UFC 189 – wyniki, relacja i punktacja
Relacja, wyniki i punktacja na żywo z gali UFC 189 – McGregor vs Mendes.
145 lbs: Chad Mendes (17-2) vs Conor McGregor (17-2)
Conor McGregor nie zamierzał w starciu z Chadem Mendesem wiele zmieniać – od samego początku ruszył na Amerykanina, zasypując go gradem ciosów i kopnięć. Mendes tymczasem dość niespodziewanie od początku walki ustawił się / został ustawiony plecami do siatki, gdzie przyjmował sporo prostych oraz zwłaszcza kopnięć na korpus, które drenowały jego energię. Już po dwóch pierwszych minutach wydawało się, że Amerykanin ciężko oddycha – pomimo tego każda niemal szarża w jego wykonaniu z robiącym wrażenie błyskawicznym skróceniem dystansu kończyła się ulokowaniem mocnych ciosów na szczęce McGregora, na którym jednak ciosy te nie robiły większego, by nie rzec – żadnego, wrażenia. Mendes doskonale jednak korzystał z zapasów, w pierwszej rundzie dwukrotnie kładąc Irlandczyka na deskach i zrzucając na niego ciężkie łokcie. W drugiej odsłonie w stójce znów warunki dyktował McGregor, ale mocno już wymęczony Mendes znów zdołał położyć go na plecach, przez kilka minut częstując mimo wszystko bezradnego z pleców Irlandczyka bardzo mocnymi łokciami. Na kilkadziesiąt sekund przed zakończeniem rundy Mendes spróbował jednak pójść po duszenie przez co stracił dogodną pozycję – gdy natomiast walka przeniosła się do stójki, nie miał już kompletnie sił, próbując ostatniej, celnej, szarży, która nie wzruszyła jednak jego rywala. Ten natomiast, nadal dysponując doskonałą kondycją, rzucił się na Mendesa, kończąc go firmową kombinacją prawego i lewego – na trzy sekundy przed zakończeniem drugiej rundy Herb Dean uznał, że zobaczył już wystarczająco dużo i przerwał pojedynek. McGregor potwierdza tym samym, że najlepsi zapaśnicy dywizji nie są mu straszni. Demonstruje też nieprawdopodobnie twardą szczękę oraz… słabe defensywne zapasy i bierność z pleców. Również w stójce każda niemal szybka akcja Mendesa kończyła się celnymi ciosami, ale presja ze strony Irlandczyka, jego pewność siebie, wreszcie terroryzowanie korpusu Mendesa zapewniły mu zwycięstwo.
Punktacja R1:
naiver: 10-9 McGregor
Bolt: 10-9 Mendes
Calo: 10-9 Mendes
170 lbs: Robbie Lawler (26-10) > Rory MacDonald (18-3) – TKO
Robbie Lawler i Rory MacDonald sprawili sobie prawdziwie krwawą łaźnię. Po pierwszej wyrównanej rundzie, w której celniej i częściej trafiał świetnie operujący lewym prostym Kanadyjczyk, na co starał się odpowiadać – nie bez sukcesów! – Amerykanin, nadeszła dominująca odsłona w wykonaniu mistrza. W drugich pięciu minutach Lawler kompletnie porozbijał nos MacDonalda, zyskując wyraźną przewagę. Kanadyjczyk jednak nadal starał się odgryzać pojedynczymi prostymi, łokciami i zwłaszcza kopnięciami na korpus. W trzeciej rundzie, gdy wydawało się, że szala zwycięstwa zaczyna przechylać się na stronę Lawlera, zaprzęgnął do boju mordercze kopnięcia na głowę, po kilku celnych w końcówce trzeciej rundy będąc o krok od skończenie porozbijanego i chwiejącego się na nogach mistrza. Ten jednak przetrwał i pomimo tego, że na początku czwartej rundy znów znalazł się w przeokrutnych tarapatach, przyjmując masę ciosów Rory’ego na siatce, nie poddał się, stopniowo przejmując ster pojedynku, by w ostatniej odsłonie skończyć MacDonalda mocnym krosem, który ostatecznie zdeformował połamany zapewne nos Kanadyjczyka. „Red King” od razu położył się na deski po tym uderzeniu, trzymając się za krwawiący nos, nie dając sędziemu wyboru. Lawler pokazał ogromne serce do walki, potwierdzając historycznie twardą szczękę i powracając z dalekiej podróży. Czas 25-latka prawdopodobnie jeszcze nadejdzie, ale póki co król jest jeden – Robbie Lawler!
