Typowanie KSW 41 – Łukasz Rajewski vs. Salahdine Parnasse
Analiza techniczna pojedynku w kategorii piórkowej pomiędzy Łukaszem Rajewskim i Salhadinem Parnasse, którzy pójdą w tany podczas sobotniej gali KSW 41 w Katowicach.
W starciu zapowiadającym się na stójkową aferę – a może stójkowe szachy, bo obaj zawodnicy są bardzo sprawni w tej płaszczyźnie? – podczas zaplanowanej na 23 grudnia w katowickim Spodku gali KSW 41 Łukasz Rajewski skrzyżuje rękawice z debiutującym pod banderą polskiego giganta Salahdinem Parnasse.
Popularny Raju dwie pierwsze walki dla KSW stoczył w latach 2014-2015 i po dziś dzień są to jego jedyne w karierze porażki – musiał uznać wówczas wyższość Łukasza Chlewickiego i Jakuba Kowalewicza.
Czterema kolejnymi wiktoriami, w tym trzema przez nokauty w pierwszych rundach, utorował sobie jednak drogę powrotną pod skrzydła Macieja Kawulskiego i Martina Lewandowskiego, w starciu z Sebastianem Romanowskim odnosząc swoje pierwsze dla KSW zwycięstwo.
Bijący się zawodowo od 2015 roku 20-letni obecnie Parnasse nie przegrał jeszcze ani jednej walki w karierze, dziewięć zwyciężając i jedną remisując. Cztery razy poddawał swoich rywali, cztery razy zaprzęgał do działania sędziów punktowych, raz wygrał przez nokaut. Jest mistrzem kategorii piórkowej francuskiej organizacji 100% Fight.
Zanim przejdziemy do przyjrzenia się umiejętnościom obu zawodników, zapraszam też do zapoznania się z pierwszą analizą poświęconą gali KSW 41 – czyli otwierającego kartę walk starcia Macieja Kazieczko z Gracjanem Szadzińskim – tutaj.
66 kg: Łukasz Rajewski (7-2) vs. Salahdine Parnasse (9-0-1)
Problem z analizą tego pojedynku polega na tym, że w sieci ze świecą szukać większości pojedynków młodego Francuza, wobec czego polegać trzeba na dwóch pełnych – w tym ostatnim – oraz kilku highlightsach i fragmentach z treningu.
Tym niemniej…
Jak walczy Salahdine Parnasse?
Francuz jest przede wszystkim uderzaczem, który walczy z odwrotnej pozycji. Wydaje się mieć bardzo dobre warunki fizyczne – jest wysoki, smukły i obdarzony długimi kończynami.
Swoją stójkową grę opiera przede wszystkim na niskich – i trzeba mu oddać: szybkich i mocnych – kopnięciach, które zadaje niezwykle chętnie – zarówno te wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Potrafi je też nieźle ukrywać ciosami, najpierw markując atak na głowę. Dodajmy, że uderza klasyczne lowkingi – nie te na wysokości łydki, ale raczej na uda.
Salhadine Parnasse częstuje Hyrama Rodrigueza potężnym lowkingiem, poprzedzonym kiwką na górę.
Czasami zaatakuje też okrężnie na korpus lub też na głowę, rzadziej jakimś kopnięciem smagającym na schaby. Ataki na głowę mocno ułatwiają mu oczywiście liczne lowkingi, którymi przyzwyczaja rywali do skupiania się na obronie dolnych kończyn – wyprowadzony wówczas znienacka highkick może zaskoczyć.
Nie jest szczególnie skomplikowany od strony bokserskiej. Rzadko korzysta z jaba, najchętniej zaprzęgając do działania krótą kombinację prawego prostego z lewym sierpe, od czasu do czasu – cepem.
Jego kontrująca gra nie jest szczególnie zaawansowana, choć tu i ówdzie spróbuje jakiegoś dziwacznego prawego na wstecznym, raz na ruski rok dokładając też lewego sierpa. W jego pięściach nie drzemie żadna niszczycielska moc, choć oddać mu trzeba, że w ostatniej walce wyglądał już znacznie muskularniej niż w poprzednich, co być może przełoży się też w jakimś stopniu na moc w uderzeniach – zwłaszcza, że przecież cały czas szlifuje też technikę.
Warto jednak zaznaczyć, że w ostatnim pojedynku – z Hyramem Rodriguezem (16-22), z którym walczył w październiku (cała walka poniżej) – przejawiał większą skłonność do zostawania w miejscu i szukania kontr w odpowiedzi na ataki rywala. Oddać mu też trzeba, że był piekielnie dynamiczny i – jak wspomniałem – znacznie większy niż w konfrontacji z Jose Luisem Verdugo (6-5) ze stycznia tego roku.
Generalnie jest zawodnikiem, który lubi w stójce czas i przestrzeń, aby spokojnie planować swoje ataki, głównie technikami nożnymi.
Swoją obronę opiera przede wszystkim na pracy na nogach, nieszczególnie często odnosząc się do gardy. Tu i ówdzie pokaże ładne odchylenie, szczególnie przed wysokimi kopnięciami.
