Typowanie KSW 50: Londyn
Analizy i typowanie wszystkich walk dzisiejszej gali KSW 50 – w tym trzech mistrzowskich – która odbędzie się w Londynie.
52,2 kg: Aleksandra Rola (2-0) vs. Catherine Costigan (6-2)
Catherine Costigan wzięła tę walkę w zastępstwie, ma na karku 39 lat, a w akcji nie była widziana od marca 2017 roku. Kobiece MMA rządzi się swoimi prawami, szczególnie gdy do rywalizacji stają zawodniczka będąca na ostatniej prostej kariery i zawodniczka, która ma dopiero dwa zawodowe występy na koncie, ale…
Zwycięzca: Aleksandra Rola przez decyzję
83,9 kg: Dricus Du Plessis (12-2) vs. Joilton Santos (30-7)
Jeśli Tapology.com nie rozmija się z rzeczywistością, dla debiutującego pod flagą KSW Joiltona Santosa będzie to pierwszy w karierze pojedynek w kategorii średniej. Dricus Du Plessis nie był z kolei widziany w akcji od roku, więc również w jego przypadku pojawia się kilka znaków zapytania.
Afrykaner wydaje się zawodnikiem wyraźnie większym od Brazylijczyka, co jak najbardziej może przełożyć się na przebieg walki. Spodziewam się bowiem, że Santos – ustępując du Plessisowi w aspektach kickbokserskich, także z uwagi na gabaryty – spróbuje zrobić to, co robi na ogół – przenieść walkę do klinczu lub parteru, tam szukając okazji do skontrolowania lub porozbijania rywala. Rzecz jednak w tym, że to Afrykaner będzie silniejszy, co w walce na chwyty pod siatką czy w parterze może okazać się kluczowe.
Nie spadnie mi szczęka na podłogę, jeśli Santos wymęczy Du Plessisa przy ogrodzeniu, a może przewróci go i skontroluje w parterze, nie dając się poddać, ale za bardziej realny scenariusz uważam ten, w którym większy, silniejszy, lepiej poukładany kickobsersko – szczególnie w obszarze różnorodnych kopnięć – i dysponujący pokaźniejszym bakiem z paliwem zawodnik z RPA utrzyma walkę na nogach wystarczająco długo, aby przekonać do siebie sędziów punktowych. Ba, sam może poszukać obaleń, bo z góry będzie bardzo niebezpieczny.
Zwycięzca: Dricus Du Plessis przez decyzję
90 kg: Antoni Chmielewski (32-17) vs. Jason Radcliffe (15-7)
W pożegnalnej walce zaprawiony w bojach Antoni Chmielewski nie będzie miał łatwego zadania. Jason Radcliffe to przede wszystkim stójkowicz, który dysponuje niezłymi warunkami fizycznymi. Niewątpliwie spróbuje zatem utrzymać walkę na nogach, podczas gdy Polak powalczy o to, aby przenieść ją do parteru.
Brytyjczyk nie jest szczególnie trudny do zamknięcia na siatce, jego defensywa zapaśnicza do elitarnych nie należy, a w parterze szybko się gubi, więc Chmielewski będzie miał swoje szanse. Ba, szczęka Radcliffe’a również jest już mocno podejrzana, więc jestem daleki od skreślania polskiego zawodnika.
Przewaga stójkowa Jasona powinna być jednak wyraźna. Antek ma po swojej stronie gargantuiczne doświadczenie, ale mam wątpliwości co do tego, czy posiada jeszcze odporność, kondycję i inne cechy fizyczne niezbędne do pokonania Brytyjczyka. Być może do zwycięstwa wystarczy mu jedno obalenie, ale… Nie zdąży.
Zwycięzca: Jason Radcliffe przez (T)KO
83,9 kg: Damian Janikowski (3-2) vs. Tony Giles (6-1)
Sprawa jest tutaj prosta jak konstrukcja cepa. Damian Janikowski musi ustrzec się przed cepami Tony’ego Gilesa w pierwszych sekundach/minutach walki. W płaszczyźnie zapaśniczej i parterowej powinien bowiem dysponować gargantuiczną przewagą.
Czy zatem Polak uniknie bomb Brytyjczyka? Otóż, byłoby bardzo niedobrze, gdyby tak się nie stało. Giles nie jest żadnym finezyjnym uderzaczem, który stosuje masę kiwek i przyruchów, wyprowadzając rywali w pole. Nie – rusza wściekle do przodu, próbując urwać rywalom głowę. Innymi słowy, sam wpadnie w Janikowskiego – a w klinczu… Wiecie, jak to się skończy.
Nie oszukujmy się, Giles został rzucony Janikowskiemu na pożarcie. Ot, mięso armatnie. Gadatliwe mięso armatnie. Istnieje oczywiście pewne ryzyko, że trafi jakimś dyskotekowcem, ale myślę, że Damian podejdzie do walki bardzo taktycznie i uważnie. Przede wszystkim będzie liczyło się zwycięstwo. Bez względu na jego formę.
