Typowanie UFC Moskwa – Hunt vs. Oleinik
Analizy i typowanie wszystkich pojedynków karty głównej gali UFC Fight Night 136 – Hunt vs. Oleinik w Moskwie, podczas której w akcji obejrzymy Jana Błachowicza i Marcina Prachnio.
Transmisja z gali UFC Fight Night 136 rozpocznie się w sobotę o godzinie 16:45 w aplikacji UFC Fight Pass oraz na kanale Polsat Sport Fight. O godzinie 20:00 rozpocznie się karta główna, która będzie transmitowana na kanale Polsat Sport Extra.
Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:
Ikona | Opis |
---|---|
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra. | |
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie. | |
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa. | |
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać. | |
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony. |
205 lbs: Marcin Prachnio (13-3) vs. Magomed Ankalaev (10-1)
Kursy bukmacherskie: Marcin Prachnio vs. Magomed Ankalaev 4.50 – 1.23
Bartłomiej Stachura: Dla obu zawodników może to być pojedynek o pozostanie w UFC – obaj bowiem nie będą udanie wspominali swoich debiutów. Marcin Prachnio w fatalnym stylu przegrał z Samem Alveyem, Magomed Ankalaev w ostatniej sekundzie walki przez poddanie z Paulem Craigiem.
Kursy bukmacherskie nie pozostawiają wątpliwości, kto jest tutaj faworytem. I na papierze – trudno się dziwić. O ile bowiem w obszarze stójkowym Polak nie będzie w żadnej mierze na straconej pozycji – choć pomimo karateckiego backgroundu kompletnie nie walczy w ten sposób, najczęściej odwołując się do… obszernych sierpów – bo jego arsenał ataków jest bogatszy i sprawnie radzi sobie w walce z obu pozycji, to znacznie mniej ciekawie przedstawia się sytuacja w obszarze zapaśniczym i parterowym.
Dagestańczyk to bowiem bardzo mocny wrestler, podczas gdy defensywa zapaśnicza Polaka jest co prawda przyzwoita – ale do elitarnej jej daleko. Nasz zawodnik potrafi nieźle wracać na nogi, ale Leandro Ataides czy Jake Butler, którzy kilka razy jeszcze w ONE Championship kładli go na plecach, stoją zapaśniczo znacznie niżej od Dagestańczyka. Ten pierwszy świetnie wykorzystywał nadmierną agresję rzucającego sierpy z pełną mocą Marcina, nurkując pod nimi i przewracając Polaka, a ten drugi dobrze obalał z klinczu. Ankalaev potrafi jedno i drugie.
Innymi słowy, Marcina czeka piekielnie trudne zadanie, bo każdy klincz będzie dla niego oznaczał duże ryzyko wylądowania na deskach. Ba, nawet i we wspomnianej stójce umiłowanie polskiego zawodnika do rzucania bomb na lewo i prawo może stanowić wodę na młyn dla niewyróżniającego się na nogach, ale posiadającego solidne fundamenty, niezłe ciosy proste, cierpliwość i wyrachowanie Ankalaeva. Obawiam się, że jego atuty okażą się nie do przeskoczenia dla Marcina…
Zwycięzca: Magomed Ankalaev przez (T)KO
170 lbs: Thiago Alves (22-12) vs. Alexey Kunchenko (18-0)
Kursy bukmacherskie: Thiago Alves vs. Alexey Kunchenko 5.15 – 1.19
Bartłomiej Stachura: Nie ukrywam – patrzę na kusy bukmacherskie na ten pojedynek z wysoko uniesionymi brwiami. Czy naprawdę Thiago Alves zestarzał się tak bardzo, a Alexey Kunchenko to taki gigant, aby tak wyraźnie faworyzować tego ostatniego?
Owszem, Kunchenko jest młodszy, niezwykle sprawny w obszarze kickbokserskim, walczy u siebie, a Brazylijczyk wydaje się znajdować na mocnej równi pochyłej, więcej czasu poświęcając pracy trenerskiej niż zawodniczej. Jednocześnie jednak Pitbull ma po swojej stronie ogromne doświadczenie, atomowe lowkingi i kopnięcia na korpus, przyzwoite zapasy oraz mimo wszystko – gotowość do walki. O ile być może jego ciału daleko do optymalnej formy, to nadal w oktagonie potrafi się sportowo zezłościć na niepowodzenia – zamiast z nimi godzić, co cechuje emerytów i innych zawodników o krok od emerytury.
