UFC

Typowanie UFC FN 57 – Edgar vs Swanson

Redakcyjne typowanie gali UFC Fight Night 57, na której Cub Swanson zmierzy się z Frankiem Edgarem.

Start gali w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 1:00.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

145 lbs: Frankie Edgar (17-4-1) vs Cub Swanson (21-5)

naiver: Muszę się zgodzić z Conorem McGregorem – Frankie Edgar wydaje się mieć najlepsze lata kariery za sobą, o czym przekonuje zwłaszcza jego przedostatnia walka z Charlesem Oliveirą, w której Amerykanin wyglądał słabiej niż zwykle zarówno w aspektach (kick)bokserskich, jak i zwłaszcza kondycyjnych. Z drugiej strony, Cub Swanson jest zawodnikiem piekielnie doświadczonym przez kontuzje każdej niemal części ciała – nic dziwnego, że spieszy mu się do walki o pas, zanim się całkowicie posypie – o czym zresztą swego czasu wspominał w jednym z wywiadów.

Mimo to obaj prezentują kapitalny poziom, a sama walka zapowiada się na niezwykle wyrównaną. W stójce bez wątpienia większym arsenałem uderzeń oraz cięższymi rękami może pochwalić się Swanson, ale mobilność Edgara może stanowić dla niego nie lada problem. Obaj zawodnicy nie dysponują najlepszą obroną przed ciosami, obaj bywali mocno trafiani i naruszani. Swanson jest bez wątpienia błyskotliwszym strikerem, ale brakuje mu konsekwencji i tempa, którymi może pochwalić się Edgar.

Kluczowym aspektem jednak w tym starciu mogą okazać się doskonałe zapasy Frankiego i przeciętne Cuba. Ten ostatni lądował co najmniej raz na plecach w każdej z pięciu ostatnich walk – nawet uderzacze w osobach Rossa Pearsona i Dennisa Sivera byli w stanie go obalać. Ten pierwszy aż trzykrotnie! Edgar stanowił będzie dla Swansona największy wyzwanie zapaśnicze od czasu pojedynków tego ostatniego z Ricardo Lamasem i Chadem Mendesem przed trzema laty – oba te starcia Swanson przegrał.

Myślę, że, przeplatając akcje bokserskie z obaleniami, ruchliwy Edgar wyjdzie z tego boju zwycięsko, choć będzie musiał wystrzegać się ciężkich rąk zjawiskowo czasami kontrującego i rozpędzonego sześcioma wiktoriami z rzędu Swansona, który jak najbardziej dysponuje wystarczającym arsenałem kickbokserskim do zastopowania przeciwnika.

Zwycięzca: Frankie Edgar przez decyzję

Calo: To interesujące starcie w czubie kategorii piórkowej zapowiada się na bardzo efektowny bój. Kto ma większe szanse na zwycięstwo? Zacznijmy od krótkiej analizy stójki. Edgar swoje ataki ogranicza głównie do boksu – jest bardzo szybki i świetnie pracuje na nogach. W swoich walkach przyzwyczaił nas jednak do otrzymywania sporej ilości ciosów – braki w defensywie nadrabia z kolei twardą szczęką, determinacją i sercem do walki, co świetnie pokazuje trylogia z Gray’em Maynardem. Swanson to niesamowicie efektowny striker – w swoim arsenale ma najprzeróżniejsze rodzaje kopnięć, backfisty, łokcie, kolana. Nie jest łatwo go trafić, świetnie pracuje nogami i głową, jednak jego agresja i kreatywność sprawia, że wytrawnemu zapaśnikowi nie ciężko o przewrócenie go na matę. Jak obaj prezentują się grapplingowo? Edgar to przede wszystkim bardzo dobry zapaśnik – jest szybki i atletyczny. Ma też bardzo dobrą obronę przed sprowadzeniami – w przeciwieństwie do średniego w tym aspekcie Swansona, którego kładli na matę chociażby Jeremy Stephens i Dennis Siver. Cub posiada czarny pas w judo i BJJ – przyzwyczaił on fanów do bardzo efektownego rzucania rywalami, o czym mógł się przekonać chociażby Dustin Poirier czy wyżej wspomniany Siver.

