KSW 24 – analiza i typowanie
Konfrontacja Sztuk Walki nadchodzi wielkimi krokami. W sobotę ta druga na świecie – jak może się wydawać właścicielom – i pierwsza w Europie – jak może wydawać się ekspertom wszelakim – organizacja MMA ponownie ugości zawodników na białym ringu.
W przeciwieństwie do niektórych poprzednich gal KSW ta oznaczona numerkiem 24 pod względem sportowym nie prezentuje się źle, nawet gdy weźmiemy pod uwagę absurdalność zestawienia Michała Materli z Jay’em Silvą czy sam fakt występu odstających nawet od średniej krajowej Mariusza Pudzianowskiego i Marcina Różalskiego. Również i właściciele KSW nie byliby sobą, gdyby przed galą nie palnęli kilku bzdur – tym razem, wykuwając w marketingowym bełkocie groteskowy termin „walk bonusowych”, próbowali przekonać fanów, iż wypadnięcie z rozpiski jednej walki (Kamil Waluś vs Oli Thompson) absolutnie nic nie zmienia, bowiem cena 40zł za PPV odnosiła się tylko do siedmiu walk. Pozostałe dwie – w tym przytoczona przed chwilą – były walkami bonusowymi, a zatem tak naprawdę nic się nie zmienia, bo nadal otrzymujemy siedem walk, za które płacimy – wypadła jedynie jedna bonusowa, druga zostaje. Czy jednak naprawdę powinniśmy mieć jakiekolwiek pretensje do Martina Lewandowskiego za to, że spluwa fanom w twarz, okraszając to głupią miną? Przecież, na litość Boską, włodarze KSW nie zbiednieją od tego, że 5 czy 10 (w porywach!) osób nie wykupi PPV z powodu farmazonów, które plotą na Twitterze prezesi. Przecież Martin Lewandowski to inteligentny biznesmen, który w pełni zdaje sobie sprawę, że dyrdymały, które czasami wypisuje, będą rozpalać do czerwoności całe zastępy piętnastu konserwatywnych fanów, którzy wezmą je do siebie, odmawiając zasilenia polsatowskiej sakiewki. Wszak, co jest już frazesem, KSW celuje w niedzielnego (sobotniego) fana MMA, a ten nigdy w życiu nie będzie z wypiekami na twarzy śledził Twittera Martina, ani nawet prawdopodobnie nigdy nawet nie dowie się, że jakaś walka wypadła z rozpiski. Właściciele KSW, zdając sobie z tego doskonale sprawę, decydują się świadomie poświęcić tych kilku fanatyków dla – jak mniemam – kilku chwil przyjemności czerpanych z rzeczonych fanatyków świętego oburzenia.
Wydawać by się mogło, że wprowadzenie PPV spowoduje, iż duet Kawulski & Lewandowski będzie musiał odrobinę zweryfikować swoje podejście do konserwatywnych fanów, zmieniając retorykę i przesuwając środek ciężkości z elementów celebrycko-karczmianych na stricte sportowe, aby znaleźć nabywców na płatne transmisje. Gwoli sprawiedliwości trzeba oddać im, iż zatrudniając kilku młodych zawodników, rzeczywiście wykonali gest dobrej woli w kierunku ludzi rozróżniających skróty MMA i KSW. Czy było to rzuceniem zalotnego spojrzenia w kierunku konserw, czy też jedynie odpowiedzią na ekspansję – choć może to za dużo powiedziane w tym momencie – MMA-Attack, pozostaje kwestią drugorzędną. Ważne, że w skostniałym organizmie coś się ruszyło, zasilono go świeżą krwią. Niestety, od strony wizerunkowej pragnący uchylić nieba gigantowi z UFC – coby się nie potknął przy organizacji gali w Polsce! – włodarze KSW nadal pozostają w epoce kamienia łupanego, balansując na granicy pewności siebie, samouwielbienia i śmieszności, przekraczając to jedną, to drugą.