Absolutnie nie wykluczam, że Alves wprawi bukmacherów w osłupienie, bo może napsuć krwi Kunchence zarówno w stójce, jak i w obszarze zapaśniczym. Jak najbardziej może to wygrać. Pomimo tego minimalnie skłaniam się w stronę walczącego u siebie Rosjanina – jego kickboxing jest bardzo dobrze poukładany, ma twardą szczękę, solidną kondycję. Alves tymczasem wraca po ciężkim nokaucie – pierwszym tego rodzaju w karierze…
Zwycięzca: Alexey Kunchenko przez decyzję
265 lbs: Andrei Arlovski (27-16) vs. Shamil Abdurakhimov (18-4)
Kursy bukmacherskie: Andrei Arlovski vs. Shamil Abdurakhimov 2.05 – 1.80
Bartłomiej Stachura: Bardzo wyrównany pojedynek, w którym trudno wskazać faworyta. Shamil Abdurakhimov to przyzwoity stójkowicz z czutką do kontr i przede wszystkim solidny zapaśnik. Nie mam też wątpliwości, że jest w stanie przyjąć więcej niż Andrei Arlovski – każda wymiana w półdystansie będzie zatem stanowić ryzyko dla Białorusina, jak to ma zresztą miejsce od lat.
Tym niemniej, Pitbull to lepszy technicznie bokser. Naprawdę poprawił się od czasu przejścia pod flagę ATT – jest mobilniejszy, trzyma wyżej ręce, a przede wszystkim bardzo różnicuje moc w uderzeniach, nie ograniczając się już niemal wyłącznie do bitego z maksymalną siłą prawego sierpa, jak to onegdaj bywało. Powinien też przeważać szybkościowo, a jego kondycja wygląda co najmniej przyzwoicie.
Tybura był co prawda w stanie męczyć go w klinczu i parterze, ale mimo wszystko defensywa zapaśnicza i parterowa Arlovskiego stoją na dobrym poziomie. O ile daleki jestem od skreślania Dagestańczyka – może wygrać na kilka sposobów: od nokautu w kontrze przez męczenie w klinczu aż po kontrolę z góry – to jednak za najbardziej prawdopodobny scenariusz uznaję ten, w którym Białorusin przez większość czasu utrzymuje walkę na nogach – a tam pozostaje bardzo mobilny, trzymając rywala na dystans pojedynczymi prostymi oraz krótkimi kombinacjami na głowę i korpus.
Zwycięzca: Andrei Arlovski przez decyzję
205 lbs: Jan Błachowicz (22-7) vs. Nikita Krylov (25-5)
Kursy bukmacherskie: Jan Błachwicz vs. Nikita Krylov 2.15 – 1.74
Bartłomiej Stachura: Pomimo serii trzech z rzędu zwycięstw i dobrej formy, jaką ostatnio prezentuje, Jan Błachowicz nie jest bukmacherskim faworytem konfrontacji z powracającym do UFC Nikitą Krylovem. Na pozór – zaskakujące, ale…
Nie będę ukrywał, że odświeżywszy sobie ostatnie walki Górnika, uważam, że cieszynianina czeka trudne stylistycznie zadanie. Krylov to bowiem zawodnik z ciągotkami karateckimi. Doskok-odskok, in-and-out. Dysponuje bardzo bogatym arsenałem kopnięć z obu nóg, na wszystkich wysokościach. Ba, kapitalnie potrafi je przeplatać, siejąc zamęt w szeregach defensywnych rywali. Zaatakuje trzy razy wewnętrznym lowkingiem, by następnie wyprowadzić kopnięcie na głowę czy korpus. Sprawnie łączy techniki nożne i ciosami. Potrzebuje dosłownie milisekundy i odrobiny tylko miejsca, aby wyprowadzić zupełnie niesygnalizowane kopnięcia na głowę – choćby i w totalnym bitewnym chaosie.