Punktacja R1:
naiver: 10-9 MacDonald
Bolt: 10-10
Calo: 10-9 Lawler
Punktacja R2:
naiver: 10-9 Lawler
Bolt: 10-9 Lawler
Calo: 10-9 Lawler
Punktacja R3:
naiver: 10-9 MacDonald
Bolt: 10-9 MacDonald
Calo: 10-9 MacDonald
Punktacja R4:
naiver: 10-9 Lawler
Bolt: 10-9 MacDonald
Calo: 10-9 MacDonald
Punktacja R5:
naiver:
Bolt:
Calo:
Werdykt:
naiver:
Bolt:
Calo:
145 lbs: Jeremy Stephens (24-11) > Dennis Bermudez (14-5) – TKO
Dennis Bermudez i Jeremy Stephens poszli na prawdziwą wojnę, od początku uderzając z morderczymi intencjami. W pierwszej rundzie to jednak Bermudez był odrobinę skuteczniejszy, trafiając częściej i okazjonalnie wciskając rywala do siatki, choć za każdym razem, gdy Stephens rozpuszczał ręce, nokaut wisiał w powietrzu. W drugiej rundzie ten ostatni potężnymi lowkingami kompletnie porozbijał wykroczną nogę Bermudeza, dodatkowo serwując mu kilka knockdownów. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że było to dominujące pięć minut w wykonaniu Stephensa – Bermudez bowiem rewanżował mu się równie mocnymi uderzeniami, po jednym z superman punchów powalając nawet rywala na deski. Rozstrzygnięcie nadeszło w ostatniej odsłonie, gdy wydawało się, że świeższy Bermudez powoli łapie rytm – wtedy to będący na siatce Stephens wyprowadził piekielne kolano na szczękę szukającego skrócenia dystansu przeciwnika, powalając go na deski. Kilka dodatkowych uderzeń z góry i Stephens mógł świętować pierwsze zwycięstwo w UFC od dwóch walk. Bermudez natomiast przegrywa drugie starcie z rzędu, choć po krwawym spektaklu, jaki wspólnie ze Stephensem zaserwowali fanom, nie ma prawa obawiać się o zwolnienie jeszcze długo.
Punktacja R1:
naiver: 10-9 Bermudez
Bolt: 10-9 Bermudez
Calo: 10-9 Bermudez
Punktacja R2:
naiver: 10-9 Stephens
Bolt: 10-10
Calo: 10-9 Stephens
170 lbs: Gunnar Nelson (14-1-1) > Brandon Thatch (11-3) – poddanie
Gunnar Nelson rozpoczął pojedynek z Brandonem Thatchem bardzo spokojnie, wręcz leniwie. Amerykanin był aktywniejszy, wywierając presję i trafiając kilkoma dobrymi niskimi kopnięciami oraz kolanami w klinczu. Cierpliwość Islandczyka jednak opłaciła się – w końcu bowiem przyspieszył, i to jak! Błyskawicznie skracając dystans, kompletnie zaskoczył całkowicie odsłoniętego Thatcha, powalając go na deski szybką kombinacją lewego i prawego. Gdy doskoczył do zamroczonego jeszcze Amerykanina i szybko zdobył dosiad, oczywistym było, że Thatch prędzej czy później będzie klepał. I rzeczywiście, chwilę potem Islandczyk miał już jego plecy, dopinając duszenie, które przypieczętowało los Thatcha. Doskonały występ Nelsona, którego przewaga szybkościowa wyniesiona z treningów karate odegrała bardzo ważną rolę w tym pojedynku. Islandczyk tym samym udanie powraca po porażce z Rickiem Storym, podczas gdy Thatch przegrywa drugą walkę z rzędu.
