UFC

UFC 201 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC 201 – Lawler vs. Woodley z walkami Karoliny Kowalkiewicz z Rose Namajunas oraz Damiana Grabowskiego z Anthonym Hamiltonem.

170 lbs: Tyron Woodley (16-3) > Robbie Lawler (27-11) – KO

Początek walki stał pod znakiem bardzo ostrożnej gry ze strony obu zawodników. Szczególnie jednak Lawler bardzo uważał, będąc na wstecznym i jakąkolwiek ofensywę ograniczając jedynie do pojedynczych kopnięć na korpus. Woodley natomiast cały czas czaił się na swoją firmową broń, czyli potężny prawy. Pierwsza szarża nie przyniosła mu sukcesu, ale kilkadziesiąt sekund później znów zagonił mistrza blisko siatki, myląc go lewym i wyprowadzając potężny prawy sierpowy, którym posłał Lawlera na deski. Kilka dodatkowych uderzeń z góry i Ruthless leżał już na deskach nieprzytomny, ratowany przez sędziego.

Zmiana na tronie kategorii półśredniej stała się faktem, a seria pięciu kolejnych zwycięstw Lawlera została przerwana.

115 lbs: Karolina Kowalkiewicz (10-0) pok. Rose Namajunas (5-3) – decyzja niejednogłośna

Polka rozpoczęła walką od kilku niskich kopnięć. Próbowała wywierać presję, ale Namajunas poruszała się bardzo dobrze w defensywie. Po minucie nasza zawodniczka zainkasowała bardzo mocny prawy, a chwilę potem kolejny – w kontrze na niskie kopnięcie. Kowalkiewicz ponownie przycisnęła, próbując zepchnąć przeciwniczkę do defensywy, ale w wymianach w półdystansie jej statyczna głowa była łatwym celem dla Namajunas. Ciosy Polki nie dochodziły celu, a sama za chwilę znów przyjęła kolejne uderzenia dobrze schodzącej z linii ataku rywalki. Na dwie minuty przed końcem pierwszej rundy Kowalkiewicz wreszcie trafiła kilkoma uderzeniami, ale chwilę potem jej szarże zostały dobrze skontrowane przez Namajunas. W ostatniej minucie łodzianka w końcu jednak się rozkręciła, trafiając serią ciosów oraz mocnymi kolanami w klinczu. Amerykanka zaczęła się cofać, szukając potem odpoczynku w klinczu. Skończyła jednak rundę na górze, po kotłowaninie w klinczu zdobywając pozycję dominującą.

Na początku drugiej odsłony Kowalkiewicz zainkasowała znów kilka ciosów w kontrze, ale potem złapała klincz, świetnie atakując kolanami na korpus i łokciami. Walka przeniosła się pod siatkę, gdzie Amerykanka szukała obalenia. Namajunas trafiła dwoma ciosami oraz kolanem, Polka oddała dwa podchwyty, walcząc o utrzymanie walki na nogach – z sukcesem. Przyparta do siatki Kowalkiwicz trafiła kilkoma łokciami oraz kolanami. Namajunas robiła wszystko, aby przenieść walkę do parteru, a chwilę potem prawie zaszła naszej zawodniczce za plecy. Kowalkiewicz zerwała klincz kapitalnymi łokciami, które wyraźnie wstrząsnęły Namajunas. Jednak Amerykanka chwilę potem trafiła kilkoma soczystymi ciosami na głowę, naruszając naszą reprezentantkę. Walka znów przeniosła się do klinczu, gdzie Amerykanka walczyła o obalenie, inkasując jednak krótkie łokcie od Polki. Chwilę potem akcja przeniosła się z powrotem na środek oktagonu. Obie trafiły soczystymi ciosami na głowę. Amerykanka wydawała się już zmęczona, ale cały czas przedzierała się przez dziurawą defensywę Kowalkiewicz. Polka jednak dobrze łapała kilka razy klincz, atakując kolanami na głowę i korpus.

Po kilku wymianach na początku trzeciej rundy, w których żadna zawodniczka nie trafiła czysto, Polka zaatakowała kolanami w klinczu, ale Amerykanka odpłaciła jej chwilę potem kopnięciem na głowę. Kowalkiewicz trafiłą dobrym lewym prostym, ale potem, szukając klinczu, zainkasowała kilka ciosów na głowę. Zawodniczka z Polski próbowała wywierać presję, ale nie była w stanie zamknąć pod siatką świetnie pracującej na nogach Namajunas. Amerykanka poszła po obalenie, ale bez rezultatu. Kowalkiewicz zaatakowała ostrymi kolanami i łokciami w klinczu, rzucając Namajunas na siatkę, a tam jeszcze poprawiając podbródkowym. Walka przeniosła się do parteru z szarżującą Polką na górze. Nasza zawodniczka trafiła kilkoma uderzeniami z góry, dobrze broniąc się przed próbami poddań rywalki. Kowalkiewicz zaczęła trafiać coraz częściej, raz za razem spuszczając młotki na głowę Amerykanki. Ta próbowała odgryzać się upkickami. W samej końcówce Namajunas w końcu wstała, trafiając jeszcze dobrym ciosem na głowę.

Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie wskazali na Polkę (2 x 29-28, 28-29), która notuje najcenniejsze zwycięstwo w karierze!

170 lbs: Jake Ellenberger (31-11) > Matt Brown (20-15) – TKO

Już w pierwszej akcji walki Jake Ellenberger posłał Matta Browna na deski, ustawiając go sobie podwójnym jabem i posyłając na deski potężnym prawym – rzucił się potem z szalonymi atakami, aby ubić Nieśmiertelnego.

Ten jednak sobie znanym sposobem przetrwał, choć gdy wstał, nadal wydawał się mocno naruszony, przyjmując jeszcze szereg kolejnych ciosów. Pomimo tego przetrwał wszystkie te uderzenia, ruszając do ofensywy i rzucając Ellenbergera na siatkę. Wydawało się, że przejmuje stery pojedynku w swoje ręce, bo Juggernaut z każdą sekundą tracił animusz. Jednak w pewnej chwili wystrzelił z soczystym kopnięciem na korpus, po którym Brown złożył się w pół i padł na deski, nie wyrażając żadnej ochoty do kontynuowania pojedynku. Kilka dodatkowych ciosów z góry w wykonaniu Ellenbergera dopełniło dzieła zniszczenia.

Juggernaut tym sposobem ratuje swój kontrakt z UFC, podnosząc się po dwóch porażkach i serwując Nieśmiertelnemu pierwszą w karierze porażkę przez nokaut.

135 lbs: Erik Perez (16-6) > Francisco Rivera (11-7)

Rivera wypadł lepiej w pierwszej rundzie, zwłaszcza na jej początku trafiając Pereza kilkoma bardzo dobrymi kombinacjami pięściarskimi w kontrze. W drugiej części otwierającej walkę rundy Perez nieco się przebudził, atakując też obaleniami.

Druga odsłona przebiegała już pod dyktando Meksykanina, który zaczął dużo pracować na nogach, krążąc przy siatce i stamtąd kąsając ciosami oraz zagrażając obaleniami napierającemu, ale biernemu, jeśli chodzi o ofensywę Amerykaninowi.

Ostatnia odsłona rozpoczęła się od absolutnych fajerwerków – Rivera rzucił się od początku do szalonej ofensywy, zapraszając do bijatyki Pereza. Meksykanin zaakceptował ofertę – a w zasadzie Rivera nie pozwolił mu jej odrzucić – i obaj przez kilkanaście sekund stali naprzeciwko siebie, wymieniając się potężnymi ciosami, z których wiele doszło celu. Mocniej trafiał Amerykanin, ale cała bijatyka zakończyła się, gdy po przestrzelonym sierpie – zmęczony już potwornie – siłą rozpędu przewrócił się, nie mając siły wstać.

Mający w baku odrobinę więcej paliwa Perez zajął pozycję dominującą, kontrolując i obijając Amerykanina z góry prawie do samego końca walki. Dopiero na kilkanaście sekund przed syreną końcową Rivera zdołał wstać, próbując ostatkiem sił wszcząć jeszcze jedną bójkę, ale Perez rozsądnie utrzymywał dystans.

Wszyscy sędziowie wskazali na Meksykanina, który odnosi w ten sposób drugie z rzędu zwycięstwo w UFC. Dla Rivery natomiast jest to trzecia z rzędu i piąta w ostatnich sześciu walkach porażka i jego kariera pod banderą amerykańskiego giganta wisi na włosku.

125 lbs: Ryan Benoit (9-4) > Fredy Serrano (3-1) – decyzja niejednogłośna

W pierwszej odsłonie obaj zawodnicy próbowali pourywać sobie głowy, w każde uderzenia wkładając maksimum mocy. Serrano dominował zapaśniczno, notując dwa obalenia, ale nie był w stanie ani utrzymać Benoita na plecach, ani mu zagrozić w jakikolwiek sposób.

Sam natomiast wylądował na deskach po kombinacji Amerykanina w kontrze na jedno z kopnięć. Na nogach obaj trafiali, ale to Benoit był agresywniejszy, zmuszając Kolumbijczyka do krążenia przy siatce.