Antidotum na skołatane konserwatywne nerwy wydaje się stosunkowo proste i proponowane przez niżej podpisanego od dawien dawna – spojrzeć na KSW z dystansu, kastrując je z towarzyszącej jej nieodmiennie propagandowej paplaniny. Zdać sobie sprawę, że ichniejsze gale to fantastyczne wydarzenia artystyczne z elementami sportowymi, odnotować, że walczą tam jedni z najlepszych, jeśli nie najlepsi, polscy zawodnicy MMA przeciwko jednak na ogół bezmyślnie z punktu sportowego dobranym rywalom, nie łudzić się, że istnieje w KSW pojęcie jakiejkolwiek drabinki do pasa, a jakiekolwiek zależności między zestawianymi pojedynkami, na pierwszy rzut oka mogące nosić znamiona przyczynowo-skutkowych, są tak naprawdę wynikiem potrzeby chwili a nie żadnego długofalowej strategii. Czy naprawdę fan muzyki klasycznej winien strzępić sobie nerwy dlatego, że Kora opowiada dyrdymały w Must be the music?
O tym, że momentami KSW niebezpiecznie zbliża się do cyrku, pisałem już kiedyś na łamach Lowking.pl. O tym, że mają do tego święte prawo i że ich interesy czasami są zbieżne z interesami MMA – również. Przechodząc zatem do błyskawicznego omówienia wszystkich walk na gali KSW 24…
Open: Mariusz Pudzianowski vs Sean McCorkle
Od strony sportowej trudno napisać tutaj cokolwiek odkrywczego. Pudzianowski prawdopodobnie będzie miał niewielką przewagę w stójce, McCorkle – wyraźną w parterze. Pudzian zapowiada, że tym razem będzie walczył ostrożnie, ale czy na pewno starczy mu tlenu na całe dwie rundy? Warto zwrócić uwagę na to, że obaj zawodnicy wyraźnie przytyli w ciągu tych trzech miesięcy, które upłynęły od ich ostatniego starcia. Pudzianowski przybrał na wadze prawie 6 kilogramów, McCorkle – nieco ponad 3 kg. Czy jest to wynikiem solidnie przepracowanego obozu przygotowawczego? Śmiem wątpić.
Mariusz Pudzianowski nadal jest jedną z lokomotyw ciągnących KSW i mając dodatkowo na uwadze, że w KSW dysproporcja między żądzą pieniądza (skądinąd – uzasadnioną, jak w każdym zdrowym biznesie) a chęcią dostarczenia solidnej sportowej rozrywki jest ogromna, spodziewam się, że na przebieg pojedynku wpływ może mieć masa zmiennych, które trudno teraz zidentyfikować. A to gdzieś komuś zgubi się karteczka, a to sędzia Leszek Pawlęga błyśnie jakimś 10-7, a to rozleje się woda w narożniku, wydłużając przerwę między rundami do 2 minut – możliwości jest wiele. Dlatego z bukmacherskiego punktu widzenia trzymałbym się z dala od tej walki, bo wszelkie analizy mogą się okazać funta kłaków warte wobec „konieczności etapu”. Tym niemniej…
Zwycięzca: Mariusz Pudzianowski przez decyzję.
120 kg: Karol Bedorf vs Paweł Nastula
Starcie olimpijczyka Pawła Nastuli z Karolem Bedorfem to pierwsza w historii KSW walka o pas kategorii ciężkiej. Bedorf jest młodszy i dysponuje lepszymi warunkami fizycznymi, w ostatnich walkach mierzył się też z lepszymi rywalami. Paweł Nastula za to swego czasu walczył ze światową czołówką i doświadczenie powinno być po jego stronie. Nie spodziewam się jednak, by czynnik ten odegrał w walce większą rolę. Tym okazać może się kondycja, która w wypadku Bedorfa nie przedstawia się może rewelacyjnie, ale jeśli chodzi o Nastulę… ciężko cokolwiek powiedzieć na ten temat. Miał problemy, gdy był młodszy, więc dlaczego po kilku latach miałby ich nie mieć? Wydaje się, że Karol będzie chciał utrzymać walkę w stójce, gdzie powinien mieć dość wyraźną przewagę – już w starciu z Olim Thompsonem zaprezentował spory progres w umiejętnościach kickbokserskich. Czy będzie udanie bronił prób sprowadzeń Nastuli? W oktagonie byłbym tego niemal pewny, w ringu natomiast znacznie łatwiej zamykać kąty ucieczki rywalom w narożniku, dlatego zapewne choć raz walka przeniesie się do klinczu, gdzie swoją okazję do obalenia będzie miał Nastula. Być może przeniesie nawet walkę do parteru, ale nie sądzę, żeby zdołał poddać czy ubić Bedorfa. Z całym szacunkiem dla naszego mistrza olimpijskiego, ale na Randy’ego Couture 43-letni Nastula nie wygląda i pomimo tego, że nie uważam Coco za tak wyraźnego faworyta, jakiego widzą w nim bukmacherzy, to …
Zwycięzca: Karol Bedorf przez TKO.