O ile w stójce obaj powinni nawiązać wyrównaną walkę – możliwe, że nawet skłaniałbym się tutaj ku Swansonowi, tak przewaga zapaśnicza Edgara będzie w tym starciu wyraźna. Jego sprowadzenia powinny wystarczyć, by zagwarantować mu przynajmniej trzy z pięciu rund, i tym samym wygrać przez jednogłośną decyzję.

Zwycięzca: Frankie Edgar przez decyzję

Bolt: Bardzo chciałbym zobaczyć wygraną Cuba Swansona. Bardzo lubię jego eksplozywną, efektowną i kreatywną stójkę. Obawiam się jednak, że przyczyni się ona do jego porażki – kopnięcia z capoiery to nie najlepszy pomysł przy zapaśniku takim jak Edgar. A że Frankie i tak będzie miał przewagę zapaśniczą i będzie dźgał swoim bardzo dobrym boksem często nonszalanckiego w defensywie Cuba… Mimo wszystko liczę na niespodziankę, bo Swanson ma narzędzia – niech tylko na jedną walkę wstrzyma swoje zapędy do „pięknej destrukcji”.

Zwycięzca: Frankie Edgar przez poddanie

155 lbs: Bobby Green (23-5) vs Edson Barboza (14-2)

naiver: Bobby Green nie dysponuje petardą w rękach, co stanowi doskonałą wiadomość dla kruchoszczękiego Brazylijczyka. Amerykanin bez wątpienia dysponuje lepszym boksem, świetnie balansuje ciałem, bardzo dobrze się porusza, ale w konfrontacji dobrego boksera i przeciętnego kickboksera (Green) z przeciętnym bokserem i świetnym kickbokserem (Barboza) typuję tego ostatniego. Dysproporcja w różnicy umiejętności pięściarskich obu nie jest tak duża, by zrekompensować przewagę kopnięć, która w wypadku Brazylijczyka jest ogromna (dość powiedzieć, że jako jedyny w UFC skończył dwóch rywali lowkingami i może się pochwalić aż czterema zwycięstwami związanymi z kopnięciami – to również rekord). Tym bardziej, że Barboza zdecydowanie nie jest reprezentantem klasycznego stylu Muay Thai, tak ochoczo przywoływanego przez Conora McGregora (druga wzmianka o nim podczas gali, na której nie występuje… hm…) – Brazylijczyk jest zdecydowanie bardziej ruchliwy i potrafi składać bardzo dobre kombinacje. Ba, w stójkowej ofensywie to bodaj najlepszy zawodnik w całym UFC. Najgorzej jednak czuje się, będąc pod naporem ataku przeciwnika, ale Green akurat nie należy do zawodników, którzy lubią wywierać presję na rywalach. Jeśli walka rozgrywać będzie się w stójce – a tak pewnie będzie, bo defensywne zapasy Barboza i towarzyszący im ogromny atletyzm powinny zastopować ofensywę Greena w tej płaszczyźnie – spodziewam się, że Brazylijczyk zafunduje Amerykaninowi ciężką noc.

Jeśli dodamy do tego, że Green przebąkuje o emeryturze, a jego trashtalk w czasie walki zda się na nic (Barboza średnio rozumie angielski), to tym bardziej faworyta upatrywać trzeba w Juniorze. Z uwagi jednak na słabą szczękę – minimalnego.

