UFC 2014 – Wielkie Proroctwa Branżowe II
………………………………………………………………………………………………………..
~~~ Dywizja słomkowa kobiet + rozczarowania MyMMA.pl ~~~
………………………………………………………………………………………………………..
Czarny koń 2014
1. Carla „Cookie Monster” Esparza – mistrzyni Invicta FC jest główną faworytką do sukcesu w pierwszej edycji The Ultimate Fighter zawierającej wyłącznie zawodniczki dywizji słomkowej. 26-letnia zawodniczka Team Oyama jest niepokonana od trzech lat, a jedyne porażki w karierze notowała z Jessicą Aguilar i Megumi Fuji, legendami tej dywizji. Główną zaletą Esparzy jest wszechstronność która wraz z nokautującym uderzeniem tworzy zabójcze połączenie.
2. Claudia „Claudinha” Gadelha – 11 walk, wszystkie wygrane, a w zaledwie trzech sędziowie musieli ogłaszać werdykt – statystyki mówią same za siebie – finiszerka z Mossoro, która miesiąc temu świętowała 25 urodziny jest nadzieją dywizji słomkowej na wypromowanie postaci, która będzie mogła marketingowo konkurować z Rondą Rousey. Podopieczna Andre Pederneirasa z Nova Uniao na codzień trenuje z Jose Aldo, Marlonem Sandro, Renanem Barao i innymi multitalentami dzięki czemu sama wykonuje wspaniały progres. Gadelha miała walczyć z Esparzą o pas IFC jednak nieszczęśliwie dla siebie wylądowała w szpitalu i do tej walki nie doszło, coś mi jednak mówi że co się odwlecze to nie uciecze i panie spotkają się w finale The Ultimate Fighter 20.
3. Joanne „JoJo” Calderwood – pochodząca ze Szkocji zawodniczka Dinky Ninjas może sporo namieszać dzięki doskonałym warunkom fizycznym. „JoJo” będzie miała przewagę zasięgu nad głównymi rywalkami, a to może okazać się bezcenne, gdyż Calderwood potrafi wypuścić mega bomby, lecz także spokojnie kontrolować walkę w stójce i punktować przeciwniczki. W tym momencie nazwałbym ją główną kontrkandydatką dwóch wspomnianych wcześniej faworytek i jeśli ktoś w tej dywizji zasługuje na miano prawdziwego czarnego konia to jest to Calderwood.
Rozczarowania wg MyMMA.pl
Dywizja ciężka
Łukasz Kieraś:
1. Antonio Silva: Silva po walce z Huntem nie przeszedł testów antydopingowych, przez co został zawieszony na kilka miesięcy. Z tego powodu rok 2014 będzie dla niego stracony,a po powrocie jego forma jedną wielką niewiadomą.
2. Frank Mir: Po ostatnich porażkach Frank Mir znalazł się w mało komfortowej sytuacji, gdyż po kolejnej porażce grozi mu zwolnienie z UFC. Przewiduję,że po walce z Overeemem, Mir będzie szukał nowego pracodawcy.
Dywizja półciężka
Łukasz Kieraś:
1. Chael Sonnen: Obawiam się,że wyjazd do Brazylii, aby poprowadzić zawodników w Ultimate Fighter nie wyjdzie Sonnenowi na dobre i po raz kolejny udowodni, że jest lepszym mówcą niż fighterem.
2. Mauricio Rua: Od dłuższego czasu popularny ”Shogun” dobre walki przeplata tymi słabymi. Nie spodziewam się,aby w 2014 roku sytuacja uległa zmianie, a Rua nie wzniesie się na wyżyny swoich możliwości.
Dywizja średnia
Maciek Samsungowski:
Costas Philippou: Cypryjczyk po dobrej passie zwycięstw przegrał z Francisem Carmontem na UFC 165. Teraz czeka go porażka z Luke’em Rockholdem, a następnie walka z kimś dużo niżej notowanym. Znaczny spadek w hierarchii.
Vitor Belfort: Za dobry na wszystkich pretendentów, ale za słaby na mistrza. Czuję deja vu niczym przy Urijahu Faberze. Brazylijczyk powinien minimalnie przegrać w starciu z Weidmanem, a następnie ponownie wrócić na ścieżkę zwycięstw.
