Typowanie KSW 41 – Maciej Kazieczko vs. Gracjan Szadziński
Techniczna analiza walki pomiędzy Maciejem Kazieczko i Gracjanem Szadzińskim, którzy skrzyżują rękawice podczas gali KSW 41 w Katowicach.
Zaplanowaną na 23 grudnia w katowickim Spodku galę KSW 41 otworzy starcie w kategorii lekkiej pomiędzy Maciejem Kazieczko (3-0) i Gracjanem Szadzińskim (6-2).
Obaj zawodnicy znajdują się w odmiennych sytuacjach. Rozpędzony dwoma z rzędu zwycięstwami pod banderą KSW – w debiucie pewnie wypunktował Mariusza Mazura, by następnie szybko i efektownie znokautować Tomasza Matusewicza – reprezentant poznańskiego Ankosu MMA powalczy o przebicie się do szerokiej czołówki kategorii lekkiej oraz utorowanie sobie drogi do pojedynków z najbardziej rozpoznawalnymi nazwiskami w Polsce.
Z kolei dla Gracjana Szadzińskiego jest to powrót pod skrzydła KSW. We wziętym w ostatniej chwili debiucie przegrał na punkty z Kamilem Szymuszowskim, następnie efektowną wiktorią z Leonidem Smirnovem na gali Babilon MMA zapewniając sobie kolejną szansę występu dla polskiego giganta. Ewentualna porażka będzie prawdopodobnie oznaczać kres jego przygody z KSW – przynajmniej do czasu odniesienia kilku kolejnych zwycięstw. Zwycięstwo natomiast to gwarancja kolejnych występów dla duetu Maciej Kawulski & Martin Lewandowski.
70 kg: Maciej Kazieczko (3-0) vs. Gracjan Szadziński (6-2)
Starcie zapowiada się niezwykle ciekawie, ale też – mówiąc szczerze – mam poważne problemy ze wskazaniem jego faworyta.
O Gracjanie Szadzińskim wiemy już całkiem sporo – widzieliśmy go w akcji wiele razy naprzeciwko różnych stylistycznie rywali, poznaliśmy jego arsenał, kondycję, reakcje na trudne sytuacje. Oczywiście – w swoim arsenale najpewniej ma jeszcze więcej technik, a i cały czas jest jeszcze – pomimo 28 lat na karku – całkiem młodym zawodnikiem, jeśli chodzi o MMA. Nadal może wzbogacać swój arsenał, dodawać do niego nowe elementy, łatać ewentualne luki.
Jeśli zaś chodzi o Macieja Kazieczko… Właśnie! W przypadku zielonogórzanina istnieje o wiele więcej znaków zapytania. Maciej stoczył bowiem dopiero trzy walki w karierze, z czego pierwsza trwała ledwie 15 sekund (nagranie poniżej), druga – ze wspomnianym Mazurem – toczyła się przede wszystkim w płaszczyźnie parterowej, a trzecia – z Matusewiczem – skończyła się w 70 sekund. Oznacza to, że materiał, na podstawie którego można podjąć się oceny potencjału sportowego Kazieczki, jest mocno ograniczony.
Biorąc to pod uwagę, absolutnie nie sposób wykluczyć, że Maciej tak naprawdę posiada w swoim arsenale znacznie więcej narzędzi niż wynika to z tego, co pokazał dotychczas – a przecież nie pokazał mało! Być może po prostu nie miał jeszcze czasu na to, aby zaprezentować pełnię swoich możliwości. To, co demonstrował, wystarczało do pokonywania kolejnych rywali, więc kto wie, czy w starciu z mocniejszym przeciwnikiem – a takowym będzie Szadziński – nie zaprzęgnie do działania technik, których jeszcze nie oglądaliśmy. Zwłaszcza, że liczy sobie dopiero 24 lata, więc jego progres może być widoczny w zasadzie z pojedynku na pojedynek.
Tym niemniej, spróbujmy krótko przyjrzeć się stylom walki obu zawodników.
Jak walczy Gracjan Szadziński?
Berserker ze Stargardu Szczecińskiego to przede wszystkim niezwykle sprawny i agresywnie usposobiony bokser, który zresztą posiada w tej dyscyplinie spore doświadczenie. W jego stylu walki jest to doskonale widoczne – z wszelkimi tego pozytywami.
Gracjan nie jest szczególnie dużym zawodnikiem jak na kategorię lekką, ale jest za to piekielnie dynamiczny. Potrafi w okamgnieniu skracać dystans, bardzo dobrze pracuje na nogach, walczy agresywnie, chętnie wywiera presję i lubi zamykać rywali na siatce, by tam ustawić ich sobie pod mocne ciosy. Ciosy – bo kopie sporadycznie, a jeśli już, to głównie lowkingi – zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne.
