Trener Francisa Ngannou: „Gdy to zobaczyłem, byłem zszokowany”
Trener Francisa Ngannou, Fernand Lopez podsumował porażkę swojego podopiecznego w starciu o złoto 265 funtów ze Stipe Miocicem podczas bostońskiej gali UFC 220.
Mocno faworyzowany i jeszcze mocniej promowany przed galą UFC 220 w Bostonie Francis Ngannou nie spełnił pokładanych w nim nadziei, na przestrzeni pięciu rund nie będąc w stanie znaleźć sposobu na świetnie usposobionego mistrza kategorii ciężkiej Stipego Miocica, który dominował szczególnie w aspektach zapaśniczych.
Podczas konferencji prasowej po gali Ngannou stwierdził, że zlekceważył Miocica, jednocześnie oceniając, że stracił za dużo sił na pierwszą rundę. Zapowiedział, że wróci silniejszy, bo było to dla niego piekielnie cenne doświadczenie – cenniejsze niż całe poprzednie cztery lata.
Jak natomiast walkę ocenia jego główny trener Fernand Lopez?
Walka nie potoczyła się po naszej myśli. To oczywiste dla każdego.
– powiedział kilka dni po walce w rozmowie z MMANytt.com Lopez.
Spodziewaliśmy się bardzo wysokiego poziomu po Stipe. Był rewelacyjny, a jego zmiany poziomów były piękne. Mieliśmy szczęście, że nie próbował skończyć Francisa. Nie próbował zbyt wielu poddań czy czegoś w tym stylu.
Było kilka dobrych elementów po stronie Francisa. Pokazał niesamowitą odwagę i nigdy się nie poddał. Nikt nie sądził, że potrwa to 25 minut, ale Francis utrzymał się tam, stawiając czoła wielkim przeciwnościom.
Francis wystrzelał się w pierwszej rundzie, a potem nic mu już nie zostało – choć walczył dalej. Pierwsza runda była niesamowita i gdyby takie były kolejne, to byłaby jedna z najlepszych walk w historii – jednak to dwaj ciężcy i to było nierealne. Wykonał dobrą prace, walcząc do końca, ale nie ukrywam, że byłem rozczarowany. Gdy zobaczyłem, jak Francis na niego wbiega i kopie na głowę, byłem zszokowany.
Ngannou miał swoje okazje, szczególnie w pierwszej odsłonie. Licha defensywa zapaśnicza oraz pełna moc, jaką wkładał w każde niemal uderzenie, doprowadziły jednak do szybkiego opróżnienia przezeń baku z paliwem. W rezultacie do końca walki dojechał na oparach.
Zupełnie nie taki był plan na pojedynek. Stipe mógł sobie coś takiego wymarzyć. Mieć kogoś biegnącego na niego, żeby urwać mu głowę – dzięki temu z łatwością schodził do nóg i obalał. Jako narożnik nic nie możesz zrobić.
– powiedział Lopez.
Planem na walkę było utrzymywanie dystansu, wyprowadzanie jakichś kombinacji, ale też bycie bardzo uważnym. Cofanie się i utrzymywanie dystansy, aby nie mógł korzystać z zapasów. Nie tak to się potoczyło.
Trener paryskiego MMA Factory przyznał, że po pierwszej rundzie próbował zaimplementować plan ratunkowy, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło i Francis poniósł pierwszą w oktagonie porażkę.
Na koniec pierwszej rundy próbowałem to wszystko poukładać, ale gdy go zobaczyłem, widziałem, że wszystko już przepadło. Wystrzelał się ze wszystkiego.
– stwierdził Lopez.
Gdy jesteś ciężkim i wykorzystałeś już wszystko, co miałeś, gra skończona. Nie miał już nawet sił, żeby pracować na nogach – wchodzić i wychodzić z dystansu. Jedyne, co przychodziło mi do głowy to prawy podbródkowy, aby Stipe zastanowił się dwa razy przed skracaniem dystansu i pozwolił nam złapać oddech. Powtarzałem mu, żeby korzystał z kombinacji jab-jab-podbródkowy, ale Stipe był mądry i go obalał.
Ludzie mówią, że Francis powinien był spróbować robić z nimi zapasy i walczyć na chwyty, ale nie to było problemem. Problemem była kontrola dystansu. Francis powinien był trzymać odpowiedni dystans, ale tego nie zrobił. Gdy tylko Stipe wchodził w dystans, Francis powinien był cofnąć się i utrzymać odległość. Gdy zdecydował się na ganianie i polowanie na Stipego, zrobił się bałagan. Bez pracy na nogach było już po wszystkim.
Po walce tu i ówdzie odezwały się głosy sugerujące, że Ngannou powinien zmienić ekipę trenerską, a komentator Joe Rogan stwierdził, że Kameruńczyk w Instytucie Sportowym UFC w ogóle nie trenował parteru.
Predator podczas wspomnianej konferencji prasowej postawił jednak sprawę jasno, oświadczając, że nie zamierza w sztabie trenerskim dokonywać żadnych zmian.
*****
Rose Namajunas i Pat Barry zdradzają, jak rozpracowali Joannę Jędrzejczyk