Trudno powiedzieć coś więcej o jego zapasach czy grze parterowej – a to z uwagi na niewieli materiał dowodowy. Gdyby jednak przyjrzeć się jego dwóm wspomnianym walkom – z Vertugo oraz Rodriguezem – to wydaje się, że nie jest w tych elementach żadnym specjalistą.
Owszem, poddawał aż czterech rywali, ale po pierwsze – byli to rywale z bardzo niskiej półki, a po drugie – prawdopodobnie wcześniej zostali już naruszeni.
Od strony kondycyjnej wygląda nieźle, ale też jego starcie z Vertugo, które weszło w trzecią rundę, toczone było w spokojnym tempie, niemal wyłącznie w stójce. Z drugiej zaś strony, ma aż cztery zwycięstwa decyzjami, więc trzecie rundy nie są mu obce.
Jak walczy Łukasz Rajewski?
Pisałem o tym wielokrotnie, napiszę raz jeszcze – od strony technicznych szlifów stójkowych Łukasz Rajewski jest jednym z najlepiej poukładanych zawodników w Polsce bez podziału na kategorie wagowe. Można czynić nawet argumenty, aby określić go mianem najlepszego technicznie stójkowicza w polskim MMA.
Opisanie stylu walki Raja jest nieco skomplikowane, bo zaprzęga do działania tak wiele technik – i to oczywiście z obu pozycji, bo nie sprawia mu większej różnicy, czy walczy ustawiony klasycznie, czy też odwrotnie – że trudno wyodrębnić jakieś ulubione, które stosuje częściej niż inne.
Jeśli musiałbym jednak je wskazać, to prawdopodobnie byłyby to lowkingi, kros z klasycznej pozycji – szczególnie przeciwko mańkutom – do którego czasami dokłada kopnięcie na korpus lewą nogą po przekroku, a także kontry podbródkowym.
Łukasz Rajewski trafia soczystym krosem odwrotnie ustawionego Sebastiana Romanowskiego, schodząc głową przed prawicą rywala.
Nie jest jednak tak, że Łukasz zapomina o prostych z przedniej ręki – bez względu na ustawienie – sierpach, czy atakach na korpus – zarówno prostymi, jak i hakami oraz kopnięciami smagającymi. W starciu z Girikhanem Khamurzaevem (mańkut!) pokazał na przykład rewelacyjną kontrę krosem z zejściem przed atakiem, a w swoim arsenale ma też obrotówki na głowę i korpus.
Rajewski jest też bardzo ekonomicznym w swoich kickbokserskich poczynaniach zawodnikiem. Nie marnuje sił na tańcowanie wokół rywala, ale jednocześnie jego głowa pozostaje cały czas w ruchu, a na nogach dysponuje sporym przyspieszeniem i lekkością, które ułatwiają mu skracanie lub zyskiwanie dystansu, ewentualnie odskakiwanie do boku.
Raju nie wydaje się mieć konkretnych preferencji, jeśli chodzi o inicjowanie ataków bądź szukanie kotr. Sam chętnie rozpoczyna ofensywę, ale jeśli w roli agresora znajduje się jego rywal, poszuka kontry.
Jego piętą achillesową za czasów pierwszej przygody z KSW były zapasy i parter, które kosztowały go dwie porażki. Jednak w ostatnim starciu z Sebastianem Romanowskim pokazał ogromny progres w aspekcie defensywy przed obaleniami, kilka razy rewelacyjnie broniąc prób przeniesienia walki do parteru przez Małpę. W niektórych momentach wydawało się, że Rajewski wręcz musi wylądować na deskach, a tymczasem znajdował sposób na utrzymanie równowagi, złapanie podchwytów, ustabilizowanie pozycji pod siatką.
Ba, sam dwukrotnie spróbował przeniesienia walki na dół, ale Romanowski zdołał je wybronić.
O aktualnym parterze Rajewskiego nie wiemy wiele. Wydaje się jednak, że od strony defensywy wygąda nieźle, co potwierdza nie tylko jego ostatnia walka, ale i pojedynek z Chlewickim.
Trudno powiedzieć coś więcej o jego kondycji, bo większość walk kończył w pierwszych rundach. W potyczce z Romanowskim w trzeciej odsłonie opadł już jednak nieco z sił, nie będąc tak aktywnym jak w dwóch poprzednich.
Konfrontacja
Pojedynek zapowiada się oczywiście na szermierkę na pięści, kopnięcia, łokcie i kolana, bo stójka to preferowana płaszczyzna walki przez obu zawodników.
Francuz ma dopiero 20 lat, więc najprawdopodobniej rozwija się z walki na walkę, regularnie poszerzając swój arsenał. Absolutnie nie sposób wykluczyć, że dzisiaj jest już zupełnie innym zawodnikiem niż jeszcze, powiedzmy, pół roku temu. Jeśli bowiem tak młodziutki fighter ma dryg do walki, to w ciągu kilku miesięcy może mocno przebudować i urozmaicić swoją grę w każdej niemal płaszczyźnie.
