„Trener Mike Brown też mi zwrócił na to uwagę” – Mateusz Gamrot wskazał dwa elementy z walki z Diego Ferreirą, nad którymi popracuje
Mateusz Gamrot opowiedział o dwóch aspektach – parterowym i stójkowym – które zamierza podrasować przed kolejną walką.
Wedle statystyk Fightmetric, w zwycięskim boju z Diego Ferreirą, którego podczas zeszłotygodniowej gali UFC Fight Night w Las Vegas ubił kolanem na korpus w drugiej rundzie, Mateusz Gamrot spróbował siedem sprowadzeń, cztery z nich finalizując.
Polak nie był jednak w stanie dłużej utrzymać Brazylijczyka na plecach. Ten wił się jak zły, kręcił się, torując sobie drogę z powrotem na nogi. Niewykluczone, że miał w pamięci niedawne rewanżowe starcie z Beneilem Dariushem, które przegrał przede wszystkim z uwagi na spędzenie kilku minut na plecach.
Tak czy inaczej, w przestrzeni medialnej pojawiły się opinie sugerujące, że kudowianin ma problemy ze skontrolowaniem rywali z góry. Jako przykład podobnej walki przytaczano też debiutanckie starcie Polaka w UFC z Guramem Kutateladze.
Temat ten poruszono także w najnowszej odsłonie magazynu Oktagon Live, zwracając jednak przede wszystkim uwagę na taktyczny charakter obaleń Gamera, który nie tracił później sił, próbując za wszelką cenę unieruchomić Brazylijczyka.
– Mogę was wszystkich uspokoić, że to też nie jest tak – powiedział Mateusz. – Jak trzeba, to potrafię przytrzymać zawodnika.
– Teraz pojawiają się takie dwie skrajne opinie. Kiedyś przewracałem, trzymałem, to ludzie mówili: o, jaka nudna walka, zapaśnik wychodzi, trzyma, nic nie robi. Nie podoba się.
– Teraz przewracasz 3-4 razy na rundę, bijesz, kontrolujesz, gość ci wstaje… Też źle!
– Nie jestem takim zawodnikiem, nawet na treningu. Nie trzymam na siłę, na chama, żeby gdzieś stabilizować i pół rundy trzymać, bo to mnie więcej energetycznie kosztuje niż takie trzykrotne przewrócenie go na rundę – tym bardziej, że wywierał tę presje, pchał się na mnie. Niektóre z tych zejść były takie, że sam się nie spodziewałem, a już było zejście zrobione. To mnie w ogóle nie kosztuje nic energetycznie.
– Takim jestem zawodnikiem. Jak walczę w jiu-jitsu, to bardziej jestem zawodnikiem skaczącym, biodra mam troszkę wyżej, przechodzę pozycję, ale przez to dużo się dzieje. I na takiej samej zasadzie staram się walczyć tutaj w MMA – żeby coś się działo, a nie za wszelką cenę trzymać w parterze.
– Jak pojawi się gość, który będzie chciał walczyć w parterze, wtedy pojawi się cały kunszt tego mojego parteru i będzie widoczny mój prawdziwy poziom. Nawet cieszy mnie ta opinia, bo wszyscy twierdzą, że potrafię przewrócić, ale nie potrafię przytrzymać, że w jiu-jitsu czegoś brakuje. Ale jak przyjdzie ten decydujący moment, to ja będę gotowy na każdą ewentualność. I to mnie cieszy, bo to jest ten rozwój z walki na walkę. Cały potencjał jeszcze jest trzymany w rękawie.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Rozpędzony serią trzech zwycięstw Polak zapewnił natomiast, że zamierza wyciągnąć wnioski ze starcia z Brazylijczykiem – uwagę na wspomniany aspekt kontroli zwrócono mu bowiem także w sztabie trenerskim.
– Oczywiście jest to jeden z elementów, które mógłbym poprawić – powiedział. – Na przykład popracować więcej nad ciasną kontrolą i trzymaniem, ale też nie jest tak, że za wszelką cenę chcę to robić. Wolę ten czas poświęcić na przykład na stójkę, doszlifować stójkę i na przykład przewracać kogoś 3-4 razy na rundę, bo i tak przyjdzie taki moment w walce, że ten ktoś powie: dobra, już mam dość, walczę z dołu. I tam będzie kontynuowana walka. A zanim przyjdzie do tego momentu, to wtedy ten ktoś będzie już bardzo zmęczony.
– Oczywiście, popracuję nad tym – zapowiedział. – To też nie jest tak, że będę się upierał przy mojej racji. Oczywiście też słyszałem wiele takich głosów. Rozmawiałem z Mike’iem Brownem po walce, to też mi zwrócił na to uwagę, że moglibyśmy teraz więcej popracować nad kontrolą, żeby to w dwie strony szło: dobra, możesz przewrócić i pozwolić, żeby wstał, ale możesz przewrócić i przytrzymać.
– Trochę po tej walce mam taki niedosyt, bo spodziewałem się innego skończenia – choć to skończenie nie było przypadkowe. Ale byłem ciekawy, jak dalej zachowałby się Ferreira, gdyby ta walka potoczyła się na pełnym dystansie. Jak mocno by się to rozwinęło, bo w końcu musiałby być ten parter.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Reprezentant Czerwonego Smoka i American Top Team zwrócił też uwagę na aspekty stójkowe, wskazując jeden element, który być może z perspektywy czasu należałoby odrobinę zmodyfikowac.
– Ta walka wyglądała praktycznie tak, jak chciałem, żeby wyglądała, może poza paroma fragmentami w drugiej rundzie, gdzie może też za dużo się cofałem – powiedział. – Wystarczyło może po prostu stanąć, zabetonować się (unieść gardę) i konkretne 2-3 ciosy uderzyć.
– Tylko też plan był taki, żeby był duży footwork, praca na nogach, nie dać się złapać, zamknąć na siatce, bo wiadomo, że Diego zawsze lubił zamykać na siatce. Stąd to wynikało. Rzucał te ciosy, a ja robiłem footwork i uciekałem. Po linii, do boku. A z tego, że miał duży zasięg, wynikało, że gdzieś trzecim, czwartym ciosem mógł musnąć.
Zainteresowanych video-analizą walki Gamera z Diego Ferreirą – okraszoną szerokim komentarzem kudowianina – zapraszamy tutaj.
Zwycięstwem z Diego Ferreirą Matusz Gamrot utorował sobie drogę na 12. miejsce w rankingu wagi lekkiej. Do akcji polski zawodnik chciałby powrócić w okolicach kwietnia, maja lub czerwca. Zaprosił w oktagonowe tany Michaela Chandlera i Gregora Gillespiego, ale zapowiedział pełną gotowość na każdego przeciwnika z szerokiej czołówki.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.