Druga runda stała już pod znakiem dominacji zapaśniczej Serrano, który zanotował kilka udanych obaleń, będąc w stanie przytrzymać Benoita dłuższymi fragmentami na plecach i trafiając kilkoma ciosami. Nawet w stójce Kolumbijczyk trafiał mocniej, zwłaszcza w drugiej połowie rundy, gdy Amerykanin zwolnił.

W ostatniej rundzie obaj zawodnicy byli już mocno zmęczeni i niewiele było skutecznej ofensywy. Serrano próbował obaleń, ale tylko na początku rundy zdołał położyć rywala na plecach. Na nogach Benoit był nieco agresywniejszy, idąc do przodu i zmuszając Serrano do walki na wstecznym.

Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie wskazali na zwycięstwo Benoita, który w ten sposób funduje Kolumbijczykowi pierwszą porażkę w karierze.

205 lbs: Nikita Krylov (21-4) > Ed Herman (23-12) – KO

Pierwsza runda przebiegała zdecydowanie pod dyktando bardzo agresywnie walczącego i nieustannie wywierającego presję Nikity Krylova, który raz za razem terroryzował Eda Hermana kopnięciami na każdej wysokości, z obu nóg, frontalnymi i okrężnymi, pojedynczymi i w kombinacjach. W swoich atakach bywał co prawda niedbały, inkasując sporo ciosów kontrujących Amerykanina, zwłaszcza lewych sierpowych, ale w ostatecznym rozrachunku jego dominacja nie podlegała dyskusji.

Na początku drugiej odsłony Herman zaliczył kilka dobrych uderzeń w kontrze na kolejną szarżę Krylova, ale Ukrainiec przyjął wszystko na szczękę, by następnie ustrzelić Amerykanina niesygnalizowanym kopnięciem na głowę, po którym ten padł na deski niczym kłoda.

Dla 24-letniego dopiero Nikity Krylova jest to już piąte z rzędu zwycięstwo w UFC – i piąte przed czasem. Wyśmiewany po nieudanym debiucie Ukrainiec tym samym zbliża się do walk z czołówką kategorii półciężkiej.

170 lbs: Jorge Masvidal (30-11) > Ross Pearson (19-12) – decyzja jednogłośna

W pierwszej odsłonie bardzo rozluźniony Masvidal prezentował się lepiej, dobrze wykorzystując swoją przewagę zasięgu. Pearson nieźle pracował głową, unikając wielu prostych rywala, ale część z nich – głównie jabów i kombinacji 1-2 – dosięgła jednak jego głowy. Dodatkowo, Masvidal zagrażał mu kopnięciami na głowę, również notując w tym obszarze sukcesy. Pearson próbował odgryzać się pojedynczymi wewnętrznymi lowkingami.

Na początku drugiej rundy Masvidal zainkasował kilka kolejnych niskich kopnięć, ale wkrótce powalił Pearsona na deski soczystym lewym sierpem, po którym Anglik wpadł w nie lada tarapaty, będąc wyraźnie naruszonym.

Amerykanin rzucił się do ostrej szarży, starając się przed dobrych kilkadziesiąt sekund dobić rywala – ale Pearson wrócił z dalekiej podróży i przetrwał, a walka wróciła na nogi. Tam Brytyjczyk próbował wywierać presję, ale miał duże problemy z przedarciem się przez zasięg i dobry kontrujący lewy sierpowy Masvidala, inkasując też kilka kopnięć na korpus.

Ostatnia odsłona była wyrównana – Pearson polował na bity z dołu lewy sierpowy, atakując też niskimi kopnięciami, a Masvidal odpłacał mu prostymi i ich kombinacjami oraz kopnięciami na korpus i głowę, a także okolicznościowymi latającymi kolanami.

Ostatecznie wszyscy sędziowie wskazali na Masvidala, choć tylko jeden widział jego zwycięstwo we wszystkich trzech rundach.

Amerykanin tym samym przerywa czarną serię dwóch porażek, jednocześnie wpędzając w nią Pearsona.

265 lbs: Anthony Hamilton (15-5) > Damian Grabowski (20-4) – KO

Polski Pitbull został naruszony już jedną z pierwszych kombinacji, gdy obaj wdali się w ostrą wymianą na środku oktagonu. Rzucony na siatkę, próbował bronić, ale zainkasował kolejne ciosy, po których padł na deski ledwie żywy. Sędzia przerwał walkę…

Dramatyczny występ Polaka, który po drugiej szybkiej porażce – Hamilton zanotował drugi najszybszy nokaut w historii kategorii ciężkiej UFC – najprawdopodobniej żegna się z amerykańskim gigantem.