Nie mam wątpliwości, że w dystansie kickbokserskim dysponuje szerszym wachlarzem technik aniżeli Błachowicz, szczególnie w obszarze wspomnianych kopnięć – okrężne, frontalne, smagające, wtłaczające, łączone z ciosami, pojedyncze i tak dalej. Dlatego właśnie pojedynkowanie się z Ukraińcem na środku oktagonu będzie obarczone sporym ryzykiem – naprawdę potrafi on bowiem namieszać rywalom w głowie, ostrzeliwując ich różnorodnymi atakami.
Jak w teorii radzić sobie z takimi rywalami? Otóż, nie dawać im czasu i przestrzeni na rozpuszczanie kopnięć – czyli wywierać presję – rozbijać lowkingami, dokładać ciosy proste. Pomimo karateckiego stylu Krylov nie jest bowiem zawodnikiem, który walczy dobrze ze wstecznego. Nie jest wytrawnym kontruderzaczem.
I tu właśnie dochodzimy do sedna problemu – Janek bowiem to nie jest zawodnik, który lubuje się w wywieraniu jakiejkolwiek presji. Chętnie oddaje pole, delikatnie się cofa, ewentualnie pozostaje na swojej pozycji. Nie jest typem zawodnika, który idzie do przodu, nie daje rywalom żyć, gnębi ich wysoką aktywnością, zamyka na siatce, zmusza do ciągłej defensywy. A w ten właśnie sposób problemy Nikicie Krylovowi sprawili Misha Cirkunov czy na pewnych etapach walki Ed Herman.
Natomiast gotowość Błachowicza do wymiany ciosu za cios, kopnięcia za kopnięciem może okazać się bardzo ryzykowna. Górnik będzie miał wiele czasu i przestrzeni na przygotowanie swoich ataków.
Nie znaczy to absolutnie, że skreślam Polaka w kickbokserskiej szermierce na środku oktagonu. Nic z tych rzeczy! Reprezentant warszawskiego Berkutu WCA Fight Team kopie bardzo mocno, ma twardą szczękę, a do tego świetnie korzysta z lewego prostego, który może okazać się na wagę złota w tym pojedynku. Chodzi raczej o to, że tego typu walka na środku oktagonu oznacza jednao spore ryzyko. Oznacza szanse dla Krylova. W ten właśnie sposób lubi walczyć. Jego aktywność jest bardzo wysoka, a szeroki arsenał zmusza często rywali do oddawania mu pola.
Nie ukrywam, że liczę na to, że Cieszyński Książę przyjmie bardziej agresywną taktykę, ograniczając techniki nożne Krylova – a więc jego zdecydowanie najgroźniejszą broń – do minimum. Ukrainiec nie jest żadnym lebiegą od strony bokserskiej, ale w tym obszarze Polak dzięki świetnemu jabowi może przeważać.
Jeśli Nikita będzie jednak kopał, warto wówczas skracać dystans z ciosami – z powodzeniem czyniło tak wielu poprzednich rywali Ukraińca – a Janek ma do tego odpowiednie narzędzia bokserskie oraz dobry zasięg. Nikita nie słynie ze szczególnego poruszania głową – jak na zawodnika z karatecką przeszłością przystało…
Nie mam wątpliwości, że najbezpieczniejszą płaszczyzną dla Błachowicza byłby parter z góry, ale defensywa zapaśnicza Krylova stoi na przyzwoitym poziomie. Wdając się w grappling z Górnikiem, trzeba bardzo pilnować szyi, bo ten uwielbia wszelkiego rodzaju duszenia, także frontalne – gogo choke, gilotyny, brabo.
Nasz zawodnik może też poszukać swoich szans w klinczu, bo wydaje się, że siłowo powinien nad Ukraińcem przeważać – a jego gra przy siatce uległa ostatnio mocnej poprawie. Na pewno jednak będzie musiał piekielnie uważać na fragmenty rozrywania klinczu, bo Krylov uwielbia rozpuścić wtedy ręce – choć, dodajmy, Błachowicz również.
Młodszy od Polaka o prawie dekadę Ukrainiec słynie z kończenia walk przed czasem, ale jego kondycja nie wydaje się podejrzana. W drugich rundach ostatnich pojedynków prezentował się całkiem przyzwoicie.