Zresztą jeśli nasz zawodnik pomęczy Gilesa zapaśniczo czy parterowo w pierwszej rundzie, w kolejnych Brytyjczyk będzie stanowił znacznie mniejsze zagrożenie w stójce.
Tak czy siak, Janikowski ubije uderzeniami z góry, prawdopodobnie z krucyfiksu.
Zwycięzca: Damian Janikowski przez (T)KO
80 kg: Roberto Soldic (16-3) vs. Michał Pietrzak (8-3)
Michał Pietrzak do doskonały zapaśnik. Rzekłbym wręcz, że chwilami rewelacyjny. Nie jest też bezradny w stójce, gdzie nie jest może szczególnie skomplikowany, ale jest skuteczny. A to sieknie bezpośrednim lewym sierpem – na mańkuta jak znalazł! – a to jakąś kombinacją 1-4. Wszystko dobrze miesza z próbami zapaśniczymi, umiejętnie schodząc do nóg rywali. Doskonale obala też z klinczu. Wie doskonale, którą nogę czy ręką podebrać czy wykluczyć, aby jego przeciwnik zapoznał się z deskami.
Rzecz oczywiście w tym, że po pierwsze – wziął walkę na tydzień przed galą, a po drugie – Roberto Soldic. Chorwat niemal do perfekcji opanował techniki antyzapaśnicze, dusząc je w zarodku dobrą pracą na nogach – trudno zamknąć go na siatce – oraz świetnymi narzędziami kontrującymi, przede wszystkim w postaci lewicy, czy to w formie krosa, czy też ciasnego sierpa. Nie można oczywiście zapominać też o jego lewym kopnięciu, które rewelacyjnie ukrywa za ciosami. Dość powiedzieć, że w rewanżu z Dricusem Du Plessisem Roberto Soldic zaprezentował prawdopodobnie najwyższy stójkowy poziom, jaki kiedykolwiek w historii widziano w ringach i klatkach KSW.
Nie odbieram może całkowicie szans Pietrzakowi, bo jego zapasy mogą odrobinę ograniczyć stójkową aktywność Soldica, a i nie zapominajmy, że to walka, w której Robocop nie ma niemal nic do ugrania, za to furę do stracenia, ale… Trudno dawać nieprzygotowanemu Polakowi większe szanse. Poszuka zapewne obaleń – powinien! – ale nawet jeśli dopadnie Soldica pod siatką, o przewrócenie silnego Chorwata będzie piekielnie trudno. Ba, Michał będzie musiał też uważać na podbródki w kontrze na obalenia – a takowymi ostatnio smagnął go kilka razy Adrian Błeszyński.
Robocop rozpocznie walkę uważnie i cierpliwie, powstrzymując zapędy zapaśnicze Pietrzaka. Gdy ten zwolni – brak obozu przygotowawczego i mocne ścinanie dadzą mu się we znaki – Soldic podkręci tempo. Jego przewaga w stójce będzie ogromna.
Zwycięzca: Roberto Soldic przez (T)KO
[yop_poll id=36]70,3 kg: Norman Parke (27-6-1) vs. Marcin Wrzosek (14-5)
Wiadomo, Marcin Wrzosek to kawał charakternego bitnika, który nie odpuści, choćby się waliło i paliło. Mocno poprawiona w ostatnich latach stójka, doskonały klincz, solidne zapasy, twarda szczęka, mocna kondycja, niezłomna psychika.
Problem jednak w tym, że nie ma za sobą pełnego obozu przygotowawczego, a debiutuje w nowej kategorii wagowej, gdzie mierzy się z silnym jak tur Normanem Parke. Pytanie, kto będzie miał zasobniejszy bak z paliwem w tej walce, wydaje się retoryczne – nawet pomimo tego, że Stormin w końcu walczy w uczciwym limicie wagi lekkiej.
Jeśli zaś zgodzimy się, że to mający za sobą pełen obóz przygotowawczy, większy, silniejszy i sprawniejszy zapaśniczo Irlandczyk z Północy będzie miał po swojej stronie przewagę kondycyjną, to… Jak może pokonać go Polski Zombie? Parke nigdy w karierze nie przegrał przez nokaut. Przez poddanie po raz ostatni w 2010 roku. Jest więc praktycznie nie do skończenia. Odporny, bitny, agresywny.
Może okopać dziadygę łydkingami? Wykluczyć mu nogę? Może poszukać łokci w klinczu? Porozcinać i wygrać przez przerwanie lekarza? Może skupić się na obijaniu jego schabów, skoro głowa z tytanu? Może w ten sposób zniwelować jego przewagę kondycyjną po pełnym obozie?
Wrzosek może mieć swoje momenty w pierwszej rundzie. Będzie prawdopodobnie szybszy, być może wybroni się przed próbami zapaśniczymi Parke’a, może nawet zdzieli go w klinczu jakimiś ciosami. Jednak z czasem opadnie z sił. Przewaga zapaśnicza i stójkowa Irlandczyka wzrosną. Nie wykluczam, że Marcin przetrwa do końca 25-minutowego dystansu, na jakim zaplanowano walkę, ale za minimalnie bardziej prawdopodobny scenariusz uznaję ten, w którym jednak w czwartej lub piątej rundzie Norman ubije go uderzeniami z góry, odnosząc pierwsze zwycięstwo przed czasem od 28 lat.