135 lbs: Thomas Almeida (20-0) > Brad Pickett (24-11) – KO
Cóż za spektakularne widowisko zafundowali fanom niepokonany Thomas Almeida i doświadczony Brad Pickett! Faworyzowany Brazylijczyk regularnie wdawał się w wymiany w półdystansie z Anglikiem, raz po raz przyjmując potężne ciosy. W pierwszej rundzie aż dwa razy lądował na deskach po doskonałych akcjach Picketta, który najpierw posadził go mocnym sierpem, później kolanem na głowę. Almeida jednak nie załamał się i w drugiej połowie pierwszej rundy – pomimo zmasakrowanej twarzy – zaczął dyktować warunki pojedynku, jednym ze zjawiskowych łokci powalając nawet rywala na deski. Mimo wszystko to Pickett wypadł w otwierającej rundzie zdecydowanie lepiej, trafiając częściej i mocniej. Jednak na samym początku drugiej Brazylijczyk ulokował na głowie Anglika spektakularne latające kolano, po którym Pickett padł na deski bez ruchu, a sędzia nie miał innego wyboru niż przerwać pojedynek. Faworyzowany Almeida zrobił zatem, co powinien, ale po raz kolejny jego stójkowa defensywa pozostawiała wiele do życzenia. Tym niemniej, tym zwycięstwem szlifuje swój nieskazitelny rekord do zjawiskowego 20-0 (3-0 w UFC), serwując Pickettowi pierwszą porażkę przez nokaut od ponad dziesięciu lat.
Punktacja R1:
naiver: Pickett 10-9
Bolt: Pickett 10-9
Calo: Pickett 10-9
170 lbs: Matt Brown (20-13) > Tim Means (24-7-1) – poddanie
Matt Brown i Tim Means zaprezentowali widowisko, jakiego od nich oczekiwano – brutalne, krwawe i szybkie! Obaj zawodnicy mieli w tej szalonej walce swoje momenty, zaprzęgając do boju przede wszystkim mordercze łokcie. Akcja zmieniała się jak w kalejdoskopie, a gdy wydawało się, że jeden jest bliski skończenia drugiego, sytuacja się odwracała. Ostatecznie to Brown okazał się lepszym „łokciowym”, dwoma doskonałymi uderzeniami tego typu w końcówce pierwszej rundy naruszając Meansa, który desperacko spróbował skrócić dystans, wpadając w gilotynę, z której nie znalazł już ucieczki. Tym samym „Nieśmiertelny” przerywa serię dwóch porażek, jednocześnie stopując pasmo czterech kolejnych zwycięstw Meansa.
170 lbs: Alex Garcia (13-2) > Mike Swick (15-6) – decyzja jednogłośna
Powracający po długiej przerwie Mike Swick i reprezentant Tristar, Alex Garcia, dali kolejną słabą walkę na karcie wstępnej. W stójce działo się niewiele – Garcia od czasu do czasu próbował potężnych zamachowych uderzeń, od wielkiego dzwona nawet trafiając, natomiast Amerykanin próbował odgryzać się pojedynczymi prostymi i kolanami, których było jednak jak na lekarstwo. Zwycięstwo reprezentanta Dominikany było jednak niepodważalne dzięki wyraźnej przewadze zapaśniczej – w każdej rundzie był w stanie kłaść na plecach Swicka, w końcówce ostatniej zasypując go nawet mocnym ground and pound. Sędziowie jednogłośnie wskazali go jako zwycięzcę, choć wielkiej chwały mu ten pojedynek jednak nie przyniósł. Swick z kolei tą porażką zapewne żegna się z UFC, a może nawet ze swoją sportową karierą.
Punktacja R1:
naiver: 10-9 Garcia
Bolt: 10-9 Garcia
Calo: 10-9 Garcia
Punktacja R2:
naiver: 10-9 Garcia
Bolt: 10-9 Garcia
Calo: 10-9 Garcia
Punktacja R3:
naiver: 10-9 Garcia
Bolt: 10-9 Garcia
Calo: 10-9 Garcia
Werdykt:
naiver: 30-27 Garcia
Bolt: 30-27 Garcia
Calo: 30-27 Garcia
170 lbs: John Howard (23-11) > Cathal Pendred (17-3-1) – niejednogłośna decyzja
Pojedynek Cathala Pendreda z Johnem Howardem toczony był w żółwim tempie, a obaj zawodnicy nie grzeszyli aktywnością. W pierwszej odsłonie Pendred był w stanie dłuższymi fragmentami dociskać w klinczu do siatki Howarda, od czasu do czasu trafiając go kolanami. W drugiej Amerykanin otrząsnął się odrobinę i stał się nieco agresywniejszy, starając się szybko zrywać klincz – taktyka ta poskutkowała, bo to on częściej trafiał w stójce nieustannie poruszającego się po łuku przy siatce Irlandczyka. Ostatnia odsłona wyglądała podobnie – Howard napierał, trafiał odrobinę częściej, starał się unikać klinczu pod siatką, a gdy dochodziło do zwarcia na środku oktagonu, raził Pendreda krótkimi podbródkowymi w klinczu oraz lowkingami w dystansie – choć tych zdecydowanie brakowało, biorąc pod uwagę, że wydawały się mocno naruszać Pendreda. Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie przyznali zwycięstwo Howardowi, który dzięki temu ratuje swoją posadę w UFC, fundując Irlandczykowi pierwszą porażkę pod banderą giganta z Las Vegas.
