„To nieuczciwe” – Marian apeluje do fanów, aby wstrzymali się z krytyką i wspierali Gamrota
Marian Ziółkowski podsumował walkę z Mateuszem Gamrotem, apelując do swoich fanów, aby nie krytykowali kudowianina.
W sobotę Marian Ziółkowski przegrał z Mateuszem Gamrotem jednogłośną decyzją w walce wieczoru gali KSW 54, na szali której znalazł się pas mistrzowski kategorii lekkiej.
Występ pretendenta został jednak bardzo pozytywnie odebrany przez fanów oraz ekspertów większych i mniejszych. Podkreślano, że Golden Boy zawiesił wysoko poprzeczkę niepokonanemu rywalowi.
Nie brakowało też jednak głosów sugerujących, że Marian mógł mimo wszystko zrobić więcej – zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę, gdy nie było już szans, aby wygrać walkę na kartach punktowych.
Zapytany o to w najnowszej odsłonie magazynu Oktagon Live, Marian Ziółkowski przyznał, że być może rzeczywiście powinien był podjąć większe ryzyko, choć zaznaczył też, że w czwartej rundzie czuł już zmęczenie, a w piątej lekki kryzys.
– Ważna rzecz jest taka, że teraz po walce wiem, że między naszym poziomem nie było przepaści, że Mateusz naprawdę był w moim zasięgu – powiedział. – Przed walką zupełnie tego nie wiedziałem.
– Jedyne, co wiedziałem, to na przykład to – Mateusz o tym może nie będzie mówił, nie będzie się chwalił – ale wiem z innych źródeł, że jak sparował z (Dustinem) Poirierem, (Jorge) Masvidalem czy (Renato) Moicano, to naprawdę tam sobie bardzo dobrze radził i walczył jak równy z równym.
– Jak ja słyszę, że zaraz będę się bił z gościem, który z Poirierem walczy jak równy z równym, to naprawdę mocno to działa na psychikę. Przed pojedynkiem, wchodząc do klatki, wiedziałem, że muszę bić się w taki sposób, żeby najpierw nie dać sobie zrobić krzywdy, a dopiero potem zrobić tak, aby wygrać ten pojedynek.
– Jak powtarzam, będę mówię kibicom, żeby sobie obejrzeli jeszcze raz tę walkę. Najlepiej, żeby wyłączyli komentatorów i zobaczyli – do trzeciej rundy mogło to pójść w jedna lub drugą stronę. Czwarta i piąta rundy już dla Mateusza. Tam zaważyło zmęczenie, ale i chyba trochę zabrakło odwagi, bo po walce miałem w głowie, że mogłem jeszcze zaryzykować, mogłem przycisnąć.
– No niestety nie udało mi się, ale na spokojnie. Jeszcze pokażę swoją wartość i jestem pewny, że zdobędę ten pas. Myślę, że teraz każdy zawodnik w KSW musi liczyć się z tym, że walka ze mną może być koszmarem.
Marian podziękował też kibicom za słowa wsparcie. Czuł, że wielu kibiców dopinguje mu i trzyma za niego kciuki. Zwrócił się też do apelem do swoich fanów.
– Chciałbym też powiedzieć tym ludziom, którzy kibicują mi szczerze i decydują się na komentowanie, żeby byli powściągliwi w negatywnych komentarzach wobec Mateusza. Bardzo nie lubię, jak ktoś mnie pochwali i w tym samym komentarzu pojedzie po Mateuszu. Uważam, że to jest nieuczciwe.
– To, że Mateusz zaprezentował się gorzej i mnie nie rozpierdzielił w pierwszej rundzie, to też znamionuje mistrza, który nie tylko rozwala wszystkich. Łatwo się walczy, kiedy walka układa się według tego, co się założyło. Najtrudniej jest, kiedy musisz się męczyć z rywalem i wtedy właśnie pokazać ten gen mistrza. I on to pokazał, bo rundy mistrzowskie to była jego dominacja.
– Gość jest naprawdę mocny i chciałbym, żeby ludzie wspierali go w jego decyzji, jeśli chodzi o pójście do UFC. I cieszmy się, że będziemy mieli takiego reprezentanta, jeśli tam trafi.
Co zaś tyczy się własnej kariery, to Golden Boy chętnie powróciłby do klatki w grudniu i nie miałby nic przeciwko, aby zmierzyć się z Normanem Parkiem. Nie ma wątpliwości, że nadal, pomimo porażki z Gamerem, liczy się w mistrzowskiej rozgrywce o złoto wagi lekkiej.
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
„Na Mateuszu KSW się nie kończy” – Lewandowski i Kawulski po KSW 54 o przyszłości Gamrota