Tyron Woodley męczy Conora McGregora: „Będę pluł twoją krwią po oktagonie”
Tyron Woodley dwoi się i troi, aby zamiast rewanżu ze Stephenem Thompsonem pójść w oktagonowe tany z Conorem McGregorem.
Mistrz kategorii półśredniej Tyron Woodley kontynuuje ofensywę medialną na rzecz pojedynku z największą gwiazdą światowego MMA, Conorem McGregorem.
W pierwszej odsłonie swojego nowego videobloga The Champ Life Amerykanin przypomniał sytuację sprzed ważenia przy okazji nowojorskiej gali UFC 205, gdy stanął oko w oko z Irlandczykiem.
Amerykanin jest przekonany, że tamta krótka acz intensywna konfrontacja udowodniła Irlandczykowi, że zadzierając z nim, zadziera z człowiekiem ulepionym z zupełnie innej gliny. Człowiekiem, który ma co prawda w pełni profesjonalne podejście do sportu, ale wywodzi się z nadal drzemiącej w nim niebezpiecznej ulicy w Ferguson. Jak wspomina, nie szukał wówczas zwady, bo w głowie miał tylko i wyłącznie konfrontację ze Stephenem Thompsonem, ostatecznie zakończoną remisem.
Teraz, gdy mamy to już za sobą, jeśli Conor chce, może to dostać.
– zapowiada Woodley.
Wiem, jak skontaktować się z Daną, wie, jak podpisać kontrakt – ale nie chce tej walki. Nie mówię, że powinien jej chcieć, bo nie jestem małym gościem. Nie jestem Natem Diazem. Nate Diaz to nie jest półśredni. Nie radził sobie w kategorii półśredniej, bo był za mały, a ci goście tutaj to prawdziwe goryle.
Woodley przekonuje co prawda, że nie ma żadnego osobistego problemu z McGregorem i w żadnej mierze nie próbuje wyrobić sobie nazwiska na walce z mniejszym rywalem, ale, rzecz jasna, jeśli taka jest wola Irlandczyka, chętnie stanie naprzeciwko niego w oktagonie, a nawet – czego już nie dodał – będzie mu to regularnie przypominał w mediach społecznościowych, coby temat nie umarł. Amerykanin pokusił się nawet o poetyckie ujęcie temat.
Jeśli chcesz spotkać się z lwem, który odgryzie ci głowę, plując twoją krwią po całym oktagonie, podczas gdy ty będziesz wyglądał jak klaun z tym głupkowatym tatuażem tygrysa na klacie, możemy to zrobić.
– zwrócił się z orędziem do Irlandczyka Woodley, który niedawno zapraszał też do tańca Nicka Diaza.
Możemy to zrobić w Irlandii, w Dublinie, na tyłach Białego Zamku, nie dbam o to. Ale wiedz, że nie jestem jednym z tych gości. Nie lubię zachowywać się w jakiś przesadnie gangsterski sposób, ale tam skąd pochodzę, nie nazywasz mnie suką – to po pierwsze. Po drugie – nie udajesz, że wywodzisz się z dzielnicy. Jeśli chcesz bitki, jeśli chcesz zarobić tę kasę, zróbmy to. Jeśli nie, zamknij pysk i rób swoje.
Komentarze: 1