Typowanie UFC 264: Poirier vs. McGregor 3
Analizy najciekawszych walk dzisiejszej gali UFC 264: Poirier vs. McGregor 3 oraz typowanie całej rozpiski.
Gala rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 00:00 czasu polskiego w aplikacji UFC Fight Pass oraz na eFortuna.pl. Transmisja z karty głównej od 4:00 na Polsat Sport oraz eFortuna.pl.
Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:
Ikona | Opis |
---|---|
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra. | |
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie. | |
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa. | |
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać. | |
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony. |
135 lb: Sean O’Malley (13-1) vs. Kros Moutinho (9-4)
Kursy bukmacherskie: Sean O’Malley vs. Kris Moutinho 1.10 – 6.97
Bartłomiej Stachura: Sprawa nie jest tutaj szczególnie skomplikowana – nieprzypadkowo Sean O’Malley jest tak gigantycznym faworytem, zdecydowanie największym w całej rozpisce.
Kris Moutinho wziął tę walkę w zastępstwie, mając ledwie tydzień na przygotowania. Będzie to dla niego debiut pod sztandarem UFC. Walczy z odwrotnego ustawienia, jest agresywny, lubi uderzeniami torować sobie drogę do klinczu, gdzie atakuje łokciami, kolanami, krótkimi uderzeniami. Zapasy? Przeciętne. Parter? Podobnie.
Kickbokserska przewaga mającego za sobą pełen obóz przygotowawczy Sugara będzie tutaj astronomiczna. Sean potrafi walczyć z obu ustawień, doskonale korzysta z ciosów prostych, posiada przebogaty arsenał kopnięć, które potrafi sobie świetnie przygotowywać. Bryluje w kontruderzeniach, ale sprawnie inicjuje też ataki. Pod kątem stójkowym jest to prawdziwy oktagonowy artysta.
Jak może przeciwstawić mu się Moutinho? Otóż, w zasadzie jedyną drogą do jego zwycięstwa, jest… Kontuzja O’Malleya. Nie jest żadnym sekretem, że Sean ma problemy z nogami. Doświadczył ich w starciach z Andre Soukhamthathem i Marlonem Verą, a i w konfrontacji z Thomasem Almeidą po niektórych niskich kopnięciach rywala na moment gubił krok. Jeśli więc niemający nic do stracenia – wszyscy go skreślają – Moutinho zdoła zdzielić go jakimś łydkingiem albo dwoma, kto wie, kto wie…
Zejdźmy jednak na ziemię. Dysponujący sporą przewagą zasięgu O’Malley to znacznie sprawniejszy kickbokser, który będzie górował nad rywalem nie tylko pod kątem technicznym, ale także szybkościowym. Debiutant nie ma ani stójki, ani zapasów, ani parteru, którymi mógłby zagrozić Seanowi. Sugar znokautuje go jakąś kontrą.
Zwycięzca: Sean O’Malley przez (T)KO
135 lb: Irene Aldana (12-6) vs. Yana Kunitskaya (14-5)
Kursy bukmacherskie: Irene Aldana vs. Yana Kunitskaya 1.75 – 2.08
Bartłomiej Stachura: To starcie nie zapowiada się na ucztę dla fanów… Yana Kunitskaya swoim zwyczajem próbować będzie męczyć rywalkę w klinczu, okolicznościowo obalać, podczas gdy Irene Aldana poszuka przestrzeni, kontruderzeń.
Nie zdziwi mnie tutaj żaden wynik. Za najbardziej prawdopodobny scenariusz uważam jednak ten, w którym Meksykanka będzie mimo wszystko w stanie utrzymać walkę w dystansie kickbokserskim odpowiednio długo, aby wypracować sobie przewagę w oczach sędziów punktowych. Nie drgnie mi jednak brew, jeśli Kunitskaya wymęczy ją w klinczu lub parterze.
Zwycięzca: Irene Aldana przez decyzję
265 lb: Tai Tuivasa (12-3) vs. Greg Hardy (7-3)
Kursy bukmacherskie: Tai Tuivasa vs. Greg Hardy 1.67 – 2.20
Bartłomiej Stachura: nie jest to pojedynek łatwy do wytypowania, choć najprawdopodobniej skończy się nokautem. Greg Hardy to zawodnik w swoich poczynaniach znacznie bardziej wyrachowany aniżeli Tai Tuivasa. Potrafi hasać do boków, kąsając rywali długim lewym prostym i okolicznościowo dokładając prawicę. Mając na uwadze niezachwycającą defensywę stójkową Taia Tuivasy, nietrudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym większy, dysponujący lepszym zasięgiem Amerykanin rozbija Australijczyka z dystansu.
Tuivasa to jednak nieszczególnie skomplikowany w swoich poczynaniach rzeźnik, który nie stroni od ostrych wymian. Tu i ówdzie potrafi też błysnąć jakąś kontrą. Jest ponadto piekielnie twardy – znacznie twardszy i gotowy do większych poświęceń aniżeli Hardy. Prawdopodobnie także z uwagi na zasobniejszy bak z paliwem.
I właśnie ten ostatni element – tj. przewaga kondycyjna, którą będzie prawdopodobnie miał po swojej stronie Tuivasa – może okazać się tutaj kluczem do jego zwycięstwa. Mam bowiem wątpliwości, czy Hardy będzie w stanie przez 15 minut hasać do boków, kąsając agresywnego rywala prostymi. Kto wie! Może zresztą uzbrojony w zapaśniczą wiedzę wyniesioną z AKA Tuivasa poszuka tutaj obaleń?