84 kg: Michał Materla vs Jay Silva
Ze sportowego punktu widzenia starcie Michała Materli z Jay’em Silvą nie ma, oczywiście, żadnego sensu. Z drugiej strony pędzący za UFC Cipao zdaje sobie pewnie sprawę, że klasa pokonywanych rywali ma w kontekście zasilenie szeregów najlepszej organizacji na świecie znaczenie trzciorzędne – trzeba przede wszystkim wygrywać, najlepiej przed czasem. Patrząc na to starcie przez pryzmat walki o UFC, trzeba powiedzieć, że nie jest to złe starcie. Mimo wszystko nie spodziewam się, by Materla miał tak łatwą przeprawę, jak to prorokują bukmacherzy, skazując Amerykanina na pożarcie. Michał prawdopodobnie będzie dążył do parteru, gdzie powinien dysponować sporą przewagą. W stójce może być różnie. Spodziewam się, że ta przeprawa dla Polaka wcale nie będzie lżejsza niż to, do czego nas ostatnio przyzwyczaił…
Zwycięzca: Michał Materla przez decyzję.
77 kg: Borys Mańkowski vs Ben Lagman
Borys Mańkowski wraca po porażce z rąk Aslambeka Saidova, którą okupił kontuzją (a może po kontuzji, którą okupił porażką?). Ben Lagman w starciu z Czeczenem zaprezentował się lepiej, niż pierwotnie się spodziewano, ale nie wydaje mi się, by w pełni zdrowy Mańkowski miał z nim większe problemy. Wobec wyraźnej przewagi warunków fizycznych po stronie Bena Lagmana Borys zaprzęgnie do działania swoje zapasy. Będzie musiał jednak być czujny w parterze, bo ostatnia walka Amerykanina na KSW pokazała, że z pleców czasami jest w stanie zagrozić swojemu rywalowi.
Zwycięzca: Borys Mańkowski przez decyzję.
54 kg: Karolina Kowalkiewicz vs Simona Soukupova
Na kilka dni przed walką Karolinie „Rzucałam kurwami” Kowalkiewicz wypadła przeciwniczka – Jasminka Cive. Zastąpi ją walcząca kategorię niżej Simona Soukupova. Biorąc pod uwagę całe 3-4 dni, które Brytyjka miała na przygotowanie, każde inny rezultat niż zwycięstwo przed czasem Kowalkiewicz, będzie zaskoczeniem, nawet pomimo tego, że Simona jeszcze nie przegrała przed czasem.
Zwycięzca: Karolina Kowalkiewicz przez decyzję.
110 kg: Marcin Różalski vs Paweł Słowiński
Lucyper wraca do ringu i zdążył już nawet zbesztać Alistaira Overeema przy okazji rozważań na temat swojego nowo zakupionego konia. Czy w starciu z Pawłem Słowińskim, dla którego będzie to dopiero drugi pojedynek w MMA, wybierze „szlachetną” bójkę w stójce, czy też przeniesie walkę do parteru, tam szukając swojej szansy? Jeśli obali Słowińskiego, może wygrać, ale postawię na to, że walczący w KSW prawdopodobnie tylko z uwagi na kontrowersyjny wygląd i wysokie stężenie kurew w słowie mówionym Różalski polegnie, kończąc swoją przygodę z MMA.
Zwycięzca: Paweł Słowiński przez TKO.