Zwycięzca: Edson Barboza przez decyzję

Calo: Green zanotował ostatnio bardzo mocne zwycięstwo nad Joshem Thomsonem, jednak styl, w jakim zwyciężył – krótko mówiąc – nie powalił. Dużo machania rękami, okazjonalne uderzenia, prowokujące rozmowy z przeciwnikiem. Barboza znany jest przede wszystkim ze świetnych kopnięć – ma prawdopodobnie najlepsze lowkingi w UFC, a na koncie ma również nokauty przez kopnięcia obrotowe (Terry Etim), czy middlekicki (Evan Dunham). Jego bolączką jest mierna defensywa, słaba szczęka i gubienie się pod presją, co może wykorzystać Amerykanin. Jakby jednak nie patrzeć, King nie pokazał się jeszcze ze strony ani wybitnego zapaśnika, ani strikera dysponującego mocnym ciosem (nokautu nie zanotował od kilku lat – przerwania w starciu z Jamesem Krause nie liczę). Bez przekonania stawiam w tej walce na Barbozę – jego lowkingi powinny doprowadzić go do zwycięstwa przez decyzję, lub nawet TKO.

Zwycięzca: Edson Barboza przez (T)KO

Bolt: Boks Greena może wprawdzie napsuć krwi Barbozie, ale Bobby nie bije szczególnie mocno. Do parteru walki raczej nie przeniesie, a jego styl w mojej opinii średnio sprawdza się przeciwko rewelacyjnym kopaczom, a do nich bez wątpienia zalicza się Edson. Potężne low kicki i kopnięcia na korpus oraz głowę będą wchodziły w bardzo ładny sposób w udającego momentami Andersona Amerykanina. Do tego Edson z Dunhamem zawalczył zdecydowanie inteligentniej niż do tej pory – jak sam mówi, porażka z Kowbojem wiele go nauczyła, jeśli chodzi o to, na co może sobie pozwolić w oktagonie.

Zwycięzca: Edson Barboza przez (T)KO

125 lbs: Brad Pickett (24-9) vs Chico Camus (13-5)

naiver: Pickett to już starszy 36-letni angielski dżentelmen. Lepszy już nigdy nie będzie. Po zejściu do kategorii muszej prezentuje się słabo – najpierw pokonał Neila Seery’ego (wziął walkę w zastępstwie) tylko dzięki deficytom zapaśniczym tego ostatniego, potem przegrał z Ianem McCallem, nie będąc w stanie znaleźć sposobu na ruchliwość i zapasy Amerykanina. Camus ma dopiero 29 lat na karku i jeszcze jakiś potencjał przed sobą. Przede wszystkim jednak – powrócił do Roufusport, co nie tylko oznacza, że teraz Duke Roufus wyżywa się na nim psychicznie i fizycznie, ale też, że Camus wziął się w końcu do roboty – pierwotnie bowiem został wyrzucony z klubu za lenistwo. Świadczyć o tym może zwłaszcza fakt, że wreszcie zadebiutuje w kategorii muszej. Biorąc pod uwagę, że Pickett może wyglądać jeszcze gorzej niż ostatnio, co niechybnie doprowadziłoby do wygranej Camusa, ostatecznie jednak postawię na Brytyjczyka, ufając, że zapaśniczo i kickboksersko będzie jeszcze dysponował przewagą nad Amerykaninem.

Zwycięzca: Brad Pickett przez decyzję

Calo: Co tu dużo mówić – Camus to zwykły przeciętniak, który raczej nigdy nie wybije się ponad obecnie prezentowany poziom. Pickett, mimo że sam nie zachwyca od momentu zejścia do kategorii muszej, powinien wygrać przez pewną, jednogłośną decyzję, korzystając głównie z przewagi zapaśniczej.

Zwycięzca: Brad Pickett przez decyzję

Bolt: Camus nigdy mnie do siebie nie przekonywał. To zawodnik przeciętny, który w żadnej płaszczyźnie nie wykazuje minimalnego chociażby błysku. Pickett z kolei wygląda na kogoś, kto już się wypalił – ale nawet wypalonego Anglika stawiam wyżej ze względu na bokserskie umiejętności. Sądzę również, że jego zapasy wystarczą na Chico.

