Romero vs Kennedy – fantazja czy solidność?
Kilka dni temu UFC zestawiło kluczowe dla drabinki dywizji średniej starcie, którego zwycięzca znajdzie się prawdopodobnie o jedną wygraną od walki o pas mistrzowski.
Medalista olimpijski w zapasach w stylu wolnym Yoel Romero Palacio (8-1, 4-0 UFC) kontynuuje swój ostatni – jakim dla 37-letniego już Kubańczyka może się okazać – marsz w kierunku walki o najwyższy laur. Na jego drodze na gali UFC 178 stanie 35-letni amerykański żołnierz Tim Kennedy (18-4, 3-0 UFC, który również mierzy wysoko.
Tło pojedynku
Palacio w oktagonie jeszcze nigdy nie przegrał, notując cztery wygrane. W swoim debiucie efektownym latającym kolanem znokautował Clifforda Starksa, by potem zadać pierwszą w karierze porażkę przez nokaut solidnemu, choć już zwolnionemu z organizacji Ronny’emu Markesowi, który wówczas znajdował się na fali trzech kolejnych zwycięstw. W kolejnej walce po niezwykle ciężkim boju Kubańczyk ubił w trzeciej rundzie niedocenianego Dereka Brunsona, natomiast ostatnio powrócił do swoich korzeni, zapaśniczo dominując mającego na koncie pięć kolejnych wiktorii Brada Tavaresa.
Tim Kennedy również w UFC jeszcze nie przegrał, pokonując w debiucie po mocnej kontroli zapaśniczej Rogera Gracie, by następnie – walcząc z kontuzją nogi – ustrzelić pięknym sierpem przeważającego do tamtego momentu Rafaela Natala. Ostatnio natomiast zaliczył najcenniejszą wygraną, wyraźnie dominując na przestrzeni pięciu rund Michaela Bispinga.
Kto lepszy na papierze?
Zestawienie od strony stylistycznej zapowiada się wręcz wybornie! W skrócie określić można je jako konfrontację dwóch rewelacyjnych i ciężkorękich zapaśników.
W płaszczyźnie kickbokserskiej przewaga powinna należeć do Żołnierza Boga, który dzięki odwrotnej pozycji, niekonwencjonalnym uderzeniom, mobilności i dynamice może napsuć mnóstwo krwi Amerykaninowi. Pomimo relatywnie niewielkiego doświadczenia w sportach uderzanych chwilami może się wydawać, że Palacio to urodzony striker – jest niezwykle eksplozywny, nieprzewidywalny i kreatywny zarazem, umiejętnie kontroluje dystans, posiada kapitalny balans tułowiem i głową, świetnie przepuszczając wiele uderzeń rywali (jego brat to bardzo dobry bokser), a jego ofensywny arsenał stójkowy jest niezwykle bogaty – do zadawania obrażeń swoim rywalom wykorzystuje ciężkie ręce, kopnięcia, łokcie i kolana.
Przykłady rewelacyjnego balansu i uników w wykonaniu Yoela Romero w starciu z Ronnym Markesem.
Tim Kennedy jest w płaszczyźnie stójkowej znacznie mniej skomplikowany i na ogół prędzej niż później stanowi ona dlań zaporę dymną przed próbą przeniesienia walki do parteru, bo to tam, będąc z góry, czuje się on najlepiej. Amerykanin dysponuje jednak bardzo mocnymi sierpowymi z obu rąk, co czyni stójkowe wymiany z nim bardzo niebezpiecznymi. Biorąc jednak pod uwagę luz i kickbokserską kreatywność Kubańczyka, trudno nie przyjąć, iż to reprezentant ATT powinien w tym starciu dysponować przewagą w stójce.
Tim Kennedy firmowym prawym trafia Michaela Bispinga.
Docelową płaszczyzną, w której Amerykanin będzie chciał toczyć ten bój, będzie zapewne pozycja dominująca w parterze – jeśli bowiem Kennedy w czymś naprawdę się wyróżnia (poza może niezłomną wolą walki), to bezwzględnie jest to kontrola z góry. Amerykanin nie daje swoim rywalom ani milimetra przestrzeni, uniemożliwiając im powrót do stójki, a jednocześnie świetnie przechodząc pozycje do coraz bardziej dominujących. Owszem, Romero jest niezwykle dynamiczny, ale w ogóle nie będę zdziwiony, jeśli Kennedy będzie w stanie utrzymać go na plecach. Najpierw jednak będzie musiał go obalić.
Przykłady doskonałych obaleń oraz kreatywnej pracy łokciami w wykonaniu Yoela Romero w starciu z Bradem Tavaresem.
