze wstaniem. Walka trafiła do klinczu, gdzie wkrótce Story przewrócił Kowboja, ale tylko po to, by za chwilę ratować się przed trójkątem. Przez chwilę Cerrone znajdował się w żółwiu, gdzie przyjął kilka uderzeń, ale zdołał ostatecznie przenieść walkę do stójki. Tam rozpoczął ostrzał korpusu rywala soczystymi teepami, które mocno ograniczyły agresję Story’ego. Cerrone dołożył jeszcze kilka dobrych akcji bokserskich i choć po jednej z nich przyjął soczystą kontrę, nie ulegało wątpliwości, że miał wyraźną przewagę na nogach.

Również drugą rundę Kowboj rozpoczął zdecydowanie lepiej, kontrując mocnymi kolanami na korpus próby skracania dystansu przez rywala. Story próbował atakować korpus prostymi, ale niewiele z tego wychodziło. Cerrone zaczął terroryzować go niskimi kopnięciami. Kapitalnie wyglądał też w półdystansie, kąsając tam raz za razem Story’ego szybkimi i precyzyjnymi ciosami. Ostatecznie ubił Story’ego przepiękną kontrującą kombinacją bokserską na głowę i korpus, zakończoną kopnięciem na głowę, po którym Horror, wyraźnie naruszony, cofnął się pod siatkę.

Tam Cerrone zasypał go kolejnymi uderzeniami, ostatecznie powalając go na deski kolanem na głowę i dobijając z góry.

Dla Kowboja, który zaserwował pierwszą w karierze porażkę przez nokaut Story’emu, jest to już trzecie z rzędu zwycięstwo w kategorii półśredniej. Pomimo tego po walce wyzwał do boju mistrza kategorii lekkiej Eddiego Alvareza, z którym chciałby walczyć w Nowym Jorku na UFC 205.

170 lbs: Mike Perry (8-0) > Hyun Gyu Lim (13-6-1) – TKO

Debiutujący w UFC i biorący tę walkę w zastępstwie Mike Perry zdemolował Hyun Guy Lima, kończąc Koreańczyka w pierwszej rundzie. Amerykanin miał na początku pewne problemy z zasięgiem rywala, ale był mobilny, często okopując też wykroczną nogę rywala. Początkiem końca Lima okazał się prawy sierpowy Perry’ego, który nie trafił może czysto, ale powalił go na deski. Amerykanin ruszył do parteru, aby dobić rywala, ale pomimo tego, że zdzielił go jeszcze ciosami z krucyfiksa, nie zdołał go skończyć i walka wróciła na nogi.

Jeszcze dwukrotnie Perry powalał na deski szarżującego bez żadnej defensywy Lima, za drugim razem dobijając go już z góry i tym samym zmuszając sędziego do przerwania walki.

Udany debiut Amerykanina, który serwuje Limowi drugą z rzędu porażkę.

170 lbs: Tim Means (26-7-1) > Sabah Homasi (11-6) – TKO

Means rozpoczął pojedynek bardzo agresywnie, ale Homasi nieźle prezentował się na wstecznym – do czasu jednak. Means szybko złapał bowiem rytm, trafiając prostymi i soczystymi prawymi kontrującymi sierpami.

Homasi próbował dwukrotnie ratować się obaleniami i nawet zdołał przewrócić Meansa, ale ten szybko wstawał. Na nogach natomiast terroryzował ciężko oddychającego już, porozcinanego i rzucającego obszerne sierpy spod siatki rywala soczystymi prostymi, łokciami i kolanami. Homasi przetrwał jednak do końca rundy.

W drugiej odsłonie przewaga Meansa jeszcze wzrosła – masakrował Homasiego kanonadą uderzeń, teraz także nie oszczędzając korpusu rywala. Homasi w zasadzie krążył już tylko przy siatce, próbując przyjąć jak najmniejszy wymiar kary. W końcu jednak sędzie Herb Dean uznał, że wystarczy już tej gry do jednej bramki i oszczędził Homasiego, przerywając pojedynek.

Means odnosi tym samym drugie z rzędu i szóste w ostatnich siedmiu występach zwycięstwo.