Widzę to niemal jako 50/50. Jeśli Hardy będzie w stanie lepiej zarządzać swoimi zasobami kondycyjnymi, jego wyrachowany styl może okazać się dla Tuivasy sporym problemem. Natomiast stawiam na to, że ciężkie pięści, umiłowanie do bitki, twardy charakter, lepsza kondycja i być może lowkingi – a rąbie nimi mocno! – Australijczyka zaprowadzą go do zwycięstwa.
Zwycięzca: Tai Tuivasa przez (T)KO
170 lb: Gilbert Burns (19-4) vs. Stephen Thompson (16-4-1)
Kursy bukmacherskie: Gilbert Burns vs. Stephen Thompson 2.24 – 1.65
Bartłomiej Stachura: Gilbert Burns powraca po dotkliwej porażce przez nokaut z Kamaru Usmanem. Został w tej walce kilka razy bardzo mocno naruszony, doznając wielu obrażeń. Jego stójkowa defensywa woła chwilami o pomstę do nieba – przede wszystkim pod kątem nieruchomej głowy i często naprawdę lichej kontroli dystansu. Niewyróżniający się przecież pod kątem szybkościowym Usman raz za razem smagał Burnsa jabami. Chwilami Brazylijczyk wyglądał pod kątem defensywy wręcz jak amator. Można przyjąć dwa, trzy, może cztery jaby w niewielkim odstępie czasu, ale pięć? Sześć? Siedem?
Chcę przez to powiedzieć, że w szermierce na pięści i kopnięcia trudno nie prognozować zdecydowanej przewagi Stephena Thompsona. Amerykanin świetnie kontroluje dystans, potrafi walczyć z obu pozycji, będzie miał po swojej stronie sporą przewagą gabarytów oraz – jak sądzę – przewagę szybkościową. Posiada bogaty arsenał kopnięć, którymi atakuje na wszystkich wysokościach. Potrafi w najmniej spodziewanym momencie doskoczyć z ciosami prostymi, ma też nie lada smykałkę do kontr i jest piekielnie trudny do zamknięcia na siatce z uwagi na świetną kontrolę dystansu.
Czy oznacza to, że Durihno jest tutaj bez szans? Nie. Brazylijczyk potrafi rąbnąć lewym sierpem, czy to inicjując atak, czy kontrując, a jak zdradzili jego trenerzy, mocno podczas obozu przygotowawczego pracował nad wywieraniem presji. Przede wszystkim jednak posiada w swoim arsenale atomowe niskie kopnięcia na wysokości łydki – i właśnie one stanowić mogą największe zagrożenie dla Wonderboya. Już 2-3 tego rodzaju lowkingi mogą mocno osłabić pracę na nogach Thompsona – a bez niej traci on połowę swoich atutów.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Na tym nie koniec. Amerykanin ma już na karku 38 lat. Możemy śmiało przyjąć, że lepszy nie będzie. Ba! Z każdą walką atrybuty fizyczne, które decydują o jego sukcesach – szybkość, dynamika, doskonałe reakcje, mobilność, kondycja, odporność – będą się pogarszać. Kto wie, może już w starciu z Burnsem okaże się, że ząb czasu tak mocno nadgryzł Wonderboya, że ten nie będzie przypominał siebie samego?
Wreszcie – poddania. Burns to wirtuoz parteru. Może złapie rywala w jakąś technikę kończącą przy ogrodzeniu? Ewentualnie gdy ten próbował będzie wracać na nogi po obaleniu?
Pomimo wspomnianych wyżej potencjalnych dróg do zwycięstwa Gilberta Burnsa widzę Stephena Thompsona w roli wyraźnego faworyta tego pojedynku. Wonderboy posiada kapitalne antyzapasy, które tutaj bardzo mu się przydadzą – dość powiedzieć, że ostatnim zawodnikiem, który poturbował go zapaśniczo, był w 2012 roku Matt Brown. W obszarze stójkowym będzie zdecydowanie rozdawał karty, trzymając rywala na dystans kopnięciami bocznymi i ciosami prostymi. Pracę po łuku – tj. unikanie półdystansu i przyszpilenia do siatki – ułatwi mu duży oktagon, w którym odbędzie się walka.
Innymi słowy, jeśli Stephena Thompsona nagle nie dopadł ostry regres formy – a jego ostatnie starcie na to nie wskazuje – spokojnie rozbije Gilberta Burnsa na pełnym dystansie.
Zwycięzca: Stephen Thompson przez decyzję
155 lb: Dustin Poirier (27-6) vs. Conor McGregor (22-5)
Kursy bukmacherskie: Dustin Poirier vs. Conor McGregor 1.78 – 2.04
Bartłomiej Stachura: do szczegółowej analizy amerykańsko-irlandzkiej trylogii zapraszam – tutaj.
Zwycięzca: Dustin Poirier przez (T)KO
PODSUMOWANIE
Walka | Bartek S. |
---|---|
Poirier - McGregor 1.78 - 2.04 | Poirier |
Burns - Thompson 2.24 - 1.65 | Thompson |
Tuivasa - Hardy 1.67 - 2.20 | Tuivasa |
Aldana - Kunitskaya 1.75 - 2.08 | Aldana |
O'Malley - Moutinho 1.10 - 6.97 | O'Malley |
Du Plessis - Giles 1.80 - 2.01 | Giles |
Hall - Topuria 2.76 - 1.45 | Topuria |
Price - Pereira 2.45 - 1.55 | Pereira |
Griffin - Condit 1.52 - 2.53 | Griffin |
Akhmedov - Tavares 2.48 - 1.54 | Tavares |
Zhumagulov - Rivera 1.26 - 3.86 | Zhumagulov |
Maia - Eye 1.48 - 2.65 | Maia |
Amedovski - Hu 1.70 - 2.15 | Amedovski |
Ostatnia gala | 9-3 |
Łącznie | 2127-1186 |
Poprawne | 64,20 % |
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****