Wielokrotnie na łamach Lowkinga pisałem o tym, co może być przyczyną tego, iż najbardziej utytułowany w historii UFC zapaśnik ma problemy z obaleniem rywali, nie zachwycając własną ofensywą zapaśniczą. Wynika(ło) to – w skrócie – z: fascynacji stójką, różnic między zapasami a zapasami pod MMA, stylowi zapaśniczemu Romero (nigdy nie był mistrzem sprowadzeń – pamiętajmy, że w zapasach można wygrać, nie notując żadnego obalenia). W jego karierze w UFC musieliśmy czekać aż do czwartej potyczki, by obejrzeć udane obalenie z jego strony. Jednak do pojedynku z Bradem Tavaresm wyszedł z wyraźnymi inklinacjami zapaśniczymi i wreszcie mogliśmy zobaczyć kilka sztuczek z jego bogatego arsenału. Myślę, że tak pro-zapaśnicza taktyka Romero w tym starciu wynika po części z systematycznego przekładania swoich umiejętności zapaśniczych pod MMA, jak i ze zmiany taktyki, wedle której warto od czasu do czasu obalać. Owszem, w poprzednich potyczkach Romero również próbował, ale trudno było nie odnieść wrażenia, iż rzeczone próby były tylko jakimś drobnym przerywnikiem między akcjami kickbokserskimi na zasadzie „dobra, skoro jestem olimpijskim zapaśnikiem, to trzeba…”. W konfrontacji z Tavaresem wyglądało to już zupełnie inaczej.
Tavares nie miał nic do powiedzenia w konfrontacji z zapasami Romero.
Jak zatem na tle Romero mogą prezentować się zapasy Kennedy’ego? Otóż, nie jestem przekonany, czy Kubańczyk w konfrontacji z Amerykaninem wyjdzie do walki z podobnym nastawieniem jak do potyczki z Tavaresem. Ten ostatni w płaszczyźnie stójkowej był jednak znacznie bardziej poukładany, co mogło uzasadniać zapaśniczą taktykę Romero – tutaj po raz kolejny Kubańczyk będzie miał naprzeciwko siebie zapaśnika, więc nie będę zdziwiony, jeśli pojedynek ten będzie nieco przypominał jego starcie z Markesem. Innymi słowy, zapracowany w stójce Palacio może oddać kilka obaleń, a biorąc pod uwagę doskonałą kontrolę z góry Amerykanina, to może być dla dla niego gwoździem do trumny. Z drugiej jednak strony, czy Romero dysponuje szlifami niezbędnymi do tego, by bronić tych obaleń, czy – lepiej! – samemu położyć na plecach Kennedy’ego? No, skoro Gracie był w stanie, to olimpijski medalista w zapasach – nawet pomimo tego, że było to pół wieku temu – też będzie.
W kontekście zapasów warto też wziąć pod uwagę, że Romero to kawał rewelacyjnego atlety, który powinien mieć przewagę siłową nad Amerykaninem – przynajmniej w dwóch pierwszych rundach. Kondycyjnie bowiem to Kennedy wydaje się być lepszym zawodnikiem. O doświadczeniu nie wspominając, bo dla Kubańczyka Tim stanowił będzie największe wyzwanie w karierze, podczas gdy ten ostatni mierzył się w już z m.in. Ronaldo Souzą, Lukiem Rockholdem czy Robbiem Lawlerem.
Myślę jednak, że w ostatecznym rozrachunku przewaga stójkowa i atletyczna Kubańczyka w połączeniu z umiejętnościami zapaśniczymi, które mogą wykluczyć najlepsze argumenty Kennedy’ego, zapewnią mu wygraną.
Kurs bukmacherski
Czy bukmacherzy uznają, że Romero nadal nie jest przetestowany? Jak mocno na kursach zaważy ostatnie zwycięstwo Kennedy’ego nad Bispingiem? Biorąc pod uwagę, że w konfrontacji z Tavaresem Romero był minimalnym faworytem, a kursy zmieniły się dopiero, gdy gracze zaczęli obstawiać Hawajczyka, wydaje mi się, że Kubańczyk zyskał już pewne uznanie w oczach bukmacherów. Czy na tyle duże, by faworyzować go w starciu z doświadczonym Kennedym? Raczej tak, tym bardziej, że to przecież 3-rundowy bój.
Predykcja kursu:
Yoel Romero – 1.80
Tim Kennedy – 1.95
fot. USA Today Sports
„No, skoro Gracie był w stanie, to olimpijski medalista w zapasach – nawet pomimo tego, że było to pół wieku temu – też będzie.”
Chyba lekki błąd się wkradł.
Generalnie jak zwykle dobry tekst.
Ja skłaniam się ku Kennedy’emu, obalenia+ kontrola z góry dadzą mu wygraną
W cytowanym tekście chodzi o obalenie Kennedy’ego – dwa razy zrobił to Gracie.