Zwycięzca: Brad Pickett przez decyzję

265 lbs: Aleksiej Olejnik (49-9-1) vs Jared Rosholt (11-1)

naiver: W pełni świadomy podobnego poziomu obu zawodników w płaszczyźnie kickbokserskiej, ogromnej przewagi doświadczenia po stronie Olejnika i jego doskonałego BJJ, stwierdzam jednak, że nad wyraz kłopotliwym zadaniem jest dla mnie wizualizacja scenariusza, w którym to Ukrainiec wychodzi z tego boju zwycięsko. Nie odbieram mu absolutnie szans na to, że w stójce może czymś trafić, naruszając Rosholta, albo że jednak znajdzie drogę do poddania (choć tylko z góry, z dołu nie zachwyca), ale mimo wszystko zapasy Amerykanina powinny stanowić tutaj barierę nie do sforsowania dla Olejnika.

Zwycięzca: Jared Rosholt przez decyzję

Calo: Oleksiy Oliynyk to jeden z najlepszych grapplerów w dywizji ciężkiej (tytuły sambo, czarny pas czwartego stopnia w BJJ). W swoim arsenale ma bardzo ciekawe i nietypowe poddania (duszenie Ezekiel, dźwignie na kark, naciskówka na przeponę – jaką poddał Anthony’ego Hamiltona). Poza świetnym parterem ma on jednak niewiele do zaoferowania – jego stójka ogranicza się do obszernych cepów, a zapasy nie są na odpowiednim technicznie poziomie. Rosholt przyzwyczaił fanów do bardzo nudnego i pasywnego stylu walki, który jednak powinien mu w tym pojedynku wystarczyć. Ciężko mi wyobrazić sobie Boa Dusiciela przewracającego tak dobrego zapaśnika jak Jared. Okazją dla Oliynyka może być poddanie z dołu (z tak dobrym grapplerem The Big Show jeszcze się nie mierzył), jednak bardziej prawdopodobna wydaje mi się wymęczona decyzja Rosholta. Nie oczekujcie fajerwerków.

Zwycięzca: Jared Rosholt przez decyzję

Bolt: Olejnik swoim BJJ i boksem nie powinien być wygodnym przeciwnikiem dla Rosholta, ale nie wiem, czy to nie oszukiwanie samego siebie – Jared bardzo mnie swoim stylem nudzi i nie mogę doczekać się jego porażki. Założę więc czarny scenariusz – brudny boks i zapasy pozwolą mu wyciągnąć decyzję po męczącej dla widza walce.

Zwycięzca: Jared Rosholt przez decyzję

125 lbs: Joseph Benavidez (20-4) vs Dustin Ortiz (14-3)

naiver: Joseph Benavidez znajduje się w trudnej sytuacji po tym, jak przegrał po raz drugi z Demetriousem Johnsonem. W pierwszej walce po nokaucie z rąk Myszy udusił Tima Elliotta, ale wyglądał bardzo przeciętnie, zarówno w płaszczyźnie kickbokserskiej, jak i zapaśniczej. Dustin Ortiz to bardzo charakterny chłopak, który uwielbia przenosić pojedynek do klinczu, bardzo dobrze czując się w walce na chwyty. Nie skreślam go, bo nie jestem przekonany, czy motywacja Benavideza da się tak łatwo odbudować (dla Ortiza będzie to najważniejsza walka w karierze), ale jednak wydaje mi się, że podopieczny Duan’e Ludwiga i Martina Kampmanna znajdzie sposób na zwycięstwo – czy to w stójce obijając Ortiza i powstrzymując jego zapaśnicze zapędy, czy też łapiąc go w jakąś gilotynę. Ostatecznie postawię na to pierwsze.