135 lbs: Cody Garbrandt (10-0) > Takeya Mizugaki (21-10-2) – KO

Po kilku pierwszy wymianach, w których Japończyk nie wyglądał wcale najgorzej, agresywnie walczący Garbrandt trafił go potężnym prawym, a następnie dobił kolejnymi uderzeniami z góry.

No Love notuje w ten sposób już piąte zwycięstwo z rzędu w UFC, w rozmowie z Joe Roganem w oktagonie zapowiadając połamanie szczęki Dominickowi Cruzowi.

135 lbs: Raquel Pennington (8-5) > Elizabeth Phillips (5-4) – decyzja jednogłośna

145 lbs: Artem Lobov (12-12-1) > Chris Avila (5-3) – decyzja jednogłośna

Lobov rozpoczął agresywnie, rzucając Avilę na siatkę. Tam raził go lowkingami i ciosami na korpus. Stocktończyk wyraźnie nie potrafił złapać rytmu, praktycznie nie wyprowadzając ofensywy. Walczący długimi fragmentami z odwrotnej pozycji Rosjanin trafiał coraz częściej. Regularnie okopywał też nogi zupełne nie blokującego niskich kopnięć – jak bracia Diaz – Avili. Amerykanin próbował odpowiadać lewym sierpowym w kontrze, ale nic z tego nie wychodziło.

Drugą rundę Lobov rozpoczął od okopywania wykrocznej nogi Avili. Stocktończyk próbował przenosić walkę do klinczu, ale tam nie był w stanie utrzymać Lobova. Zaczął jednak trafiał pojedynczymi prostymi, podczas gdy Rosjanin odrobinę zwolnił. Nadal jednak to klubowy kolega McGregora trafiał częściej i mocniej, ponownie terroryzując nogę rywala. W pewnej chwili Lobo zaczął nawet atakować liśćmi, pragnąć upokorzyć młodziana.

Rosjanin również trzecią rundę rozpoczął od kopnięć na nogi Avili, który pojęcia nie miał, jak się przed nimi bronić. Amerykanin próbował obszernych prawych, ale były one sygnalizowane i Lobov nie miał problemów z ich unikaniem. Na półtorej minuty przed końcem Rosjanin pośliznął się przy wysokim kopnięciu, ale Avila nie potrafił utrzymać go w parterze.

Sędziowie jednogłośnie wskazali na Lobova, punktując zgodnie 30-27.

115 lbs: Cortney Casey (6-3) > Randa Markos (6-4) – poddanie

Walka szybko przeniosła się do parteru, gdzie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie – najpierw w dogodnej pozycji znalazła się Markos, potem Casey, potem znowu Markos, aż wreszcie Casey wzięła i poddała rywalkę balachą z pleców.

170 lbs: Lorenz Larkin (18-5) > Neil Magny (18-5) – TKO

Larkin w pierwszy minutach walki wyglądał jak milion dolarów, trafiając masą atomowych lowkingów na wysokości łydki i przepięknymi kopnięciami na korpus, po których Magny wręcz fruwał.

W połowie rundy Magny nie był już w stanie utrzymać się na wykrocznej nodze – zakrwawionej (od krwi na nodze Larkina) i opuchniętej. Magny spróbował jeszcze desperackiej próby obalenia, ale nic z tego nie wyszło. Ostatecznie Larkin skończył go łokciami na głowę, gdy Magny ponownie spróbował obalać w klinczu.

Monsoon wygrywa w ten sposób drugą z rzędu – i czwartą w ostatnich pięciu występach – walkę, udowadniając, że zasługuje na starcia z czołówką kategorii półśredniej. Seria trzech kolejnych zwycięstw Magny’ego dobiegła końca.

170 lbs: Colby Covington (10-1) > Max Griffin (12-2)

Obaj zawodnicy od początku wdali się w ostre wymiany – Covington atakował kopnięciami, Griffin próbował je kontrować.

Debiutant powstrzymał dwie pierwsze próby obaleń Covingtona, ale po kolejnej wylądował na plecach. Zdołał jednak kimurą odwrócić pozycję, choć Covington szybko ponownie położył go na plecach – tam atakował ciosami z góry, próbując zdobyć też jak najdogodniejszą pozycję – Grffin bronił się jednak całkiem przyzwoicie.

