Tony Ferguson gotowy na podbój kategorii piórkowej i półśredniej
Tony Ferguson opowiada o zwycięstwie z Rafaelem dos Anjosem na gali TUF Latin America 3 Finale oraz swoich dalszych planach.
W walce wieczoru meksykańskiej gali TUF Latin America 3 Tony Ferguson potwierdził rewelacyjną dyspozycję, na przestrzeni pięciu rund pokonując byłego mistrza Rafaela dos Anjosa.
Poszło dokładnie tak, jak chciałem.
– powiedział El Cucuy w rozmowie z MMAJunkie.com po gali.
Szczerze mówiąc, myślałem o skończeniu go w rundzie drugiej, ale bardzo chciałem się sprawdzić. Chciałem przetestować swoją odporność i zobaczyć, jak wpłynęły na mnie treningi w Big Bear.
Mogłem walczyć pięć kolejnych rund. Chciałem zobaczyć, jak się łamie. Ale tym razem nie chodziło tylko o skończenie go – chodziło o udowodnienie sobie samemu, nie nikomu innemu, ale sobie samemu, że mogę przewalczyć pięć rund.
W pierwszej rundzie Amerykanin zainkasował kilka potężnych lowkingów od odwrotnie ustawionego dos Anjosa, a jeden z nich nawet ściął go z nóg. Wydawało się, że taktyka ta może przesądzić o losach pojedynku, ale nic takiego się nie stało – Ferguson nie tylko bowiem zaczął je blokować, ale też sam rozpuścił nogi, mocno okopując piszczel wykrocznej nogi byłego mistrza.
RDA nie stanowił dla mnie zagrożenia. Ani razu nie byłem w niebezpieczeństwie.
– zapewnił Ferguson.
Mój trener Eddie Bravo powiedział mi potem, że w drugiej rundzie powiedziałem mu, że złamię jego piszczel. Jeden z moich trenerów przed galą powiedział mi: „Kop jego piszczel, złam go”. I gdy zacząłem to robić, widziałem jego twarz wykrzywioną w bólu, a za każdym razem, gdy blokowałem jego kopnięcie, nie chciał mieć już ze mną nic do czynienia w oktagonie.
Chciałem więc przewalczyć pięć rund, aby cała dywizja dokładnie zobaczyła, kim jestem.
Stoczyłem pięć rund z byłym mistrzem. Łeb w łeb. Gość próbował obalać, prawie złamał nogę na mojej piszczeli. Jestem z tego bardzo dumny. RDA to bardzo twardy rywal – ale ja jestem twardszy. Nigdzie się nie wybieram, jestem tu, żeby dobrze się bawić, uśmiechać się. Dobrze się tam bawiłem i dostaliście kawał dobrego widowiska.
Amerykanin w trakcie pojedynku przyjął wiele czystych sierpowych od dos Anjosa, ale nie zachwiał się ani razu, nieustannie kontynuując ofensywę i świetnie się przy tym bawiąc.
Przyjmowałem najmocniejsze uderzenia tego gościa i nadal szedłem do przodu – więc czym innym miał uderzać?
– spytał retorycznie El Cucuy, wyjaśniając swoje podejście.
W ten sposób walczę. To nie kwestia podejmowania ryzyka, to kwestia kreowania sobie możliwości. Możliwości pojawiają się, gdy sam je tworzysz. Drobne detale decydują o dużych różnicach.
Dla 32-letniego zawodnika jest to już dziewiąte z rzędu zwycięstwo, dzięki któremu wyszedł na czoło w wyścigu o walkę o pas mistrzowski. Podchodzi jednak do tematu spokojnie, przekonując, że jego celem jest ubijanie jednego rywala po drugim.
Gdy dotrę do tytułu, to będzie mój tytuł i to będzie moja walka. Nie dlatego, że wygadałem sobie do niego drogę albo dlatego, że jestem popularny. Nie dbam o to. Jestem tu nie przez przypadek. Jestem tu, żeby zwyciężać.
Są dwie inne dywizje, które mnie interesują. Ważyłem 153 funty na ważeniu – w spodniach. Mogę zejść do 145 funtów, skopać tam wszystkim tyłki, mogę wrócić do 155 funtów i znokautować ich wszystkich. I możecie być pewni, że mogę iść do 170 funtów i zrobić to samo. Zamierzam być mistrzem wielu dywizji. Nie zamierzam sobie tego załatwić gadką – zapracuję na każdy pojedynczy krok w tym celu, tak jak mówiłem w The Ultimate Fighterze.
Obecnie Ferguson wydaje się murowanym kandydatem do walki o pas mistrzowski ze zwycięzcą pojedynku pomiędzy Eddiem Alvarezem i Conorem McGregorem, którzy zmierzą się na nowojorskiej gali UFC 205.
Mam nadzieję, że znokautują się nawzajem.
– powiedział Ferguson, zapytany o amerykańsko-irlandzkie starcie.
Nie dbam o to. Mam inne rzeczy na głowie niż oglądanie tej walki.
Jestem gotowy na walkę z kimkolwiek, mogę walczyć z każdym z tych wszystkich gości. Mogę wyjść do pięciu rund z każdym, ale chcę walczyć na galach PPV. Chcę wypłaty.