Zwycięzca: Joseph Benavidez przez decyzję

Calo: Obaj zawodnicy określani są mianem dobrych zapaśników – takimi bowiem są. Benavidez, którego obecną pozycję w UFC dobrze określił w swoim podcaście Scott Johnson – „title purgatory” (ang. purgatory – czyściec), dobrze oszlifował swoje umiejętności w stójce, o czym świadczą nokauty na Darrenie Uyenoyamie czy Jussierze da Silva. Jeżeli Joe nie da się łatwo obalać, jak w walce z chociażby Timem Eliottem, powinien zwyciężyć przez pewną decyzję – Ortiz zapaśniczo potrafił kiepsko radzić sobie z Justinem Scogginsem, a w stójce ogrywał go John Moraga. Nie skreślam jednak Dustina, który jest trudnym stylistycznie rywalem dla każdego zawodnika w dywizji muszej, a potencjalne zwycięstwo nad dwukrotnym pretendentem może znacznie zbliżyć go do pojedynku z Demetriousem Johnsonem.

Zwycięzca: Joseph Benavidez przez decyzję

Bolt: Ortiz to jeden z największych talentów w wadze muszej – świetne zapasy, niezłe BJJ, momentami ładne stójkowe akcje. Problem w tym, że Jose Maria Tome przez dwie rundy chwilami w stójce bardzo go obijał i był zaledwie 3 – 4 ciosy od skończenia… A Benavidez to striker bardziej poukładany, z lepszą kondycją i bardzo sprawnymi zapasami jako stylem bazowym. Faber muszej powinien sobie poradzić z wychowankiem Duke’a Roufusa.

Zwycięzca: Joseph Benavidez przez (T)KO

155 lbs: Matt Wiman (15-7) vs Isaac Vallie-Flagg (14-5-1)

naiver: Wiman powraca po prawie dwuletniej absencji, co automatycznie każe postawić kilka pytań względem jego dyspozycji. IVF to doświadczony zawodnik i kawał twardziela, który jednak nie zachwyca w żadnej płaszczyźnie – nieustannie za to wywiera presję na rywalu i ma wielkie serce do walki. Absolutnie nie wykluczam, że taki zestaw umiejętności może wystarczyć na pokonanie z pewnością mocno zardzewiałego po tak długim rozbracie z oktagonem Wimana, ale jednak zaufam Mattowi – patrząc bowiem na umiejętności techniczne, trudno nie odnotować jego przewagi, zwłaszcza w parterze – wszak poddanie Paula Sassa to wyczyn nie lada!

Zwycięzca: Matt Wiman przez decyzję

Calo: Kluczem do zwycięstwa Wimana będzie użycie swoich umiejętności grapplingowych – w parterze powinien być wyraźnie lepszy od swojego przeciwnika. Czy da radę przewrócić agresywnego strikera w osobie Vallie – Flagga? Myślę, że tak. IVF kładziony był na matę nie tylko przez Eliasa Silveiro, ale także przez np. Yvesa Edwardsa. Na papierze, faworytem tego starcia jest Handsome ¬ – ciężko byłoby jednak skreślać Isaaca, biorąc pod uwagę długą przerwę od startów Wimana po brutalnej porażce z rąk TJ’a Granta.

Zwycięzca: Matt Wiman przez poddanie

Bolt: Wiman to bardzo groźny grappler, ale długa przerwa nie jest najlepszym możliwym zwiastunem. Flagg nie wywarł na mnie w żadnej walce szczególnie dobrego wrażenia, ale jeśli da radę utrzymać walkę w stójce, to powinien sobie poradzić. Myślę jednak, że Matt w końcu go obali i zadusi.