W drugiej odsłonie debiutant szybko oddał obalenie i Covington znów dominował z góry, zasypując go ciosami. Griffin był już wyraźnie zmęczony.

W połowie rundy Covington zdobył dosiad, męcząc porozcinanego już rywala uderzeniami, ale znów Griffin był w stanie się wydostać. Pozostał jednak na dole, broniąc się dramatycznie w żółwiu. Próbował wstawać, ale Covington od razu przywracał go do poziomu, tam zasypując go ciosami. W samej końcówce rundy Griffin zdołał wstać, ale jego desperackie ataki nie przyniosły mu powodzenia – był już potwornie zmęczony i zalany krwią na twarzy.

Debiutant zaczął trzecią rundę całkiem nieźle, przez pół minuty utrzymując walkę na nogach i nawet trafiając rywala, ale potem zaatakował niskim kopnięciem, które obaleniem skontrował Covington. I zaczęła się powtórka z rozrywki. Covington zasypywał rozłożonego na brzuchu Griffina ciosami z góry, aż wreszcie sędzia przerwał tę jednostronną dominację zapaśniczą. Colby zrugał jeszcze na koniec rywala, demonstrując, że była to dla niego bułka z masłem.

Covington notuje drugie z rzędu i piąte w ostatnich sześciu walkach zwycięstwo. W oktagonie zapowiedział też atak na pas mistrzowski.

185 lbs: Marvin Vettori (11-2) > Alberto Uda (10-2) – poddanie

Po kilku wymianach w stójce Vettori przeniósł walkę do klinczu, ale został odwrócony i przewrócony – szybko jednak odwrócił pozycję i znalazł się w gardzie Udy. Z tej pozycji Włoch próbował atakować ciosami z góry, ale Brazylijczyk bronił się całkiem nieźle, od czasu do czasu atakując też z dołu i nawet rozcinając rywala. Z czasem jednak 22-latek radził sobie coraz lepiej, przedzierając się przez defensywę Udy. W końcówce rundy naruszył Brazylijczyka, a potem gdy ten znajdował się w żółwiu, zapiął ciasną gilotynę i zmusił czarny pas brazylijskiego jiu-jitsu do klepania.

Tym samym Vettori notuje udany debiut pod banderą amerykańskiego giganta, jednocześnie prawdopodobnie wyrzucając Udę, który ponosi drugą z rzędu porażkę, poza organizację.

Wyniki UFC 202

Walka wieczoru

170 lbs: Conor McGregor (20-3) pok. Nate’a Diaza (19-11) przez większościową decyzję (2 x 48-47, 47-47)

Co-main event

205 lbs: Anthony Johnson (22-5) pok. Glovera Teixeirę (25-5) przez KO (podbródkowy), R1, 0:13

Karta główna

170 lbs: Donald Cerrone (31-7) pok. Ricka Story’ego (19-9) przez TKO (uderzenia), R2, 2:02
170 lbs: Mike Perry (8-0) pok. Hyun Gyu Lima (13-6-1) przez TKO (ciosy), R1, 3:38
170 lbs: Tim Means (26-7-1) pok. Sabaha Homasiego (11-6) przez TKO (ciosy), R2, 2:56

Karta wstępna

135 lbs: Cody Garbrandt (10-0) pok. Takeyę Mizugakiego (21-10-2) przez KO (ciosy), R1, 0:48
135 lbs: Raquel Pennington (8-5) pok. Elizabeth Phillips (5-4) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
145 lbs: Artem Lobov (12-12-1) pok. Chrisa Avilę (5-3) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
115 lbs: Cortney Casey (6-3) pok. Randę Markos (6-4) przez poddanie (balacha), R1, 4:34

Karta UFC Fight Pass

170 lbs: Lorenz Larkin (18-5) pok. Neila Magny’ego (18-5) przez THO (uderzenia), R1, 4:08
170 lbs: Colby Covington (10-1) pok. Maxa Griffina (12-3) przez TKO (gnp), R3, 0:54
185 lbs: Marvin Vettori (11-2) pok. Alberto Udę (10-2) przez poddanie (gilotyna), R1, 4:30

Powiązane artykuły

Back to top button