Szadziński błyszczy w obszarze defensywy – z drobnym zastrzeżeniem, o którym za chwilę – oraz kontr. Świetnie odchyla się przed ciosami, gdy trzeba, podnosi gardę albo ładnie je zbija, jego tułów i głowa pozostają cały czas w ruchu, rzadko stoi na środku. To jednak nie wszystko, bo właśnie kontry stanowią o sile Gracjana – zejście z linii ataku rywala i odpalenie soczystej kontry lub ciosów w kombinacjach to dla niego chleb powszedni. I trzeba mu oddać, że chwilami wygląda w tym elemencie – tj. przepuszczaniu ciosów i odpowiadaniu własnymi – wybornie.
Uwagę u walczącego z klasycznej pozycji zawodnika przykuwa też wykorzystanie jego lewicy. Potrafi zarówno kąsać nią rywali w postaci szybkich prostych, czasami podwójnych, potrafi też doskoczyć z soczystym, ciasnym sierpem, a i chętnie schodzi ze środka i odpala lewicę bitą nieco z dołu, by z tej dominującej pozycji przedrzeć się przez defensywę rywala.
Gracjan Szadziński świetnie schodzi do wewnątrz przed lewym prostym Kamila Szymuszowskiego, odpowiadając soczystym prawym.
Chętnie poluje nie tylko na głowę rywali, ale też na ich korpus – czy to za pomocą haków (pojedynczych lub w kombinacjach), czy też prostych.
Rzecz jednak w tym – i teraz pozwolę sobie wrócić do aspektu defensywy – że Szadziński uwielbia wpadać w półdystans, tam rozpuszczając ręce w piekielnie szybkich kombinacjach. I w porządku, w tym elemencie zdecydowanie przewyższa swoich rywali, ale mimo wszystko, gdy pięści idą w ruch w bliskim dystansie, ryzyko zainkasowania ciosu ze strony rywala mocno się powiększa. Szadziński przekonał się o tym chociażby w starciu z Bartłomiejem Koperą, którego co prawda wyraźnie przewyższał pod względem bokserskich – i ogólnie: stójkowych – szlifów, ale jedną z ostrych wymian w półdystansie przypłacił wylądowaniem na deskach.
Innymi słowy, Szadziński nie jest zawodnikiem, który szczególnie dbałby o minimalizowanie ryzyka. Walczy agresywnie, szuka nokautu, chętnie wpada w półdystans, rozpuszczając ręce. Nie wiem, czy taki jest jego plan na walkę, czy też daje się porywać emocjom, ale przyznam szczerze, że gdy walczy na odrobinę dłuższym dystansie – tj. męczy rywali prostymi i krótkimi kombinacjami, kontrując też część ataków – wygląda doskonale. Niewielu jest mimo wszystko w Polsce zawodników MMA tak sprawnych w obszarze pięściarskim, z taką pracą głową, drygiem do kiwek i zwodów, umiejętnościami kontrowania.
Gracjan to stójkowicz, wobec czego jego zapasy i parter ograniczając się jedynie do defensywy. Obrona przed obaleniami wydaje się być całkiem przyzwoita – stargardzianin szybko walczy o podchwyty, cofa biodra – ale też był już przewracany w karierze nie raz, nie dwa. Gdy znajdzie się na plecach, albo szuka szybkiego powrotu na nogi – na ogół z niezłymi skutkami – albo próbuje unieruchomić rywala, aby doprowadzić do pasywności, zmuszając tym samym sędziego do przeniesienia walki do stójki.
Jego kondycja wydaje się całkiem przyzwoita, choć większość walk kończył szybko. Tym niemniej w 3-rundowych bojach z Bartłomiejem Koperą czy szczególnie Aslambekiem Arsamikovem wyglądał solidnie. Ba, nawet w starciu z Kamilem Szymuszowskim, które wziął ledwie trzy dni przed galą, nadal próbował atakować w trzeciej rundzie.
Jak walczy Maciej Kazieczko?
Zielonogórzanin także jest typem stójkowicza – ale wyraźnie różni się w swoich poczynaniach od Szadzińskiego.
Przede wszystkim Kazieczko bardzo chętnie korzysta z wszelkiego rodzaju kopnięć – czy to pojedynczych, czy też w kombinacjach z ciosami. W jego arsenale widzieliśmy już kopnięcia na głowę z obu nóg, lowkingi zewnętrzne i wewnętrzne, a także lubiane przez niego kopnięcie okrężne na korpus po przekroku. Tu i ówdzie wplata do swoich poczynań także frontala, a raz nawet spróbował brazylijskiego kopnięcia. Innymi słowy, w obszarze technik nożnych Maciej ma sporo do zaoferowania – a i nie wykluczyłbym, że – jako młody, rozwijający się zawodnik, który zapewne wchłania nowe techniki jak gąbka – na okoliczność starcia z Szadzińskim uzupełni swój arsenał o jeszcze inne kopnięcia. Może robiące ostatnio furorę lowkingi na wysokości łydki albo kopnięcie na kolano?