Dywizja półśrednia
Maciek Samsungowski:
Siyar Bahadurzada: Bahadurzada niestety bardzo zawiódł mnie w walce z Johnem Howardem. Sądzę, że dostanie 3 szansę od UFC za kilka miesięcy i ponownie polegnie z kretesem, opuszczając tym samym najsilniejszą organizację MMA na świecie.
Ben Askren: Amerykanin powinien wygrać wszystkie swoje walki w tym roku, ale nie w tym rzecz. Zapaśnik opuścił Bellatora na rzecz ONE FC, przez co wątpię, aby Azjaci zapewnili mu lepszych rywali niż Bjorn Rebney. Mógł bardziej postarać się o angaż w UFC.
Tarec Saffiedine: Belg nie potrafi kończyć swoich rywali, co dobitnie pokazał w walce z Gyun Hyu Linem na UFC w Singapurze na początku roku. Wydaje mi się, że kilku zawodników ukarze go za tę nonszalancję w oktagonie.
Dywizja lekka
Marek Pośnik:
Jim Miller: zawodnik AMA Fight Club dzięki wpadce dopingowej Healego wciąż znajduje się wysoko w rankingach, ale prognozuję, że to się zmieni w roku 2014-tym.
Josh Thomson: „The Punk” dzięki znokautowaniu Diaza został challengerem do pasa, ale plany zakłóciła mu kontuzja Pettisa. Teraz na drodze stanie mu Henderson, który najpewniej uwydatni wszystkie luki reprezentanta AKA.
Dywizja piórkowa
Krzysztof Sauter:
Ricardo Lamas – Aldo się po nim przespaceruje, a kolejne starcia z czołówką rankingu pokażą, że swoje notowania zawdzięcza słabszemu momentowi dywizji, aniżeli faktycznej dominacji.
Tatsuya Kawajiri – wielu fanów ucieszyło się na wieść o zakontraktowaniu Japończyka i powoli mówi się o nim w kontekście pretendenta. Nie sądzę, aby stał się kimś więcej niż jednym z wielu gatekeeperów UFC.
BJ Penn – ciężko mi to pisać, ale pomysł zejścia do piórkowej na walkę z Edgarem jest debilny. BJ zawsze zmagał się z robieniem wagi, a długi rozbrat ze sportem oraz wiek nie będą jego sojusznikami.
Dywizja kogucia
Marek Pośnik:
Eddie Wineland: Były mistrz WEC raczej poradzi sobie z Jabouinem, ale nie widzę go utrzymującego się na dłużej w czołówce.
Mike Easton: „The Hulk” przegrał dwie ostatnie walki i mam przeczucie, że nawet jeśli w środę pokona Dillashawa, to w najbliższych miesiącach pożegna się z największą organizacją MMA na świecie.
Ivan Menjivar: myślę, że Salwadorczyk ulegnie w marcu Hiokiemu i to Japończyk będzie tym, który utrzyma się w UFC.
Dywizja kogucia
Krzysztof Sauter:
Brad Pickett – Brytyjczyk po zmianie kategorii na mniejszą jest niewiadomą, jednak ostre cięcie wagi w wieku 35 lat nie wyjdzie mu na dobre, jeśli chodzi o walory motoryczne. Może dać jakieś widowiskowe walki, ale dywizją nie zatrzęsie.
Ian McCall – wynik walki z Pickettem jest bez znaczenia w jego przypadku. Zrobił wokół siebie trochę szumu podczas turnieju przy okazji powstania dywizji i z jego strony to tyle. Jeśli nawet zachowa posadę to będzie się tułał po mniejszych galach.
John Dodson – jego największym problemem jest to, że zawalczył niedawno z mistrzem i raczej ciężko będzie mu wywalczyć kolejnego title shota. Wrzucam do rozczarowań, bardziej z powodu małej szansy na realizację jego celów, niż na słabość względem dywizji.