Zwycięzca: Matt Wiman przez poddanie

265 lbs: Ruslan Magomedov (12-1) vs Joshua Copeland (9-0)

naiver: Magomedov to bardzo sprawny uderzacz z doskonałymi kopnięciami, który uwielbia walczyć z kontry. Trenujący u Grega Jacksona Dagestańczyk zaliczył udany debiut w UFC, pokonując Viktora Pestę, choć w tamtym pojedynku zdecydowanie nie zachwycił – dość powiedzieć, że słaby Pesta miał swoją okazję na ubicie Magomedova. Nie mam wątpliwości, że Ruslan jest lepszym technicznie strikerem niż debiutujący w organizacji Josh Copeland – ale to ten ostatni bije mocniej i będzie prawdopodobnie dysponował niewielką przewagą w aspektach zapaśniczych (amerykańskie zapasy Copelanda > czeskie zapasy Pesty). Nie skreślając mistrza RFA, postawię jednak na to, że lepszy kondycyjnie Magomedov zdoła utrzymywać przez dłuższy czas walkę na dystansie kickbokserskim, co zaprowadzi go do zwycięstwa na punkty.

Zwycięzca: Ruslan Magomedov przez decyzję

185 lbs: Luke Barnatt (8-1) vs Roger Narvaez (6-1)

naiver: W pojedynku dwóch kolosów (Barnatt – 199 cm wzrostu, Narvaez – 191 cm) faworyzuję Brytyjczyka, który jest zawodowym fighterem, podczas gdy Narvaez łączy karierę w MMA z pracą strażaka. Co ciekawe, odrobinę większym zasięgiem będzie mógł pochwalić się ten ostatni, ale to Barnatt jest lepszym uderzaczem – do tego dysponuje doskonałą kondycją. Narvaez przegrał w swoim debiucie przeciwko Patrickowi Cumminsowi, niejako oddając pojedynek w drugiej rundzie – choć na jego usprawiedliwienie działa fakt, że wziął tę walkę tuż przed galą w cięższej kategorii wagowej (205 lbs) niż ta, w której walczy na co dzień. Myślę, że stójka i kondycja Barnatta w połączeniu z zapasami, dzięki którym powinien utrzymać walkę na nogach, zaprowadzą go do wygranej przez nokaut. Nie skreślam jednak walczącego z odwrotnej pozycji i posiadającego czarne pasy w BJJ i Taekwondo Narvaeza…

Zwycięzca: Luke Barnatt przez (T)KO

155 lbs: James Vick (6-0) vs Nick Hein (11-1-1)

naiver: Nick Hein to całkiem przyzwoity zawodnik, a James Vick nie zasługuje na taki hype, jakim się go otacza, ale… niemiecki judoka będzie miał tu masę problemów. Przede wszystkim – Vick jest wyższy o 17 centymetrów i będzie dysponował przewagą zasięgu rzędu kosmicznych 24 centymetrów (12 na ramię)! Niemiec nie jest strikerem, nie potrafi błyskawicznie skracać dystansu i atakować, a i kontry z jego strony będą bardzo utrudnione z uwagi na ogromną dysproporcję warunków fizycznych. Niemiec nie jest też szczególnie aktywny zawodnikiem, co nie wróży mu dobrze. Garda Vicka potrafi być dziurawa, ale myślę, że ciosami prostymi i kopnięciami będzie trzymał niezbyt aktywnego i walczącego pierwszy raz poza krajem Heina na dystans w drodze do pewnego zwycięstwa na kartach sędziowskich.

Zwycięzca: James Vick przez decyzję

155 lbs: Yves Edwards (42-21-1) vs Akbarh Arreola (22-8-1)

naiver: Edwards upadł już bardzo nisko – gdyby nie zmieniona na no-contest walka z Yancym Medeirosem, miałby cztery porażki z rzędu. Ma już 38 lat i to widać, zarówno w jego kondycji, szybkości i może przede wszystkim – słabej odporności na ciosy. Czy jednak jego regres osiągnął poziom, ponad który nie wzbił się Arreola ze swoją stójkową defensywą wołającą o pomstę do nieba? Meksykanin to charakterny zawodnik, nieźle czujący się w parterze, ale myślę, że nawet znajdujący się na ostatniej prostej swojej kariery Edwards będzie w stanie go pokonać – a to dzięki dużo lepszej technice kickbokserskiej i przyzwoitym zapasom, do których może próbować się odwołać w razie problemów. Nie postawiłbym jednak na Edwardsa złamanego funta…