Generalnie Kazieczko wydaje się być zawodnikiem, który z uwagi na swoje dobre warunki fizyczne i długie kończyny chętnie utrzymuje rywali na końcach kopnięć i pięści, a dystans skraca tylko w starannie wybranych – przygotowanych – momentach.
W swoim debiucie pokazał świetną kontrę na niskie kopnięcie, przechwytując je i odpowiadając soczystym prawym, podczas gdy w ostatnim pojedynku doskonale urobił rywala pod trzykrotnie ponawiany atak. Wyprowadzał mianowicie wysokie kopnięcia na głowę, po których – najprawdopodobniej – był gotowy rozpuścić ręce. Rzecz w tym, że przy pierwszy dwóch tego rodzaju atakach Matusewicz odchodził, nie wdając się w wymianę. Przy trzecim highkicku Kazieczki Matusewicz połakomił się na kontrę lewym – ale na to właśnie czekał zielonogórzanin, świetnie nurkując pod ciosem i odpowiadając potężnym prawym, którym rozstrzygnął walkę. Dwa razy zaatakował też krosem korpus rywala, więc nie jest tak, że skupia się tylko na ostrzale głowy. Z kolei w potyczce z Mazurem reprezentant Ankosu MMA udowodnił, że nie jest mu obca walka na wstecznym, w jednej z akcji świetnie kontrując nacierającego rywala.
Maciej Kazieczko świetnie unika ciosów Tomasza Matusewicza, ubijając go potężnym prawym z mocnym skrętem.
Nie wiemy nic o ofensywnych zapasach 24-latka – natomiast wiemy, że defensywne są całkiem przyzwoite – starciu z Mazurem oddał tylko jedno obalenie. Uwagę zwraca wykorzystanie przezeń łokci na głowę, jeśli zostanie przyszpilony do siatki przez próbującego obalać rywala. Sporo natomiast wiemy o jego grze parterowej, bo przez prawie 15 minut kulał się z Mazurem w swoim debiucie w KSW.
Kazieczko jest zatem sprawny w defensywie grapplerskiej – w najmniejszym stopniu nie panikuje, gdy zostanie złapany w balachę, próbę trójkąta czy skrętówki, umiejętnie z tych zagrożeń wychodząc. Sam zresztą bywa agresywny z pleców, szukając własnych balach – co jednak czasem przypłaca utratą pozycji. Lubi też zaatakować łokciami z pleców. Z góry jest cierpliwy, metodyczny i opanowany – i wybiera dobre momenty na spuszczanie ostrych łokci na głowę rywala. Został co prawda raz przetoczony przez Mazura, który trafił do jego dosiadu, ale błyskawicznie się uwolnił.
Jego kondycja wydaje się stać na dobrym poziomie. Pomimo, że w walce z Mazurem wracał do akcji po prawie półtorarocznej przerwie, pojedynek biorąc na dwa tygodnie przed galą i przez większość czasu mocując się z rywalem w parterze, w trzeciej rundzie daleko mu było do oddychania rękawami.
Konfrontacja
Powtórzę – widzę tu wiele możliwości, jeśli chodzi o scenariusz tego pojedynku i nie zdziwi mnie zwycięstwo żadnego z zawodników.
Szadziński będzie miał po swojej stronie przewagę doświadczenia, podczas gdy wydaje się, że warunki fizyczne – a przynajmniej zasięg ramion i wzrost – należeć będą do Kazieczki.
Jeśli zaś chodzi o elementy techniczne, to… Cóż – masa niewiadomych! Tym niemniej, Maciej udowodnił, że dysponuje ciężkimi rękami, ale w żadnej mierze nie powinien mu w tym elemencie ustępować Szadziński. Biorąc dodatkowo pod uwagę, że Gracjan powinien mieć po swojej stronie przewagę szybkościową, posiada lepsze techniczne szlify bokserskie, a jego styl oparty jest na wywieraniu mocnej presji, podczas gdy Maciej nie miał problemów z oddawaniem pola Matusewiczowi przez te kilkadziesiąt sekund walki, to spodziewam się, że to stargardzianin będzie zawodnikiem idącym do przodu.
Mając na uwadze szybkość i naprawdę dobre umiejętności Szadzińskiego przy skracaniu dystansu, nie będę szczególnie zdziwiony, jeśli będzie on w stanie ze zwodem przedzierać się przez proste Kazieczki, kontrując atakami na głowę i korpus. Ba, nie wykluczam też, że jego świetnie pracująca i wszechstronna lewa ręka może sprawić zielonogórzaninowi wiele problemów, jeśli ten będzie miał problemy z wyczuciem dystansu.