WW :
-Condit nowym mistrzem
-Thatch udowodni, że daleko zajdzie
-Dong pojawi się w top 10
LW :
-Cerrone nauczy się trzymać gardę i zostanie mistrzem (P.S. To prawda)
-Khabilov ubije Dos Anjosa i zawalczy z kimś z top 5, wcale nie będąc bez szans
FW :
-Holloway zacznie dobijać się do top 10
-jak i McGregor
-Poirier dalej będzie robił progres i przebije się do ścisłej czołówki
BW :
-McDonald wywalczy sobie TSa na 2015 rok
FW :
-Lineker dojdzie do TSa
A, jeszcze dziwnym trafem pominąłem Toma N. w FW, który swoimi ciężkimi łapami i świetnym grapplingiem wyrobi szybko markę oraz Scogginsa w muchach, który łączy ciekawą stójkę z mocnym bjj i zapasaami.
Półśrednia:
-Hendricks zdobędzie pas
-Matt Brown będzie kontynuował serię zwycięstw
-Lombard – w niższej kategorii nie będzie aż tak odstawać wzrostem i zasięgiem, co spowoduje, że będzie częściej trafiać. A wszyscy wiemy co się dzieje, gdy Lombard trafia. Problemem może być kondycja, która nawet w wyższej kategorii nie była jego atutem.
Lekka:
-Pettis zachowa tytuł. Przeszkodzić mogą mu tylko kontuzje lub… Melendez i Nurmagomedov.
-Khabilov będzie miał dobry rok, ale o pas walczyć nie będzie.
-Edson Barboza – w tym roku Brazylijczyk zachwyci, wygrywając efektownie kilka walk.
Piórkowa:
-Aldo i długo, długo nic, dalej Mendes. Aktualny mistrz odprawi wszystkich pretendentów i być może przejdzie do wagi lekkiej. Wtedy mistrzem zostanie Mendes.
-Cub Swanson zaliczy dobry rok, ale polegnie z Aldo
Kogucia:
-Faber vs Barao – walka będzie wyrównana, ale wygra Brazylijczyk. Faber dalej będzie wygrywał wszystko oprócz pasa.
-TJ Dillashaw – udowodni, że przypadkiem w czołówce się nie znalazł, prawdopodobnie zawalczy o mistrzostwo.
Musza:
Mistrz pozostanie na tronie, a Dodson i Benavidez pozostaną w pierwszej trójce. Czarnym koniem będzie Ali Bagautinov.
Pewnie pominąłem kilku zawodników, ale to dlatego, że za dużo kategorii na raz, ciężko wszystko spamiętać. Lepiej byłoby rozbić to na więcej części. Czemu inni nie pisali o rozczarowaniach?
Mam wrażenie że większość ekspertów nie rozumie znaczenia pojęcia „czarny koń”
A istnieje jakaś ostra definicja, na podstawie której bezdyskusyjnie da się zakwalifikować jednych i wykluczyć drugich?
Tworzenie ostrej definicji czarnego konia miałaby sens w systemie pucharowym albo ligowym, gdzie mniej więcej znamy kolejność pewnych zdarzeń.
Ja typowałem zawodników, którzy moim zdaniem będą mieli po prostu udany 2014 rok. Starałem się wyłowić kilka mniej znanych nazwisk, ale tutaj chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę i miłą atmosferę, więc dogłębna analiza sformułowania „czarny koń” i rygorystyczne wyszukiwanie odkryć roku nie jest chyba nadrzędnym celem tego tematu.