Nie będę ukrywał – nie wykluczam tutaj żadnego scenariusza. Nikomu nie powinna spaść szczęka na podłogę, jeśli to Górnik wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko. To mocny i cały czas rozwijający się zawodnik, którego arsenał szybkich, często niesygnalizowanych kopnięć jest niezwykle bogaty i trudny do rozczytania.
Myślę jednak, że cieszynianin będzie agresywniejszy i aktywniejszy niż zazwyczaj, wykorzystując średnią pracę ze wstecznego w wykonaniu Krylova i tym samym utrudniając mu też korzystanie z technik nożnych. Kontrowanie tych ostatnich poprzez wchodzenie w półdystans z ciosami również jest wysoce wskazane, podobnie jak ograniczenie mobilności rywala lowkingami. Grzechem byłoby też, gdyby cieszynianin nie pokusił się o próby sprowadzeń – z góry bowiem powinien być bezpieczny.
Zwycięzca: Jan Błachowicz przez decyzję
265 lbs: Mark Hunt (13-12-1) vs. Alexey Oleinik (56-11-1)
Kursy bukmacherskie: Mark Hunt vs. Alexey Oleinik 1.65 – 2.35
Bartłomiej Stachura: Klasyczna konfrontacja uderzacza w osobie Marka Hunta z grapplerem w osobie Alexeya Oleinika. W wymianach kickbokserskich powinna to być gra do absolutnie jednej bramki – Samoańczyk ma znacznie lepszą technikę (w przypadku Boa Dusiciela o jakiejkolwiek technice – poza cepami – trudno mówić), powinien być szybszy, uderza znacznie mocniej, potrafi znacznie więcej przyjąć.
W parterze natomiast bezwzględnie przewaga należeć powinna do Rosjanina, choć mimo wszystko nie jest tak, że nie daję żadnych szans Huntowi na powrót na nogi czy wybronienie się przez poddaniem. Jak najbardziej może to zrobić, bo jego defensywy grappling uległ wyraźnej poprawie na przestrzeni ostatnich lat. Nie muszę też dodawać, że uduszenie go łatwe na pewno nie będzie.
Taktyka Oleinika nie zapowiada się na szczególnie skomplikowaną – ruszy od początku do przodu, szukając klinczu, obalenia czy choćby wciągnięcia Hunta do gardy. Będzie musiał jednak mieć się na baczności, bo nawet mi brew nie drgnie, jeśli skracając dystans, zainkasuje rozstrzygającą pojedynek bombę.
Nie mam też żadnych wątpliwości, że to Samoańczyk ma więcej serca do walki – i choćby się waliło i paliło, będzie do końca bił się o zwycięstwo czy choćby przetrwanie. Alexeya Oleinika złamał natomiast Curtis Blaydes. Również pod względem kondycyjnym delikatnie faworyzuję Samoańczyka.
Innymi słowy, nie odbieram wszystkich szans Oleinikowi, bo w parterze zawsze może coś wyczarować, a i przecież bywało, że mordował cepem, ale… Hunt jest zbyt sprawny na nogach, a jego defensywa zapaśnicza zda egzamin w starciu z wrestlingiem Rosjanina. A to może oznaczać tylko jedno…
Zwycięzca: Mark Hunt przez (T)KO
PODSUMOWANIE
Walka | Bartek S. |
---|---|
Hunt - Oleinik 1.65 - 2.35 | Hunt |
Błachowicz - Krylov 2.15 - 1.74 | Błachowicz |
Arlovski - Abdurakhimov 2.05 - 1.80 | Arlovski |
Kunchenko - Alves 1.19 - 5.15 | Kunchenko |
Dollaway - Murtazaliev 2.50 - 1.59 | Dollaway |
Son - Yan 7.00 - 1.11 | Yan |
Johnson - Khabilov 6.25 - 1.13 | Khabilov |
Green - Taisumov 5.00 - 1.20 | Taisumov |
Ankalaev - Prachnio 1.23 - 4.50 | Ankalaev |
Yandiev - Johnson 3.20 - 1.38 | Johnson |
Emeev - Sekulic 1.18 - 5.25 | Emeev |
Dvalishvili - Ware 1.18 - 5.25 | Dvalishvili |
Ostatnia gala | 8-5 |
Łącznie | 1253-698 |
Poprawne | 64,22 % |
*****