125 lbs: Wilson Reis (21-6) > Hector Sandoval (12-3) – poddanie

Gremialnie skreślany Sandoval rozpoczął pojedynek bardzo dobrze, kilkoma obszernymi, ale szybkimi sierpami trafiając i nawet nieco naruszając Reisa. Brazylijczyk szybko uznał – zainkasowawszy kilka bomb – że pora przejść do walki na chwyty. I choć Sandoval wybronił kilka prób zapaśniczych rywala, a nawet zdołał w parterze odwrócić pozycję, to w jednej z kotłowanin oddał plecy, został rozciągnięty brzuchem na deskach i uduszony.

Występ Reisa nie był może najlepszy z uwagi na sporo ciosów, które przyjął na początku, ale na osłodę zanotował najszybsze poddanie w historii kategorii słomkowej – 109 sekund.

170 lbs: Bojan Velickovic (14-3-1) = Mike Graves (6-0-1) – większościowy remis

W pierwszej rundzie nie działo się wiele. Toczona była wyłącznie na nogach, bo Velickovic bez większych problemów wybronił jedną próbę zapaśniczą Browna. W stójce większą presję wywierał Amerykanin, ale częściej i celniej trafiał walczący z odwrotnej pozycji Velickovic, szczególnie lowkingami.

Druga runda natomiast toczona była niemal wyłącznie w parterze. Graves szybko obalił Velickovica i do końca rundy pracował nad duszeniem – nie dopiął swego, ale dominował w walce na chwyty, przez długi czas mając plecy Serba.

Ostatnią odsłonę były rywal Krzysztofa Jotki rozpoczął od udanego obalenia, ale w kotłowaninie szybko stracił dogodną pozycję i niewiele brakowało, by znów oddał plecy. Zdołał jednak wstać, choć wkrótce znów walka trafiła do klinczu, gdzie Serb bardzo dobrze bronił obaleń. W stójkowych fragmentach obaj nie zachwycali, będąc już mocno zmęczonymi, ale aktywniejszy Velickovic trafiał zdecydowanie częściej.

Ostatecznie jeden z sędziów wypunktował walkę 30-27, dla Bóg wie kogo, bo Bruce Buffer nie raczył odczytać (domyślać możemy się jednak, że dla Gravesa, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie wypunktowałby drugiej rundy dla Velickovica), a dwóch pozostałych widziało ją jako remis 28-28 i takim też wynikiem – większościowym remisem – została zakończona.

155 lbs: Damien Brown (15-9) vs. Cesar Arzamendia (7-2)

W pojedynku otwierającym rozpiskę Damien Brown odniósł pierwsze w karierze zwycięstwo w UFC, nokautując Cesara Arzamendię. Paragwajczyk atakował ostrymi, ale chaotycznymi szarżami – Australijczyk odpowiadał kontrami pięściarskimi, wywierając też ostrą presję i zmuszając rywala do walki na wstecznym. Wkrótce ustrzelił go soczystym prawym, ale nie zdołał skończyć walki.

Gdy jednak pojedynek przeniósł się z powrotem na nogi, Brown dopełnił dzieła zniszczenia, soczystym kontrującym prawym naruszając Arzamendię, by kolejnym posłać go na deski i tam ubić.

Po drugiej z rzędu porażce Arzamendia prawdopodobnie pożegna się z UFC.

Walka wieczoru

170 lbs: Tyron Woodley (16-3) pok. Robbiego Lawlera (27-11) przez KO (prawy sierpowy), R1, 2:12

Karta główna

115 lbs: Karolina Kowalkiewicz (10-0) pok. Rose Namajunas (5-3) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
170 lbs: Jake Ellenberger (31-11) pok. Matta Browna (20-15) przez TKO (kopnięcie na korpus), R1, 1:46
135 lbs: Erik Perez (16-6) pok. Francisco Riverę (11-7) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-26, 29-28)
125 lbs: Ryan Benoit (9-4) pok. Fredy’ego Serrano (3-1) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)

Karta wstępna

205 lbs: Nikita Krylov (21-4) pok. Eda Hermana (23-12) przez KO (kopnięcie na głowę), R2, 0:40
170 lbs: Jorge Masvidal (30-11) pok. Rossa Pearsona (19-12) przez jednogłośną decyzję (2x 29-28, 30-27)
265 lbs: Anthony Hamilton (15-5) pok. Damiana Grabowskiego (20-4) przez KO (ciosy), R1, 0:14
125 lbs: Wilson Reis (21-6) pok. Hectora Sandovala (12-3) przez poddanie (duszenie zza pleców), R1, 1:49

Karta UFC Fight Pass

170 lbs: Bojan Velickovic (14-3-1) zremisował większościowo z Mikem Gravesem (6-0-1) (2 x 28-28, 30-27)
155 lbs: Damien Brown (16-9) pok. Cesara Arzamendię (7-3) przez KO (ciosy), R1, 2:27

Powiązane artykuły

Back to top button