Moim zdaniem typowanie jako potencjalnego „czarnego konia” mistrza dywizji jest co najmniej dziwne. Nie ma potrzeby, żeby ustalać twardą granicę np. do 3 zwycięstw w UFC, natomiast pod pojęciem czarnego konia kryje się osoba, której zwycięstwo/dobra dyspozycja były w jakimś stopniu zaskakujące. Jak widzę, że dany redaktor w każdej wadze wypisuję tylko oczywistą czołówkę to odechciewa mi się czytać jego przewidywań. Czarne konie: ciężka- cain, jds półciężka- bones, gus, evans średnia- weidmann, jacare, belfort…
Chyba nie o to chodziło
„Czarny Kuń” – ktoś, kto nieoczekiwanie zwycięża lub odgrywa wielką rolę w jakichś wydarzeniach, choć nikt się tego nie spodziewał
Hehehe
” „Czarny Kuń” – ktoś, kto nieoczekiwanie zwycięża lub odgrywa wielką rolę w jakichś wydarzeniach, choć nikt się tego nie spodziewał”
Biorąc pod uwagę ostatni fragment tej „definicji”, każdy typ jaki podajemy w proroctwach jest sprzeczny, bo wątpię, żeby ktoś typował zawodnika, u którego nie oczekuje dobrych i zwycięskich występów. Przykładowo podaje Andre Fili jako „czarnego kunia” na 2014 rok, a ktoś mi napiszę „Człowieku, to ma być czarny koń? Przecież po jego debiucie każdy głupi wie, że w 2014 roku ten zawodnik dopiszę kolejne wygrane do swojego rekordu. Znajdź kogoś nieoczekiwanego”. No i jaki to ma sens? Oczywiście Andre Fili razi mniej w oczy niż JDS lub Lyoto Machida, ale uważam, że każdy typ można podważyć, tak samo jak każdy typ można spróbować wybronić, dlatego takie ortodoksyjne trzymanie się napompowanej definicji nie jest w 100% wykonalne. Po za tym mogłoby to doprowadzić do podawania lekkomyślnych typów, do których mało kto byłby przekonany, a to już chyba bezsens.
Za dużo w tym filozofii.
Czarny koń to ktoś, kto nie jest w gronie faworytów/czołówce rankingów, a jednak potrafi dużo namieszać.
Przekładając to na nomenklaturę piłkarską, to czarnym koniem nie będzie Brazylia, Niemcy, Hiszpania, ale mogą być Grecja, Rosja, Korea Południowa itd.
Nikt=duży %
Jak zwykle Lombard jest gigantycznie przeceniany. Shields go spokojnie wypunktuje. Mogę się o to założyć, jeśli są chętni ;).
Ja w to wchodzę, PAN EM :) Propozycja moja jest taka – jak Lombard wygra, to napiszesz jakiś artykuł o MMA na Lowkinga (temat, długość itd. wszystko Twoja sprawa), jak przegra natomiast to… zaproponuj coś w granicach rozsądku ;)
Wiesz, o Marquardtcie też pisałeś, że gwarantujesz, że rozjebie Hectora.
Puczi, przeceniłem Maequardta i przyznałem się do błędu (nie będę ukrywał, że zawsze go lubiłem jako zawodnika i po prostu mój odczyt sytuacji zawiódł). Shieldsa natomiast nie cierpię ze względu na jego styl, więc tym razem nie ma mowy o wtopie.
Naiver, stoi :). Coś wymyślę, hehe!
Ale, wiesz, zanim przybiję zakład, najpierw muszę wiedzieć, co tam wymyśliłeś, żeby w jakieś głupstwo się nie wpakować w razie czarnego scenariusza :P
Możemy się umówić tak, że w razie porażki pojawi się na lowkingu kolejny tekst satyryczny z serii HAJS & LEVY. Zatem niezależnie od wyniku, zyska na tym lowking ;).
Wolałbym jakiś nie-satyryczny tekst analityczny, ale ok, niech będzie i tak.
@ up: tylko w przypadku wygranej szefa ;-)
Tffuuu!!!! PRZEGRANEJ SZEFA!
Jeśli swoją chorobliwą zawiść będziesz leczył z podobną skutecznością i rozmachem co uzależnienie od internetu, to nie wróżę sukcesów.
Jeśli w tej walce będzie remis, to dostaniemy dwa teksty? :D
Pan Em, nie zaloze sie, bo sie zgadzam. Shields to zawodnik wysokiej klasy, sportowiec z krwi i kosci. Niestety bez tej pozadanej przez wszystkich dozy szalenstwa i bojowego nastawienia. Utoczy z Lombarda kupe gnoju. Decyzja jak nic. Mialem Jake’a w swojej stajni czarnych koni, ale ostatecznie wyprzedzil go Gastelum, z uwagi na sympatie. A typy mogly byc maksymalnie trzy.