Punktacja R1:
naiver: 10-9 Pendred
Bolt: 10-9 Pendred
Calo: 10-9 Pendred
Punktacja R2:
naiver: 10-9 Howard
Bolt: 10-9 Howard
Calo: 10-9 Howard
Punktacja R3:
naiver: 10-9 Howard
Bolt: 10-9 Howard
Calo: 10-9 Howard
Werdykt:
naiver: 29-28 Howard
Bolt: 29-28 Howard
Calo: 29-28 Howard
135 lbs: Cody Garbrandt (7-0) > Enrique Briones (16-5-1) – decyzja jednogłośna
Cody Garbrandt i Enrique Briones nie rozpieścili fanów zebranych w MGM. Obaj podeszli do siebie z nabożną czcią, długimi fragmentami pojedynku pozostając niezwykle pasywnymi. W pierwszej odsłonie nie działo się wiele, żaden z zawodników nie przejawiał większej inicjatywy do walki – Briones od czasu do czasu trafiał pojedynczym prostym, Garbrandt natomiast cały czas czekał na perfekcyjną kontrę, która nigdy nie nadeszła, bo Meksykanin nie garnął się do ataków. Pomimo tego Amerykanin samą końcówką pierwszej rundy zapewnił sobie w niej zwycięstwo, zaliczając obalenie i uderzając kilkoma ciosami z góry. W drugiej odsłonie działo się nieco więcej – faworyzowany Garbrandt zaliczył nawet knockdown, powalając ładną kombinacją Brionesa, ale ten szybko się pozbierał i nawet zdołał kilka razy w tej trafić rywala. W ostatniej rundzie natomiast to Cody znajdował się na permanentnym wstecznym – zdający sobie sprawę, że przegrywa na kartach sędziowskich Briones postawił wszystko na jedną kartę, rzucając mocnymi ciosami na lewo i prawo. Kilka z nich doszło celu, ale większość pruła powietrze – mocniej trafiał jednak Garbrandt, choć jego aktywność nadal pozostawiała wiele do życzenia. Ostatecznie zwyciężył, ale z pewnością jego występ można określić mianem rozczarowującego – reprezentant Alpha Male był zdecydowanie za mało aktywny, nie potrafiąc otworzyć się w ataku – a i jego defensywa stójkowa w starciu z przeciętnym rywalem nie zachwyciła. W takiej formie dywizji nie zawojuje.
Punktacja R1:
naiver: 10-9 Garbrandt
Bolt: 10-9 Garbrandt
Calo: 10-9 Garbrandt
Punktacja R2:
naiver: 10-9 Garbrandt
Bolt: 10-9 Garbrandt
Calo: 10-9 Garbrandt
Punktacja R3:
naiver: 10-9 Garbrandt
Bolt: 10-9 Garbrandt
Calo: 10-10
Werdykt:
naiver: 30-27 Garbrandt
Bolt: 30-27 Garbrandt
Calo: 30-28 Garbrandt
125 lbs: Louis Smolka (9-1) > Neil Seery (15-11) – decyzja jednogłośna
W starciu Neila Seery’ego z Louisem Smolką oglądaliśmy mnóstwo walki na chwyty – a to dlatego, że lepiej poukładany stójkowo Irlandczyk, który w pierwszej rundzie zdołał nawet powalić na deski Hawajczyka, nie potrafił powstrzymać zapędów zapaśniczych rywala. W rezultacie zdecydowana większość walki toczyła się w parterze, gdzie Smolka dysponował wyraźną przewagą, choć trzeba Irlandczykowi oddać dobrą defensywę grapplingową oraz dużą aktywność przejawiającą się przede wszystkim w mocnych łokciach z pleców, którymi raz po raz raził Hawajczyka. Seery próbował też od czasu sam przechodzić do ofensywy, łapiąc gilotyny, ale długimi fragmentami to on musiał się bronić, mając Smolkę za plecami czy w dosiadzie. Ostatecznie sędziowie nie mieli problemów ze wskazaniem zwycięzcy w osobie Louisa Smolki, który tym samym zalicza drugą wiktorię w UFC z rzędu.