Ja myślę, że wygra Romero, ale może mam nieco zaburzoną analizę, bo bardzo go lubię. Swoją drogą ciekaw jestem patrząc na jego stójkę czy rzeczywiście zaczął ją trenować dopiero kilka lat temu czy może przed rozpoczęciem faktycznej kariery zapaśniczej trenował tak jak brat np. boks, bo aż trudno mi uwierzyć w taki poziom w płaszczyźnie uderzanej u kogoś, kto jakby nie patrzeć sporą część życia podporządkował zapasom.
Ja wierzę, że Kennedy wygra i spodziewam się kursów około 1.60-2.40 (Tim faworyt).
Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Romero ostatnio walczył z zapaśnikiem w postaci Brunsona i jak to wyglądało wszyscy pamiętamy. Uważam, że Tim ma solidną stójkę, sporą siłę fizyczną i dobre zapasy, szczególnie ofensywne i to wystarczy, by wreszcie ubić Palacio. Oczywiście w walce z Tavaresem zbierałem szczękę z podłogi – być może tutaj też będę – jednak uważam, że Kennedy to zbyt solidna firma dla Romero.
Romero na pewno ma lepsze zapasy, o ile je wykorzysta, to Kennedy w tej płaszczyźnie mu nie zagrozi. Stójka to niebo i ziemia, więc tu też szans Tima nie widzę, bo nawet jeśli trafi (co jest trudne) to szczęka Yoela jest mocna. Kondycja Romero na 3 rundy starczy, w tym co najmnie 1,5 rundy na pełnych obrotach, a siła i zapasy wystarczą, żeby go nie poddać. Tyle w teorii. Mam jednak przeczucie, że to nie będzie dla Romero łatwa walka i nie koniecznie ją wygra.
Ja jestem pod wrażeniem ostaniego zwycięstwa Romero, dlatego stawiam na niego w tej walce. Tym bardziej że nie przepadam za sylem walki Kennediego.
Swoja drogą dziś zobaczyłem chyba „najlepszą” rozpiskę jaką zrobiło UFC w historii: UFC Fight Night: Bader vs. St. Preux. Jeśli na głównej karcie oprócz wg mnie „emocjonującej” walki Bader vs St.Preux będą tak jak to jest podane, Jordan vs May Boetch vs Tavares, Watson vs Alves to będzie moim zdaniem najnudniejsza na papierze główna karta w historii.
1,75 – 2,10 na korzyść Kennedego i ja też myślę, że jest solidnym faworytem w tym pojedynku, ma o niebo lepszą kondycję i z całą pewnością jest bardziej taktyczny w swoich pojedynkach, choć ostatnia dyspozycja Romero (też taktyczna) zachwyciła.
Powinna być dobra walka.
Kurs typuję tak jak kurekq.
Romero w oktagonie ogląda się wręcz wybornie, i wątpie żeby był jakiś fan MMA, który przechodzi obojętnie wobec jego pojedynków. Mam cholerną nadzieję że to wygra!
Widzę szansę na punktowanie akcjami z góry przez Tima (szczególnie w rundach mistrzowskich) ale bardzo chciałbym aby jak na „Żołnierza Boga” przystało Romero wyszedł z tarczą a nie na tarczy z tego pojedynku.
Osobiście uważam również, że Kennedy będzie nieznacznym faworytem u bukmacherów za sprawą pokonania ostatnio takiego nazwiska jak Bisping.
Powiem tak – jeżeli kurs na Romero przekroczy 2.00, będę lekko zdziwiony, ale jeśli osiągnie/przekroczy 2.10, będę już mocno zdziwiony. Kennedy nie jest doceniany przez bukmacherów – w starciu z Bispingiem płacono za niego na otwarciu aż 2.25 (pomimo wielu znaków zapytania związanych z Hrabią!) i nawet w Przed Burzą sugerowałem postawienie na Amerykanina. Kurs na Romero w starciu z Tavaresem wynosił 1.71, podczas gdy wielu – w tym i ja – widziało minimalnego faworyta w Hawajczyku.
Myślę, że jednak Kubańczyk będzie minimalnym faworytem.
Właśnie bukmacherzy docenili Kennedyego, skoro początkowo dali na niego 2.25, a później było to około 2.80 :)
Boomster, to jest walka 3 rundowa.
Bukmacherzy ocenili to źle, ale lud – jeszcze gorzej :)
A no tak, racja :)
Ja największe szanse Romero upatruję w zapasach. Jeśli będzie punktował obaleniami, to na dystansie 3 rund może wygrać. Myślę, że w stójce mimo wszystko będzie górował mniej finezyjny Amerykanin.
Zestawienie oczywiście palce lizać. Minimalnie skłaniam się ku Timowi.
Zajebiscie się zapowiada :D uwielbiam styl Romero, oby nie wyszla z tego jakas asekuracyjna walka bo bede zawiedziony – róznie to bywa.
Będzie identycznie jak w walce Rory – Tyron. Tim wypunktuje Romero na przestrzenie 3 rund.