Tsubasa, remis to remis, PAN EM pisze tekst, ja nie, jakieś przywileje muszę tu mieć ;)
Stawiałem u buka na Shieldsa w starciach z Woodley’em i Maią, ale z tych dwóch to Lombardowi zdecydowanie bliżej do… Ellenbergera :D Powalenie Kubańczyka będzie bardzo trudne, a moment skracania dystansu, gdy Shields będzie chciał przenieść walkę do klinczu pod siatkę, cholernie ryzykowny, bo w półdystansie Lombard jest piekielnie groźny i szybki. Jestem sobie w stanie wyobrazić co prawda, że Amerykanin przetrwa pierwszą rundę i wygra dwie kolejne pod siatką, ale stawiam na to, że tej pierwszej jednak nie przetrwa i padnie. Lombard nie popełni już błędu z walki z Boetschem (gdzie walczył, o ile pamiętam, z kontuzją) i Okamim, gdy w obu tych pojedynkach był zbyt pasywny. Nie wierzę, że trzeci raz zrobi to samo. A jak ruszy z szarżą, to powalić może każdego.
Na usprawiedliwienie Shieldsa z Ellenbergerem może przemawiać stan psychiczny. Z tego co pamiętam kilka dni wcześniej zmarł jego ojciec.
Mi też Naiver napisał, że max 3 typy, a sam w dogodnych kategoriach typował więcej. Skandal!
Co do walki Shields vs. Lombard to założyliście się o walkę, w której trudno wskazać faworyta i dziwi mnie Wasza „pewność” do swoich typów.
Shields już udowodnił, że walka z Ellenbergerem była w pewnym stopniu „wypadkiem przy pracy”. Nie lubię tego określenia, ale trzeba zwrócić uwagę, że przed tą walką pochował ojca i miał chyba niepełny okres przygotowawczy. Później już było lepiej i mimo marnych widowisk i psucia wizerunku MMA(dla mnie ostatnie walki Shieldsa to antyreklama tego sportu) trzeba przyznać, że jest zawodnikiem metodycznym i bardzo niewygodnym dla zdecydowanej większości zawodników w półśredniej.
Lombard natomiast wyglądał świetnie w debiucie -77kg, ale… Czy on będzie miał czym oddychać po 5 minutach walki? Czy jeśli Okami był wstanie zamiatać nim oktagon przez dwie rundy, Shields nie będzie wstanie tego powtórzyć?
Wszystko sprowadza się do pytania czy Lombard go znokautuje? Daję mu na to 50% szans i podejrzewam, że jeśli Jake urobi go tak samo jak Woodley’a i skontroluje jego zapędy w stójce wielokrotnymi próbami obaleń i klinczowaniem to wygra przez decyzję, być może niejednogłośną jak to ma w zwyczaju. Dziwny zakład, mocno loteryjny, ale ktoś przegra i będzie pisał tekścik.
Co do Ellenberger=Lombard to jestem bliższy porównania Ellenberger=Woodley. Hector ma słabsze defensywne zapasy od nich obu, a to bardzo ważny czynnik w nadchodzącej dla niego walce.
Mnie nie trzeba przekonywać do skuteczności taktyki Shieldsa, bo sam to czyniłem to wielokrotnie poprzednio. Mam to wszystko na uwadze, zdaję sobie sprawę, że Amerykanin ma patent na wygrywanie i walczy rozsądnie.
Zakład jest oczywiście trochę dla żartu, bo, nie wiem, jak PAN EM, ale ja jak najbardziej dopuszczam możliwość gnojenia Lombarda w klinczu przez Shieldsa, ale więcej szans daję jednak na to, że to Kubańczyk w którymś momencie ustrzeli Amerykanina. Oczami wyobraźni widzę Shieldsa (którego lubię, więc to widok mało przyjemny) wyprowadzającego powolnego jaba z wysoko uniesioną szczęką, jak to ma w zwyczaju, i błyskawicznie doskakującego w tym momencie Lombarda, który rzuca go na deski kombinacją w kontrze.