Umiejętności Parnasse stanowią zatem pewien znak zapytania. Może okazać się znacznie lepszy, niż wskazywałyby na to dostępne w sieci materiały.
Pomimo tego prawdopodobieństwo tego, aby okazał się lepszy od Łukasza w płaszczyźnie stójkowej, nie jest duże. Łukasz zjadł zęby na kickboxingu i może malować przed Francuzem wiele klatkowych obrazów. O ile bowiem Parnasse praktycznie nie zmienia pozycji na klasyczną, tak Łukasz ma tutaj pełną dowolność – może próbować walczyć z nim jako zawodnik praworęczny albo jako mańkut – w zależności od rozwoju sytuacji.
To jednak nie wszystko, bo Rajewski w pojedynku z Romanowskim – walczącym z odwrotnej pozycji! – pokazał kilka świetnych bloków i przepuszczeń lowkingów, a to może wytrącić Parnasse jeden z jego głównych atutów. Ba, w konfrontacji z Vertugo Francuz w trzeciej rundzie wydawał się bardzo źle reagować na niskie kopnięcia rywala, panicznie potem ich unikając – nie mam pojęcia, czy był to wynik jakiejś kontuzji, czy może po prostu młodzian ma wrażliwe nogi, ale… Ale wystarczy rzucić okiem na ostatnią potyczkę Rajewskiego, by zobaczyć, jak okrutnie okopał wykroczną nogę Romanowskiego.
Co więcej, Salhadine wydaje się mocno nieoszlifowany także pod kątem fundamentów poruszania się – często schodzi na mocniejszą stronę rywala, nieszczególnie dba o ustawienie stóp podczas wymian – co w konfrontacji mańkuta z klasykiem może mieć kapitalne znaczenie – cofa się w linii prostej. Rajewski – jako trener stójki – sam tych elementów naucza, więc ma je w przysłowiowym małym palcu.
Generalnie mam przeczucie, że nie tylko niskie kopnięcia Rajewskiego mogą napsuć wiele krwi Parnasse – ale też kopnięcia smagające na korpus oraz proste na korpus, które lubi zaprzęgać do działania polski zawodnik. Jak bowiem wspominałem, Francuz jest wysokim zawodnikiem, co odrobinę naraża go właśnie na ataki na tułów.
Jeśli natomiast chodzi o aspekty zapaśniczo-parterowe, to nie sposób mimo wszystko wykluczyć, że jedenz z zawodników poszuka sprowadzenia – czy to dlatego, że będzie przegrywał na nogach, czy też po to, aby po prostu postraszyć rywala innym zagrożeniem. Będę jednak mocno zdziwiony, jeśli Parnasse zdoła obalić Rajewskiego, biorąc pod uwagę nie tylko defensywę zapaśniczą, jaką polski zawodnik pokazał z Romanowskim, ale też wątpliwe umiejętności klinczersko-zapaśnicze Francuza.
Wydaje się, że jeśli dojdzie do walki na chwyty w klinczu, to przewaga może należeć do polskiego zawodnika, choć, podkreślam, Parnasse nabrał ostatnio masy, co może przełożyć się na jego siłę fizyczną w zwarciu.
Warto też dodać, że Rajewski jest zawodnikiem znacznie bardziej doświadczonym i obytym na wielkich galach – walczy też oczywiście u siebie. Mierzył się w swojej karierze ze znacznie mocniejszymi rywalami niż ci, z jakimi konfrontował się Parnasse – a przypominam, że czterech z nich nie był w stanie skończyć, potrzebując pomocy sędziów punktowych.
Podsumowując, jako zawodnik wszechstronniejszy na nogach Raju będzie dysponował znacznie szerszym wachlarzem możliwości – jeśli z jakiegoś powodu pewien element nie będzie grał – na przykład walka z klasycznej pozycji – może go zmienić. Uzupełniając to o jego przewagę doświadczenia i – być może – klinczersko-zapaśniczą, to właśnie jego faworyzuję w tym pojedynku, choć nie jest też tak, że kompletnie skreślam Parnasse.
Jeśli bowiem wierzyć danym z Tapology, to polski zawodnik nie ścinał wagi do kategorii piórkowej od prawie czterech lat, więc Bóg jeden raczy wiedzieć, jak odbije się na nim zejście do 66 kilogramów. Jest to też dla niego prawdopodobnie pierwszy od dawna obóz przygotowawczy spędzony poza Ankosem MMA. Ponadto w ciągu dziesięciu miesięcy dzielących walki Francuza z Rodriguezem i Verdugo zrobił on też widoczny progres, więc kto wie, co zaprezentuje w sobotę.
Tym niemniej, trudno nie widzieć w roli faworyta tego pojedynku Łukasza Rajewskiego.
Zwycięzca: Łuaksz Rajewski przez decyzję
*****
Analizy i typowania walk KSW 41:
Kamil Szumuszowski vs. Grzegorz Szulakowski
Maciej Kazieczko vs. Gracjan Szadziński