Z drugiej zaś strony, Szadziński kopie od wielkiego dzwona, podczas gdy Kazieczko kopie bardzo chętnie – a uwzględniając, że o obalenia ze strong Gracjana nie musi się obawiać, to może korzystać z technik nożnych z luzem Fabricio Werduma. W dotychczasowych pojedynkach musiał uważać na obalenia – teraz może skupić się na stójce.
To jednak nie wszystko, bo pomimo tego, że Gracjan potrafi unikać ciosów rywali i kontrować je na wiele sposobów, to jednak da się w jego stylu zaobserwować ciągotki do odchylania się do swojej lewej strony – a biorąc pod uwagę, że obaj walczą ustawieni klasycznie, a Kazieczko chętnie zaprzęga do działania kopnięcia na głowę zakroczną nogą, to… Jestem pewien, że będzie próbował „ustawić” sobie Gracjana pod to właśnie kopnięcie.
Niby obaj są stójkowiczami, ale… Jest nim na pewno Szadziński, ale czy naprawdę jest nim Kazieczko? Wszak trenuje z polską elitą zapaśniczą! Wiem, że zapowiada walkę na nogach, ale nie oszukujmy się – sam zaszkodziłby sobie, gdyby nie spróbował przenieść tej walki do parteru. I to bez względu na to, czy sfinalizowałby obalenie czy też nie! Liczy się bowiem „obciążanie procesora” rywala, a jeśli Maciej pokaże Gracjanowi, że ten musi uważać nie tylko na ciosy i kopnięcia, ale także właśnie na obalenia, jak najbardziej może to ograniczyć stójkową aktywność stargardzianina – jak to było chociażby w starciu z Koperą czy Szymuszowskim, którzy szukali przeniesienia walki do parteru.
Jak natomiast wyglądają ofensywne zapasy Kazieczki? Czy będzie w stanie przewracać Szadzińskiego lub chociażby poważnie zagrozić mu wylądowaniem na plecach? Nie wiadomo.
W starciu z Matusewiczem Kazieczko dobrze krążył przy siatce, nie dając się na niej zamknąć, ale też ten pierwszy nie wywierał szczególnej presji, w obszarze stójkowym nie mając też zresztą szczególnie wiele do zaoferowania. Gdy natomiast na Kazieczkę z pełnym impetem ruszał Mazur, zielonogórzanin miał tendencję do cofania się prosto na siatkę – w starciu ze świetnie poukładanym boksersko i lotnym na nogach Szadzińskim może być to dla niego ryzykowne.
Z drugiej zaś strony – jeśli kickbokser, a do takowego miana zdecydowanie bliżej Kazieczce – walczy z bokserem – a właśnie z rąk najchętniej korzysta Szadziński – nie jest sekretem, co spróbuje zrobić ten pierwszy: „zabić jego nogi”, że pozwolę sobie zacytować Rafaela dos Anjosa po pojedynku z Robbiem Lawlerem. Jak na niskie kopnięcia – a szczególnie te na wysokości łydki, jeśli zaprzęgnie je do boju Kazieczko – zareaguje Szadziński? Ile będzie w stanie zainkasować, zanim zwolni? Zanim zmieni pozycję na odwrotną? Zanim zaatakuje z furią, odsłaniając się na kontrę? Albo wpadając w klincz, gdzie pomimo tężyzny fizycznej Gracjana to najpewniej Maciej posiada lepsze szlify techniczne wyniesione z ankosowych mat?
Ba, jak wspominałem Gracjan chętnie walczy w półdystansie, a tam mimo jego świetnych szlifów bokserskich często o być albo nie być decydują centymetry, ułamki sekundy. A Maciej w swojej ostatniej potyczce potwierdził, że w bliskim dystansie potrafi być piekielnie niebezpieczny.
Podsumowując – nie będę ukrywał, że nie zdziwi mnie tutaj żaden rezultat – może poza poddaniem w wykonaniu Gracjana Szadzińskiego. Zielonogórzanin wydaje się zawodnikiem wszechstronniejszym, ale też nadal nie mieliśmy okazji dobrze zaznajomić się z jego pełnym arsenałem. Bez najmniejszego przekonania stawiam na to, że bardziej doświadczony Gracjan dzięki swojej ciągłej presji – a walka na wstecznym kosztuje sporo sił! – szybkości i doskonałym szlifom bokserskim zdoła wygrać na punkty, ale – powtarzam – nie drgnie mi brew, jeśli ciągle rozwijający się Kazieczko podtrzyma nieskazitelny rekord.
Zwycięzca: Gracjan Szadziński przez decyzję
*****
Lowkin’ Talkin’ MMA #4 – UFC on FOX 26, Błachowicz, wstępne typy KSW 41