Jeszcze jak dodamy do tego, że Kubańczyk walczy z odwrotnej a Shields z klasycznej, to…
Co do obaleń, Shields czyni to przede wszystkim z klinczu, myślę, że w tym aspekcie judo Lombarda może okazać się bardzo przydatne. Warto dodać, że Hector nigdy nie przegrał przez poddanie, a Shields ostatni raz wygrał walkę w ten sposób w 2009 roku.
Zgadzam się w pełni, że jedyną szansą Lombarda jest nokaut w 1 rundzie. W przeciwieństwie jednak do Slipmycha, ja daje Kubańczykowi na tę akcję jakieś 10% szans (w porywach), więc wydaje mi się, że jest to na tyle małe ryzyko, że mogłem nieco nonszalancko rzucić propozycją zakładu :).
Ja też bym się chętnie założył. Zdaję sobie sprawę z faktu, że Lombard najpóźniej w połowie 2 rundy będzie spompowany. Rzecz w tym, że do 2 rundy nie dojdzie;)
Czarne konie:
WW – rok będzie należał do zwycięzcy walki o pas. Nie rozumiem, skąd te przekonanie u wielu (nie tylko u Bolta), że Condit pojedzie Hendricksa w rewanżu, dlatego nie obstawiam Carlosa (chociaż go lubię) za rewelację w nadchodzącym roku.
Z młodych gwiazd, na usta ciśnie się Brandon Thatch
LW – Beneil Dariush. Nie jest on jakąś ścisłą czołówką obecnie, ale ten rok przybliży go do tej pozycji.
FW – Cub Swanson zawalczy o pas.
BW – Barao skopie dupsko najpierw Faberowi, potem Cruzowi.
Flyweight – Louis Smolka pokaże, że jego występ przeciwko Turkowi nie był jednorazowym przypadkiem.
Laski pomijam.
ROZCZAROWANIA
HW: Overeem – wygra z Mirem, ale w ostateczności wróci do pozycji podobnej obecnie.
LHW – Jan Błachowicz. Czemu? Bo nie sądzę, aby wylądował w UFC. Chciałbym się mylić.
Z zagranicznych? Glover Teixeira – przegra z Bones’em. Jeżeli dostanie kogoś mocnego po walce o pas (np. Gustafsson), to widzę jego bilans 0-2 w roku 2014.
MW – Vitor Belfort. Terapia mu nie pomoże i w walce z Weidmanem przypomni się stary grzech Brazylijczyka, czyli brak woli walki w dalszych rundach. Oczywiście, pozostałych rywali będzie w stanie dalej odprawiać w szybki i przekonywujący sposób…
WW – Tarec , uzasadnienie to samo, co Maciek Samsungowski.
LW – Nurmagomedov odbije się od muru najlepszych z najlepszych w tej wadze. Może nie będzie to dla niego fatalny rok, ale myślę, że do walki o pas się nie dopcha.
FW – BJ Penn, bo to on ma walczyć z Edgarem w nowej dla siebie kategorii. Wieszcze mu nieudany debiut i być może definitywny koniec kariery…
BW – Pickett i Mcdonald oboje pokonają kilku przeciwników, ale nie dopchnają się do walki o pas, będąc zatrzymanym przez lepszych od siebie fighterów.
Flyweight – Moraga nie przekonał mnie ostatnio swoim występem. Myślę, że dołączy do grona zawodników, którzy mieli jedyną i ostatnią szansę walki o tytuł…
Domu bym na Condita nie postawił i szanse w walce z Rumcajsem (jeśli do niej dojdzie) rozstawiam 50/50, ale to mój ulubiony zawodnik w WW, więc nieco hiperbolizuję ;) Argumenty na pewno ma, zapasy ciągle poprawia (zobaczymy jak pójdzie z Wooleyem, z Martinem było średnio, ale widać progres), w stójce już nie pójdzie pewnie w tysiąc latających kolan, a Jonny może się ostro spompować w gardzie Carlosa, a już pierwsza walka wykazała, że Condit może uwalić Hendricksa w stójce. Oczywiście absolutnie nie zdziwi mnie zwycięstwo Rumcajsa czy nawet jakieś TKO dla niego mimo tytanowej szczęki NBK.