Punktacja R1:
naiver: 10-9 Smolka
Bolt: 10-9 Smolka
Calo: 10-9 Smolka
Punktacja R2:
naiver: 10-9 Smolka
Bolt: 10-9 Smolka
Calo: 10-9 Smolka
Punktacja R3:
naiver: 10-9 Smolka
Bolt: 10-9 Smolka
Calo: 10-9 Smolka
Werdykt:
naiver: 30-27 Smolka
Bolt: 30-27 Smolka
Calo: 30-27 Smolka
155 lbs: Cody Pfister (12-4-1) > Yosdenis Cedeno (10-5) – decyzja jednogłośna
W otwierającej galę walce Yosdenis Cedeno w pierwszej rundzie całkowicie zdemolował nogi wywierającego nieustannie presję, ale słabego w defensywie Cody’ego Pfistera – do tego stopnia, że Amerykanin musiał zmieniać pozycję na odwrotną, by ratować się przed lowkingami Kubańczyka. Jednak w dwóch kolejnych odsłonach Pfister w końcu zaczął odwoływać się do swoich zapasów, nie mając żadnych problemów ze sprowadzaniem prezentującego się fatalnie od strony defensywy zapaśniczej Cedeno. W parterze co prawda nie był w stanie zagrozić zbyt mocno rywalowi, zwłaszcza, że ten bronił się całkiem nieźle, kilka razy odwracając pozycje, ale wysiłki Amerykanina wystarczyły, by przekonać sędziów, którzy zasłużenie przyznali mu zwycięstwo.
Punktacja R1:
naiver: 10-9 Cedeno
Bolt: 10-9 Cedeno
Calo: 10-9 Cedeno
Punktacja R2:
naiver: 10-9 Pfister
Bolt: 10-9 Pfister
Calo: 10-9 Pfister
Punktacja R3:
naiver: 10-9 Pfister
Bolt: 10-9 Pfister
Calo: 10-9 Pfister
Werdykt:
naiver: 29-28 Pfister
Bolt: 29-28 Pfister
Calo: 29-28 Pfister
Wyniki
Karta główna
145 lbs: Conor McGregor (18-2) pok. Chada Mendesa (17-3) przez TKO (kros i uderzenia z góry), R2, 4:57
170 lbs: Robbie Lawler (26-10) pok. Rory’ego MacDonalda (18-3) przez TKO (kros i uderzenia z góry), R5, 1:00
145 lbs: Jeremy Stephens (24-11) pok. Dennisa Bermudeza (14-5) przez TKO (latające kolano i uderzenia z góry), R3, 0:32
170 lbs: Gunnar Nelson (14-1-1) pok. Brandona Thatcha (11-3) przez poddanie (duszenie zza pleców), R1, 2:54
135 lbs: Thomas Almeida (20-0) pok. Brada Picketta (24-11) przez KO (latające kolano), R2, 0:29
Karta wstępna
170 lbs: Matt Brown (20-13) pok. Tima Meansa (24-7-1) przez poddanie (gilotyna), R1, 4:44
170 lbs: Alex Garcia (13-2) pok. Mike’a Swicka (15-6) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)
170 lbs: John Howard (23-11) pok. Cathala Pendreda (17-3-1) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
135 lbs: Cody Garbrandt (7-0) pok. Enrique Brionesa (16-5-1) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
125 lbs: Louis Smolka (9-1) pok. Neila Seery’ego (15-11) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
155 lbs: Cody Pfister (12-4-1) pok. Yosdenis Cedeno (10-5) przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)
Komentarze: 1