Zwycięzca: Yves Edwards przez decyzję

115 lbs: Paige VanZant (3-1) vs Kailin Curran (3-0)

naiver: Obie panie debiutują w UFC VanZant ma 20 lat, Curran – 23. Obie trenują w dobrych klubach. Obie wracają po dłuższej przerwie – VanZant po 18 miesiącach, Curran po 9 miesiącach. Piekielnie trudno wskazać tutaj faworytkę, ale z uwagi na dłuższą absencję VanZant (i kontuzję, która do tego doprowadziła), postawię na Curran, która powinna dysponować przewagą siły – a ta na niskim poziomie, które jeszcze prezentują obie, może mieć decydujące znaczenie.

Zwycięzca: Kailin Curran przez decyzję

145 lbs: Doo Ho Choi (11-1) vs Juan Manuel Puig (11-3)

naiver: Jestem bardzo daleki od zachwytów nad Doo Ho Choiem i nawet nie wiem, czy byłbym w stanie określić go mianem jakiegoś ponadprzeciętnego talentu. W dwóch ostatnich starciach zaprezentował karygodną defensywę w stójce, ale ratowały go szczęka i ciężkie ręce. Owszem, całkiem nieźle korzysta z ciosów prostych, raz na jakiś czas błyśnie ładną kontrą, ale do jakichkolwiek peanów pochwalnych jest mi bardzo daleko. I teraz tak, Koreańczyk wraca po niemal półtorarocznej przerwie – czy oznacza to, że w tym czasie mocno podszlifował swoje umiejętności (ma dopiero 23 lata, więc mógł zrobić duży progres), czy też oznacza to, iż wyraźnie będzie brakowało mu czucia oktagonu (abstrahując od tego, że jest to jego debiut w UFC)? Juan Manuel Puig nie jest jednak mocnym zawodnikiem, choć w konfrontacji z Adriano Martinsem miał swoje krótkie momenty. W mojej ocenie to starcie może potoczyć się w każdy sposób, ale postawię ostatecznie, bez najmniejszego przekonania, na Koreańczyka. A skoro tak, to (T)KO.

Zwycięzca: Doo Ho Choi przez (T)KO

PODSUMOWANIE

WalkanaiverCaloBolt
Frankie Edgar vs Cub Swanson
1.50 - 2.70
Edgar Edgar Edgar
Bobby Green vs Edson Barboza
2.00 - 1.83
Barboza Barboza Barboza
Brad Pickett vs Chico Camus
1.48 - 2.75
Pickett Pickett Pickett
Jared Rosholt vs Aleksiej Olejnik
1.43 - 2.95
Rosholt Rosholt Rosholt
Dustin Ortiz vs Joseph Benavidez
4.35 - 1.24
Benavidez Benavidez Benavidez
Isaac Vallie-Flagg vs Matt Wiman
2.70 - 1.50
Wiman Wiman Wiman
Josh Copeland vs Ruslan Magomedov
2.75 - 1.48
Magomedov Magomedov Magomedov
Luke Barnatt vs Roger Narvaez
1.29 - 3.80
Barnatt Barnatt Barnatt
James Vick vs Nick Hein
1.45 - 2.80
Vick Vick Vick
Akbarh Arreola vs Yves Edwards
3.00 - 1.42
Edwards Edwards Edwards
Kailin Curran vs Paige VanZant
2.25 - 1.69
Curran Curran VanZant
Doo Ho Choi vs Juan Manuel Puig
1.28 - 4.00
Choi Choi Choi
Ostatnia gala5-66-52-4
Łącznie151-81154-78144-81
Poprawne65,08 %66,37 %64,00 %

fot. Zuffa/UFC

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button