Zwycięzca: Norman Parke przez (T)KO
[yop_poll id=32]93 kg: Tomasz Narkun (16-3) vs. Przemysław Mysiala (23-9-1)
Przemysław Mysiala ma za sobą przygotowania w Berkucie Arrachionie – świetne miejsce do pod walkę z Tomaszem Narkunem – a w jego stójce widać ostatnimi czasy znacznie więcej luzu niż onegdaj – lepiej pracuje na nogach, jest zwinniejszy, nie próbuje urywać rywalom głowy każdym uderzeniem, dobrze operując prostymi oraz krótkimi kombinacjami. Na Żyrafę prawdopodobnie jednak to nie wystarczy.
Mistrz posiada lepsze warunki fizyczne, a jego praca długim lewym prostym oraz frontalami mocno utrudni Mysiale przedzieranie się do półdystansu – a musi to zrobić, aby dosięgnąć Narkuna ciosami. Owszem, czasami Berserker wyprowadza wspomniane frontale bez przygotowania, narażając się na kontrę ze skróceniem dystansu, więc nie jest tak, że Mysiala będzie tutaj kompletnie bez szans. Wszak już De Fries w ten właśnie sposób – w kontrze na frontalne kopnięcie – ściął Narkuna z nóg w pierwszej rundzie. Defensywa stójkowa Żyrafy jest daleka od idealnej.
Jednocześnie jednak styl walki Narkuna w stójce nie jest łatwy do rozczytania. Niby porusza się odrobinę mechanicznie – Mysiala będzie prawdopodobnie miał po swojej stronie przewagę szybkości – ale jest w swoich poczynaniach mocno nieprzewidywalny. A to smagnie lewym prostym, a to grzmotnie frontalem albo lowkingiem, a to zaatakuje latającym kolanem.
W parterze przewaga należeć będzie mistrza – jest znacznie sprawniejszy w walce na chwyty i nawet z pleców będzie niebezpieczny. Dzięki temu będzie też czuł się swobodniej na nogach, nie obawiając się obalenia.
Berserker pozostanie na tronie. Będzie efektywniejszy w stójce, pojedynek kończąc jednak uderzeniami lub poddaniem w parterze.
Zwycięzca: Tomasz Narkun przez (T)KO
[yop_poll id=35]
120,2 kg: Phil De Fries (17-6) vs. Luis Henrique (12-5)
Ostrzegam – jeśli pojedynek ten wyjdzie za pierwszą, może drugą rundę, będzie bolało. Wiemy dobrze, jak walczy Luis Henrique. Jeśli tylko dostrzeże, że nie będzie miał przewagi w stójce – a myślę, że tutaj karty rozdawał będzie jednak nieźle korzystający z prostych Brytyjczyk – poszuka klinczu i obaleń. A trzeba reprezentantowi Kraju Kawy oddać, że w realizacji swojego planu taktycznego jest niebywale konsekwentny. I w tym kontekście trudno całkowicie go skreślać. Kto wie, czy długimi fragmentami nie będzie dręczył mistrza w klinczu, okolicznościowo go obalając i kontrolując z góry? To możliwe.
Tym niemniej, wydaje się jednak, że De Fries w końcu znajdzie sposób na przewrócenie Brazylijczyka – może jakimś haczeniem? – a jego przewaga w parterze będzie bardzo wyraźna. Rzekłbym wręcz, że Brytyjczykowi może wystarczyć li tylko jedno obalenie, aby albo wygrać walkę przez poddanie, albo tak zmęczyć niemającego za sobą pełnego okresu przygotowawczego – ważne! – pretendenta, by ten stracił wiele ze swoich nielicznych atutów, czyli sporo sił niezbędnych mu na mocowanie się w klinczu.
Oczywiście, scenariusz, w którym jeden z zawodników pada na deski znokautowany, również wchodzi w grę. Wszak to waga ciężka, a szczególnie Henrique lubi rozpuszczać ostre cepy. Najczęściej toruje sobie nimi co prawda drogę do klinczu, ale kto wie – jeśli trafi czysto, może być po zawodach.
Tym niemniej, parter De Friesa przesądzi.
Zwycięzca: Phil De Fries przez poddanie
[yop_poll id=34]*****
Królu Lowkinga pierwszy raz zgadzam się z kazdym typem oraz „przewidzianym” przebiegiem walki.
Teraz tylko dobrze to skleić w całość 😎✅
1. Aleksandra Rola przez decyzję
2. Dricus du Plessis przez poddanie
3. Jason Radcliffe przez (T)KO
4. Damian Janikowski przez (T)KO
5. Norman Parke przez decyzję
6. Roberto Soldić przez (T)KO
7. Tomasz Narkun przez (T)KO
8. Philip de Fries przez (T)KO