Tomasz Narkun: „Mamed nie chciał tylko wygrać – chciał mnie po prostu sprać”
Tomasz Narkun obszernie podsumował największe zwycięstwo w swojej karierze, które odniósł podczas sobotniej gali KSW 42 w Łodzi, gdzie poddał Mameda Khalidova.
Walka wieczoru gali KSW 42 w Łodzi zapisała się złotymi zgłoskami w historii polskiego giganta, w ocenie wielu będąc najlepszą, jaką kiedykolwiek duet Martin Lewandowski i Maciej Kawulski zestawił.
W pierwszej rundzie wydawało się, że Mamed Khalidov jest o włos od zwycięstwa przez nokaut, ale Tomasz Narkun pozostał w grze, by ostatecznie w trzeciej rundzie zadać mistrzowi 84 kilogramów pierwszą porażkę od ośmiu lat.
W klatce nie brakowało też dyskusji między oboma zawodnikami i prowokacyjnych – ale utrzymanych w sportowym duchu – gestów.
Mamed mnie zaskoczył. Widziałem wszystkie jego pojedynki i… On po prostu chciał mnie sprać. On nie chciał wygrać – on chciał mnie sprać.
– powiedział w rozmowie z WP Sportowe Fakty Narkun.
To był naprawdę męski wieczór, męski pojedynek. Dwóch gladiatorów, którzy dali sobie po razie, którzy wyszli i jeden drugiego chciał sportowo zabić. Sportowo.
Chciał mnie sprać Mamed. To nie jest tylko moja opinia, ale też ludzi, którzy są w sporcie i widzą – takiego zmotywowanego Mameda już dawno nie widziałem. Naprawdę wiedział, po co wychodzi. Wiedział, że jestem dobrym zawodnikiem, ale też mi chciał utrzeć nosa i dlatego też taka fajna walka z tego wyszła. Chcieliśmy wygrać za wszelką cenę i dlatego też nawiązała się taka fajna walka. Poszliśmy w pewnym sensie na wyniszczenie.
W trzeciej rundzie stargardzianin serią ciosów rzucił Khalidova na siatkę, tam rozpuszczając ostre kolana. Sędzia w pewnej chwili zaczął nawet nawoływać Czeczena, aby się bronił, dając jasno do zrozumienia, że w przeciwnym razie przerwie pojedynek.
Ostatecznie Khalidov wyszedł z opresji, sam dosięgając rywala serią uderzeń – ale potem przewrócił go i zszedł za nim do parteru, co okazało się gwoździem do jego trumny.
Po walce reprezentant Berkutu Arrachionu Olsztyn przekonywał jednak, że na siatce znalazł się, licząc na to, że Narkun zmęczy się wyprowadzaniem uderzeń.
Żyrafa nie podziela jednak jego zdania.
Tak, jak tutaj przyznaję się bez bicia, bez żadnych oszustw, że Mamed mnie trafił i znokdaunował – i do tego się przyznaję. Tak samo tutaj się przyznaję, że moje odczucie i moje doświadczenia, które nabywałem przez tyle lat w sportach walki… Ja już wiem, kiedy zawodnik obrywa mocno i już, że tak powiem, jest na skraju nokautu.
– powiedział Narkun.
Mamed był niewątpliwie na skraju nokautu. Z mojej strony tak to wyglądało. A jeżeli Mamed czuł inaczej, to już jest jego czucie.
Na przestrzeni całego pojedynku wyraźnie widoczna była przewaga szybkościowa po stronie mniejszego Khalidova – i Narkun nie ukrywa, że ten właśnie element stanowił w grze Czeczena stanowił dla niego największy problem.
Z mojego punktu widzenia jest tak, że wolę walczyć z zawodnikami, którzy są wolniejsi. Na przykład dla mnie walka z Mamedem, to, że mnie w ogóle dwa razy trafił, to na pewno by się nie działo w mojej kategorii albo w cięższej.
– powiedział Berserker.
Po prostu nie lubię walczyć z takimi właśnie dynamicznymi, bardzo szybkimi zawodnikami, jakim jest Mamed. Ten argument Mameda w postaci szybkości był dla mnie najgorszy, jeżeli chodzi o jego atuty. Ta szybkość. Znowu w ciężkiej, jak sparuję z zawodnikami z kategorii ciężkiej, to mi się fajnie z nimi sparuje, ponieważ mam lepsze cardio i widzę ich ciosy. Jestem bardziej mobilny. Lubię bardziej obskakiwać, bardziej być mobilny, aniżeli walczyć z takimi szybkimi zawodnikami, którzy tak kłują – właśnie jak Mamed. Niewygodny, szybki.
Co ciekawe jednak, zaraz po porażce Khalidov stwierdził, że nie czuł się wystarczająco szybki, żałując, że nie zbił dodatkowych 2-3 kilogramów, wnosząc do klatki około 88-89 kilogramów. Najprawdopodobniej zatem przed potencjalnym rewanżem – do którego dąży i na który gotowy jest Narkun – wyjdzie do pojedynku lżejszy.
Z jednej strony jego szybkość byłaby większa. Fajnie. Byłby jeszcze szybszy.
– powiedział stargardzianin.
Ale tak, jak mieliśmy sytuacje w parterze, to byłby słabszy. Jak go teraz skontrolowałem, złapałem, to było widać tą moją siłę – że jestem silniejszym zawodnikiem w tej płaszczyźnie parterowej. Jak go złapałem, to ciężko mu było w ogóle z tego wyjść. Gdyby zbił do 88 kilogramów, to byłby jeszcze słabszy. Im mniej ważysz, to te procenty jakieś tam schodzą.
*****