„Tylko w ten sposób mógł mnie pokonać, w żaden inny!” – Rakić przekonany, że gdyby nie kontuzja, zajechałby Błachowicza!
Aleksandar Rakić nie ustaje w ciężkiej pracy na rzecz wyrobienia sobie złej sławy nad Wisłą.
Gdy przed dwoma dniami Aleksandar Rakić odrobinę złagodził buńczuczną narrację dotyczącą przegranej przez kontuzję walki z Janem Błachowiczem, mogło się wydawać, że okiełznał już emocje i spojrzał na sprawę trzeźwiejszym okiem.
Nic bardziej mylnego! W najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił w The MMA Hour, Serb wyraził graniczące z pewnością przekonanie, że miał już w zasadzie byłego polskiego mistrza na przysłowiowym widelcu – i wtedy, jak na złość, kolano odmówiło mu posłuszeństwa.
– Czułem się tam świetnie – powiedział Aleksandar. – Pomyślałem wtedy po drugiej rundzie, że, dobra, teraz podkręcamy tempo, bo taki był w zasadzie nasz plan. W pierwszej chcieliśmy zobaczyć, co będzie robił Jan. Mieliśmy go może obalić w końcówce rundy albo w drugiej rundzie – co zresztą zrobiłem – umęczyć go i w rundach trzeciej, czwartej i piątej pójść na całość, bo wiedziałem, że nie wytrzyma mojego tempa.
– Jeśli popatrzycie na walkę, to… Mój trener i ja nie mogliśmy uwierzyć, że moje ręce były szybsze w trzeciej rundzie niż w pierwszej. Zwróćcie na to uwagę. Może jednak byłem po prostu zbyt szybki dla mojego kolana. Taki był jednak plan.
– Mamy niedokończone sprawy. Chcę rewanżu. Chcę rewanżu, bo nie sądzę, aby Jan był zadowolony z takiego zwycięstwa. Ja nie byłbym zadowolony, gdybym wygrał w ten sposób. Co mogę więcej dodać? Czekałem na niego, aż dojdzie do zdrowia i wyleczy kontuzję, więc musi wyświadczyć mi przysługę i poczekać teraz na mnie.
Jak się okazało, Rakić zerwał więzadło krzyżowe przednie i czeka go operacja. Przejdzie ją w sobotę w Wiedniu.
– Potem od razu rehabilitacja i wracam, żeby skopać kilka tyłków i sięgnąć po mój pas – zapowiedział. – Bo po sobocie zdałem sobie sprawę, że będę mistrzem. Jan powiedział mi to po walce.
– Z całym szacunkiem, ale tamtego wieczoru mógł mnie pokonać tylko w ten sposób. Tylko w ten sposób. W żaden inny.
– Wiele dowiedziałem się podczas tego obozu przygotowawczego i podczas tej walki o samym sobie – dodał. – Wiem, że jestem najsprawniejszym gościem w tej dywizji i mogę zabić każdego tempem, jakie narzucam. Tyle.
Jak długo potrwa rozbrat Serba z oktagonem? Otóż, lekarz, który będzie go operował, stwierdził, że w najkorzystniejszym scenariuszu przerwa może wynieść tylko cztery miesiące. Wszystko stanie się jednak jasne dopiero wtedy, gdy otworzy kolano i oceni uszkodzenia.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– Poczułem go – kontynuował opowieść o walce z Cieszyńskim Księciem Rakieta. – Wykonał oczywiście dobrą robotę, to świetny zawodnik. Trafił mnie kilkoma dobrymi kopnięciami na łydkę, ja też go trafiłem, rozciąłem mu oko jednym jabem. To była świetna walka. Obaliłem go, zlałem z góry. Prawie mnie… Znaczy nie „prawie” mnie poddał, bo byłem w takim położeniu wiele razy przeciwko czarnym pasom. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie jest dobrym czarnym pasem, ale mierzyłem się z wyższej klasy czarnymi pasami od niego.
– To była dobra walka. Trójkąt był w porządku. Wierzę jednak, że jestem od niego lepszy, ale nadal muszę udowodnić to światu i jemu, bo oczywiście on wierzy, że jest lepszy. Możemy to sprawdzić wyłącznie, stając naprzeciwko siebie ponownie. Mam więc nadzieję, że poczeka na mnie, jak ja czekałem na niego.
Serbski zawodnik zapowiedział, że do kolejnej walki będzie przygotowywał się na dużej wysokości, aby jeszcze bardziej poprawić swoją bazę tlenową. Nie ma oczywiście wątpliwości, że powróci w lepszej niż kiedykolwiek formie.
– Bóg miał na mnie inne plany tamtego wieczoru – powiedział. – Gratulacje dla Jana. Szacunek. Mamy niedokończone sprawy. Chcę rewanżu. Wiem, że mogę go pokonać. Wierzę, że mogę go pokonać.
Serb opowiedział też o osobliwym staredownie z Błachowiczem, do którego doszło przed walką.
– Śledziłem Jana od dłuższego czasu i wiem, że to dżentelmen – powiedział. – Poza tym świetny człowiek i świetny sportowiec. Widziałem jego wcześniejsze staredowny, bo gdy z kimś walczę, nie obserwuję tylko jego stylu walki, ale też to, co mówi, jak się zachowuje, co robi na staredownie, czy jest agresywny, czy trzeba uważać.
– Byłem naprawdę zaskoczony, że podszedł tak blisko mnie, bo… Wydaje mi się, że był trochę zdenerwowany. Myślę, że źle ocenił dystans. Sądziłem, że nie podejdzie tak blisko, a potem było już za późno i znaleźliśmy się nos w nos.
– Moje nastawienie podczas staredownu i w walce jest takie samo – jestem zimny jak lód. I tak było też teraz. Myślę, że on nie był sobą. Może jego trenerka mentalna powiedziała mu, żeby tak zrobił.
Cały wywiad poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Z tymi kolanami (oba juz po operacjach ACL) to nieborak prędzej przerobi scenariusz Thiago Santosa niz pozostanie hegemonem po odejściu starej gwardii.