66 kg: Anzor Azhiev vs Artur Sowiński
Starcie Anzora Azhieva z Arturem Słowińskim zapowiada się arcyciekawie. Uważam, że Czeczen dysponuje dużym potencjałem, ale tak naprawdę dopiero Kornik będzie prawdziwym dlań testem. Lepsze warunki fizyczne powinny zapewnić Arturowi przewagę w stójce, choć to pewnie Anzor będzie dynamiczniejszy i być może będzie dysponował też przewagą kondycyjną. Warto jednak mieć na uwadze, że Sowiński całkiem nieźle radzi sobie z pleców i Czeczen będzie musiał mieć się cały czas na baczności. Polak będzie też dysponował ogromną przewagą doświadczenia – nie tylko stoczył znacznie więcej walk, ale też mierzył się z rywalami nieporównywalnymi z tymi, których na rozkładzie ma Azhiev. Zdarzyć tutaj może się niemal wszystko, ale…
Zwycięzca: Anzor Azhiev przez decyzję.
70 kg: Mateusz Gamrot vs Andre Winner
Galę otworzy niezwykle interesujący starcie między Mateuszem Gamrotem a Andre Winnerem. Dla Gamera, który zastąpił kontuzjowanego Macieja Jewtuszko, Winner oznaczać będzie ogromny przeskok jakościowy. Prawdopodobnie wszystko sprowadzi się do pytania, czy Polak będzie w stanie przetrwać stójkowe wymiany z Brytyjczykiem wystarczająco długo, by skrócić dystans i przenieść walkę do parteru. Nie mam wątpliwości, że w płaszczyźnie kickbokserskiej to Winner będzie miał przewagę, natomiast w parterze z góry dominować powinien Gamrot. Czy Polak zdoła obalać i przytrzymać w parterze rywala, karcąc go ciosami z góry?
Zwycięzca: Mateusz Gamrot przez decyzję.
fot. konfrontacja.com
Stawiam jrdnak na Mccorkle, a resztę typuje tak samo.
O co chodzi z Karoliną „Rzucałam kurwami” Kowalkiewicz bo mnie ominęło?
W dwóch wywiadach przed galą, które z nią oglądałem, tak opisywała swój stan, gdy dowiedziała się o wypadnięciu jej rywalki. Nie wiem, czy w innych było tak samo.
Z tą decyzją w walce Pudziana to przesadziliście. Prędzej szóstkę w totolotka traficie niż tam decyzja będzie. Ocena Różala również bezpodstawna i niesłuszna.
Przesadziłem? Bezpodstawna i niesłuszna? OK!
A jednak „szóstkę w totolotka”.
Czy tylko ja zauważyłem znaczy wzrost liczby fanów Lowkinga na facebooku? Coś się ewidentnie ruszyło, bo w dość krótkim czasie prawie podwoiła się liczba fanów. Konkursy na facebooku robią swoje najwidoczniej. Nic tylko się cieszyć, że konkretna treść dociera do coraz większej rzeszy odbiorców.
Konkursy oraz udostępnienie tekstu przez Daniela na fb.
ładnie pojechałeś po Martinie ale z biegiem upływu czasu coraz bardziej rozumiem właścicieli KSW. Nie rozpisując się za wiele, wystarczy spojrzeć jakie było zainteresowanie wczorajszą walką Heldzika – to jest ta rzesza hardkorowych fanów.
K&L mają sprzedawać bilety i utrzymać swój produkt jak najdłużej jako jedna z czołowych pozycji polsatu, więc nie oczekujmy tam logiki czy sportowego wydarzenia. Nie mniej jak zawsze z przyjemnością obejrzę dzisiejszą galę ale nie ze względu na sportowe emocje tylko dlatego bo to fajne show ale
łał łał Winer który walczył w ufc łał , ale to leszcz ale to lamus ale niewypał , ale on jest cienki , Gamer jedzie z nim jak z gównem
kupiłem ppv, patrze teraz na streama i Ipla ma chyba z 30 sekund opóźnienia. Kurwa mać, jak chcą brać pieniądze od ludzi to nie najpierw zadbają o dobrą transmisje
walka na którą najbardziej czekałem „no contest”… ehh a to bydło co gwizdało i darło ryja to trzeba by stać i kijem napierdalać
Wg mnie DQ powinno być – zupełnie nie wiem co chciał Czeczen uzyskać tym zagraniem…
hee miało nie byc przerw a borek dalej głupoty pierdo….
a nie czytają punktacji sędziów bo czasu nie ma :D:D:D I <3 KSW
Janisz i Juras najwyraźniej tam, gdzie reszta ma genitalia mają udo…
nie martwcie się, pas i tak zostaje w Polsce :D
A Materla dalej fochał za te kopnięcia na kolano w pierwszej walce :D